Evia, tak. Dzisiaj znowu mnie myśli takie naszły. Wiesz, odstawiam leki, dzisiaj jest źle i ta strzelnica, na której mnie przecież znają chodzi mi po głowie. To by było bajecznie proste - strzelić sobie w głowę. No ale niestety mam jakieś tam poczucie estetyki i chciałbym odejść rumiany, w jednym kawałku. To głupie, bo przecież moja świadomość by nie istniała, ale nie darowałbym sobie śmiechu kilku frajerów, których moja śmierć z pewnością by ucieszyła, najpierw chciałbym zabić chociaż jednego, jeśli miałbym popełnić samobójstwo lub chociaż potorturować, trwale okaleczyć.
Ja myślę, że to życie pozagrobowe (znaczy to, że ludzie w nie wierzą) to jest taki efekt uboczny naszej zdolności do abstrakcyjnego myślenia czy skażenia ludzkiego mózgu pierwiastkiem metafizycznym. Skoro jest świadomość śmierci, to pojawia się pytanie czy coś jest potem. Ja zakładam, że idea wiecznego powrotu czy reinkarnacja nie mają racji bytu.
Nosi mnie i piszę niezbornie.