
natrętek
Użytkownik-
Postów
804 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez natrętek
-
No i się stało, doczekłem się opinii biegłych sądowych, psycholog wnioskowała o przyznanie renty na okres 2 lat, ale jak widzę ostateczna decyzja należy do psychiatry i oceniła mnie, że nie jestem całkowicie a tylko częściowo niezdolny do pracy w związku z czym renta socjalna mi nie przysługuje. Nie odpuszczę im, nie po to tyle wycierpiałem i tyle przeszedłem, żeby teraz odpuścić, będę zgłaszał zarzuty do przedmiotowej opinii biegłej psychiatry, mam na to 14 dni.
-
Nie chcę nas tutaj różnicować, ale tak to postrzegam, że między nami tutaj na wątku istniej jakościowa i ilościowa róznica co do objawów. Stany, które każdy z Was tutaj opisuje nie są mi obce, taki konkretny zjazd miałem ponad rok temu, kiedy to leżałem w łóżku i myślałem, żeby ze sobą skończyć, taka pustka, taka nicość, taki bezsens istnienia, być może pod wpływem upływu czasu i leków ten najgorszy stan minął i obecnie jestem w stanie stabilnym tzn. pozycji wyjściowej, co oznacza, że mam huśtawkę w odczuwaniu rzeczywistosci i przeżywaniu emocji i nie jest łatwo, ale staram się mimo tego funkcjonować. A jak znowu przyjdzie ten dramatyczny zjazd depresyjny co jest niewykluczone, bo zaburzenia psychiczne mają to do siebie, że mają nawracający charakter to znowu wycofam się z wszelkiej aktywności i zalegnę w łóżku myślać, żeby z tym wszystkim skończyć. brak uczuć co miałaś na myśli pisząc, że ja w porównaniu do magica jestem zdrowy, czyżby to, co napisałem wyżej, że jakościowo i ilościowo znacznie się różnimy jeśli chodzi o objawy ?
-
Zbychu77 masz całkowitą rację, na początek dobra jest jakakolwiek praca, ja zaraz po pobycie na oddziale dziennym znalazłem pracę poprzez agencję pracy tymczasowej w fabryce transformatorów, gdzie do dziś pracuję na stanowisku pracownika produkcji. Dodam, że pacę dostałem bez żadnych znajomości, po prostu trafiłem w okres kiedy były przyjęcia do pracy. Powiem, że człowiek całkiem inaczej się czuje gdy co miesiąc na koncie widzi parę złotych i do tego własnych, a na rodziców nie mogę za bardzo liczyć bo pochodzę z niezamożnej rodziny i ich emerytura starcza tylko na jak ja to nazywam "wegetację" czyli podstawowe utrzymanie. Oprócz tego jak wiecie staram się o rentę socjalną, ale nie jestem pewny tego, czy mi przyznają więc będę się starał wypracować te minimum 5 lat by w przyszłości móc się starać o chorobową, na którą wystarczy częściowa niezdolność do pracy.
-
Cześć magic, widzę, że znowu zawitałeś na tym forum, a o ile dobrze pamiętam rozstałeś się z nim ok. pół roku temu w dość optymistycznym nastroju, co Cię skłoniło, żeby znowu zacząć tutaj zaglądać ? Jeżeli chodzi o moja sytuację to obecnie czekam na wezwanie na rozprawę w sądzie w sprawie przyznania renty socjalnej. Jeżeli się cofnąłeś wstecz w naszym wątku to pewnie zauważyłeś, że miałem juz badania przeprowadzone przez biegłego sądowego psychologa a następnie przez psychiatrę. Sam jestem ciekawy, czy wyrok sądu zapadnie jeszcze wtym roku a dodam, że o rentę się staram od roku, z czego większość czasu sprawa leży w sądzie bo niemal od początku tego roku, no ale czego wymagać od naszych opieszałych sądów, to postępowanie tak się wlecze, a przecież żyć z czegoś trzeba. zawiliński co do spermy to Ci powiem, że swego czasu nie wiem, jakoś ok. 2 lat temu miałem podobny problem, tj. sperma nie była całkiem biała, tylko zawierała w sobie takie malutkie, galaretowate elementy o barwie ciemniejszej od samej spermy. Stwierdziłem wtedy, że to może być od leków jakie przyjmuję i nawet jakoś wtedy nie zgłaszałem tego lekarzowi i z czasem samo mi to przeszło to znaczy sperma znowu stała się całkowicie biała. Być może związane to wtedy było ze zmianą leków, już nie pamiętam.
-
A czy nie zauważyliście, że jak na tyle milionów ludzi żyjących w Polsce w tym wątku udziela się zaledwie kilka osób ? To świadczy o tym, że my z tymi zaburzeniami jesteśmy w miażdżącej mniejszości i to bardzo miażdżącej !
-
Powiem jedno, całe badanie polegało jak to u psychiatry na wywiadzie, padały pytania typu czy ktoś w rodzinie się leczył psychiatrycznie, dlaczego nie pracuję, na czym polegają objawy obsesyjno - kompulsyjne itp. Biegła sądowa to starsza pani, zresztą bardzo sympatyczna, która jak zobaczyła grubość moich akt i dokumentacji leczenia zebranych na przestrzeni mojego 31 letniego życia to widziałem po niej, że była lekko wcięta, ale takich osób lub gorszych przypadków jak ja ona na co dzień ogląda dziesiątki. Powiedziałem jej całą prawdę o objawach, które uniemożliwiają mi funkcjonowanie społeczne i zawodowe i na każde jej pytanie lub stwierdzenie miałem kontrargument, więc nie zagięła mnie na niczym. Powiedziałem jej jakie są moje obserwacje samego siebie na podstawie minionej dekady i zresztą całego życia, że przez ten czas podejmowałem wiele prób by sobie pomóc w cierpieniu i przywrócić do jako takiego stanu używalności, od całej masy farmakoterapii, poprzez szpitale aż po oddziały dzienne, powiedziałem, że na psychoterapiach rozpracowałem większość problemów typowo psychologicznych ale na genetyczne uwarunkowania i przyczyny biologiczne zaburzeń psychicznych lekarstwa i terapii nie ma i wiem, że te stany będa mi towarzyszyć do końca życia ! Lekarka na to nic nie odpowiedziała, odebrałem to jako potwierdzenie tego co powiedziałem, że z chorób i zaburzeń psychicznych, które są na podłożu genetyczno - biologicznym się nie wychodzi nigdy. Teraz czekam na wzewanie na rozprawe sądową i na ostateczny wyrok, czy będe miał za co wegetować, czy podobnie jak zawiliński ostanie mi sie tylko sznur.
-
Dziś mam drugie badanie w sądzie, po badaniu przez biegłego psychologa teraz kolej na badanie przez biegłego sądowego psychiatre. Trzymajcie za mnie kciuki, od tego zależy czy przyznają mi rentę socjalną o którą się staram od roku.
-
Mnie zaburzenia osobowości zdiagnozowali w ubiegłym roku po 3 miesięcznej terapii grupowej, z kolei po kolejnej terapii 3 miesięcznej, którą przeszedłem w tym roku nie powielili już tego rozpoznania. Diagnozy w psychiatrii są bardzo płynne i nie ma co się za bardzo nich uczepiać i się szufladkować.
-
Michuj powiem Ci, że póki co jestem zadowolony z tej kompilacji leków, planuję co prawda na wrześniowej wizycie u psychiatry zasugerować mu, zeby powoli schodzić z sertraliny, ale tak na prawdę ostrożnie, jakby tylko coś się działo niedobrego to momentalnie bym wrócił do tego zestawu i tego dawkowania. Póki co czuje się dość stabilnie, rano i wczenym popołudniem łykam sylpiryd, a na wieczór sertraline i mianseryne. Anafranil brałem ok. 10 lat temu, co prawda ma wiecej skutków ubocznych niż SSRI, ale uważam, że jest dobrym i efektywnym lekiem.
-
Jak po kierunkach technicznych nie ma większych problemów ze znalezieniem pracy, to nie wyobrażam sobie jak jest po innych. Ja już od ponad pół roku staram się o pracę w zawodzie i nie zostałem zaproszony na żadną rozmowę kwalifikacyjną, pomimo 2 letniego doświadczenia zwodowego w biurze projektowym. To świadczy o tym, ze albo ja jestem jakimś nieudacznikiem, albo rzeczywiście szeroko rozpowszechniane przekonania o tym, że w Polsce po studiach technicznych nie ma większych problemów ze znalezieniem pracy można włozyć między bajki.
-
I ja mogę potwierdzić skuteczność terapii, a już kilka mam za sobą. Owszem nie rozwiązały wszystkich moich problemów ani nie zmieniły mi osobowości, ale kilkanaście wewnętrznych konfliktów rozwiązałem i lepiej sobie radzę w pewnych sytuacjach życiowych.
-
Byłem wczoraj w odwiedziny na oddziale dziennym, w którym 2 miesiące temu kończyłem 3 miesięczną terapię. Większośc ludzi których znałem już pokończyła swój pobyt i spotkałem zaledwie 4 osoby, z którymi byłem w grupie. Jedną z nich był kolega, który z magicem był na 7f w Kobierzynie i ma z nim kontakt. Magic podobno poznał na oddziale w Poznaniu dziewczynę, w której się zakochał (szczęśliwie mu wróciły uczucia) i teraz jest z nią na wakacyjnym wypadzie nad morzem. Miło słyszeć, że niektórzy z nas wychodzą z tego bagna i z czasem odnajdują samych siebie.
-
Przychylam się do tego co napisałeś Marek77 na temat brak uczuć, ja jej już to dawno z magicem sugerowałem, ale taka moja postawa wywoływała w niej przykrość i poczucie niezrozumienia, tak jak w przypadku lekarzy do których chodzi. Nie rozumiem w jakim celu brak uczuć tak często zmieniasz lekarzy, czy to wynika z rozpaczliwego szukania pomocy dla siebie, czy też może znalezieniu takiego lekarza, który w końcu potwierdzi Ci tą twoją domniemaną schizofrenię prostą ? I dlaczego jesteś tak żżyta z tą ciotką ?! Już niejdena osoba Ci na to zwracała uwagę na tym forum ! Ja wiem, że u mnie spłycenie uczuć wynikało właśnie z nieumiejętności radzenia sobie z lękiem i stresem, co było następstwem świadomych i nieuświadomionych wzorców wyniesionych z wydarzeń i relacji mających miejsce w dziciństwie. I było tak, że lęk tłumił we mnie wszystkie inne emocje i dlatego odczuwałem je jako spłycone. Mi się już od dawna wydawało, że to co brak uczuć nazywa całkowitym brakiem uczuć, ja nazywam spłyceniem, więc ten sam stan emocjonalny opisujemy w nieco odmienny sposób. A jakie są wasze odczucia z tym związane ?
-
A ja byłem przedwczoraj na badaniu psychologicznym, tym razem badał mnie psycholog powołany przez sąd zajmujący się moim odwołaniem od decyzji o nieprzyznaniu prawa do renty socjalnej. Nie wiedziałem, że to będzie aż tyle trwało, a trwało grubo ponad 1,5 h. Starsza pani psycholog wypytywała mnie o szczegóły dotyczące mojej choroby, ale też sporo czasu zajęły różnego rodzaju testy, zarówno na koncentrację jak i zdolności poznawcze. W tym czasie biegła przeglądała moje papiery z akt sądowych, a była to dość obszerna teczka, aż sam się zdziwiłem, co tam może się znajdować w aż tak dużej teczce ? Okazało się, że sąd się zwrócił do szpitali w których byłem o pełną dokumentację z leczenia i nawet w tych dokumentach znalazła się wyklejanka, którą wykonywałem jako 18 letni chłopak na zajęciach plastycznych w szpitalu w Kobierzynie, więc chyba mieli tam dosłownie wszystko w tej teczce, całe szczegółowe 12 letnie leczenie psychiatryczne. Pani biegła spytała się mnie jak sobie wyobrażam dalej życie i dlaczego nie pracuję, a ja jej powiedziałem, że objawy na tyle utrudniały mi funkcjonowanie i myślenie, że pracodawca u którego byłem zatrudniony po prostu mnie zwolnił, no to się na to nic nie odezwała. Tylko się dziwiła jak w takim razie udało mi się skończyć studia na politechnice, na co też udzieliłem jej szczegółowej odpowiedzi. Powiedziaqła, że prawdopodobnie sąd powoła jeszcze biegłego psychiatrę i internistę, by mnie poddali badaniu i dopiero na tej podstawie wyda wyrok w sprawie przyznania mi prawa do renty socjalnej.
-
Monika1974 coś w tym jest co piszesz, z jakichś powodów za bardzo skupiam się na swoim wnętrzu, a często też nie potrafię się odnieść do wypowiedzi innych bo jakoś dany temat mnie nie interesuje bądź nie mam stosunku do jakichś spraw. Tyle, że mnie to dotyka od czasu gdy byłem nastolatkiem, więc chyba ciężko by obecnie tak samo z siebie się zmieniło, chyba, że istnieją jakieś psychologiczne szkolenia lub kursy aktywnego słuchania ze zrozumieniem ?? Co do renty socjalnej o którą się staram, to myślę, że sprawa najbardziej zainteresowała by magica którego już tutaj nie ma. Przyszło mi w tamtym tygodniu wezwanie do sądu, który powołał biegłego psychologa celem przebadania mnie i kazali mi się na to badanie wstawić za tydzień. Muszę pokserować całą dokumentację z 12 letniego leczenia i dostarczyć na to badanie. Mam nadzieję, że to co napisał magic jest w jakimś sensie prawdą, czyli, że na etapie sądowym starania się o rentę socjalną sąd często orzeka o przyznaniu prawa do niej, ciekawe czy tak będzie w moim przypadku ?
-
Monika1974 powiem Ci, że czuję się nie tyle lepiej co tak jak już wspomniałem bardziej stabilnie. To co mogłem to przepracowałm na psychoterapii, a to co nadal mi przeszkadza i czego nie lubię jak mnie nachodzi zwaliłem już na karb swojej osobowości niekoniecznie zaburzonej, choć skoro nadal u mnie występują te nieprzyjemne stany to być może jest w jakimś tam stopniu zaburzona ? Sam nie wiem, ale niestety głównego czynnika przeszkadzającego mi w codziennym funkcjonowaniu niestety nie wyeliminowałem w czasie pobytu na oddziale. Chodzi mi o to, że z jakiś bliżej nieznanych mi powodów, ja mam problemy z aktywnym słuchaniem ludzi, wygląda to tak jakby mi mózg nie kodował informacji docierających do moich uszów i potem ciężko mi się odnieść do tego co ktoś powiedział i wtedy zaczynam się koncentrować na swoim wnętrzu co oczywiście jeszcze bardziej zaburza słyszenie osób z otoczenia i następuje dodatnie sprzężenie zwrotne nasilające ten przykry objaw i przestaje całkowicie rozumieć co ktoś do mnie mówi i właśnie w takich sytuacjach uciekałem zwykle z takiej zagrażającej mi w moim mniemaniu sytuacji. Logiczne jest, że żeby unikać tych nieprzyjemnych stanów trzebabyło ograniczyć kontakt z ludźmi do minimum, co do tej pory często stawało się moim udziałem, ale ak na dłuższą metę się nie da. No więc tak jak wspomniałem część rzeczy jak na przykład problem z przeżywaniem złości "przerobiłem" na terapii, ale to co opisałem wyżej towarzyszy mi od najmłodszych lat życia, więc nie mam podstaw sądzić, że mnie opuści pewnego pięknego dnia i zacząłem się oswajać z myślą, że taka jest konstrukcja mojej osobowości i to raczej się nie zmieni do końca mych dni. Gregg1991 miałem rok temu na oddziale zdiagnozowane zaburzenia osobowości mieszane, a więc nie sprecyzowali mi dokładnie typu tego zaburzenia. A teraz po prostu napisałem, że zostałem z nich cudownie uleczony, bo lekarz nie wpisał mi zaburzeń osobowości na karcie wypisowej z oddziału ani nie określił mi osobowości.
-
A ja dzisiaj byłem na oddziale po kartę wypisową z oddziału i co się okazało ?? Zostałem cudownie uzdrowiony z zaburzeń osobowości :) Na wypisie jest tylko zespół depresyjno - lękowy i zaburzenia obsesyjno - kompulsyjne, a więc jedną etykietkę mam z głowy. A tak poważnie to na obecnej konfiguracji leków czuję się dość stabilnie, no i oczywiście psychoterapia też ma w tym jakiś swój udział. Dzisiaj odwiedziłem ludzi z grupy i uczestniczyłem w zajęciach artystycznych, chyba po raz ostatni, ale być może będę się tam pojawiać w czwartki od czasu do czasu. W każdym razie polecam ten oddział każdemu kto czuje, że już nie daje rady sam ze sobą.
-
No nie zwróciłem jakoś uwagi, ale być może się minęliśmy jak wychodziłem.
-
Jak dziś byłeś uht w poradni na Dunajewskiego to całkiem możliwe, że mnie widziałeś. Dziś czwartek więc mieliśmy artterapię, a wyszedłem z oddziału ok. 12.30 więc być może gdzieś się minęliśmy. To widzę, że chcesz się dostać na oddział, powodzenia zatem życzę. Ja już jutro kończę swój pobyt na oddziale, nad czym bardzo ubolewam, te 3 miesiące minęły mi tak szybko, a i ludzi których tam poznałem żal ogromny opuszczać ...
-
Ja przyjmuję już 3 tydzień i powiem, że na motywację sulpiryd działa mi bardzo dobrze, o niebo lepiej niż perazyna, którą wcześniej przyjmowałem. Poza tym jak codzień walczę na oddziale dziennym o lepsze jutro, mam wrażenie, że już odczuwam pierwsze pozytywne skutki działania psychoterapii. W ogóle to ciężko oddzielić zmiany, które zaszły pod wpływem leków od tych, które zaszły pod wpływem psychoterapii i w konsekwencji nie wiadomo, której metodzie terapii zawdzięczać więcej ? Rzeczy na które mam wpływ staram się zmienić, a tych których nie mogę zmienić staram się zaakceptować i uczę się z nimi żyć - innej drogi nie widzę ...
-
No właśnie, też już to kiedyś tutaj pisałem, co z tego, że nawet jakby SPECT wykazał jakieś nieprawidłowości w strukturze mózgu, jak pewne biologiczne zmiany nie podlegają leczeniu. No chyba, że człowiek zyskał by dzięki temu świadomość, że to zmiana biologiczna i pozostaje mu tylko to zaakceptować i nauczyć się z tym żyć, albo popełnić samobójstwo.
-
Popieram to co napisał Korat, związek przyczynowo - skutkowy jest w przypadku brak uczuć przewidywalny i trochę nielogiczny, bo jak można brać dodatkowe roboty wiedząc, że się nie podoła podjętemu zobowiązaniu. Chyba, że stan brak uczuć co jest charakterystyczne dla wszelakich zaburzeń psychicznych jest po prostu dość często zmienny i podejmuje się tych prac w chwili, kiedy choć trochę się lepiej czuje, po czym za kilka chwil jest gorzej i zaczyna narzekać, ze niepotrzebie wzięła te dodatkowe roboty, mam rację ? Trochę mogę to zrozumieć, bo pomimo zgoła odmiennych problemów od brak uczuć też podejmowałem się pracy, po czym po kilku lub jednym dniu z niej po prostu uciekałem z powodu ogromnych zaburzeń koncentracji, myślenia i pamięci, dlatego wydaje mi się, że przyczyną tego stanu rzeczy jest zmienność stanów psychicznych towarzysząca niemal wszystkim zaburzeniom.
-
No to jak był taki od dziecka, to jego stan psychiczny nie powinien mu przeszkadzać, gdyż on nie wie co to emocje i uczucia, bo skąd ?? A u Ciebie brak uczuć ten zanik uczuć mógł być spowodowany przyjmowaniem SSRI, dodatkowo jak sie domyślam zanik uczuć dla osoby, która zna ich smak a następnie je traci musi się wiązać z pustka i anhedonią, więc twój obecny stan psychiczny mnie nie dziwi.
-
Ja nigdy nie powiedziałem, że mam całkowity brak uczuć, a poza tym jestem sceptycznie nastawiony do tego typu zaburzenia, bo po prostu nie wierzę w całkowity brak uczuć i emocji. A Ty Borsuk miałes kiedyś emocje, uczucia i Ci one całkowicie zanikły ?