-
Postów
242 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez jevii
-
Odbiegnę nieco od tematu -dzisiaj oglądałam program o chłopcu. Teraz ma lat 16, cierpi na porażenie mózgowe. Matka oddała go do domu opieki dla takich dzieci. Chłopca, traktowano jak 'roślinę'. Leżał całymi dniami, jadł na leżąco itp.;Z czasem okazało się, że w tym zniszczonym ciele jest zdrowy psychicznie człowiek i jak na swój wiek niezwykle inteligenty. Chłopiec desperacko dawał znaki, że mimo porażenia jest normalny, jednak na początku źle odczytywano sygnały- ignorując je, przez co się nacierpiał. Dziś komunikuje się ze światem za pomocą pisma symbolicznego (zapomniałam nazwy), piszę poezję, jeden z wierszy doczekał się piosenki...Jest teraz szczęśliwy. Tak się zaczęłam zastanawiać - skoro ten chłopiec, znajdujący się w naprawdę beznadziejnej sytuacji dał sobie radę, to czemu ja... czemu Ty mielibyśmy się poddawać? Może jestem jeszcze pod wpływem tego programu i tych pozytywnych emocji i brzmi to wszystko jak bredzenie - nie miejcie mi tego,proszę,za złe. Estreva, właśnie. słowa osób które się kocha najbardziej ranią. Wiem jak to boli - potrzebujesz wsparcia, a tu otrzymujesz głębszą dziurę. U mnie wówczas rodzi się taki gniew wynikający z bezsilności. A bezsilność wynika z tego, że ktoś nie zrozumiał mojego problemu, czy wołania o pomoc. Cieszę się, że piszesz o tym co w Tobie huczy, widzisz - u mnie jest podobnie z tym, że nie znajduję słów by się określić - jak kolwiek - dziękuję, bo tym co piszesz pomagasz i mi. Pozdrawiam Cię cieplutko
-
Witaj Estreva, mam ten sam problem. Kiedyś przyłsza mi absurdalna myśl czy aby nie jestem opętana, potem wiedzialam, że to deprecha. Niekiedy w atakach złości drapię pazurami na oślep, i się wycofuję, stwierdzając "trudno.Stało się". A potem oczywiście poczucie winy, racjonalizacja... Bałagan myśli. Nie jest to absolutnie rozwiązanie, bo co niektóre rzeczy raczej bardziej nawarstwiają.
-
Mi świetnie wychodzi pływanie- że się wtrące - pod warunkiem, że: - woda jest do kolan; - mam nadmuchiwane koło ratunkowe lub te specjalne rękawki, - pływam na materacu, łódce itp. Ale rower, polecam jazdę na rowerku.
-
Ech, ten koniec świata - generalnie to propaganda,kolejna zresztą, by ktoś mógł zarobić. Rok 2000 ładnie nazwano "Millenium" i co z tego wyszło?Np.: - mit o pluskwie milenijnej dająca "w portfel" wielu programistom - Powstał bank Millenium - w bądz razie u mnie taki jest oddział; - Backstreet Boysi wydało swój album pt. "Millenium" itd. itp. Jak już ktoś na samym początku tego wątku stwierdził, że tak interpretowana idea końca świata, raczej ma na celu ogłupić i wzbudzić lęk w społeczeństwie. A, że nie znasz dnia ani godziny, raczej odniosłabym to do śmierci. Generalnie, nikt z nas nie zna dania ani godziny. Co najwyżej co niektórzy przyśpieszają tę kwestię. śmierć to indywidualny koniec świata, gdyż każdy człowiek stanowi indywidualny świat...ba!Jest takim małym wszechświatem. --- W ogóle to wizja końca świata kojarzona jest z zagładą masowa, wszyscy razem w kupie giną, może to wizja jedynie malarzy.
-
Heh, chciałam się wpakować z podobnym wątkiem, tj. odnośni magistrantów, jednak me sokole oko po chwili przyuważyło, że dubluję Zawsze część odpada. Jak pisałam licencjat z ok. 120 ankiet 80 było dobre. Plus, że nie macie problemu z dotarciem do "materiału badawczego" Ech, przeprowadzenie badań jeszcze przede mną, najpierw urocze spotkanie z promotorem
-
Heh,Przed Wami matura a przede mną niebawem egzamin magisterski, no i zaliczam się już spokojnie do wypalonych studentów; teraz, sobie powtarzam niczym mantrę: "Boże, żeby mi się chciało tak jak mi się nie chce"
-
Psorka baaardzo lubiła ten zbiór...
-
Heh, pozwolę sobie przypomnieć pewne zestawienie: http://muzeumhumoru.onet.pl/_i/_h/giertych.jpg
-
Jak kolwiek, czy to ten sam Pazdro jest współautorem też zbiorów zadań z chemii (takie granatowe) czy to tylko zbieżność nazwisk, wbądź razie, zadania z tego zbioru spędzały mi sen z powiek; na szczęście, było minęło - zaorany umysł zarósł się ponownie ;-) A za naszych forumowych maturzystów trzymam kciuki. Pozdrawiam
-
Heh, prawdę mówiąc fakt, że piszę tego posta tutaj jest dla mnie samej, już nie tyle sygnałem, a dowodem na to,że coś nie gra. Po kilku miesięcznej przerwie zaglądam do tego "mojego" zakątka wirtualnego tj.na to forum. Co tu ukrywać - po kilku miesiącach przygoda z moim epizodem się powtarza. Chociaż nie do końca jest tak samo.Tym razem jest nieco inaczej; Tym razem jest to trochę inny punkt widzenia depresji, czy może problemów. Ten punkt widzenia być może jest nieco dojrzalszy, być może mądrzejszy, jednak jeszcze bardziej cofnięty w kąt, cichy, bez wigoru, ból jest bardziej refleksyjny. Co ciekawe - tym razem - dźwigam swój epizod na plecach też inaczej...czuję, że waży kilka ton. Jest cholernie ciężki.
-
Heh, jaki osobliwy zwierzyniec się tu uzbierał Jam Wodnik Szuwarek w wersji żeńskiej. Wraz ze swoim stawikiem i resztą akcesoriów w pakiecie. ________________ Boże daj mi siłę bym pogodził się z tym, czego nie mogę zmienić Św. Franciszek
-
Ooo rety, rety. Właśnie zdałam sobie, że jestem kobietą przecież przed 30-stką już....przecież, te brakujące 6 lat szybko poleci. __________________________ Boże daj mi siłę bym pogodził się z tym, czego nie mogę zmienić Św. Franciszek
-
Wydaje mi się, że samobójstwu towarzyszy pewien rodzaj egoizmu. Są przypadki, gdzie jest grupa ludzi, którzy trwają przy takiej osobie. Jednak dla niej nie ma to większego znaczenia. Ból, pusta, rozpacz zakleja zdrowy rozsądek. Brzmi to być może niesprawiedliwie, bo myślenie w tym deseniu przeskakuje ponad wieloma faktami, skupiając się na wybiórczych elementach... jak kolwiek. Dla tego też, nie uważam tego za żaden bohaterski czyn. ___________________________________ Boże daj mi siłę bym pogodził się z tym, czego nie mogę zmienić Św. Franciszek
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
jevii odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
skąd to znam. Mało tego jak czekam - jestem spięta i sztywna jak bym połknęła kij od szczotki... ...opóźnia mi się rakcja na inne bodźce bo właśnie oczekuje w takim chorym skupieniu...meczące to jest cholernie. -
tak jak mówi hyte...wiesz, daniel1299, deprecha to patologiczny smutek. I wiesz, problem polega tu na tym, że majac depresję winę widzę w otoczeniu za mój stan, a wiesz tu chyba chodzi o to by zacząć spostrzegać, że problem leży we mnie i ode mnie zależy czy to zmienię. I czasu na trzeba, czasu - ja od kilku miesięcy staram się z tego wyjść...jakoś idzie, nie powiem, ale wiesz - tak kroczek po kroczku.
-
atrucha ale mnie ubawiłaś tym ogierem. Miałam tak samo jak wpisałam sobie "Justyś" >Justyś - ty ogierze< LOL
-
i tak się zazwyczaj kończą "eurystyczne potyczki" panie Toshiro i panie God's Top 10 ;-) 'beziteresowność' sama w sobie jest połączona z umiejętnością wczówania się w problem drugiej osoby. Bo w końcu coś nas "rusza" byśmy pomogli. Czasami możemy nie wiedziec, że pomagamy....powtarzam się. Wiem. Dużo zależy od naszego osobistego doświadczenia.
-
Być może ktoś się juz z Was z tym spotkał - jeśli nie, to ma okazję poznać niebagatelny poprawiacz nastroju Zresztą, co tu będę się rozpisywać - sprawdźcie sami http://100lat.pl/PoprawaNastroju/
-
Nie moge się z Toba nie zgodzić, jednocześnie nasunęła mi się refleksa na temat wolności :) powiedziałabym, że wszyscy co pragną wolności godzą się na samotności - jedni bardziej zdają sobie z tego sprawę inni być może bardziej targani niezrozumiałym buntem własnych myśli, burzą emocji itd. Poczucie odosobnienia to cena za własną indywidualniść, niezależność. Człowiek 'wolny' ciągle zmaga się z pokusą stanią się częścią większej całości - łatwiej jest "płynąć z prądem". samotnośc <=> wolność ~~~~~~~~ hm... sorry za to "filozowanie". ;-)
-
Zasugerowałam się pewną swoja refleksją na ten temat - w literaturze psychologicznej można się spotakć z takim pojęciem o altruiźmie, które prawi o tym, że faktycznie ludzie potrafią być bezinteresowni, ALE prosto rzecz ujmując - i tak kieruja się jakims własnym interesem [choćby np. by nie miec wyrzutów sumienia]. Szczerze mówiąc wierzę, że mimo tych 'naukowości' człowiek potrafi z siebie coś dać tak "po prostu i już." Czym według Was jest bezinteresowność? Jakie budzi ona odczucia?
-
ja jestem wodniczek...tzn. wodniczką
-
tak to jest, że czasem problem spada jak grom z jasnego nieba... Wiem, że teraz opadły Ci ręce i byc może jeszcze to poczucie bezsilności. Jednak jesteś wspaniałą mamą. Spróbuj skontaktować się z jeszcze jakims innym lekarzem - bo to różnie jest z tymi wynikami - jak z resztą Kawa sugeruje. Trzymaj się. Będzie dobrze.
-
Nie mogę znaleźć chłopaka/dziewczyny
jevii odpowiedział(a) na peace-b temat w Problemy w związkach i w rodzinie
peace-b wiesz co, jak już "poszło" raz to spodziewaj się kolejnego. TERAZ wydaje Ci się, że jest okej - włączasz racjonalizację i "jedziesz" dalej. Być może czegoś po prostu chce od Ciebie, dlatego się przymila. O ile dobrze rozumiem, własnie to coś sugeruje Antagonist, a wcześniej już napomknął. Nie jesteś kobietą "zastępczą"/na czas określony, gdzie to wypełnia się "luki" między kolejnymi 'skokami'. -
...poniekąd zabawne. Mam wianek faceów koło siebie. W pracy, w szkole, nawet formy wolnego czasu częsciej spędzam z kolegami. Co ciekawe- nie jestem w żadnym związku. Mam mnóstwo kolegów, nie czuje się skrępowana w męskim towarzystwie, wręcz sprzyja mi ono, bo z facetem łatwiej mi się dogadać. Koleżanek mam mało...a praktycznie mam dwie. I rzecz polega na tym, że traktuje ich jak kolegów oni mnie jak koleżankę i zapominam, naprawdę zapominam że mogą oni na mnie patrzeć jak na kobietę. Chora sytuacja. W obecnej chwili, gdzie deprecha i nerwica mocno nadwyrężyły moje zdolności socjalne, sporo znajomosci się ucieło/popsuło. .. ...w bądz razie - jak widać - byle nie skrajności - ani za dużo babskiego towarszystwa a ni za dużo męskiego