Skocz do zawartości
Nerwica.com

Milutki

Użytkownik
  • Postów

    284
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Milutki

  1. dokładnie, ludzie róbcie coś konkretnego i pożytecznego! to dziadostwo nie ma wtedy szans... one same chyba najbardziej boją się tego, że je zignorujemy, dlatego tak chcą stale przy nas być...
  2. No właśnie, ta "ciekawość" ... pamiętam, że ja też kiedyś miałem takie myśli, choć słabsze. Wtedy miałem dużo problemów z samym sobą (teraz mam nerwicę natręctw, ale to już całkiem inny wątek) I też zastanawiałem się nad tym, jak to musi być cudownie przeżyć ten moment, uwolnić się od wszystkiego, po prostu zostawić to wszystko w cholerę gdzieś poza sobą... Może to było właśnie z poczucia braku sensu w życiu, braku akceptacji przez ludzi, niskiej samooceny... Teraz, kiedy w znacznym stopniu poradziłem sobie z tymi dawnymi problemami, to nie mam już tych myśli - mam co robić i dla kogo żyć, może to o to chodzi ? Ale z kolei niedawno pojawiły się u mnie natręctwa, może nie hardcore, ale jednak dają w kość. Czasem zastanawiam się, czy to głupie NN czasem nie wskoczyło mi "w zastępstwie" tych poprzednich problemów (których przecież już z grubsza się pozbyłem), no bo przecież nie można ot, tak sobie beztrosko i przyjemnie żyć...
  3. o kurcze, to już sam zostałem na tym forum ? (jeszcze tylko jakieś boty nie śpią, jak zawsze...) nie wiem, co to za "faza" była dzisiaj przecież nic nie brałem...
  4. ok RafQ, ja Ciebie akurat nie znam, więc odpowiadałem tylko wg Twoich 2 postów (nie napisałeś w nich nic merytorycznego do samego tematu, więc myślałem, że masz ochotę coś "zamieszać", sorry za te podejrzenia ) jasne, że każdy ma prawo do swojego zdania, ale dlatego też najlepiej pozwolić, żeby ten wątek sam się rozwinął, może niekoniecznie szedłby w "złych" kierunkach ( refren już w pierwszym poście napisała: "I dobrze by było dzielić się pozytywnymi doświadczeniami." więc wstępnie trzeba założyć dobrą wolę dyskutantów, prawda ? ) Ale Ciebie też trochę rozumiem, że "trzymasz rękę na pulsie", bo fanatyzm, krzyż, itp. to potrafią nieźle zagotować krew w człowieku... no dobra, niech już ktoś kontynuuje temat tego wątku, bo nasz to wyszedł lekki offtop pozdrawiam, bo już późno (albo raczej wcześnie rano )
  5. Miss Daisy, zgadzam się zupełnie, co do tego zmuszania się i konieczności "zluzowania", a dodajmy jeszcze do tego inne sprawy, jak poszukiwanie w sobie chorób (pisała o tym wcześniej kochanie) Czytając wypowiedzi Mary mi też przyszło na myśl, czy problemem nie jest ten związek "na odległość" ? Może to powoduje poczucie niespełnienia, brak ciepła i bliskości z kochaną osobą ?? ogólnie - brak poczucia szczęśliwego związku, co może mieć niebagatelny wpływ na jej samopoczucie, nawet jeżeli sobie tego nie uświadamia... Mary napisz, jak w ogóle przeżywasz te długie miesiące rozłąki, bo ja ci powiem, że sobie tego nawet nie wyobrażam... Ale tak poza tym, czy u Mary to wszystko nie wygląda też na objawy DEPRESJI ? niechęć do poprawienia sobie nastroju, utrata radości życia, brak mobilizacji do działania...
  6. Ja też miałem niezły start... ale niestety pani Sertralina jest dość subtelna, i po jakimś czasie człowiek może stracić na nią wrażliwość... tak było u mnie, niestety ale oczywiście nie piszę tego, żeby ciebie zniechęcać, bardzo dobrze, że próbujesz i czujesz się dobrze, jak będziesz miał trochę szczęścia to ci na pewno pomoże
  7. RafQ, coś mi się zdaje, że ty chyba chciałbyś, żeby taka kolejna burza się rozpętała, co nie ? przyznaj się... ale daj ludziom żyć, nie wszyscy są tak porywczy i zawzięci, podyskutować można też "normalnie", choć pewnie dla Ciebie to nudne...
  8. Blue, może jednak częściej wchodź na to forum ? tu możesz pisać godzinami, tyle ile potrzebujesz... i wierz mi, że to co piszesz wcale nie musi być dla innych nudne Dla mnie forum jest dużym wsparciem, nie czuję się tu sam ze swoimi problemami ponadto czasem ktoś może zainspirować, jak samemu sobie radzić...
  9. Prostej i bezpośredniej rady niestety nie ma... Trzeba próbować, i to z różnych stron, wspomagać się czym się da, terapią, lekami, zrozumieniem istoty swoich natręctw, potem własną pracą nad tym... Ja zauważyłem niedawno, że u mnie być może rozwiązaniem jest IGNOROWANIE NATRĘCTW po prostu i zwyczajnie - olewanie ich... nie umiem jeszcze tego Ale trochę próbowałem i muszę przyznać, że coś w tym może być że im bardziej się boimy natręctw, tym silniej one napierają... Więc może lepiej uznać, że one są i będą, ale możemy puszczać je tak jakby "bokiem", nie przejmując się nimi, bo to w końcu tylko nasze urojenia... Może za bardzo chcesz od tego uciec ?? Niewiele osób pozbyło się tego tak zupełnie, bez śladu myślę, że łatwiej jest się z tym pogodzić, znaleźć "swoje sposoby" i nauczyć się z tym żyć... słuchaj, właśnie na przekór natręctwom zacznij myśleć o przyszłości! planuj coś, skup się na tym, co umiesz i możesz zrobić niech one zobaczą, że nie opanowały ciebie zupełnie, wtedy na pewno trochę odpuszczą, a potem już będzie ci łatwiej...
  10. RafQ spoko "jazdy" raczej nie będzie sądząc po osobach, które tu rozmawiają... Wydaje mi się, że fluke soc napisał dużo mądrych spostrzeżeń, zwłaszcza o mechanizmach powstawania natręctw religijnych, i naprawdę doceńmy to, że ktoś się stara... Ja nie mam problemów z natręctwami religijnymi, ale trochę rozumiem te osoby - w końcu to też są natręctwa, tylko objawy akurat takie, a nie inne...
  11. po prostu lubię wiedzieć, co w trawie piszczy... no a zwłaszcza w sprawach, które nie są jednoznacznie proste, bo takiej sertraliny można brać różne dawki, a skuteczność wcale nie jest oczywista, nie tak jak inne leki, gdzie jest ścisłe dawkowanie i w zasadzie 100% przewidywalności działania niemniej, dzięki dowiedziałem się przy okazji, że jest coś takiego jak "farmakokinetyka"
  12. OK, chyba rozumiem, spróbowałem sobie narysować wykres stężenia ale to musi być dość złożona funkcja matematyczna na stężenie leku, bo my dokładamy nową dawkę, a przecież we krwi mamy jeszcze połowę leku z poprzedniego dnia, a dodatkowo nie wiadomo kiedy ostatecznie znika ta stara połowa, itd... więc zdanie, że "Dopiero po upłynięciu doby, stężenie tego leku zaczyna spadać." jest pewnym uproszczeniem, to pewnie jest taka ciągła i złożona fala, przy czym mi wyszło, że przez większość czasu powyżej tych 100 mg [Dodane po edycji:] ale ze względu na tą złożoność, wyszło mi też, że chwilami może jednak spaść nieco poniżej 100 mg...
  13. ok, rozumiem ale czy to znaczy, że zakłada się, że sertraliny powinno być we krwi stale przynajmniej połowę tego co się bierze ? np. biorąc całość 100 mg, tak naprawdę chcemy zapewnić sobie poziom minimum 50 mg przez całą dobę ?
  14. Wujek, a co to znaczy ? chciałbym się trochę douczyć... kojarzy mi się z połowicznym rozkładem, ale przy lekach to pewnie coś innego
  15. Cześć Mark, chyba nie za dobrze trafiłeś tu ze swoim tematem (zobacz też, że nikt Ci nie odpowiedział...) z tego co napisałeś, to raczej nie masz nerwicy natręctw, która jest zaburzeniem psychicznym i gdzie występują obsesyjne myśli i kompulsyjne czynności, związane z lękiem (przeczytaj sobie http://pl.wikipedia.org/wiki/ZOK ) niewykluczone, że masz nerwicę, ale nie natręctw więc może poproś moderatora o przeniesienie tego tematu do innego działu
  16. tak ogólnie, to powinieneś mieć zalecenia od psychiatry, bo chyba byłeś u niego, skoro masz ten lek ? ja brałem 2 razy dziennie, rano i po południu, ale co do podzielonej dawki, to nie jestem przekonany, że jest lepsza niż pojedyncza, zależy jak działa ten lek na daną osobę prawdopodobnie nie ma to większego znaczenia, ponieważ sertralina działa dopiero po długim czasie przyjmowania (kilka tygodni) (na forum jest osoba, która bierze znacznie większą dawkę i wszystko naraz - z rana )
  17. a może "oni" też mają problem ? skoro nie mogą tego zrozumieć...
  18. bywamzludzeniem, czy próbowałaś wizyty u jakiegoś psychiatry ? Może też jakieś leki by Ci pomogły, jest ich całkiem sporo na mnie jak na razie nie działają ale może Tobie coś się uda ?
  19. Ja przyznam się, że jak dotąd o swoich problemach powiedziałem tylko jednej bliskiej osobie, ale do niej to akurat mam 100% zaufanie. Myślę, że podstawa, to właśnie zaufanie. Ale z kolei innym bliskim, np. rodzicom boję się powiedzieć, bo na pewno tego nie zrozumieją, będę musiał dużo tłumaczyć i w sumie sam będę się kiepsko z tym czuł, że jestem obserwowany, że mogą na mnie dziwnie patrzeć... a może i martwić się. Lepiej sobie i im tego oszczędzić. Może jak będę już na terapii i będą jakieś efekty, to pewnie spróbuję. Ale myślę, że generalnie powinna nas obowiązywać "zasada ograniczonego zaufania", sama przecież przekonałaś się o tym... Pamiętaj, że to jest krok jednorazowy i w zasadzie nieodwracalny, więc lepiej to przemyśleć.
  20. mileneczka, jak dotąd nie dostałaś odpowiedzi, więc może napisałaś do niewłaściwego działu ? sądząc po Twoich objawach może ten temat powinien być w dziale "Nerwica lękowa" ? natręctwa w pewnym stopniu też masz, ale jednak głównie - jak sama piszesz - "fobia, lek i panika" (jakbyś chciała, to możesz poprosić moderatorów o przeniesienie tego tematu) pozdrawiam
  21. Chciałbym odświeżyć ten temat, bo nadal mam z tym problem ... wkurza mnie to ciągłe sprawdzanie słów i literek... fakt, że jakąś tam korzyścią jest to, że prawie nie robię błędów, no ale to też oznacza zero swobody przy pisaniu - nic nie mogę zrobić spontanicznie, wszystko musi być sprawdzone i dopracowane... może ktoś ma ten problem i coś udało mu się z tym zrobić ??
  22. Milutki

    Po co?

    a czy rzeczywiście dążysz do tego, CHCESZ to osiągnąć ? coś nie wygląda na to - po tym w jaki sposób przedstawiasz swoje problemy... czy raczej wolałbyś po prostu już to mieć, ot tak, dane z góry ?? niestety, Panie .xyu. samo nie przyjdzie i samo się nie zrobi... ja myślę, że Topie-licy chodziło o to, że właśnie nie jest to takie istotne, po prostu - nie zajmuj się innymi ludźmi, skup się raczej na sobie - na tym jak SOBIE SAMEMU pomóc, to często o wiele trudniejsze... i to jest dopiero wyzwanie... może to dlatego, że radzisz sobie z innymi, a nie radzisz sobie z sobą samym ?? a może oprócz czytania warto byłoby zrobić z tym myślami coś więcej ?? np. dogłębniej je przeanalizować, skąd się biorą ?? sam przyznałeś, że lubisz analizować i rozpracowywać różnica jest diametralna, nie będę się tu rozpisywał, podobnie zresztą jak między różnymi lekarzami o tym samym fachu: jeden jest lepszy, ma intuicję (to ważne!), wie jak się zabrać do problemu, a drugi jest słaby i nic nie poradzi... na pewno warto próbować u różnych Odnosząc się jeszcze do pytania w temacie całego wątku przypomnę genialne zdanie Topie-licy: Czy życie ma sens? Nie ma, jeżeli go sobie sam nie nadasz.
  23. No tak, zabrzmiało zabawnie ale faktem jest, że jak wcześniej czytałem, nie wszyscy robią to z czystej "przyjemności" niektórzy z przykrego przymusu... ( ==> pierwsze posty tego wątku )
  24. Dzięki, to chyba bezpieczniej do zielonego ...
  25. Do kogo można się zwrócić w sprawie przeniesienia wątku do innego działu ?
×