Skocz do zawartości
Nerwica.com

wiatrakowa

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia wiatrakowa

  1. Ech... Bolą mnie plecy, nie wiem co to, korzonki, nerki, dysk czy coś, co ja, emerytka jestem? 17 lat skończyłam... Jutro idę na koncert ukochanego zespołu i w ogóle się nie cieszę, najchętniej sprzedałabym ten bilet, dziś cały dzień płakałam i śmiałam się na zmianę, wszystko mnie boli, najchętniej bym się położyła spać i obudziła za miesiąc. bleee.
  2. Litr maślanki, tak, myślałam o tym i też mam wrażenie, że postawa ojca jest podobna - oboje czekamy na znak od tej drugiej strony. Jednak chyba nie jestem jeszcze w stanie zdobyć się na taki krok. EDIT: do TAO. Wcześniej w moim domu działo się całkiem dobrze. Byłam trochę "córeczką tatusia" - gdy mama na coś nie pozwalała ojciec był ostatnią deską ratunku. :) Jednak relacje były dość dziwne. Mój ojciec pracował jako kierowca i przez jakieś 3 lata przed odejściem jeździł na trasy zagraniczne. Wyglądało to więc tak, że był tydzień na trasie, potem wracał na dwa dni, wielka radość i znowu wyjeżdżał. Nie był to najlepszy układ, ale dzięki temu mieliśmy dobry stan finansowy. Rodzice nie kłócili się zbyt często, wiadomo - sprzeczki zdarzają się wszędzie, ale to nie było coś po czym mogłabym przewidzieć rozstanie. Myślę, że mama mogła to przewidywać. Ojciec czasami pił, ale nigdy nie wszczynał po tym awantur, nigdy nas nie bił. Na początku nie tęskniłam za nim - to było normalne, że nie ma go w domu, ale wcześniej miałam tą świadomość, że wróci. W przeszłości też dwa razy zdarzyła się taka sytuacja, że ojciec wyszedł z domu i powiedział, że nie wróci, ale zawsze wracał. Trochę z tego wynika, że ja ciągle żyję nadzieją, że rodzice się zejdą. Nie, tak nie jest. Wiem, że nie ma na to już szans.
  3. Niestety nie mam kontaktu z ojcem, na początku spotykaliśmy się co jakiś czas, ale ten kontakt się urwał. Ostatni raz spotkałam się z nim w styczniu, a potem we wrześniu na badaniach psychologiczno/psychiatrycznych w ośrodku sądowym - matka z ojcem nie mogą dojść do porozumienia, a przy rozwodzie z orzekaniem o winie przeprowadzają takie badania. Jednak wtedy ograniczyło się to do "-cześć. -cześć. -co tam? -dobrze.". Nie umiem rozmawiać z ojcem o tym co się stało i on też tego unika. On nie chce się ze mną kontaktować, to ja nie będę wpieprzać mu się w nowe, cudowne życie.
  4. wiatrakowa

    Cześć wszystkim. :)

    Jestem Nat, mam 17 lat. Już od dawna oglądam to forum, ale jakoś nie składało się żeby się zarejestrować, teraz się udało. :) Moje problemy zaczęły się w kwietniu 2008 roku, kiedy nagle, z dnia na dzień mój ojciec zostawił mnie i moją mamę. Był to duży cios, zwłaszcza, że stało się to zupełnie niespodziewanie. Na początku ojciec zwodził mnie i mamę, mówiąc, że musi sobie wszystko poukładać, że wszystko się ułoży, jednak potem wprost oświadczył, że ma kochankę. A ja od tamtego czasu żyję w zawieszeniu. Po odejściu ojca wpadłam w depresję, przez prawie rok leczyłam się psychiatrycznie i chodziłam na terapię. Niby to coś pomogło. Ale teraz czuję, że deprecha wraca. I nie wiem z czym to jest związane. Czuję się całkiem pogodzona z tym, że ojciec nie jest już częścią mojego życia, a mimo tego coraz częściej zdarzają mi się nagłe ataki płaczu, myśli samobójcze. (lecz za bardzo się boję...) Czuję się tak, jak gdybym nie miała celu w życiu. Chodzę do bardzo dobrej szkoły, zawsze chciałam studiować anglistykę, germanistykę lub psychologię, ale wstaję z łóżka i nie wiem po co. Żyję na zasadzie "byle do weekendu, byle do wyczekiwanego koncertu, byle do świąt...". Czuję się bezwartościowa, patrzę na moje przyjaciółki - jedna, świetna muzyczka, wyjechała na stypendium naukowe, druga tańczy, fotografuje, zbiera najlepsze oceny, jest bardzo ładna. A ja jestem szara i nijaka. Chciałabym mieć kogoś, z kim mogłabym porozmawiać, który mi nie powie, że "wymyślam". I chyba dlatego się tu zapisałam.
×