Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie

  1. Z ostatniej godziny
  2. Beata sama nie wiem z kim ślub brała. Od brata Nelyssy ma się trzymać z daleka.
  3. Pani Która zapytała Pana Boga Co i jak
  4. alone05

    Samotność

    Ja jestem singielką i mi z tym dobrze, robię co chcę, kiedy chcę, nie muszę z nikim rozmawiać, niepotrzebny mi facet, który by mnie namawiał do seksu a ja i tak bym odmówiła, bo mnie brzydzi seks hetero.
  5. Dzisiaj
  6. Catriona

    Co teraz robisz?

    zbieram się na longa.
  7. Całkowicie. Tyle szans na poprawę, zmianę ile dostał On nie dostał nikt ode mnie i nadal gówno trwa... Jednak.
  8. Ale podstawowa różnica pomiędzy moim lekarzem, a większością innych psychiatrów była taka, że wymaga, ale też interesuje się mocno tym to się dzieje u pacjenta i jak np. jednym lekiem rozwalił mi tarczycę, to w 2 tyg. miałam wizytę u endokrynologa na NFZ załatwioną przez niego - wysłał mi datę, godzinę, adres i nazwisko lekarza do którego mam się zgłosić, ja musiałam tylko wziąć od rodzinnego lekarza skierowanie do poradni endokrynologicznej. Jak próbował na mnie esketaminę, to owszem, musiałam najpierw wyłożyć 4 tys. zł prawie, ale załatwił tak, że dostałam refundację i zamiast kilku tysięcy, całkowity koszt esketaminy jaki poniosłam to 160zł zamiast 3,6k za sam lek.
  9. Ale sama Psychoterapia tez nie leczy.Widzisz tez mialas wsparcie w lekach.A jak ktos ma przyczyny gdzie indziej,to i psychoterapie nie pomoga.Depresja, której nie leczy się psychoterapią, dotyczy głównie postaci ukrytych (maskowanych) i psychotycznych, gdzie objawy somatyczne lub psychotyczne dominują nad klasycznym obrazem depresji, a skuteczne okazuje się leczenie farmakologiczne lub skojarzone, jak w przypadku depresji lekoopornej
  10. Nie będę tolerować niszczenia kwiatów dla kultów, wycinania drzew, zabijania zwierząt i gwałtów, tak bawicie się sami. Nic nie jest równe, nic nie ma sensu. Żadne poświęcenie dla Was. A w zastraszeniu żyć nie zamierzam.
  11. @Lucy32Brałam leki. Zaczęłam przed psychoterapią leczenie farmakologiczne i dopiero lekarz pośrednio zmusił mnie do podjęcia psychoterapii mówiąc że jak chce tylko leki to mam nie tracić pieniędzy na wizyty u niego, bo on wymaga od pacjenta zaangażowania w leczenie i pracy nad sobą, a nie tylko łykania garści pigułek, które na dłuższą metę tylko zaleczają problem a nie likwidują przyczyny, a leki może pierwszy lepszy psychiatra przepisać te same co on.
  12. Mi nie potrzebna psychoterapia. Leki mi wystarczają. Porozmawiać to ja mogę z kolegą za darmo a nie nabijać komuś kase za terapię.
  13. Ale w trakcie terapi bralas tez leki czy juz nie?Zreszta ty to ty,nie kazdy czlowiek potrafi w ten sposob sobie radzic.Jednemu pomagaja terapie innym wręcz szkodza.Kazdy czlowiek jest inny.Nie porównuj wszystkich do siebie.
  14. @serotoninowiec @Lucy32 No dobra, a ile trwała ta Wasza psychoterapia? Rok? Dwa? Dla przykładu powiem na sobie: pierwsze efekty takie bardziej konkretne pojawiły się po 4 latach psychoterapii regularnej. U jednej osoby, nie zmieniałam w tym czasie terapeutów, a cała terapia trwała ponad 7 lat. A jakbym miała patrzeć tylko pod kątem tego czy wychodzę i pracuję to ja przez większość leczenia byłam aktywna zawodowo, poza momentami hospitalizacji, cały czas wychodziłam i mam znajomych, to wg takich kryteriów nigdy nie potrzebowałam terapii. Jak kogoś zadowala tylko to że jest w stanie funkcjonować na pół gwizdka to ok, mnie to nie zadowalało.
  15. Spokojnie,raczej to żaden zespół serotoninowy.Byloby gorzej,goraczka ,splatanie i wiele innych .Ja na Sertralinie tez mialam wiecej ubokow pozniej,niz na poczatku.Dlatego zrezygnowałam z niej.Niezapomne tego jak mialam takie straszne uczucie jakby lęku i pustki,cos okropnego.W jednej tylko ulotce znalazlam skutek uboczny pod nazwą "Dziwne mysli"no i akurat na tysiac osob ,wlasnie ja go mialam.Na tych cukiereczkach naszych to rozne rzeczy sie moga dziac.A my wpadamy co rusz w panike,bo jest nam zle,i odczuwamy wszystko z przerazeniem podwojnym. U ciebie to pewnie skutek uboczny podniesienia dawki.
  16. Moim zdaniem leki antydepresyjne- ogólnie psychiatryczne, mają potencjał uzależniający. Na pewno psychicznie potrafią uzależnić
  17. Dokladnie.Zgadzam sie .Ja tez sie mecze od kilku lat z moimi zaburzeniami depresyjno-lekowymi i zadna psychoterapia mi tak nie pomogła jak leki,niestety mialam dwie,jedna na poczatku,druga pare lat pozniej.I jak dla mnie nic z tego nie wyniklo.No moze tyle ze poznalam swoje schematy wedlug których żyłam,i ze byly szkodliwe dla mojej psychiki.Ot to wszystko.Dobrze wiem co mi szkodzi,co wywołuje (potencjalnie doklada sie do tego)kolejne epizody,ale przecież nie jestem w stanie zmienić swiata i ludzi wokół mnie zeby mi było łatwiej żyć,i nie musieć zmagać sie z ludzkimi zachowaniami,ktore wywoluja u mnie nerwicę.No chyba ze bym nie musiala chodzic do pracy i miala czas i duzo kasy .Najbardziej mi idzie na psychike to ,ze zawsze cos musze,musze tak ,musze srak ,powinnam tak albo tak,z kazdej strony napastliwe próby kierowania mną.No nie ma czlowiek wolnosci na tym swiecie. Tylko leki trzymaja mnie w ryzach jak dzialaja.Wtedy bardziej potrafie olewac co ktos chce ode mnie albo do mnie gada.(/cenzura/y)wtedy jestem na takim biegu: Tumiwisizm.
  18. Tylko uważaj na uzależnienie od zioła. To co daje nam ukojenie, realnie pomaga może być początkiem zależności i uzależnienia się od tego co nas leczy. Trzeba uważać żeby nie obudzić się z wiadrem przy łóżku
  19. U mnie tradycyjna terapia i leczenie niestety nie przyniosły większej poprawy... Dlatego też za namową przyjaciółki zdecydowałam się na terapię medyczną marihuaną, już po pierwszej wizycie w MedCan Clinics i rzetelnej konsultacji lekarskiej otrzymałam receptę - bez kolejek i bez stresu. Co najważniejsze, po miesiącu od rozpoczęcia terapii widzę różnicę na plus Jeśli macie jakieś pytania, chętnie odpowiem
  20. Mój lekarz twierdzi inaczej że np psychoterapia nia zawszy pomoże. Tylko leki. Psychoterapia nie naprawi neuroprzekaźników w mózgu. I tak jest np u mnie.Żadna psychoterapia tylko leki. Nie będzie na nich idealnia ale przynajmniej funkcjonuję normalnie wychodzę pracuję.
  21. Władca Alone zostaje brat Nelyssy i reliciem Alone. Acer żegna się z pierdołowatym głupim usrywaniem, urzędowaniem. Za róże głównie (w sensie kwiat róży), jeśli ktoś się zastanawia za co . Przechodzi do Pogranicza, nie interesuje mnie już Jego osoba i dzieło.
  22. No to zazdroszcze, też bym chciał sie połozyć pół roku do psychiatryka mieć darmowy wikt opierunek, opieke lekarską całodobową, darmowe leki, szczerze? czasami marzę o czymś takim.By w końcu wszyscy mi dali święty spokój i żeby ktoś się w końcu mna zaopiekował bo kazdy poranek to walka sama ze sobą -rodzina, dom , obowiązki - jak to robić jak ma sie ochotę umrzeć? Tylko co zrobię z dziećmi, oddam je na ten czas do domu dziecka? Opiekuje się tez chorą mama, ja oddam do domu starców a co z praca? no tak firme zamkne a jak wyjde z psychiatryka to pójde na rentę i odbiorę dzieci z bidulca.:) Łatwo niektórym mówic jak nie mają rodziny ani zobowiązań
  23. Nerwica sama w sobie jest objawem, więc nie jest to pytanie, na które da się odpowiedzieć. W skrócie, zaburzenia nerwicowe pojawiają się jako objaw towarzyszący przy wielu innych problemach - od wrodzonych (autyzm, adhd), poprzez nabyte we wczesnym dzieciństwie (dda, ddd, zaburzenia osobowości), aż po traumy w wieku dorosłym (choroba własna lub w najbliższej rodzinie, przeżycie katastrofy, napadu, straty bliskich lub całego majątku, długotrwały mobbing itd). Zupełnie Ci się nie dziwię, że przez pół roku brałaś silne leki. To musiało być naprawdę straszne natomiast nie jest to do końca zalecane. Leki, szczególnie te silne, przytępiają emocje, co pomaga jakoś wytrzymać najgorszy ból. Ale to rozmowa jest kluczowa. Najpierw powinien być psycholog kryzysowy, a potem najczęściej dłuższa terapia, chyba że masz wokół siebie grono ludzi, którzy nie boją się trudnych rozmów. Przytępianie bólu miesiącami, a potem powrót do w miarę normalnego życia bez przepracowania traumy zwykle powoduje różne problemy psychiczne i fizyczne. Teraz już się wprawdzie odchodzi od sztywnych klasyfikacji etapów żałoby i czy faktycznie każdy etap musi się pojawić itd. Natomiast badania pokazują, że stratę trzeba z kimś dzielić. W społecznościach, gdzie są silne więzi, np rodzinne czy plemienne (obecnie to w krajach dużo słabiej rozwiniętych niż nasz) żałoba jest okresem, który przeżywa się razem. W różnych kulturach i czasach były też różne narracje na temat żałoby, jak np radość i świętowanie, że ktoś bliski odszedł do lepszego świata, czy np zwyczaj nienadawania imion małym dzieciom, bo była tak wielka śmiertelność, że człowiek nie chciał za szybko się przywiązywać. Wszystko to miało na celu zapobieganie ciężkim konsekwencjom emocjonalnym po stracie. W naszym obecnym społeczeństwie zostaje się z żałobą samemu. Świat się szybko zmienił, odrzuciliśmy stare tradycje jako zabobony, ale nie mamy nic w zamian, oprócz silnych leków i usystematyzowanej terapii. Strata to temat tabu, niewygodny, ludzie w otoczeniu się odsuwają, albo ze źle zrozumianego poszanowania prywatności, albo po prostu z dyskomfortu, jaki czują patrząc na czyjeś cierpienie. To, co czujesz, jest zupełnie normalne. Po stracie bliskich i wypadku Twoje poczucie bezpieczeństwa, sprawiedliwości, sensu i celu życia zostało całkowicie zachwiane. Ten świat, który znałaś, się zawalił, a Ty musisz na nowo go zbudować. Tylko, że to wymaga też nowych podstaw. Zwykle ludzie uznają obecny stan rzeczy za coś oczywistego i kiedy nagle przydarza im się coś traumatycznego, muszą na nowo zdefiniować swój światopogląd. Teraz już wiedzą, że bliscy ludzie mogą w każdej chwili umrzeć. Że ktoś może ich np bez powodu napaść. Że mogą z dnia na dzień stracić cały majątek. Przede wszystkim muszą przeżyć swoją żałobę. A potem muszą nauczyć się czerpać radość z życia wiedząc, jak ono jest kruche. Muszą zaakceptować brak kontroli, brak gwarancji i brak wpływu na to, co ostatecznie szykuje im los, a pomimo tego cieszyć się dniem, robić plany, mieć nadzieję. Zależy od nasilenia depresji, cech charakteru, wzorców wyniesionych z dzieciństwa. Jeśli np z natury nie jesteś radosnym, otwartym optymistą, u Ciebie w domu mało było śmiechu, radości, to możesz rozwijającą się depresję przeoczyć. Możesz myśleć, że brak energii to efekt przybywania lat i obowiązków, że negatywne podejście do życia to po prostu doświadczenie życiowe, które pozbawiło Cię złudzeń. Brak inicjatywy i motywacji możesz tłumaczyć zdrowym rozsądkiem, w końcu po co się starać, skoro zawsze i tak wychodzi jak zwykle? Możesz sobie wmówić, że oczekiwanie czegoś więcej to zwykła naiwność. Wiele osób żyje z taką zadawnioną, nieuświadomioną depresją.
  1. Pokaż więcej elementów aktywności
×