Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie

  1. Z ostatniej godziny
  2. O tym, że cieszę się, bo odezwał się mój przyjaciel. Nareszcie możemy naprawić wszystko. Wystarczy mi, że jest ktoś, komu zależy na mnie. I mogę z kimś porozmawiać. Jest wyjątkowy. Dziś moje uczucia są podekscytowane. Życie jest piękne, bez powodu. Słucham muzyki i wiem, że to uczucie szczęścia też minie i nadejdzie cierpienie. Raz na górze, raz na dnie. I tak życie kręci się. Gdzie jesteśmy, gdy śnimy? Odlatujemy do nicości, gdzie wszystko jest w porządku.
  3. Hej, na 5 mg weszłam i byłam na tej dawce około 2 tygodnie nie całe, potem weszłam na 10 mg, na 5 mg miałam uboki, ale bez lęków o dziwo, teraz ciągle jestem na 10 mg i nie zwiększam bo chcę zobaczyć jak ta 10 sobie ze mną poradzi, no na tej 10 jestem już z 2 tyg też jak nie więcej bo nie liczę, mam czasem gorsze dni, ale nie miałam lęków wchodząc na paro, a to dziwne bo np wchodząc na Zoloft czy inne leki miałam i to fest, tylko tak jak pisałam wyżej zeszłam z zoloftu na 50 mg i na tym byłam też dłużej około miesiąca bo tak się bałam wejść na paro, ale zaczęłam się gorzej czuć albo uboki albo za mała dawka już zoloftu i stwierdziłam, że już wyjścia nie mam i mimo iż 5 mg to dla niektórych nie jest dawka ja sobie zaczęłam właśnie od 5 paro, lęków nie mam, jedynie czasem gorsze samopoczucie, ale to mają na wet zdrowi ludzie dla tego nie zwalam tego na lek, nie chce ładować więcej bo po co muszę wyczuć tą dawkę i też chcę być bardziej świadoma nie tylko lekami się tłumić, ale straszyli mnie tą paro okropnie i jakoś mnie nie przeorała zbytnio Dodam jeszcze, że miałam uboki typu jadłowstręt, nudności, takie ogólne złe samopoczucie psychiczne, jakieś dziwne uczucie w głowie i ciele, ale do zniesienia to było, a jak zwiększyłam dawkę to miałam tylko z 3 dni takie gorsze i później już ok, a spodziewałam się większych uboków, na wet jak będę zwiększać to o 5 mg nie o 10 bo uważam, że im mniej tym lepiej, senna jakoś mocno nie jestem bardziej taka, że w południe ciągnie mnie żeby sobie poleżeć chwilę i pomulić, ale ja z natury lubię leniuchować więc nie przeszkadza mi to
  4. Dla wszystkich wszyscy są ważni tylko nie ja. Całe forum depresja osób którzy masturbowali się za moją krzywdę niszczyli moją miłość z bratem Nelyssy do świata relica itd. przeklinam. Dziś o wszystkich opowiem w sądzie.
  5. Dzisiaj
  6. Jesteś ku*wą Nann, nie śpisz po Nocach masturbujesz się ze Szczurem i na Jego rozkazy a ja nie mogę spać, wybudza mnie dla tego bydlaka bo tak Cię bydle bijące siostrę podnieca. Ciebie też ku*wo zgłoszę. Acer jesteś śmieciem z dniem dzisiejszym nie istnieje już ani w świecie relica ani na Alone ani w świecie Redo, jest łajzą z Pogranicza. Odbieram mu jakąkolwiek władze, nieśmiertelność, wszystko.
  7. Trzymaj się jakoś bo i tak świetnie sobie radzisz robiąc to wszystko…ale wyobrażam sobie jak to może być trudne…
  8. Jeszcze około 70 stron i kończy się Szklany Klosz Sylvii Plath. Przecudowna książka. Następna w kolejce będzie książka o Jimie Morrisonie.
  9. Niekoniecznie. Chodzi o chęć rozwoju. O cel. Życie satysfakcjonujące. Dla każdego może być to coś innego. Jedni stawiają na hedonizm, szybki strzał dopaminy. Małe i duże przyjemności. Inni na rozwój i pracę. Dla każdego szczęście może wyglądać inaczej. Ja jestem hedonistką, ale staram się rozwijać. Bardzo lubię rozmowy filozoficzne i taką burzę mózgów.
  10. Hmm, może jesteś Chadową dziewczyna? No i właśnie o 3 dziś pobudka. Spoko. Ciekawe, czy jako jedyna czuję powera o tej godzinie. Spałam 7 godzin. Jeszcze nie tak dawno sypiałam 10 godzin na dobę, albo i dłużej.
  11. Zwiększam dawkę o 75mg, a więc biorę 150mg. Tak właściwie to wątpię, aby tamto pobudzenie, które miałam tydzień temu, było od wenli, bo gdyby to było od niej, to miałabym go już wcześniej. Czyli to od abilify. 150tka wenli to już jakaś dawka jest, która może robić różnicę w nastroju. 75mg to dawka początkowa, a więc nie dla mnie. Przez te parę dni brania mniejszej dawki nie odczułam różnicy, ale wolę już bardziej skorzystać z leku i cieszyć się chemicznym stanem xD
  12. Wczoraj
  13. Ech, no i mam ten stan pobudzenia Od "wewnatrz" to płynie. Adhd ma takie coś ze od czasu do czasu jest pobudzenie niewyjaśnione w nocy. A jak to jakas hipomania może na skierowaniu wpisał nie bez powodu. nie wiem nic, czy może ona trwać kilkanaście godzin, czy ile to trwa, i jak często się pojawia. Sytuacja fluktuacja
  14. Co ciekawe nawet osoby mające z nią problem próbują szukać tego szczęścia na różne sposoby. Może jest to w nas w pewien sposób zakodowane? Arystyp twierdził, że to właśnie ona jest jedynym dobrem. Ten fragment bardzo mi się podoba, jest to ogromna ilość możliwości, umiejętności (jak asertywność, wdzięczność, radzenie sobie ze stresem i inne ww.), jakie można posiąść żeby być szczęśliwym. Jak myślisz, czy trzeba mieć je wszystkie żeby osiągnąć pełnie szczęścia? Z pozostałą częścią zdecydowanie się zgadzam. Uczucie na pewno nie oznacza braku tego wpływu. Czasami robimy coś, co "z zewnątrz" widać o wiele bardziej niż nam się wydaje. Okej. Ja zauważyłam u siebie, że czuje się lepiej w porządku, ale niekoniecznie jest to szczęście, bardziej taki oddech, luz. Ach chyba rozumiem, na tej zasadzie, że to coś musiałoby być przez każdego uznane jako perfekcyjne dobrze myślę? Albo na zasadzie jak w matematyce, że logicznie nie da się tego zakwestionować? O wow to bardzo ciekawe, zmienne znaczy bezwartościowe? Szczerze pisząc pierwszy raz spotykam się z takim punktem widzenia. Oczywiście, że nie! Może jako osoba neuroatypowa postrzegasz szczęście jeszcze inaczej. Dobrze powiedziane, nie ma na to "jedynej słusznej" odpowiedzi. Mimo wszystko fajnie się nad tym wspólnie zastanowić
  15. Nie wiem, szczęśliwy bylem czasami w dzieciństwie, a później już tylko gdy byłem naćpany z jakimiś fajnymi ludźmi, ale to też tylko na początku takich przygód. Jeśli miałbym coś obstawiać, to myślę że szczęście to po prostu beztroska
  16. Grouchy

    Państwa - Miasta

    Naszyjnik Amerykański zespół na E?
  17. @Catriona No na szczescie wizytę moge ustalic jak często chce więc mogę sobie dopasować. Terapii szokowej nie potrzebuję i lekomanem nie jestem to i nie będę szalał na własną rękę. Dostosuję się do zaleceń.
  18. Polecam mimo wszystko, jeśli nie masz kontaktu z lekarzem poza wizytami umówić się z nim tak, że sam możesz sobie ustalić dawkę i zwiększać/zmniejszać, niech on Ci poda tylko max, do którego wg niego możesz dojść (co nie jest równoznaczne z przyjętą dawką maksymalną bo w przypadku tego leku od dawki zależy też profil działania). Z tym, że warunek że zrobisz to rozsądnie, bo zbyt szybkim skakaniem z dawki na dawkę też można sobie zrobić kuku, bo jak planujesz nagle w ciągu tygodnia z 75 wejść na 225mg czy wyżej, to może lepiej nie umawiaj się na takie coś z lekarzem xD Oszczędza to zawsze trochę czasu w oczekiwaniu na efekty, a w przypadku ich braku czasu oczekiwania na wizytę, bo możesz sam dawkę zmodyfikować. Ja w przypadku SSRI/SNRI od zawsze miałam taką umowę ze swoją lekarką i u mnie to się sprawdzało bardzo dobrze. Fakt, że później każda wizyta zaczynała się od pytania "to ile leku xxx pani teraz bierze?" bo to co miała wpisane po ostatniej wizycie nie zawsze zgadzało się ze stanem zastanym w momencie kolejnej wizyty, ale no wiedziała, że nie odwalę jakiejś maniany jak mi da wolną rękę. U mnie przez lata to się sprawdzało. I w sumie nadal sprawdza, bo to jak miałam rozpisane wchodzenie na wenlafaksyne ma się nijak do rzeczywistości - minął tydzień a ja już zrobiłam po swojemu i zostałam na dawce niższej niż pierwotnie miałam być po takim czasie xD schodzę z leków w podobny sposób, lekarz rozpisze, a ja i tak zrobię inaczej xD (przeważnie skrócę okres schodzenia ). Z tym, że no ja mam numer telefonu do lekarza w razie wu i jak mam wątpliwości czy mogę coś zrobić to pisze smsa. Z wenlą też pisałam czy mogę zostać na niższej. Odpisała mi że tak, ale to ogólnie bez sensu, ale jak jest efekt to mam robić jak chce xD
  19. Ziele* Autorze pamiętaj o mnie, czekam żebyś dał mi znać. Jak już będzie lepiej aktywnie u Ciebie czy ci to przeszlo
  20. U mnie to wygląda tak że dawniej obrałem pewien kierunek i podążając za nim nie oglądałem się za siebie. Takie ala wyzwolenie. Zabrakło mi bieżącej refleksji bo miałem spory bagaż przeżyć i zamiast z niego korzystać podtrzymywalem swoją wersję. W afekcie traciłem rzeczy którym nie podołałem a to na co nie zwazalem odbiło mi sie czkawką. Piszę to w kontekście uzależnień bo to wlasnie one byly mocno zakorzenione w moim ciele i nawet nie widzialem że sterują moją całą podświadomością. Na odwrót Wpadłem w jakiś wir w którym mój organizm wytworzył tarczę która miala mnie chronić przed tym co jest na zewnątrz. I tak przez rok Zanim mi zejdzie sama toksyczność i reszta pułapek będę nadal tracił. Moze to prosta, nawet nie wiem Jak mam nie wracać jak to jest na tylu płaszczyznach. U mnie to działało na tyle prężnie ze nawet sport mnie niszczył poprzez zastrzyki endorfin itd Może kojarzę to z chemiczną miłością
  21. Zabulgotalo mi w jelitach i pomyslalem ze ktos gada na dworze
  1. Pokaż więcej elementów aktywności
×