Cała aktywność
Kanał aktualizowany automatycznie
- Z ostatniej godziny
-
Tokio Aktor amerykański na P.
-
Ruch NO FAP. Wstrzymywanie się od masturbacji, a korzyści.
You know nothing, Jon Snow odpowiedział(a) na Verinia temat w Seksuologia
Z opinii tych, którzy tak postępowali, ale to już raczej nie aktualne w tym przypadku, który miałam na myśli. - Dzisiaj
-
Barańska Azjatycka stolica na T?
-
Ewaluacja
-
Asaka. Aktorka polska na B.
-
Stopnie.
-
Dziękuję za odpowiedź. Ciężko przyjąć to co piszesz, część jest dla mnie wielkoduszna a w części czuję silny bunt i niezgodę. Chodziło mi o to, że moja mama nie tyle miała rację dręcząc mnie, ale o to co w życiu ważne, ideały i wartości. Rodzice twierdzili że byłam bardzo wyczekiwanym dzieckiem.
-
Estimate
-
Łom Miasto w Japonii na A?
-
Sinus
-
paprykarz płatki: owsiane, żytnie czy orkiszowe?
-
Nie jesteś żałosna. A ci, którzy źle Cię traktują, nie mają racji. Już samo to, że znalazłaś w sobie siłę, by opisać to wszystko o sobie i swojej rodzinie, świadczy o tym, że nie jesteś żałosna, tylko czynisz kroki, by sobie pomóc. To krok w dobrym kierunku. Możesz to sobie zapisać jako osiągnięcie. Wywodzisz się z przemocowej rodziny i byłaś niechcianym dzieckiem, jak sama napisałaś. Ale przecież to nie Twoja wina. Nie obwiniaj się o nic. Bo nie jesteś niczemu winna. Nie wybrałaś sobie takiej rodziny. Rodziny się nie wybiera. Bycie niechcianym dzieckiem nie określa wartości osoby ani jej braku. Dużo przeszłaś. To też nie Twoja wina. Tylko najwyżej Twoich rodziców i innych bliskich. A z drugiej strony, warto pamiętać np., że posiadanie talentu nie jest zasługą - więc ludzie bardziej utalentowani od Ciebie nie są przez to zasłużeni ani lepsi. O wartości człowieka nie przesądza to, czy ma talent, czy nie - nawet jeśli część ludzi tak twierdzi lub ma takie poczucie. Zaś brak talentu nie jest żadnym przewinieniem. Nie daj sobie wmówić poczucia winy. Nie jest Twoją winą, że w pracy masz do czynienia z ludźmi, którzy nie chcą lub nie potrafią pochylić się nad Tobą. Choć nie wykluczam możliwości, że jako pesymistka pełna czarnowidztwa dopowiadasz sobie pewne rzeczy, które wywodzisz z zachowania innych wobec Ciebie i tego, co mówią. A to nie musi być prawda. Nie jest Twoją winą, że masz traumy i zespół stresu pourazowego. Jesteś dobrą osobą, która przeszła złe rzeczy i była otoczona złymi i toksycznymi ludźmi. A może nadal jest. Z czego to wnioskujesz i w czym to się objawia? Ta matka nie miała racji. I zasługuje najwyżej na zerwanie z nią wszelkich kontaktów. Chyba że byłabyś od niej np. zależna finansowo - wtedy zerwanie z nią kontaktu można odroczyć. Albo chyba że Twoi rodzice już nie żyją. Jeśli ktoś jest żałosny i bezwartościowy, to przemocowy rodzic, który uczy swoje dziecko nienawidzić siebie. Nie jest sztuką nauczyć kogoś nienawiści. Sztuką jest nauczyć kogoś kochać i szanować. Siebie i innych. Złym rodzicem jest rodzic, który nie uczy swojego dziecka szacunku do siebie i innych. To też nie jest Twoja wina, tylko wina tego, co przeszłaś. I nieprzepracowanych traum. Bardziej korzystnie dla siebie byś zrobiła, gdybyś starała się, by lubiły Cię osoby niepodobne do Twojej matki. Twoja matka nie zasłużyła na Twoją miłość ani szacunek. Jednak znajdziesz osoby, które na Twoją miłość i szacunek zasługują. Trzymam za Ciebie kciuki. Odkryj w sobie wartość. Nawet jeśli tak jest, to i tak Cię to nie określa. Nie decyduje o tym, kim i jaka jesteś.
-
Już prędzej. Albo w 2013 dachowanie maluchem w trzy osoby. Też bez uszczerbku w ludziach, ale też raczej nie stłuczka. Ale najlepiej jakby @Fuji opisał co dokładnie zaszło, to by było wiadomo jak to nazwać.
-
Tokarczuk Olga. Rzecz na Ł.
-
Wykres.
-
Kolizja.
-
A skąd to się wzięło? Ze złośliwych i obraźliwych komentarzy innych? Np. rówieśników, członków rodziny? Czy sama z siebie zaczęłaś porównywać się z innymi i wysnuwać takie wnioski? Tak czy inaczej, takie przekonania są toksyczne. Tylko sobie szkodzisz, uważając tak. Nie zasługujesz na to, by siebie krzywdzić. Przecież nie zrobiłaś nikomu nic złego, prawda? To, o czym tu piszesz, nie wynika z poczucia winy za konkretne czyny, prawda? Bądź wobec siebie sprawiedliwa. Jeśli umiesz. A jeśli nie, to się tego naucz. Psychoterapia może tu pomóc. Powyższe adresuję nie tylko do Ciebie, ale i do innych osób, które mają podobne problemy. Np. do @MalaMi1001 i @renee.madison - to ogólne stwierdzenia. Poniższe zresztą też. Pisałaś to dawno temu - nie wiem, czy tu jeszcze kiedyś zajrzysz i czy to przeczytasz. Czy pamiętasz o tym forum w ogóle. Jeśli tak, to mam nadzieję, że już zdążyłaś sobie pomóc. I że teraz jest lepiej. Nie wiem, skąd takie przekonania, ale porównywanie się z innymi nie jest czymś, co nam służy. To tak ogólnie. Z jednej strony, porównywanie się z innymi potrafi przysporzyć kompleksów i poczucia psychicznego zgnębienia (to częściej - chyba zwłaszcza u dziewczyn i kobiet), z drugiej, potrafi wbić z pychę (to rzadziej - i chyba dotyczy raczej mężczyzn, bo ci raczej częściej lubią się wywyższać). To też zalicza się do porównywania się z innymi. To jest o tyle bez sensu, że wielu ludzi lubi chwalić się swoimi sukcesami, a o swoich problemach nie mówi prawie nikomu, wielu ludzi ma ukryte problemy. "Nie widać po mnie" - to hasło dot. depresji jest trafne. "Nie porównuj cudzej wystawy do własnego zaplecza", mówiąc metaforycznie. To też trafne stwierdzenie. Autorstwa bodajże Moniki Torkowskiej. Dlaczego siebie krzywdzisz/krzywdziłaś? Przecież nie zrobiłaś nic, by zasłużyć na coś takiego od kogokolwiek. A już na pewno nie od samej siebie. Bądź dla siebie dobra. Dbaj o siebie. Przykro się o tym wszystkim czyta. Higiena snu jest ważna. Mam nadzieję, że teraz jej przestrzegasz. Używanie elektronicznych urządzeń w łóżku to zły pomysł. Tak jak wystawianie się na niebieskie światło z ekranów na zbyt krótki czas przed położeniem się spać. Ruminacje są destrukcyjne. Nie spełniają żadnej dobrej roli w życiu. Niczemu nie służą. Są tylko balastem. Martwisz się na zapas. Takie coś też niczemu nie służy. Robisz sobie krzywdę. To bardzo przykre. Jeśli ktoś mówi o Tobie źle i jest złośliwy wobec Ciebie, to nie jest wart tego, byś o nim myślała. To ten ktoś jest bezwartościowy, nie Ty. Chodź, przytulę Cię i pogłaszczę po głowie. Gdy w czasach szkolnych rówieśnicy mi dokuczali, to często miałem tak samo, że po powrocie do domu wyładowywałem stres na rodzinie i darłem się na najbliższych. Kwestia odreagowania. Nie jesteś potworem. Po prostu dużo przeszłaś/przechodzisz. Człowiek jest sumą swoich przeżyć. I tego, co z nimi robi. Bez resetu każdy się czasem przeciąża i przeładowuje. Zasługujesz na reset - na relaks, na odprężenie. Rób dla siebie coś dobrego i przyjemnego. Słuchanie łagodnej muzyki, pójście na łono przyrody, masaż relaksacyjny z olejkami, sauna, pływanie itd. Co lubisz. Albo co mogłabyś polubić. Dobrze jest samemu znać swoją wartość. Niezależnie od tego, co mówią inni. Zamęczysz się, jeśli będziesz dalej mieć takie podejście do siebie samej i swojego życia. Czyli jesteś o wiele lepsza niż sobie wmawiasz. Tylko z jakiegoś powodu nie jesteś w stanie tego dostrzec. To kolejny ważny temat na terapię. Dobrze jest nauczyć się wdzięczności. Zarówno dla siebie, jak i dla innych. Wdzięczność to ważna rzecz. Tak samo jak uważność. Działasz na tzw. autopilocie i się przeładowujesz. To częsta przypadłość zabieganych ludzi. Dobrze jest czasem zwolnić tempo. I podziękować sobie. Dostrzec wartość chwili obecnej. W życiu piękne są tylko chwile. Dobrze jest umieć je zauważać i docenić. Jeśli ktoś zmaga się z problemami podobnymi do Ciebie, to również do niego/do niej kieruję te słowa. Nie przepraszaj. To forum od tego jest - żeby móc opisać swoją sytuację i problemy. Nie tłumacz się - nie musisz. Nie ma za co przepraszać i nie ma potrzeby się tłumaczyć. Naprawdę. Nie musi być. To, że jesteś krucha i masz problemy, nie znaczy, że jesteś na cokolwiek skazana. Ludzka psychika jest krucha - no chyba że u psychopatów. Wiele przeszłaś. Jednak to Cię nie określa. To ludzka rzecz bać się nieznanego. Jednak martwienie się na zapas prowadzi donikąd. I niczemu nie służy - tylko stresuje, podnosi kortyzol i przeszkadza. Gdy jeszcze nie stało się nic złego, nie ma powodu się martwić. A gdy nawet już coś się stało, to świat się nie zawalił. Wiele rzeczy można naprawić - na wiele rzeczy znajdzie się sposób. Skoro boisz się porażki, to lepiej pomyśl o tym, co już udało Ci się osiągnąć i z czego możesz być dumna. To budujące.
-
Zależy jak patrzeć. Sam w tym roku miałem incydent. Zasnąłem podczas jazdy i przy 140 walnąłem w wysepkę, po czym zrobiłem balet przez trzy pasy drogi krajowej i wylądowałem w rowie po drugiej stronie ulicy, kosząc znak drogowy. Poduchy wystrzelone, dwie felgi i opony skasowane, lusterko wyrwane, zbiornik paliwa pęknięty. Ja bez nawet siniaka, bo jestem niemal niezniszczalny fizycznie. Zabitych i rannych nie było, ale stłuczką raczej tego nie nazwę.
-
Tablica znaków
-
Ponad 80 m2 Idziesz dziś na Mszę św. lub już byłeś/aś?
-
Kiełbasa zwłaszcza z grilla Konserwa mięsna, paprykarz, wędlina?
-
Wielkopolska Karteczki samoprzylepne czy magnesy?
-
Najpopularniejsze
-
Najczęściej czytane