Skocz do zawartości
Nerwica.com

Milutki

Użytkownik
  • Postów

    284
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Milutki

  1. Ja zauważyłem, że na mnie źle wpływa oglądanie filmów gdzie jest przemoc, nawet jeżeli filmy są ciekawe i wartościowe. Pamiętam np. "Czas honoru", bardzo fajny film, dobrze zrobiony i realistyczny, mimo niskiego budżetu. Ale wpływał fatalnie na mój nastrój. Niby zajmowałem się dalej swoimi sprawami, ale te bardzo realistyczne obrazy z tego filmu gdzieś się w głowie ciągle "trawiły". W kolejne dni miałem niespokojne, a nawet agresywne myśli (np. wymyślałem sobie jakie ja bym stosował metody tortur, albo co bym zrobił z kobietami itd.) Dlatego od pewnego czasu unikam takich filmów i chyba jestem spokojniejszy. Podobnie nie oglądam tego rodzaju programów w telewizji i unikam czytania szczegółów o katastrofach.
  2. ha,ha, no nie myślałem, że tak się da... musi nieźle wyglądać taka akcja... -- 15 maja 2011, 22:30 -- nadawałoby się idealnie na skecz do Jasia Fasoli ...
  3. tak, dobry odpoczynek zawsze pomaga mieć lepszy nastrój i człowiek ma więcej chęci do zmagania się z przeciwnościami to trzymaj się na pewno jutro będzie lepiej
  4. OK, to teraz rozumiem. Mycie (dążenie do ideału czystości) zastąpiło poprzedni perfekcjonizm. Kto wie co gorsze... Wygląda na to, że nerwica nie znosi próżni, bo eliminacja jednych objawów powoduje natychmiast powstawanie innych... Też to zauważam u siebie, nawet przy drobnostkach ten mechanizm niestety się sprawdza. Chyba nie ma innego wyjścia, jak wyciąć to od korzeni, czyli terapią ... Wiesz, właściwie to nie jest takie dziwne, że tyle ludzi, bo to wygląda na uniwersalny mechanizm: jak siebie dowartościować (nadrobić braki z przeszłości). U mnie też dominuje dążenie do ideału, ale przy tym nie tyle spełnianie oczekiwań innych, a raczej: "unikanie błędów za wszelką cenę". Stąd to sprawdzanie pisanych tekstów Ale też unikanie: ryzyka, odpowiedzialności, wyzwań, zdecydowanych działań ...
  5. Kokojoko, u mnie w rodzinie rządziła mama i niestety miałem podobne relacje z mamą jak Ty. Może nie tak drastyczne, jak Ty opisałaś, ale stale brakowało mi miłości ze strony rodziców. Dla nich liczyło się tylko to, żeby być "porządnym". Dlatego skutki tego mam takie same jak Ty opisałaś: u mnie dodałbym jeszcze: izolacja i niechęć do kontaktów z ludźmi... ale pozostałe cechy takie same, brak zaufania, niska samoocena itd. Kiedy właściwie pojawiło się to natrętne mycie ? Bo napisałaś, że już odpuszczałaś sobie perfekcjonizm, a więc robiłaś coś na pewno dla siebie korzystnego. I co - skutkiem tego pojawiło się mycie ?? Czy raczej dlatego, że było już za późno i odpuszczanie już nie mogło powstrzymać rozwoju nerwicy ?
  6. Adaś, metody radzenia sobie z natręctwami są podobne, zarówno przy natrętnych czynnościach jak i myślach: ignorowanie, przeczekanie, "odkładanie" natręctw (czynności/myśli) na później, zajęcie się czymś innym ...
  7. z tym przyglądaniem się ubikacji, to chyba nie jest takie rzadkie jak się wydaje ja też tak mam... przy czym te moje sposoby "weryfikacji" stanu klozetu stale ewoluują (na szczęście jeszcze nie wkładałem tam głowy ... )
  8. to warte przemyślenia ... niby żadne odkrycie, ale jednak... czuć się potrzebnym dla innych - to niezwykłe uczucie... dające też motywację do działania i - tak nam potrzebne - pozytywne nastawienie do życia
  9. nie wiedziałem, że właśnie taka jest różnica między nimi ... dzięki za wyjaśnienia -- 09 maja 2011, 22:06 -- to fajnie, oba sposoby są przydatne
  10. No może nie do końca... W "Aktywne wątki" mamy bardzo długą listę, a w "Nowe posty" tylko jakieś 35 wpisów (moim zdaniem za mało, jak dla całego forum). A tak jak teraz to "Aktywne wątki" mi się podoba
  11. mała83, dokładnie tak jest, jak napisałaś o tym schemacie: tą zależność: SYTUACJA --> MYŚLI --> UCZUCIA znalazłem opisaną dokładnie w książce "Zrozumiesz uczucia - pokonasz problemy" http://www.petlaczasu.pl/zrozumiesz-uczucia-pokonasz/b00024657 bardzo ją polecam, właśnie zaczynam czytać tę książkę i wydaje mi się bardzo praktyczna i pożyteczna, bez jakichś żmudnych analiz i nudnych wywodów
  12. Jak dla mnie, to są typowe objawy NN. Mam podobne rzeczy, choć ostatnio staram się siłą woli je ograniczać, one z kolei wyłażą przy innych okazjach ... Kuropatwa piszesz, że "jest to coraz bardziej irytujące i coraz mocniej mi przeszkadza". To ewidentny sygnał, że jakieś sprawy z nieświadomości próbują wydostać się na światło dzienne... Co to jest, to może wyjaśnić tylko terapia. Lepiej jak najszybciej, zanim to dziadostwo rozszerzy się na inne obszary (np. hardcorowe myśli o przemocy).
  13. shadow, dzięki za odpowiedź i tę poprawkę. Co do obserwowania wątków, to chodzi Ci o to, co jest w "Panelu użytkownika" ? Więc tam właśnie można obserwować wybrane Działy lub Wątki, a strona "Aktywne wątki" powinna pokazywać wszystko - żeby mieć podgląd całego forum.
  14. OK, ale ja pytałem o stronę "Aktywne wątki" search.php?search_id=active_topics tam tego nie ma, no a chyba powinno być
  15. O godz. 13.50 dzisiaj dodałem wpis do wątku "[Wrocław] Lękowcy z Wrocławia - łączmy się!!!" l-kowcy-z-wroc-awia-czmy-si-t1135-700.html#p542729 Dlaczego nie widać tego wpisu na stronie "Aktywne wątki" search.php?search_id=active_topics a widać starsze wpisy ??
  16. Parę słówek do osób zawiedzionych małymi chęciami innych do spotykania się... Słuchajcie, to nie jest tak jak myślicie, że nerwicowcy są tak chętni do spotykania się "na żywo"... Wielu (raczej większość) woli kontakt zdalny, wsparcie słowem pisanym, np. na tym forum. Wielu nie chce ujawniać swojej osoby wobec obcych osób (tak - obcych osób! bo trzeba mieć sporo zaufania, żeby odkryć się przed innymi). Jakby nie patrzeć, na forum jest się anonimem, a po takim spotkaniu bezpowrotnie traci się ten "bezpieczny" status... Inni znów - nie mają ochoty lub nie lubią spotkań towarzyskich (ja przyznaję się, że nie przepadam), bo są po różnych przejściach, mają problemy jak zachować się wobec innych, niezręcznie się wtedy czują, boją się że coś głupiego powiedzą, narażą na śmieszność itd. ... No i na koniec - pytanie o cel takich spotkań. Zgadzam się, że taka "grupa wsparcia" jest fajna dla tych, którzy tego potrzebują, ale ile osób tak naprawdę tego potrzebuje ? Nawet ludzie niby chętni do takich spotkań nie mogą się zorganizować (popatrzcie sobie na odległości między datami ostatnich kilkunastu postów...)
  17. olcia, Lenuxin to inne wcielenie substancji czynnej "escitalopram" Ja biorę ten sam "escitalopram", ale lek nazywa się Pramatis. przeczytaj mój poprzedni wpis w tym temacie: jakie-leki-wam-pomog-y-t27555-14.html#p539989
  18. Milutki

    Witam

    olcia, Twoja historia jest bardzo poruszająca... Z tego co piszesz, a bardziej nawet - jak o tym piszesz - to wydaje mi się, że jesteś bardzo wartościową osobą naprawdę! nie piszę tego, żeby Ci coś wciskać - naprawdę tak myślę! (jestem prawie pewien :-) ) I dlatego dobrze, że tu trafiłaś, wiele osób zostało w życiu skrzywdzonych w podobny sposób dlatego musimy żyć i wzajemnie się wspierać pozdrawiam serdecznie
  19. Ja kiedyś przez długi czas brałem Asertin (sertralina) do 200 mg, ale nie zauważyłem żadnej istotnej poprawy. Potem jakiś czas Sulpiryd - coś tam działał, ale - jak to po neuroleptyku - byłem ciągle senny i ze zwolnionymi reakcjami, więc nie miałem siły przeciwstawiać się natręctwom. Potem inny lekarz przepisał mi Pramatis (escitalopram) 20 mg, najpierw solo, a potem potencjalizacja z Ketrelem. Ale do Ketrela nie mogłem się przyzwyczaić - senność i brak chęci do życia. Więc lekarz zmienił go na Ryspolit (to samo co Rispolept - risperidon). Z nim to niezła szopka, bo miałem brać 0.5 mg rano, bo niby miał być pobudzający, ale u mnie zadziałał nasennie i bardzo osłabiał, więc jak na razie biorę 0.25 mg i to wieczorem Ale ... teraz chyba wreszcie coś drgnęło, bo mam wrażenie, że ten zestaw leków (Escitalopram + Risperidon) trochę uspokoił moje nadmierne reakcje. Zobaczymy czy to się utrzyma. Nie wierzę, że leki same z siebie uwolnią mnie od nerwicy, dlatego chodzę też na psychoterapię (żadna tam rewelacja, ale zawsze coś) no i przede wszystkim próbuję też samodzielnie ograniczać kompulsje i ignorować natręctwa. Idzie z tym raz lepiej, raz gorzej, ale mam nadzieję, że przy wsparciu leków może coś się udać.
  20. ok, dzięki, Marcja coś mi się już rozjaśniło w tym temacie faktycznie, jakby tak spojrzeć, to takie umożliwienie uczuciom wyjścia na zewnątrz, ale bez ataku na drugą osobę, może dać pewną ulgę, bo nie trzymamy tego w sobie, tylko od razu "pozbywamy się" tego balastu... KeFaS, powiem Ci, że moje pierwsze myśli miałem zupełnie podobne jak Ty, ale to chyba chodzi o to, co napisała marcja, że "kiedy mowisz w formie JA, okazujesz jak sie wlasnie poczules - dajesz wtedy drugiej osobie szanse na reakcje, ktora zrekompensuje Ci wczesniejsze wkurzenie, rozzalenie itp." zamiast próbować rekompensować to sobie samemu poprzez wyrażanie złości bezpośrednio do drugiej osoby no właśnie, dlaczego nikt nas tego nie uczy... ?
  21. Ciekawy wątek o tych sposobach odreagowania... Ja mam problem żeby zrozumieć, o co właściwie chodzi z tym wyrażaniem albo tłumieniem uczuć. Bo co to właściwie znaczy WYRAŻANIE UCZUĆ ??? Czy to ma być nasze "prawdziwe" i "naturalne" zachowanie ? Mam na myśli takie o podłożu pierwotnym, instynktownym. Jak rozpoznać jaki jest ten "mój własny" sposób wyrażania uczuć ? Do jakiego stopnia można to wyrażać wobec innych osób ? (żeby pozwolić wyjść w wystarczającym stopniu tym uczuciom, ale z kolei nie "nadmiernie") I skąd wiedzieć, czy wyrażenie uczuć negatywnych (np. krzyk, złość, walenie pięścią w stół, ewent. w kogoś innego ) jest odbierane jeszcze jako "dopuszczalne", a kiedy już jako agresywne zachowanie ??
  22. Mój psycholog właśnie niedawno odkrył to, że u mnie słabe okazywanie i tłumienie uczuć było jedną z głównych przyczyn nerwicy natręctw, kto wie nawet, czy nie podstawową przyczyną... Niby mamy zacząć jakąś terapię, nie wiem jeszcze na czym miałaby polegać - pewnie coś z tej działki. Trudna sprawa... nie wiem, czy tego można się ot tak sobie nauczyć
  23. Dysforia, ja mam inne zdanie na temat Twoich przypadłości. Skoro piszesz, że masz świra na punkcie sprawdzania, to to jednak mogą być natręctwa. Owszem, dla większości nerwicowców to są zabawne i lekkie objawy, ale kto wie, jak będzie u Ciebie w przyszłości. Może to dopiero początek czegoś większego, więc lepiej zawczasu się tym zająć, dopóki to jest w zarodku. Potem może być znacznie trudniej - sam tak miałem. A więc wizyta u specjalisty i dobra diagnoza byłaby wskazana, ale oczywiście na spokojnie i bez paniki, bo póki co nie jest jeszcze u Ciebie bardzo źle. pozdrawiam
  24. no nie wiem, czy w ten sposób można siebie przekonać, że "sprawdzanie nie pomoże, wywoła tylko większy lęk" człowiek sprawdza właśnie dlatego, że ciągle ma złudzenie, że za kolejnym sprawdzeniem już będzie mu dobrze... mi się wydaje, że ogólnie człowiek ma tendencję do prób jak najszybszego rozwiązywania problemów (tzn. w naszej sytuacji: ma skłonność do powtarzania sprawdzeń), nawet jeżeli to miałaby być tylko chwilowa ulga i... złudne rozwiązanie problemu Niestety, bardziej przekonujący jest ten lęk przed złym zamknięciem drzwi (bo jest związany z bezpośrednim odczuciem "tu i teraz" realnej groźby: dom będzie otwarty i ktoś może wejść do domu) niż próby racjonalnego wytłumaczenia sobie tej sytuacji, w tym również wmawianie sobie, że jak nie sprawdzę, to będę od tego uwolniony i szczęśliwszy (czyli perspektywa: tak będzie "w przyszłości"). To co dzieje się teraz, w danej chwili (-> lęk) ma zawsze większą siłę oddziaływania niż coś przyszłego, choćby nawet miało nieść coś lepszego (-> uwolnienie od kompulsji). I dlatego tak się z tym bezsilnie borykamy - na tym polega ta nerwica Żeby nie rozwlekać - myślę, że w lżejszych przypadkach (słabsze natręctwa i lęki) zapewne da się ten sposób zastosować, i to jeszcze przy dostatecznie silnym przekonywaniu siebie. Ja widzę po sobie, że w sytuacji silnego lęku nie przemawia do mnie nikt i nic, więc stąd mój pesymizm Niemniej, pewnie warto spróbować, może komuś to pomoże ?
  25. tak na logikę, to ten sposób jest całkiem ciekawy ale jest problem w zastosowaniu tej metody... Jeżeli mam natręctwo sprawdzania zamkniętych drzwi, to przede wszystkim boję się skutków nie sprawdzenia tego, a więc odczuwam lęk przed "nie sprawdzeniem". I jak mam - wg tej metody - związać pominięcie sprawdzenia z przyjemnością, skoro to automatycznie i wiąże się z lękiem jeżeli tego nie zrobię ?? Gdyby natręctwo było czynnością samą w sobie, bez lęku, to ta metoda zadziała, ale z lękiem ? Nie wydaje mi się. Bo kluczowe wydaje się pozbywanie właśnie lęku.
×