Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ciśnieniowiec

Użytkownik
  • Postów

    96
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ciśnieniowiec

  1. Ja też panicznie bałem się, że zostanę sam. A gdy już zostałem sam okazało się, że samotność nie jest taka straszna i daję sobie radę sam, a moja ex była dla mnie toksyczna( pewnie ja dla niej też). Na pewno plusem bycia z kimś podczas przechodzenia choroby jest wsparcie, jednak nie zawsze partner potrafi tą chorobę zrozumieć ( co mi się akurat przytrafiło).
  2. Pewnie, że to szaleństwo; tylko że to w jakiś sposób wpływa na moje widzenie leków. Tak jak pisałem wyżej: wielu ludziom leki pomagają, ja próbowałem, czułem się po nich źle i nie chcę więcej. Wolę próbować leczyć się przez psychoterapię. Dzięki też za wpisy tych, którzy mają podobne problemy ze snem jak ja. Poczułem się lepiej wiedząc, że nie tylko ja tak mam. Ogólnie swoją psychoterapię skończyłem kilka miesięcy temu. Na początku było super, teraz ataki lęku i inne objawy miewam częściej. Muszę się znowu wybrać na terapię, jednak póki co siedzę w domu chory
  3. Sorry, że odświeżam temat, ale szperał na forum i odnalazłem ten wątek. Ja k też miałem różne jazdy z używkami. Jeszcze w liceum chodząc na imprezy eksperymentowałem z amfetaminą i pigułami. Na szczęście nie trwało to długo i robiłem to tylko idąc na imprezę. Szybko jednak zrozumiałem, że to jest bez sensu i nie potrzebuję "przyspieszaczy". Z alkoholem i ziołem było inaczej. Moja choroba zaatakowała mnie otwarcie podczas jednej z imprez gdy byłem pod wpływem obydwu tych specyfików. Zioła nigdy nie paliłem regularnie, tylko podczas imprez. Owszem z czasem przypomniałem sobie, że miałem jakieś lekkie objawy depresyjno-nerwicowe, ale od tamtej imprezy wszystko się zmieniło. Z imprezy wyjechałem karetką do szpitala z podejrzeniem zawału. Było to ponad dwa lata temu i od tamtej pory nie dotknąłem zioła. Alkohol pierwszy raz po tamtej imprezie wypiłem kilka miesięcy później. Obecnie piję sporadycznie: jakieś urodziny, wesela, święta itd. Wyjdzie kilka razy w roku. Unikam picia jak mogę, bo wiem co dzieje się ze mną na kacu, Lęki są kilka razy silniejsze, błędnik szaleje, objawy nerwicowe są częstsze i mocniejsze, a ja myślę tylko o tym żeby jechać na pogotowie się przebadać. Czytałem też dużo o kacu i wręcz obsesyjnie robię wszystko, żeby organizm wrócił do formy. Uzupełniam witaminy i minerały, woda niegazowana, wartościowe posiłki itd. Wiem, że to akurat jest dobre, ale ja się filmuję, że i tak za mało zrobiłem, żeby dojść do siebie. Palę też fajki, rzucałem kilka razy i obecnie chcę definitywnie z nimi skończyć, bo to też mnie filmuje. Ogólnie czasami wydaje mi się, że za bardzo się interesuję wszystkim co ma wpływ na moje zdrowie, przez co jestem bardziej sfilmowany. Znajomi śmieją się ze mnie, że jestem ich podręczną encyklopedią chorób i dietetykiem Ostatnio też mam niewiele ruchu. Jestem na chorobowym, całkiem niedawno miałem mały wypadek i nie bardzo mogę się ruszać. Kiedyś uprawiałem dużo sportu: piłka, biegi, pływanie, siłka. Teraz nie ruszam się wcale od kilku miesięcy i wiem, że to negatywnie wpływa na mój organizm, ale niestety nie mogę jeszcze Pozdrawiam wszystkich tych, którym chciało się przeczytać mój referat
  4. choćby ten Jakoś tak odczuwam przez to niechęć do leków. Chociaż nie mówię, że te leki nie pomagają. Ja brałem leki, ale czułem się przez nie fatalnie. Jak pisałem, wiem że wielu ludziom leki pomagają, ale ja wolę trzymać się od nich z daleka.Wolę się męczyć niż je brać
  5. Wiesz, to zależy od człowieka:). Ja jestem nastawiony anty do leków psychotropowych. Naczytałem się na ich temat sporo, również naoglądałem filmów dokumentalnych; no i mam kolegę, który przez ponad dwa lata brał lek( ma schizofrenię) który został wycofany ze sprzedaży, ponieważ był mega szkodliwy. Jakoś nie potrafię się przekonać do leków. Czasami biorę tylko ziołowe itp. jak valerin czy valused. Jeżeli Tobie pomógł to dobrze, ja jakoś nie potrafię się do nich przekonać
  6. Wiesz ja przez ponad rok spałem po 2-3h dziennie,.. Leki nie działają na mnie dobrze i nie zamierzam ich dalej brać. Wg. mnie leki są niepotrzebne do leczenia nerwicy....
  7. Kiedy zaczęły się moje problemy z nerwicą byłem w związku z dziewczyną 5lat. Związek ten był juz wypalony, ale nie potrfiliśmy się pogodzić z tym, próbowalismy walczyć. Zresztą ten związek był toksyczny dla nas obojga. Długo nie mogłem sie oswoić z myślą, że to już koniec. Bałem się tego. Rozmowę podczas której się rozstaliśmy ledwo przeżyłem, bo miałem mega duszności, lęki,zawroty i kłócia. Ona też nie rozumiała mojej choroby. Było mi cięzko rozstać się, ale wiem że to było dla mnie dobre. Nauczyłem się żyć sam ze sobą, chociaż chwilami jest ciężko. Od tamtej pory byłem zresztą w dwóch innych związkach, które kończyły się szybko;/. Nie wiem co Ci doradzić, ty musisz wiedzieć czego chcesz. Pomyśl o tym co będzie dla Ciebie najlepsze. A co do pytania o terapii to tam napewno powinni Ci pomóc znaleźć wyjście z tej sytuacji i się pozbierać
  8. Ja od kiedy pamiętam potrzebowałem sporo czasu, żeby zasnąć. Zawsze wierciłem się ok.30min czasem nawet dłużej zanim zasypiałem. OD kiedy zachorowałem spokojny sen zdarza się bardzo rzadko. Potrafiłem 5 dni z rzędu spać po 2-3h i wstawać do pracy. Teraz jestem na chorobowym, ale nie wiem co będzie jak będę musiał wrócić do pracy. Wyglądałem jak zombie. Najgorsze jest to,że gdy się nie jest wyspanym lęki są mocniejsze i ataki częstsze. No i oczywiście wkręcałem sobie przez to filmy, że przez brak snu wykończę swój organizm i że moje serce już to odczuwa, co tylko potęgowało stres i napięcie. Leki brałem takie: cital, xanax, afobam, hydroxyzynę. Jeden psychiatra przypisał mi więcej leków ale stwierdziłem, że nie bedę ich brał. Melisse też piję codziennie:) No i polecam terapię
  9. Dzięki terapii dowiedziałem się, że nerwica odciąga mnie od prawdziwych problemów i bolesnych wspomnień. Nie można wyleczyć nerwicy czy depresji lekami, bo one nie załatwią za nas problemów. Leki są dobre doraźnie, gdy nie możemy np. opanować ataku lęku. Ja swojej terapii nie skończyłem, będę musiał wybrać się na nią znowu, bo inaczej się wykończę. Po lekach na sen miałem tak, że mnie strasznie muliły ale jakaś część mnie walczyła bym nie zasnął i bałem się spać po lekach. Spałem po nich bardzo długo i po obudzeniu byłem jakoś dziwnie zamulony. Brałem też leki w dzień i po nich czułem się jakby mi mózg nie pracował. Byłem otępiony, nie miałem prawie żadnych myśli. Dlatego nie chcę brać leków;/ . Wierzę, że uda mi się z tego wyleczyć ale wiem, że jeszcze długa droga przez mękę przede mną...
  10. Hej Różnie bywa. Czasem zasypiam koło 3-4. Najczęściej jednak padam pomiędzy 5 a 7. Siedzę przy kompie, słucham muzyki, rpóbując się wyciszyć, czasem oglądam jakiś film. Telewizji nie oglądam wcale, nie lubię. A książki czytam w dzień przy normalnym oświetleniu. Wiesz ja na nerwicę choruję od ok.2lat. Byłem u 3 psychiatrów, chodziłem na terapię, brałem leki. Te ostatnie nie działają na mnie dobrze, bo kiedy wezmę np. hydroxyzynę albo afobam i robię się śpiący lęk jeszcze rośnie i podświadomie walczę wtedy żeby nie zasnąć. wgrywa mi się, że moge się nie obudzić, nie wiem czemu. Ciekawe jak wiele osób ma podobnie do nas problemy ze snem? Dzięki za słowa otuchy, pisałem tego posta podczas ataku, teraz już jest trochę lepiej:)
  11. Byłem w związku z osobą, tak jak ja chorą na nerwicę. przez pewien czas było ok, wspieraliśmy się, jednak w pewnym momencie powstał między nami mur. Podejrzewam, że byliśmy ze sobą zbyt szczerzy, dzieliliśmy się nawzajem tym czego nie mówi się innym ludziom. Chyba po prostu obydwoje zaczęliśmy się wstydzić tego i zamknęliśmy się na siebie nawzajem. Od kiedy uświadomiłem sobie co mi jest zacząłem o tym mówić ludziom w moim otoczeniu. Jedni to rozumieją(bądź starają się zrozumieć), inni uważają że przesadzam. Najbardziej bolesne jest to,że wśród tych drugich jest moja rodzina . Mam kilku znajomych z depresją lub nerwicą, kilku z nich poznałem od czasu gdy zachorowałem, ale mam też trójkę znajomych, którzy przyznali mi się do swoich problemów z D lub N( w przeszłości lub obecnych) po tym jak ja otwarcie mówiłem na co zachorowałem.
  12. Boję się. Siedzę sam w środku nocy, domownicy pogrążeni we śnie a ja siedzę i gapię się w monitor próbując zabić czas. I tak nie zasnę w nocy. Zasnę nad ranem totalnie wyczerpany. Ktoś z was też tak ma?: kładziesz się spać, powoli odpływasz, jesteś na granicy snu, ale umysł jest jeszcze przytomny, odpływasz...i nagle wybudzenie, serce wali jak młot a ty przerażony nie wiesz co się stało... Są dni,że nerwica o mnie zapomina. Żyję normalnie, spotykam się ze znajomymi, cieszę się życiem, wszystko jest ok. Aż nagle kolejny dzień przemienia się w koszmar: duszę się, kręci mi się w głowie, to okropne kłucie w klatce,dreszcze, pot, zimno, gorąco, biegunka, bóle głowy i brzucha i ten potworny lęk...Lęk przed śmiercią, przed chorobą. Chcę jechać na pogotowie, żeby mnie przebadali czy wszystko jest ok, ale przypominam sobie jak było ostatnim razem: śmiech pod nosem pracujących tam ludzi, krzywe spojrzenia innych, Było mi głupio... Nerwica coś mi dała. Wiem, że odciąga mój umysł od problemów i wspomnień. Kiedy zacząłem w tym grzebać trochę ustąpiła, ale nie do końca. Ciągle jest ze mną i w takich chwilach jak ta teraz gniecie mnie. Boję się. Jestem dorosłym facetem a boje się jak dziecko. Boję się, że umrę przedwcześnie, że nie zrobię w życiu tego co chcę zrobić. Boję się bo nie mam dobrych wzorów do naśladowania, nie wiem jak żyć. Boję się, że nigdy nie poznam takiej kobiety, z którą pójdę dalej przez życie. Mój ostatni związek tylko mnie utwierdza w przekonaniu, że miłość w moim przypadku oznacza ból i cierpienie. Boję się bo nie mam wiary-straciłem ją, nie wiem co mnie czeka po śmierci. Boję się, że do końca życia będę pracował w pracy ,której nienawidzę, bo robiąc to co chciałbym robić niewiele zarobię. Boję się, że będę taki sam jak mój ojciec- pijany w każdy dzień wolny od pracy. Obudzę się pewnie tak jak codziennie koło 12-13. Dzień minie mi całkiem spoko, bez żadnych ataków. Noc natomiast znowu przerodzi się w koszmar...
  13. Choruję na nerwicę od około 2lat. Dzięki terapii udało mi się ją jakoś okiełznać, objawy i ataki dalej się pojawiają, ale już nie tak nasilone jak kiedyś, umiem sobie jakoś z nimi radzić:) polecam terapię każdemu, tabletki tylko maskują problemy, przed którymi chroni nas nerwica. Mimo wszystko dalej miewam ataki i dalej nie sypiam w nocy, bo wtedy zawsze mam ataki. Zazwyczaj duszność, kłócie w klatce, uczucie jakby coś ściskało serce, drętwienie rąk, zawroty głowy... Czasem wydaje mi się, że one nigdy nie miną, czasami wydaje mi się, że tym razem to na poważnie,że umieram... A następnego dnia budzę się znowu. Powodzenia w codziennej walce życzę każdemu:)
  14. dzięki:) ogólnie staram sie patrzeć pozytywnie na moje życie. nie chcę się niepotrzebnie zamartwiać:) dzisiaj miałem pierwszą w życiu wizytę u psychologa i szczerze mówiąc nie moge sie doczekać następnej. to forum czytam od dawna,jednak jakoś tak nie mogłem się przemóc aby dołączyć do forumowiczów. takie forum to naprawdę piekna sprawa, myślę że pomogło wielu ludziom. a co do fajek to przez to ,ze rzuciłem czuję się jeszcze gorzej fizycznie... pozdrawiam:)
  15. A więc na poczatek dwa słowa o mnie: mam 25lat, nerwica dopadła mnie jakieś 7 miesięcy temu , ciągle z nią walczę...no i własnie teraz mam jeden z ataków:). Od 7 miesięcy jestem hipohondrykiem.boję się, że umieram itd. miałem juz wyimaginowany zawał(wielokrotnie), udar mózgu( choćby teraz:)), raka, lęki przed snem itd. Od 2.5 dni nie pale papierosów, a paliłem 10 lat i czuje się fatalnie. Kręci mi się w głowie, czuję jak mi coś "buzuje" w głowie itd. Jutro mam pierwsza wizyte u psychologa. mam nadzieje, że mi pomoże. aha co do leków to jestem ich strasznym przeciwnikiem:) lekarze przypisali mi juz afobam, hydroxizine, xanax;ale spróbwałem tylko tego pierwszego i wiem że to nie dla mnie:) jestem ciekaw co powie mi jutro lekarz:) witam wszystkich nerwicowców:)
  16. A więc na poczatek dwa słowa o mnie: mam 25lat, nerwica dopadła mnie jakieś 7 miesięcy temu , ciągle z nią walczę...no i własnie teraz mam jeden z ataków:). Od 7 miesięcy jestem hipohondrykiem.boję się, że umieram itd. miałem juz wyimaginowany zawał(wielokrotnie), udar mózgu( choćby teraz:)), raka, lęki przed snem itd. Od 2.5 dni nie pale papierosów, a paliłem 10 lat i czuje się fatalnie. Kręci mi się w głowie, czuję jak mi coś "buzuje" w głowie itd. Jutro mam pierwsza wizyte u psychologa. mam nadzieje, że mi pomoże. aha co do leków to jestem ich strasznym przeciwnikiem:) lekarze przypisali mi juz afobam, hydroxizine, xanax;ale spróbwałem tylko tego pierwszego i wiem że to nie dla mnie:) jestem ciekaw co powie mi jutro lekarz:) witam wszystkich nerwicowców:) ) [*EDIT*] przepraszam ten temat jest do usuniecia. miał być gdzie indziej
×