Tylko jak odnalezc w sobie te pozytywne mysli gdy czlowiek nie ma rano sily wstac a co dopiero zrobic cos sensownego. Wiem, trzeba sie w garsc wziasc i robic cos sensownego.
Tylko ja nie potrafie.
Kiedys mialam plany, marzenia.. Odkad zachorowalam liczy sie tylko to zebym z tego wyszla.
Znacie takie powiedzonko? ''Chcesz rozsmieszyc Boga? Powiedz mu o swoich planach''
Cos w tym jest.