Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ciśnieniowiec

Użytkownik
  • Postów

    96
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ciśnieniowiec

  1. Ja bym odpuścił sobie dodatkowe badania, skoro w podstawowych nie wykryto nic specjalnego. Ale to zależy od Ciebie. Ja też chciałem iść z tym do lekarza, jednak pomyślałem sobie, że skoro te objawy pojawiają się co jakiś czas, a nie występują ciągle to musi to być nerwica
  2. soo, To nie jest tak, że osoba chora na nerwicę lękową nigdy nie sięgnie po alk. Ja mam nerwicę lękową i chociaż na początku bałem się sięgnąć po alk teraz od czasu do czasu piję. To od czasu do czasu to mniej więcej raz na dwa, trzy tygodnie kiedy pojawi się jakaś okazja. Na początku choroby każdy stan zmiany świadomości był dla mnie ciężki, teraz już jest lepiej. Kiedy jestem powiedzmy "pijany" nie mam żadnych objawów nerwicowych, gorzej jest na kacu, dlatego unikam alkoholu. Generalnie od kiedy choruję ograniczyłem używki, a więc: -palę o połowę mniej fajek niż kiedyś, średnio ok. pół paczki dziennie ( co jakiś czas próbuję rzucić) -alkohol piję zdecydowanie rzadziej niż kiedyś -ograniczyłem ilość kaw wypijanych dziennie i zamieniłem sypaną na rozpuszczalną ( kiedyś 3-4 sypane, obecnie 1-2 rozpuszczalne słabe) -dragi odpuściłem sobie całkowicie dawno temu Najlepsze jest to, że moje zdrowie tylko zyska na tych ograniczeniach
  3. Od czasu do czasu mam podobne objawy. Póki co je bagatelizuję zrzucając to na nerwicę, tym bardziej że mam takie objawy przez pewien czas a później ustępują. U ciebie one występują cały czas, czy też od czasu do czasu?
  4. Szkoła, nauczycielka pyta klasie: - Jeśli pięć ptaków siedzi na płocie i zestrzelimy jednego z nich, to ile zostanie? Do odpowiedzi rwie się Jasiu: - Żaden, pani profesor, na dźwięk strzału wszystkie odlecą. - Poprawna odpowiedź to cztery, Jasiu, ale podoba mi się twój tok rozumowania... - To teraz ja zadam pani pytanie - mówi Jasiu. - Na ławce siedzą trzy kobiety. Każda z nich je loda. Pierwsza delikatnie oblizuje gałkę, druga ssie go całymi ustami tworząc z loda stożek, a trzecia odgryza jednym ruchem pół loda. Która z nich jest mężatką? Pani chwile się zastanawia i pewnym głosem odpowiada: - Wydaje mi się, że ta, która ssie loda całymi ustami tworząc stożek. - Poprawna odpowiedź brzmi: ta, która ma obrączkę na palcu, ale podoba mi się pani tok rozumowania... [Dodane po edycji:] Na fotelu u psychoanalityka: - Spał pan w nocy? - Tak - Śniło się panu coś? - Możliwe... - To może widział pan we śnie rybę? - Rybę, nie... - To co się panu śniło? - Szedłem po ulicy... - A był tam może wykop z kałużą? - Możliwe. - To w tej wodzie mogła być ryba?! - Nie, no ryba nie... - A czy na tej ulicy była restauracja? - Bardzo prawdopodobne, że tam była... - Podawali w niej rybę? - Bardzo możliwe... - Hmm. Ryba we śnie... Ciekawe, co to może oznaczać?
  5. coraz bardziej mi przeszkadza to że nie śpię w nocy...
  6. Środek nocy, z baru wychodzi nawalony facet i chce iść do domu, jednak nogi odmawiają mu posłuszeństwa. Pod barem stoi jedna taksówka, więc facet sprawdza swój portfel i wylicza że ma 15zł. Podchodzi więc do taksówkarza i pyta: - Panie ile za kurs na Sienkiewicza? - O tej porze to 20. - A za 15 nie da rady? - Za 15 nie opłaca mi się silnika odpalać. - Panie niech Pan się zlituje, późno jest, zimno, ja jestem wcięty, do domu daleko. - Facet spadaj i nie zawracaj mi głowy. Więc nie było wyjścia facet poszedł na pieszo do domu. Następnego dnia idzie ten sam facet ulicą i widzi długą kolejkę taksówek a na samym końcu kolejki stoi ten niemiły taksówkarz. Facet podchodzi więc do pierwszej taksówki i mówi: - Ile za kurs na Sienkiewicza? - 20zł. - mówi taksiarz. - Ja dam panu 50zł za kurs, ale w czasie jazdy zrobi mi pan loda. - Spadaj zboku bo zaraz ci dowale. Facet podchodzi do 2 taksówki: - Ile za kurs na Sienkiewicza? - 20zł. - mówi taksiarz. - Ja dam panu 50zł za kurs, ale w czasie jazdy zrobi mi pan loda. - Spadaj zboku, bo nie ręczę za siebie. Facet podchodził do każdej taksówki i sytuacja powtarzała się. Podchodzi do ostatniej taksówki - tej spod baru - i mówi do kierowcy: - Ile za kurs na Sienkiewicza? - 20zł. - mówi taksówkarz. - Ja dam panu 50zł za kurs, ale pod warunkiem że ruszy pan powoli i pomacha do wszystkich swoich kolegów taksówkarzy.
  7. milky5, u mnie objawy ciągle się zmieniają. Czasem odnoszę wrażenie, że gdy przestaję się przejmować jakimś objawem ona nie daje za wygraną i atakuje mnie w inny sposób.
  8. A ja nie powiedziałem nigdy nikomu z rodziny, że go kocham i nigdy też tego nie usłyszałem. Natomiast jeżeli byłem w związku i faktycznie czułem, że kocham to mówiłem o tym, chociaż zajęło mi sporo czasu nauczenie się tego. A tak przy okazji to nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz użyłem lub usłyszałem ten zwrot
  9. Ja od jakiegoś czasu mam tak samo, z tym ziewnięciem też, najmocniej wieczorami. To był jeden z pierwszych objawów nawrotu nerwicy w moim przypadku. Kiedy się to zaczęło wpadałem w panikę, teraz jakoś sobie z tym radzę.
  10. Pamiętam swój pierwszy lot: cieszyłem się jak dziecko, lekki stres, bardziej ekscytacja i zniecierpliwienie. Było to miłe uczucie, szczególnie start i to uczucie wbicia w fotel Później jednak każdy kolejny lot napawał mnie coraz większym lękiem, jeszcze długo przed tym jak zachorowałem. Od czasu kiedy mam nerwicę latałem 3 razy i każdy z nich jest dla mnie traumą. Jednak kiedy wiem, że nie mam innej możliwości podróży zaciskam zęby, wsiadam w samolot i staram się zająć jakoś czas. Miałem też ostatnio przyjemność podróżować promem ok12h i chyba jednak wolę samolot
  11. Szukałem podobnego tematu tutaj na forum, ale jakoś nie mogłem znaleźć Może są tu na forum ludzie chcący wymienić się swoimi odczuciami na temat jakiegoś filmu, pochwalić się tym co ostatnio oglądali lub co mają zamiar obejrzeć itd.? Zacznę od siebie: filmy, które zrobiły ostatnio na mnie wielkie wrażenie to: "Pieskie popołudnie", jak dla mnie jedna z najlepszych ról Pacino http://www.filmweb.pl/f1317/Pieskie+popo%C5%82udnie,1975 "Blow", co ciekawe na tym filmie miałem atak mojej nerwicy. http://www.filmweb.pl/f4258/Blow,2001 oraz "25 godzina" http://25.godzina.filmweb.pl/ gorąco polecam
  12. Kiedyś byłem strasznie pochłonięty tematyką religii, odżywiania( przez pewien czas byłem nawet wegetarianinem),9/11, nwo, konspiracji itd. Odpuściłem to sobie chwilę po tym jak zachorowałem. Obecnie zamiast zagłębiać się w to, patrzę z dystansem. Moim zdaniem wiele z tych teorii spiskowych może być prawdą. Może, bo jak jest naprawdę raczej się nie dowiemy. Jednak część z nich to tylko bajki Sam nie wierzę we wszystko co podają media, mam własne zdanie na wiele tematów... obecnie jednak wolę podróżować w głąb w mnie, w poszukiwaniu lekarstwa na moją chorobę. Kiedy ogarnia mnie strach przed przyszłością, przed tym co mnie czeka włączam sobie wtedy to: http://www.youtube.com/watch?v=OrQbiV7h330 było w zeitgeiście, filmie który gdy go pierwszy raz widziałem wprawił mnie w zdumienie, oglądałem go kilkakrotnie i z każdym kolejnym seansem dostrzegałem coraz więcej nieścisłości-szczególnie w pierwszej części. Można w tym filmie znaleźć jeszcze fragment skeczu G.Carlina: http://www.youtube.com/watch?v=DnQmTQQD-0w Jestem wielkim jego fanem, chociaż czasem to co mówi jest aż nadto wulgarne jak dla mnie. Polecam też jego skecz o ekologii. Kilka innych ciekawych filmików: Zdecydowanie wolę pośmiać się ze skeczy Carlina czy Allena niż przejmować się wszystkim co dzieje się wokół. Jeśli ktoś jest mocno wierzącą osobą lepiej niech sobie odpuści skecze o religii, nie chcę aby taka osoba poczuła się urażona. Natomiast filmy Dawkinsa i Browna traktuję jako ciekawostkę. pozdrawiam:)
  13. Ciśnieniowiec

    "Złote Myśli"

    'Jako, że ostatnimi czasy, miewam stany w których odczuwam brak mojej drugiej połówki oraz dlatego, że musiałem nauczyć się żyć się z samotnością, mam takie a nie inne ulubione. Niestety nie znam autorów większości z nich Samotność - mędrców mistrzyni. Być mędrcem - to słuchać innych i rozumieć siebie, to brać od każdego i dawać wszystkim. Nie to, co już wiemy, lecz to, co chcemy wiedzieć - świadczy o naszej mądrości. Dar mądrości - to przede wszystkim umiejętność panowania nad swoją głupotą. Czas nie ma początku ani końca, ma tylko środek, w którym wypadło nam żyć. Mądra żona jest szóstym zmysłem męża, głupia - usiłuje być wszystkimi. Nie ma geniuszu bez ziarna szaleństwa. Ten człowiek jest wolny, który żyje dla siebie, a nie dla innych. Medytacja wiedzie do mądrości; brak medytacji pozostawia ignorancję. Bądź świadom tego, co prowadzi cię naprzód, a co wstrzymuje. Życie nieświadome nie jest warte tego, by je przeżyć. Nie można uczynić niewolnikiem człowieka wolnego, gdyż człowiek wolny pozostaje wolny nawet w więzieniu. Pracując dla samych dóbr materialnych budujemy sobie więzienie. Zamykamy się samotni ze złotem rozsypującym się w palcach, które nie daje nam nic, dla czego warto byłoby żyć. Każdy jest samotny i albo poddaje się temu nieubłaganemu prawu życia albo stara się je podważyć miłością i przyjażnią. Na każdym szczycie jest tylko światło, chłód i samotność. Mężczyźnie samotność może dopomóc w odnalezieniu siebie, kobietę zabija. Samotność jest ceną wielkości i nie ma od tego ucieczki. Spośród wszystkich wymyślonych przez czlowieka sposobów zadawania bólu sobie samemu najgorszym jest Miłość. Cierpimy zawsze dla kogoś, kto nas nie kocha, kto nas porzucił, dla kogoś, kto nie chce nas opuścić. Żyjemy samotnie, jeśli nikt nas nie kocha: mając żonę lub męża, czynimy z małżeństwa niewolę.
  14. Od kilku dni czuję się fatalnie. Zaglądam na forum, ale nie jestem w stanie przeczytać nawet jednego wątku. Mimo wszystko jakoś sobie radzę. Dzisiaj znowu mam atak: mrowienia twarzy, zawroty głowy, no i najgorszy w tym wszystkim problem z oddechem. To uczucie niepełnego oddechu, blokady jest okropne. Oddycham płytko i szybko, tak jakbym się dusił. Wiem, że to tylko nerwica, ale to uczucie jest straszne. Chyba wolałem kłucie serca niż to co teraz się ze mną dzieje
  15. Każdy człowiek ma prawo do smutku i do tego, żeby wyrzucić negatywne emocje z siebie. Napisałaś, że zostałaś tak wychowana aby najpierw troszczyć się o innych, a później o siebie i robisz tak nawet jak jest to nie po twojej myśli. Jak masz czuć się dobrze robiąc coś wbrew sobie? Zatroszcz się o siebie. To Ty musisz być dla siebie najważniejsza, spróbuj być taką małą egoistką, bo zdrowy egoizm nie jest wcale zły. Owszem pomagaj innym, ale nie rób tego wbrew sobie. Tak mi się coś wydaje, że to Twoje niskie poczucie wartości wzięło się z tego, że nie otrzymywałaś pochwał w dzieciństwie za to co zrobiłaś dobrze. Mam podobnie do Ciebie w tej kwestii Ogólnie opisałaś sytuację rodzinną. Tutaj też widzę analogię do mojej sytuacji, bo jako dzieciak często nie spałem w nocy czekając aż ojciec wróci do domu. U Ciebie ojciec hazardzista, u mnie alkoholik. Bałem się wtedy, że nie wróci do domu i stąd wziął się jeden z moich lęków. Ty jesteś ich dzieckiem, nie powinnaś być pomiędzy nimi, angażować się w to. Oni powinni dawać Tobie wsparcie, a nie Ty im. Oni są dorośli, pobrali się, stworzyli Ciebie i powinni się o Ciebie troszczyć, wspierać cię w twoich działaniach i świecić przykładem. Tymczasem jak sama piszesz cała rodzina zrobiła sobie z Ciebie kozła ofiarnego, którego ciągle kopie w tyłek. To wygląda tak jakbyś Ty na swoje barki brała wszystkie problemy tego świata, żeby tylko ktoś Ciebie pochwalił, żebyś czuła się potrzebna. W końcu nie otrzymałaś tego w domu, chociaż ciągle się starasz im pomóc, ciągle próbujesz. I to nie Ty jesteś winna swojej chorobie, wcale nie jesteś słaba. Wręcz przeciwnie: zauważ ile Ty cudzych problemów masz w sobie? Jesteś silna tylko nikt Ci o tym nie powiedział, więc ja Ci to mówię A z tym, że pasja nie sprawia Ci radości, to albo Tobie przeszła, bo to się zdarza; albo przez nerwicę tak na nią reagujesz. Podsumowując moją przydługawą wypowiedź: masz prawo do smutku i masz prawo do szczęścia walcz o siebie i bądź dla siebie najważniejsza pozdrawiam
  16. Trochę odświeżę temat mi od zawsze najlepiej służy spanie ok7h na dobę. Ciężko mi się wtedy podnieść, ale cały dzień mam energię. Gdy śpię krócej lub dłużej chodzę zamulony. Przez ładnych kilka lat pracowałem na trzy zmiany i musiałem się przystosować do wstawania np o 4:30rano albo do nocnej zmiany. Obecnie jestem całkowicie rozmontowany. Dzisiaj nie spałem całą noc i nie chce mi się spać. Wczoraj z kolei spałem od 7 do 16. Od dłuższego czasu nieskutecznie próbuję nastawić mój zegar biologiczny. Niestety póki co z mizernym skutkiem...
  17. Ja to miałem tak, że zawsze uważałem się za mało atrakcyjnego typa, do momentu gdy dowiedziałem się, że podobam sie jakiejś dziewczynie( czasy szkole oczywiście), wtedy uważałem dopiero że jestem przystojny itd., tryskałem dobrym humorem i byłem pewny siebie w relacjach damsko-męskich. Kiedy jednak przez dłuższy okres nie słyszałem o tym, że jestem przystojny popadałem w dolinę i myślałem, że nigdy nie poznam jakiejś kobiety bo jestem brzydki. Po czasach szkolnych byłem w dłuuugim związku i z czasem moje poczucie brzydoty rosło, bo nie miałem żadnych nowych wiadomości o tym, że komus się podobam. Wyleczyłem się z tego chorego postrzegania samego siebie dosyć niedawno A te okresy mojego poczucia atrakcyjności i brzydoty to taka sinusoida była i tak samo z kobietami, które próbowałem poderwać Dzisiaj z perspektywy czasu wiem, że byłem przystojny. Byłem, bo czas robi swoje. Teraz myślę, że jestem po prostu normalny z wyglądu- dla jakiejś części kobiet przystojny, dla innych nie A co do tematu atrakcyjności to jest to temat rzeka. Jasne wygląd zewnętrzny jest dla mnie ważny, ale nie najważniejszy. Nigdy nie miałem ideału, jednak uwielbiam gdy kobieta jest inteligentna, posiada własne zdanie, ma swoje zainteresowania przez co nie pragnie robić ze swoim partnerem wszystkiego razem, potrafi podkreślić swoją kobiecość i lubi ją, no i musi mieć w sobie to magiczne "coś" co sprawi, że mnie do niej ciągnie. Taka kobieta jest dla mnie atrakcyjna najbardziej
  18. Ciśnieniowiec

    Leczenie szpitalne..

    Z mojego doświadczenia: terapia indywidualna i leki nic mi nie dały. Pani psychiatra podśmiewała się pod nosem i ograniczyła się do wypisania recepty, nie informując mnie nawet czym jest moja choroba, jak ją wyleczyć itd. Pani psycholog z kolei nie miała mi nic do powiedzenia i wizyty u niej olałem po którejś z rzędu wizycie, na której mówiłem znów to samo, a ona nie potrafiła nawet skleić kilku sensownych zdań o tym co usłyszała. Była to placówka państwowa. Poszedłem więc na terapię grupową i cieszę się, że tam byłem. Jasne ciężko było się otworzyć, jednak z czasem nabrałem zaufania do ludzi. Poznałem ludzi z podobnymi problemami, wsparcie, przyjaźnie itd. Często jest tak, że słuchając tego, co mówią inni coś się w tobie otwiera, dostrzegasz analogię u siebie. Mam też kolegę, któremu pomogła terapia indywidualna, na którą chodził dwa razy w tygodniu. Ja raczej nie wybrałbym się do szpitala na oddział całodobowy, no chyba że nie byłoby innego wyjścia. Jeżeli miejsce terapii znajduje się niedaleko to po co masz tam spędzać noc? Poza tym jak ktoś słusznie zauważył wyjście ze szpitala może być traumą. Plusem oddziału dziennego jest to, że po zajęciach robisz co chcesz. Ale wybór to kwestia osobista.
  19. To dobrze trafiłaś, cieszę się razem z Tobą. :) Z tym bólem głowy to wiesz jak mówią, że "gdy umysł choruje, ciało razem z nim" i na odwrót. To może być przyczyna, bo pamiętam moje powroty z terapii. Dzisiaj miałem atak i odkryłem jaką przykrą informację przede mną chciał ukryć. Zastanawiam się więc, czy jest sens w moim przypadku wybierać się znów na terapię skoro odnalazłem przyczynę. Terapeuta jej za mnie nie naprawi. Zresztą u mnie to jest dosyć dziwna sprawa, ponieważ oprócz nerwicy mam tez zdiagnozowaną depresję. A z tą depresją jest z kolei tak, że też znam jej przyczyny, ale póki co niewiele mogę zrobić żeby je wyeliminować. Ogólnie mógłbym teraz napisać wypracowanie o mojej sytuacji, ale to mija się z celem Jeżeli uda Ci się odkryć coś nowego, bądź jak zrobisz jakiś postęp na terapii podziel się tym na forum. Myślę, że wielu ludziom to pomoże w ich zmaganiach z chorobą
  20. Lexie tyle, że to nie są początki mojej choroby, ale jej nawrót Mamy mniej więcej podobny staż chorobowy, z tym że ja w zasadzie czułem się już dobrze. Przed chwilą miałem znowu atak. Tym razem pokonałem go metodą, której nauczyłem się na terapii- wszedłem w niego, zacząłem szukać przyczyny. Znalazłem ją po dosłownie kilkunastu minutach i teraz jest ok, jeżeli chodzi o atak, uspokoiłem się. Nie jest jedna do końca ok bo to problem, który powraca do mnie jak bumerang i jest on na pewno odpowiedzialny za depresję, którą też mam. Niestety rozwiązanie tego problemu nie należy do najłatwiejszych do wykonania...
  21. U mnie takie coś pojawiło się gdy miałem ok 18lat. Mam tak zazwyczaj gdy wstaję rano lub gdy zasiedzę się naprawdę długo. Może to być objaw niedotlenienia mózgu, który potrzebuje chwilę czasu żeby się "przestawić". Możesz się przebadać, ponieważ czasem może to być objaw jakiejś choroby np. układu krwionośnego. Ja osobiście nie przejmuje się tym zbytnio, ponieważ wiem że naprawdę wiele osób tak ma i dalej żyją
  22. No właśnie te objawy... Różnią się trochę od tych, które miałem kiedyś. Pamiętam czasy gdy miałem najwięcej objawów somatycznych i pamiętam jak nauczyłem się je ignorować. Wtedy zazwyczaj pojawiały się inne objawy. I tak na przykład kłucia w klatce piersiowej zamieniły się w ucisk w głowie. To chyba jest tak jak piszesz, że z czasem zapomniałaś o tym wszystkim związanym z nerwicą, stresem itd. U mnie zajęło to mniej czasu, pewnie dlatego że nie wyleczyłem się do końca i zamiast rozprawić się z chorobą zacząłem ją ignorować. Teraz wiem, że gdy otworzy się rana to trzeba pomóc jej się zaleczyć, a nie ignorować, bo może się tylko pogorszyć
×