Skocz do zawartości
Nerwica.com

natrętek

Użytkownik
  • Postów

    804
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez natrętek

  1. Ja zauważyłem, że większa ilość alkoholu działa na mnie bardzo negatywnie, nasila objawy. Natomiast jeśli wypiję rozsądną ilość to jest to dla mnie neutralne, nie przysparza lepszego samopoczucia (oprócz chwili samego spożywania) ani też nie działa w jakiś sposób negatywnie. magic jaki zestaw leków obecnie przyjmujesz i od jak dawna ? Mam rozumieć, że zażywałeś regularnie ten zestaw, nie piłeś alkoholu w grudniu i ten stan sam Cię naszedł ?
  2. W tym co napisałem nie było nawet cienia oskarżenia i nie to miała na celu moja wypowiedź. Przykro mi, że tak to odebrałaś. Nie wiem jak to odebrali inni udzielający się w tym wątku, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby Cię o coś oskarżać. Napisałem tylko jak Cie odebrałem na tamtą chwilę, a tego że na codzień jesteś inna to mogłem się tylko domyślać. Jeżeli poczułaś się urażona moją opinią to przepraszam, choć uważam, że zareagowałaś nieadekwatnie do tego co napisałem. Poprosiłaś o opinię to Ci napisałem jak odebrałem Cię na tamtą chwilę.
  3. logik skąd u Ciebie taka pewność, że ta kombinacja leków postawi Cię na nogi i pozbędzie wszelkich dolegliwoścui i objawów ?
  4. To prawda, Ty Stonka ostatnio nie odpisujesz na priv. A co do mojego odbioru tamtej sytuacji to cieszę się, że choć na chwilę mogłem Cię odciągnąć od tego przykrego stanu. Po pierwsze fajnie było na żywo poznać osobę, ktrórej pierwsze posty na tym forum zdawały się dobrze opisywać stan z którego co sam wychodziłem. A odebrałem Cię chyba się nie obrazisz jak to napiszę, jako dość mocno spanikowaną osobę, coś na wzór histeryczki, która tak mocno skupiała się na swoim wewnętrznym stanie, że nie potrafiła dostrzec nic na zewnątrz. Pomijając to odebrałem Cię jako inteligentną, sympatyczną dziewczynę, z którą można porozmawiać na wiele ciekawych tematów, włącznie z muzyką :)
  5. Mimo wszystko, wszystkiego dobrego w Nowym 2013 Roku !!!
  6. No to dobrze, że jej się udało wrócić do życia, bo pamiętam, że Stonka się z nią widziała w tamtym niedobrym okresie i mówiła mi, że po Topielicy widać, że coś z nią jest nie tak, choć nie przypominam sobie na jakiej podstawie tak ją osądziła. A tutaj Saanna pisze, że bardzo sympatyczna dziewczyna. Jednak nie zawsze leki są rozwiązaniem, a czasem pewne wydawałoby się mało istotne wydarzenia potrafią nam zmienić życiową perspektywę. Każdy z nas ma inną sytuację życiową i każdemu z nas potrzebne są inne zmiany. magic jeżeli to Cię pocieszy, to ja w połowie sierpnia zeszłem całkowicie z leków i po 2 miesiącach nastąpiło pogorszenie i wejście w stan, po którym 2 lata temu zgłosiłem się do szpitala, żeby chronić się przed samym sobą. Obecnie jestem 2 tygodnie od wznowienia farmakoterapii i z dnia na dzień czuję, że wychodzę z tego, ale przez ostatni miesiąc u lekarza byłem 3 razy. Po prostu taka nasza dola, że "to" wraca, a najgorzej jest wtedy, gdy się przyjmuje leki, nie przesadza z alkohole a to i tak potrafi przyjść bez większych zewnętrznych przyczyn. Wtedy to już nie wiadomo co robić i czesto przeczekanie jest jedynym ratunkiem.
  7. magic ja Ci powiem na moim przykładzie, że alkohol ma jednak wpływ na samopoczucie. Mam identycznie jak Ty, że jak jest lepiej to piję i to wcale nie mało, ale to już raczej przeszłość, bo się już na tym przejechałem wiele razy i nie wyciągnąłem z tego lekcji. 2 miesiące temu jak byłem bez leków i jeszcze czułem się dość stabilnie to wypiłem znaczną ilość mocnego alkoholu i po kilku dniach miałem efekty o których piszesz, tzn. zjazd depresyjny. Od tamtego czasu sobie przyrzekłem, że koniec z tzw. "dużym piciem". Nawet zażywając leki mogę się napić, ale z umiarem, ale nigdy, żeby się mocno opić, bo potem cierpię dość mocno za swoją głupotę. Odkąd wznowiłem pełną farmakoterapię czyli od 2 tygodni, mój stan z dnia na dzień staje się coraz bardziej stabilny, ale pierwszy tydzień to był koszmar, coś takiego jak Ty dzisiaj magic przeżywasz, choć ciężko porównywać swoje stany psychiczne do stanów innych osób.
  8. Saanna to podobnie jak ja, z tą różnicą, że ja tą ogromną złość kanalizowałem w natręctwach. Akurat zaburzenia osesyjno - kompulsyjne, które mam zdiagnozowane są jedynym zaburzeniem lękowym w którym podstawą leczenia jest farmakoterapia a psychoterapia działa wspomagająco. We wszystkich pozostałych jest na odwrót.
  9. Mam wrażenie, że to trafnie logik ująłeś, to jest lęk, ale nie odczuwany jako emocja tylko napięcie w ciele. Czyli osoba "czująca" ma lęk oczuwany jako emocja i lęk powodujący napięcie w ciele, a Stonka jak się domyślam odczuwa tylko to drugie i to w dużym natężeniu.
  10. A ja jestem w podobnym wieku i też można powiedzieć, że jestem nieudacznikiem, bo skończyłem dziennie politechnikę a pracuję w fabryce na stanowisku szeregowego pracownika produkcji. Nadal mieszkam z rodzicami, bo osiągane dochody nie pozwalają mi na samodzielne utrzymanie się na poziomie lepszym niż wegetacja. Niestety czasem jest tak, że życie nie zawsze układa się nam tak jakbyśmy tego chcieli.
  11. Stonka mam rozumieć, że przyjmowane leki spowodowały, że część włosów Ci powypadała, a część tych co pozostała zmieniła kolor na siwy ? Być może długotrwałe przyjmowanie leków SSRI w twoim wypadku było niepotrzebne, ale wiedz, że są zaburzenia, w których bez tych leków nie można w ogóle funkcjonować i chyba lepiej jest mieć spłycone emocje niż leżeć w łóżku i myśleć o tym, żeby ze sobą skończyć. Czy możesz sprecyzować na czym polega twoje codzienne cierpienie ? Czy można w ogóle ubrać w słowa to co przeżywasz ?
  12. lubudubu, pewnie jest tak jak piszesz, że w niektórych przypadkach leki tylko eliminują nieporządane objawy, ale nie leczą. W każdym razie jak mam żyć z tymi przykrymi objawami i nic nie łykać, to zdecydowanie wolę przyjmować chemię i jakoś egzystować. Ja uważam, że w przypadku nieprawidłowo pracującej biochemii w mózgu, nadprodukcję neuroprzekaźników można wyregulować tylko farmakologicznie. Niestety w przypadku większości z nas tutaj po zaprzestaniu leczenia tabletkami objawy wracają, co jest dowodem na problem czysto biologiczny na który mogą się nałożyć problemy psychospołeczne jak jest to w moim przypadku. Jak więc widać długofalowo przyjmowane leki nie uregulowały trwale neuroprzekaźnictwa w mózgu tylko niwelowały skutki jego nieprawidłowej pracy.
  13. lubudubu sam się poważnie zastanawiam nad zmianą kombinacji leków, bo na obecnej kompilacji byłem przez ostatnie 2 lata i oczywiście było lepiej niż obecnie, ale i tak mój stan psychiczny na tamten czas pozostawiał wiele do życzenia. Słyszałem właśnie o dobrych skutkach leczenia wenlafaksyną w połączeniu z mirtazapiną (kompilacja nazwana california rocket fuel). Tych 2 leków jeszcze nigdy nie przyjmowałem długofalowo, więc myślę, że warto pójść w tę stronę. Na swoim przykładzie mogę potwierdzić, że sertralina to znieczulacz podobny do paroksetyny, anafranilu czy citalopramu.
  14. 1,5 miesiąca temu mianserynę 30 mg, a od tygodnia dodatkowo sertraline 50 mg i sulpiryd też 50 mg
  15. Ja już też po wigilii, a atmosfera podobna jak co roku, a być może nawet gorsza, bo mama czuje się nie za dobrze. Ja oparcia nie mam w rodzinie, od mamy tego nie oczekuje, bo sama boryka się z ciężkim problemem zdrowotnym, a tata nie do końca zdaje sobie sprawę z tego z czym się mierzę w swoim życiu. Dlatego dołączam się do twoich życzeń magic, myślę, że lepiej bym tego nie ujął. Te 3 kluczowe rzeczy, które zawarłeś w swoich życzeniach przenikają życie każdego z nas i spełnienie ich z pewnością popawiło by komfort naszego niełatwego życia. A ja dzisiaj nie czuję się zbyt dobrze, wznowiłem farmakoterpię. Mam dość zmienne nastroje i stany psychiczne, więc i odbiór świątecznej atmosfery jest dość mocno zniekształcony. Podobały mi się życzenia taty, który powiedział, żebym znalazł sobie najskuteczniejszą metodę by wszelkie lęki i przykre stany, które mi w życiu towarzyszą nie komplikowały mi go w aż tak dużym stopniu jak do tej pory. Oczywiście będę próbował, bo nie mam nic do stracenia a mogę tylko zyskać, choć wiadomo, że w gorszym stanie takie myślenie bardzo ciężko przychodzi. Jedno jest pewne, przy moim biologicznym problemie trzon leczenia muszą stanowić leki przyjmowane długofalowo. Popełniłem błąd w połowie sierpnia schodząc całkowicie z leków i łudząc się, że problem jest już przeszłością i został zażegnany przez 2 letnie przyjmowanie chemii. Po niespełna 2,5 miesiąca wróciły przykre stany, co dało mi dobitny dowód, że mój problem związany jest wyłącznie ze źle funkcjonującą biochemią mózgu. Natomiast niełatwa sytuacja domowa dość mocno utrudnia mi zdrowienie i stanowi dodatkowy czynnik obciążający.
  16. logik nie kompromituj się do końca. Ja raczej zauważam, że osoby z tego wątku starają Ci się pomóc, ale Ty z przyczyn zapewne chorobowych odbierasz to jako atak i nienawiść skierowaną do Ciebie. Nie zauważyłem, żeby magic Cię prowokował do twoich napastliwych reakcji. Napisz do niego pw a jestem przekonany, że wszystko rzeczowo i konkretnie Ci wyjaśni w wiadomości zwrotnej.
  17. logik, jeśli jesteś w stanie to czytaj uważniej posty osób piszących w tym wątku, bo magic nigdy nie napisał, że zajmuje się osobami starszymi, ale opiekuje się dzieckiem i handluje na allegro. Nie dziwię się też, że magic czuje irytację a i zapewne złość dostając od Ciebie takie odpowiedzi na jego próby zaradzenia twojej sytuacji życiowej. Pamiętaj, że pomoc jest zawsze do czasu i jeżeli nie wyciągniesz z niej nic dla siebie to nie dziw się, że ludzie z czasem się odsuną, bo opadną im ręce tak jak magicowi.
  18. logik, domyślam się z czym się mierzysz, każdy z nas w tym wątku to przerabiał i jak widzisz niemal każdy z nas znalazł jakieś (nieraz doraźne) wyjście z sytuacji. magic ma rację, dziś jest wiele form zarobkowania drogą internetową i może w tym temacie byś się zakręcił ? Jeżeli nie to chociaż poszedł byś do OPSu i przedstawił swoje położenie życiowe. Jeżeli pracują tam kompetentne osoby to na pewno uzyskasz informacje o co możesz się starać w swoim położeniu. Jeżeli nie zrobisz nic, to nie dziw się, że część rodziny będzie Cię tak traktować jak traktuje, bo po tobie nie widać choroby, więc po prostu traktuja Cię jak nieroba, a nikt z rodziny w tobie nie siedzi i nigdy nie wiedział, nie wie i nie będzie wiedzieć jak trudne stany psychiczne przeżywasz.
  19. Właśnie tego co opisałaś Saanna bałem i nadal się boję w pracy. Tego, że ludzie odkryją moją nieporadność i izolowanie się od grupy społecznej. Co prawda tego jeszcze nikt mi wprost nie powiedział, ale wiem, że jakby było aż tak źle przez dłuższy czas to z pewnością by to odkryli i być może odpowiednio skomentowali. Tyle, że w takich stanach ja nie nadaję się do przebywania wśród ludzi a co za tym idzie do pracy i zapewne zaczął bym kombinować ze zwolnieniem lekarskim, jak to nieraz już robiłem. A dobrą pracę już straciłem przez to, że pracodawca się domyślił, że jest ze mną coś nie tak, co prawda nie powiedział mi tego wprost w momencie zwolnienia, ale ja wiem, że na 90 % chodziło o moją postawę w miejscu pracy wynikającą z choroby.
  20. logik, to, że nasze Państwo ma słabo rozwinięty system pomocy osoby w naszym położeniu to jeszcze zrozumiem, bo nie należymy do potęg gospodarczych, ale żeby najbliższa rodzina nie wspierała nas to tego już nie rozumiem. A tym bardziej logik u Ciebie, gdzie masz obu rodziców zdrowych, chociaż to jak widać na twoim przykładzie jest pojęcie mocno względne, bo skoro nie dają Ci oparcia to też nie do końca wykazują zdrowe tendencje. magic, a Ty masz oparcie w kimś z najbliższej rodziny, czy raczej są to osoby z zewnątrz ?
  21. Widzę, że gorąco zrobiło się w tym wątku. Rzeczywiście rzucanie inwektywami i wzajemne ataki nie są na miejscu, choć doskonale wiem, że przy pewnych postawach osób z którymi mamy kontakt nerwy często puszczają. Przerabiam ten temat przez większość życia z moimi rodzicami. Trzeba bać jednak pod uwagę, że niektóre osoby z tego wątku mają rzeczywiście sytuację dużo cięższą niż pozostali, bo przecież nie można patrzeć na życie i cierpienie danej osoby wyłącznie w kontekscie jej samej. Niektórzy nie mają pomocy znikąd włączając w to najbliższą rodzinę i muszą liczyć same na siebie. A co wtedy jak jest się w takim stanie psychicznym i sytuacji materialnej, że po prostu nie pozwala to na samodzielne działanie ? Człowiek jest bezradny co stawia go w sytuacji bez wyjścia. Popatrzcie na to w ten sposób, zanim zaczniecie oceniać a co gorsza krytykować drugą osobę. -- 16 gru 2012, 21:31 -- Cześć Korat, "fajnie" że się pojawiłeś. Dlatego w cudzysłowiu, bo osobiście myślałem, że znalazłeś sie w tej rzeczywistości zwanej życiem i zaglądanie tutaj nie miało dla Ciebie już żadnego celu. Jak widać, u większości osób w tym wątku przeżywane stany mają podłoże biologiczne i żadna psychoterapia a co gorsza bywa, że i leki nie skutkują przez co niektórzy bardzo cierpią nie widząc dla siebie ratunku i iskierki nadzieji, że jeszcze coś sie zmieni. Jeżeli to Ci może w czymś pomóc to przeglądnij wybiórczo posty z tego wątku, być może potwierdzi się twoje spojrzenie na swoje problemy, a może dowiesz się czegoś nowego i popatrzysz na siebie z innej perspektywy. Jakby nie było miło Cię widzieć w tym wątku, bo twoje posty dawały dużo do myślenia i nawet jak twój intelekt nie był w stanie pomóc Tobie to wiedz, że wiele osób (w tym ja) skorzystało z twoich przemyśleń i wniosków.
  22. Tak jak już pisałem z tego co ja się orientuję, zasiłek rehabilitacyjny jest dla osób, które pracowały i przebywały pół roku na zwolnieniu lekarskim. Po pół roku jeśli nie ma się zaświadczenia o zdolności do pracy to zakład pracy zwalnia taką osobę i wtedy można się starać o taki zasiłek. Ale, żeby ze statusu osoby bezrobotnej starać się o taki zasiłek to nie słyszałem. Myślę, że Stonka jest bardziej kompetentna w tym temacie. logik, kiedy pracowałeś 10 miesięcy? Czy od tamtego czasu jesteś cały czas na bezrobociu ?
  23. josey, przeczytałem całą twoją dłuższą historię i tylko mogę się domyślać jak się obecnie czujesz w swojej życiowej sytuacji. Moja przedmówczyni ma rację, wzięcie odpowiedzialności za swoje życie to jedyne skueczne lekarstwo na twoją obecną sytuację. Wiem co piszę, bo sam mam podobą sytuację u siebie, też jestem dzieckiem rodziców, którym się najgorzej w życiu powiodło spośród całego rodzeństwa. Dodatkowo choroba mamy i niski status społeczny dość mocno przyczyniły się do przykrych stanów psychicznych jakie do dzisiaj przeżywam. Po prostu wiedz, że w domu nie możesz już oczekiwać na więcej wsparcia, a na zmianę postaw rodziców nie masz co liczyć. Jedne co możesz zmienić to siebie i swoje patrzenie na pewne sprawy. Wiem, że to bardzo ciężkie i budzi w tobie skrajnie negatywne emocje, dlatego jeśli stwierdzisz, że sama nie będziesz w stanie sobie poradzć z tą niełatwą sytuacją to zgłoś się po pomoc do psychologa. Jeśli stwierdzi, że stan u Ciebie jest badziej zaawansowany na pewno skieruje Cię na opowiednią terapię i tam popracujesz nad swoimi emocjami. Powodzenia ! Wielu z nas tutaj doświadczyło podobnych przeżyć na pewnym etapie swojego życia i da się to zmienić !
  24. Moi przedmówcy mają rację, musisz coś zrobić ze swoją sytuacją, bo pieniądze na podstawową egzystencję jakieś musisz mieć. Rodzice Cię wypychają do pracy, widząc ze swojej perspektywy, że z Tobą jeszcze nie jest aż tak źle. Ja natomiast wiem, że Ty czujesz się na tyle źle, że nie masz możliwości podjąć pracy. Pozostaje Ci szpital i staranie się o rentę, bo zasiłek rehebilitacyjny należy się chyba tym co byli pół roku na zwolnieniu z pracy i nadal nie mogą pracować. Pytałem zresztą o to Stonki, ale nie odpisała bo chyba ma większe zmartwienia jak tak przyziemne rzeczy jakimi są podstawy bytowe.
  25. widzę u Ciebie logik problem z brakiem oparcia i zrozumienia u najbliższych, myślę, że większość z nas tutaj boryka się z podobnym problemem. Poniekąd nie dziw się rodzicom, że Cię pchają do pracy, bo po prostu boą się o twoja przyszłość, tyle, że obecnie nie rozumieją jak poważny jest twój problem. Zresztą u Ciebie jest inaczej, bo obydwoje rodzice są zdrowi, ale uwierz mi, że u mnie pomimo tego, że mama ma problemy psychiczne, a tata ma trudną osobowość to zrozumienia moich problemów i oparcia u nich nie miałem i nie mam do dziś.
×