
Hans
Użytkownik-
Postów
3 746 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Hans
-
Nie chodziło mi o niszczenie kogoś czy ściąganie do niższego poziomu tylko o istnienie powodujące irytację właśnie tych złorzeczących. Znam chłopaka, wg innych i wg niego wówczas uważanego za pokrakę i dziwaka (chyba dlatego się kolegowaliśmy), który mówił, że życie na złość innym go trzyma na świecie, bez ambicji jednak z pasją. Zrobił największą karierę ze znanych mi bliżej ludzi. Nie można tej zasady oczywiście rozciągnąć na wszystkich, zapewne wielu takie życie wapala, ale w tym szaleństwie czasem jest metoda.
-
Dlatego należy żyć na złość innym lub wyrosnąć ni z soli ni z roli tylko z tego co kogo boli. :)
-
Wczoraj byłem w urzędzie pracy, dzisiaj idę do psychiatry. Nie wiem czy wyjeżdzać bez terapii, czy podjąć terapię? Obawiam się, że jeśli znajdę pracę tutaj taką 'na papier' to zapewne na zmiany albo gorzej 'na system' i z terapii nici. Mam niby taką pracę załatwioną, ale to nic stałego no i wykonawcy mogą żyć dłużej bez zleceń niż robol, który z nimi za fizycznego jeździ.
-
Religia powinna odbywać się w salkach katechetycznych.
-
carlosbueno, to z hindusami musisz się sprzymierzyć, jako laik postrzegam tę religię jako bardziej związaną z filozofią życia niż klepaniem pacierzy, choć mogę się mocno mylić. Do tego kilka razy pokazali, że na zaczepki ze strony muzułmanów idą pacyfikować wioski. Albo jakieś systemy filozoficzne Chin, Chińczycy w odpowiedzi na zamieszki wysłali do zachodnich prowincji czołgi.
-
Wymieniasz bardzo ciekawe studia carlos. Ja bym postudiował filozofię jako drugi kierunek, nie dla tytułu ani pracy, ale tak jak w dawnych czasach, niejako z obowiązku, żeby posiadać szersze spojrzenie na świat, historię idei itd. Dzisiaj z religioznawstwem i antropologią kultury dasz radę, o ile jesteś w stanie użyć ich jako narzędzi do zarobienia dla siebie/kogoś pieniędzy lub jeśli tę wiedzę potrafisz umiejętnie sprzedać.
-
[videoyoutube=dpPNbb4okN0][/videoyoutube]
-
Imprezy z alkoholem to zazwyczaj na sali syf aż strach, a pot śmierdzi spod pach i po wszystkim smutno.
-
bittersweet, nie mówię takim toaletom nie, dla mnie zamknięta kabina ma jedynie sens, nie korzystam z pisuarów, nie czuję się wtedy komfortowo. Co do tych lejków to moim zdaniem złe gospodarowanie surowcami, ale co kto lubi, choć jeśli kobiety w większości postępują tak jak ja, czyli jeśli już zachodzi potrzeba siadania, to jedynie w kontakcie z deską przez papier, to by te lejki może równoważyły ten papier i znajdowały się w pojemniku umieszczonym w kabinie. refren, sądzę, że w czasach NSDAP byłabyś Helgą tą od Herr Flicka.
-
Jeśli za kwiaty zapłacono wcześniej to powinno się na sprawę spojrzeć z perspektywy prawa handlowego czy tam za nie wykonanie usługi. W drugiej sprawie onet, jak to zwykł robić od dawna, wyciąga na wierzch dwie rzeczy - dyksryminację i ogólny nakaz. Tymczasem, przy ogólnej niedorzeczności pomysłu, chodzi o toalety w urzędzie miasta Soermland, a pomysłodawca podaje względy higieniczno-medyczne jako główne przesłanki ku oddawaniu moczu na siedząco. Mi się przypomniało, w Berlinie rada dzielnicy głosowała w sprawie toalet unisex - http://www.berlin.de/ba-friedrichshain-kreuzberg/bvv-online/vo020.asp?VOLFDNR=5325&options=4 , ale biorąc pod uwagę specyfikę dzielnicy Kreuzberg mnie to nie dziwi. Podobnie działo się na Uniwersytecie Humboldta.
-
bittersweet, a może to była mieszana para, czarno-żydowska?
-
[videoyoutube=1b26BD5KjH0][/videoyoutube]
-
jest szerokie spektrum, ale więcej przeważa tego niefajnego moim zdaniem. to, że ktoś chce przeżyć to nie jest wyznacznik, bo to jest ewolucyjne zaprogramowanie, które faworyzuje taki wybór i to wręcz drastycznie. wyboraź sobie jakiegoś ćpuna który za działkę heroiny, też by wypił własny mocz, czy to znaczy, że heroina to olbrzymia wartość, że warto ją ćpać? oczywiście, że nie. A uważasz, że nie mamy bagażu ewolucyjnego albo, że jego pozbycie się to łatwa sprawa? I czy można izolować jakiś model myślowy bez brania pod uwagę natury gatunku, która to wzięta pod uwagę obali ten model? Wyobrażam sobie tego ćpuna, ale to moim zdaniem przykład nieadekwatny do sytuacji, gdyż w przypadku ćpania można wybrać dwa razy, w przypadku życia raz. Pragnienie heroiny zaburza obraz postrzeganie świata, życie nie. Ale możemy się zagłębiąć w ontologię szukając definicji na potrzeby dyskusji, co życie znając nam nie wyjdzie.
-
Gdy biją to zazwyczaj nie boli. A potem dają znieczulenie. Brałbym udział w takim losowaniu.
-
zmienny, przecież istnieje szerokie spektrum doznań, a nie tylko skrajna przyjemność i skrajne cierpienie. Dodatkowo życie jest jak funkcja okresowa, raz jest lepiej raz gorzej i wcale nie jest powiedziane, że wszystko kręci się wokół zera, bo różne może być tego wszystkiego nachylenie, można się piąć i staczać. Dodaj do tego indywidualne nastawienie, a potem weź pod uwagę, że ludzie nadal się rozmnażają, są gotowi pić własny mocz pod gruzami, zjadać przedstawicieli swojego gatunku w czasie głodu, wszystko żeby tylko przetrwać, a samobójcy stanowią jakiś promil w całej populacji, o ile nie ułamek promila. Nadzieja, że będzie lepiej to przecież motor działań, a według mnie mogą się rozmnażać i nie rozmnażać, jest to obojętne, bo i tak za ileś lat wszystko stanie się dla mnie obojętne.
-
[videoyoutube=5wnzOdbL47U][/videoyoutube]
-
zmienny, to likwidowanie wszystkiego, szczęścia i cierpienia, tak, żeby nie było niczego. Nie pytałem o istotę antynatalizmu, gdyż ją rozumiem. Pytałem o to, czy nie widzisz, że pogląd ten należy zaliczyć do ekstremów takich jak czerpanie przyjemności z cierpienia i jako taki nie powinien być narzucany odgórnie innym, a jedynie służyć jako filozofia życia dla tych, którzy się z nim zgadzają.
-
zmienny, a antynatalizm nie jest takim skrajnym przypadkiem jak radość wynikająca z cierpienia?
-
Podlęję paliwem lotniczym. A braliście pod uwagę tych, którym cierpienie sprawia radość? Co z nimi? Czy w imię antynatalizmu odbierać im być może ostatnią radość w życiu?
-
gdyby mnie za ratowanie własnej skóry chcieli skazać uznałbym to za łamanie moich praw i nazwał takich hipokrytami, świętoszkami i istotami słabymi nie zdolnymi ratować własnego życia ślepym zaułkiem ewolucji. Mógłbyś ich nazywać jak chcesz, ale to oni rozdawaliby karty w tej grze.
-
wykończony, czytałem kiedyś o takiej Rosjance, która znalazła się w podobnej sytuacji i masowo strzelała do swoich potem. Złapali ją ileś lat po wojnie i dostała karę śmierci. Nie wiem co lepsze, wyrok czy życie z wyrokiem. A ten okupant podejrzewam, że jakbyś dziecko zastrzelił, to potem zastrzeliłby Ciebie lub gdybyś nie zastrzelił to sam by zastrzelił.
-
Coś w deseń takiej piosenki Kazika "Nie mam nogi" tylko widziane z drugiej strony.
-
Ja popieram ten ruch, bez nas byłoby zdrowiej. Nie wiem czemu niektórych wypełnia tutaj jakaś prymitywna potrzeba zapewnienia przetrwania gatunku.
-
znudzona-ona, ja się z Twoimi poglądami w sumie zgadzam, ale podejrzewam, że osoba(y) do których to pisałaś doskonale zdają sobie z tego sprawę. bittersweet, takie czasy, taki układ, ja też jakiś wybitnie obrotny nie jestem albo nie chcę, bo jak mi się chciało to mi różne rzeczy wychodziły. Gdyby mi się kiedyś udało osiągnąć poziom, do którego doszli np. moi rodzice, to bym podskakiwał w górę z radości, ale jak oni zaczynali, to skończone studia gwarantowały jeśli nie wysokie zarobki, to przynajmniej pracę umysłową. Taka pozostaje dla mnie w sferze jakichś marzeń ocierających się o tak odległe jak "a gdybym był władcą świata". luk_dig, przybiłem. rdzaa, słuchasz i przejmujesz się zdaniem ludzi, którzy Cię nawet nie odwiedzą po wyprowadzce? Ja na takie androny reaguję alergicznie i ucinam w zarodku. Pamiętaj, że oni wszyscy są częścią tego globalnego spisku, w którym każdy chowa w sobie jakąś kupę, ale wytykać ją będą tylko wtedy, gdy Ty się nią umażesz.
-
Ty chyba jeszcze pamiętasz czasy, gdy tych co nie chcieli pracować wyłapywano po lasach. :-) Ja jakoś mógłby się podpiąć do tematu, choć poważną pracę zacząłem w sumie od małego (rola dziadków, remontowany latami dom), nie pamiętam za bardzo wakacji zarobkowych, bo właśnie trzeba było robić u siebie. Wiem, że rodzice wychowali mnie na kogoś, kto będę stanowił przyszłą elitę intelektualną i finansową, no ale nie dostałem się na studia, które zapewniłyby mi prestiż i potem w pewnych obszarach mojego życia wiele się popsuło, wiele zepsuło się wcześniej. Jestem przekonany, że do końca życia czeka mnie praca poniżej kwalifikacji, a stawki, które mam i miałem oscylują wkoło 6zł/h. I szczerze to pierdolę, nie żyję dla innych tylko dla siebie, mam pasję, której się oddaję w całości, mentalnie nigdy nie będę należał do underclass, mimo mizerii finansowej. Jedyne co mi trochę ością w gardle staje to memetyka, że mógłbym, a nie zrobiłem i nic nie zostanie, ale zawsze mogę napisać książkę, popełnić spektakularne samobójstwo lub w imię Allaha wysadzić coś w spokojnej Polsce.