Vian, to oddaję sprawiedliwość, ale poczekaj aż inne kobiety spowodują, że Twój indywidualny strój urośnie do rangi modnego. Trendsetterka mimo woli? :)
Ja już dość dawno uznałem, że cały mój indywidualizm znajduje się pod kopułą gromu (tak określam moją czaszkę). Kiedyś lubiłem szokować, raz nawet jedno miasto huczało od plotek po mojej wizycie w tamtejszej knajpie, ale potem uznałem, że jest to jakiegoś rodzaju zależność od społeczeństwa, bo w kwestii ubioru ma być tylko ciepło, wygodnie lub przewiewnie. No, czasem założę, ale tylko na rower, podkoszulek z niezbyt lubianym w Polsce symbolem lub koszulkę klubu Ala Bundy'ego.
Można by wydzielić z tego tematu jakiś nowy, ładnie nazwany wątek.