Skocz do zawartości
Nerwica.com

uspiony

Użytkownik
  • Postów

    232
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez uspiony

  1. uspiony

    zadajesz pytanie

    Spity i nic więcej, jednak nic nie straciłem bo towarzystwo i tak nie było za ciekawe. Szczera rozmowa z przyjacielem czy rozmowa z Bogiem?
  2. Ja też miałem bóle brzucha, ale nudności to mnie tak męczyły, że czasami na ulicy czułem się jak jakiś żul na delirce :).
  3. Mi nie chodzi o szukanie od razu swojej żony. Bez przesady. Wiem, że trzeba robić najpierw małe kroczki, ale ja ich w ogóle nie robię. Mam się uważnie rozejrzeć...rozglądałem się, analizowałem, w moim życiu jest tak mało dziewczyn, że na pewno bym coś zauważył . Teraz jak już pisałem dziewczyny widuje jak rozmawiają z moimi kumplami. One uważają mnie za nikogo, potrzebny jestem aby kupić im drinka na imprezie, popilnować czegoś, pomóc na sprawdzanie jeśli chodzi o szkołę i to tyle. Może ja powinienem zagadać to takich dziewczyn z którymi miałem chociaż jakiś mały kontakt? Zdobyć numer tel./gg. i coś tam miłego napisać. Czy o to chodzi? Wydaje mi się, że uznają mnie wtedy za debila, który się narzuca, a zamienił z nimi tylko słowo (cześć). Ja już mam 18 lat, to dużo...swoją sytuację analizuje od około 14 roku życia i tylko widzę jak się pogrążam. Zero postępu jeśli chodzi o tę stronę życia. Ja umiem się bawić, tak mi się przynajmniej wydaje, tylko muszę mieć dla kogo. Jak pomyślę sobie o swoim życiu to od razu mina mi blednie. Tylko gdzie mam się cieszyć tą chwilą, w szkole? Może mam zacząć mniej przykładać uwagi na szkołę? Ze słabego ucznia w gimnazjum, teraz jestem jednym z najlepszych uczniów w mojej klasie w liceum. Chyba niepotrzebnie. Mają szczęście... Ogólnie uważam się, za bardzo bardzo odpowiedzialną osobę (i ja nie mam pewności siebie? :)), to też pewnie jest powodem moich problemów. Zachowuje się jak w pełni dorosły człowiek....a gdzie młodość? Wątpię, szczerze wątpię. Przecież nikt nie pozna mojej wrażliwości, dopóki nie pozna samego mnie. Od religii skutecznie zniechęca mnie moja katechetka. Na wszystko jest wyznaczona pora...tylko o niektórych chyba zapomniano przy ustalaniu terminarza. Już tyle razy podchodziłem do tego tematu, że siły już mi powoli opadają. Objawiały. Miałem nudności, że aż płakać mi się chciało. . Ja oglądam teraz dramaty i się mazgaje. Nawet boje się wrzucić jakieś zdjęcie na nk. Boje się, że ktoś mnie będzie obgadywał czy coś takiego. Boże.............. -- edit -- czy chciałby ktoś pogadać od czasu do czasu na gg/pw?
  4. Od czasu liceum, czyli momentu kiedy trafiły mnie lęki w ogóle coraz trudniej mi zawierać znajomości. Mówi się, że im głębiej w las, tym więcej drzew i to chyba prawda. Im stajemy się starsi, to musimy więcej dać aby coś zdobyć. Ja w ogóle nic w tym kierunku nie robię. Czekam, aż ktoś sam do mnie zagada. Zatraciłem chyba umiejętność prowadzenia i nawiązywania relacji. Dosłownie nie wiem jak to chwycić, nie wiem jak to się robi. Obecnie jakiś bliższy kontakt utrzymuje już tylko z dwoma przyjaciółmi i jednym dobrym kumplem. Najgorsze jest to, że kontakt się już "uszczupla". Oni szukają dziewczyn, chodzą na imprezy i jakoś im idzie, a ja muszę chyba mieć jakąś instrukcję jak żyć. Jeśli chodzi o dziewczyny to one mnie chyba nie akceptują tylko nie wiem dlaczego . Ostatnią dłużą rozmowę z dziewczyną prowadziłem jakieś 6 lat temu ;(. Wydaje mi się, że psuje sobie życie. Brak doświadczenia życiowego - katastrofa jednym słowem.
  5. Co to była za aktorka? mam to samo... to samo może nie perfekcyjnie, ale też mam taką zdolność Tu trochę u mnie było inaczej, ja z kolei chodziłem chodziłem na psychoterapię. 3/4 osób tam chodzących była tam z przymusu, inni w tym ja szukali ostatniego ratunku. Ja nie mogłem się otworzyć, ale nigdy tego nie zrobię gdy ktoś się do mnie nie zbliży. Było dwóch prowadzących, ogólnie byli w porządku, ale mogli bardziej się starać. Miałem czasami ochotę dać im nawet kilka wskazówek co zmienić...ale tak chyba się nie robi, więc nic im nie powiedziałem. Ogólnie nie lubię jak widać, że ktoś coś robi bo musi. To nie jest ten powód. Amen. ...nawet ostatnio zwątpiłem przez to, że tak dostaje ciągle od życia po d..ie ;/. Ps Jak chcesz z kimś pogadać to możesz chętnie ze mną. Lubię inteligentnych ludzi od których można się czegoś nauczyć :).
  6. Jakieś 3 lata temu przez kilka miesięcy miałem atak nerwicy, fobii społecznej jeżeli można to tak nazwać? Lęki towarzyszyły mi później przez kolejne dwa lata, teraz od mniej więcej roku jest spokój. Nie boje się wychodzić z domu ale...coś nadal jest nie tak. Znam powód swoich dolegliwości, chore ambicje i strach przed ośmieszeniem się. Mimo to, nie mogę tego przezwyciężyć, a zrobiłem wydaje mi się dużo. W czasach gimnazjum wszyscy wysyłali mnie do zawodówki, ale ja jak zawsze miałem ambicje i pokazałem im. Dostałem się do liceum. Teraz prawdopodobnie będę studia techniczne. Na początku przez rok chodziłem na psychoterapię, ale jakoś ciężko było mi tam siedzieć...bo była to taka psychoterapia dla każdego. Byli tacy co po prostu musieli tam chodzić przez problemy z prawem. Nie miałem zamiaru otwierać się przed osobami, które grały pod dwiema maskami. Ostatecznie po roku zrezygnowałem. Od początku poprzedniego roku wreszcie przełamałem się poszedłem się bawić z swoimi znajomymi z klasy. Byłem na kilku imprezach, ale kompletnie nie sprawiło mi to żadnej radości. Przez to, że nie wypiłem tyle co oni często odprowadzałem ich do domu, bo było mi żal, że gdzieś padną w drodze czy coś takiego. Wydaje mi się, że zamiast się bawić to przejmowałem się moimi kumplami i ich dziewczynami. ... Nawet nie zbliżyłem się do żadnej dziewczyny, na czym ostatnio bardzo mi zależy. Chciałbym mieć kogoś z kim mogę szczerze porozmawiać o tym co mnie dręczy. Znałem raz taką osobę kilka lat temu, ale jakoś wszystko się posypało....chyba przez moją lekliwość, nieśmiałość. Teraz sobie często wypominam, że może byłoby inaczej gdybym wtedy skończył wszystko tak jak należy, a nie mazgaił się. Kontakt się urwał. Postanowiłem włączyć wyższy bieg i zacząłem uprawiać sport. Po kilku miesiącach skończyłem z tym bo tak naprawdę nikogo to nie obchodziło...że miałem pasję. Nikt się o to nawet nie pytał, a miałem dużą chęć rozmowy. Wracając do dziewczyn, ja chciałbym po prostu mieć jakąś dobrą znajomą, nie mówię od razu o dziewczynie. Ostatnio byłem z kumplem na imprezie, spotkaliśmy się wcześniej z jego znajomą. Z mojej oceny sytuacji wyszło, że jakby ona w ogóle nie była zainteresowana moją osobą, kompletnie jakby mnie tam nie było. Dopiero mój kumpel nas przedstawił, ale i tak tylko na tym się skończyło. Czy ja robię jakieś błędy, czy to zawszę chłopak powinien pierwszy o coś spytać? Nie wiem czy to widać u mnie na twarzy, że nie jestem do kontaktów z dziewczynami? Źle mi się robi jak widzę innych, którzy są obklejani przez dziewczyny. Ja naprawdę się staram. Zawsze schludnie ubrany, czysty, obcięte paznokcie, umyte włosy, uszy itp. itd. ale to kompletnie chyba nic nie daje. Przyszedł mi już nawet teraz taki pomysł, że będę zagadywał do dziewczyn na potęgę. Jak mnie wyśmieją czy coś to to oleje. Tyle mi już tylko pozostało. Tylko czy dam radę to zrobić? Czuje się jakbym żył pośród gwiazd, z którymi nie mogę zamienić nawet słowa, gdyż nie zasługuje na to. Czy ja jestem normalny? Przepraszam, za głupi post, ale czasami muszę się komuś "wypłakać", a nie mam nawet komu ;(.
×