Skocz do zawartości
Nerwica.com

Anna R.

Użytkownik
  • Postów

    1 414
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Anna R.

  1. Ostatnio mam stany niezwykle podwyższonego napędu na zmianę z całkowitym brakiem napędu. Czuje, ze coś nie gra, a depresja to nie jest. Ponoć istnieje CHAD z przewagą stanów depresyjnych a typowo maniakalne się nie przydarzają. Wtedy właśnie źle reaguje się na leki, bo niezbędny jest stabilizator- stąd pomysł lekarza z Zolafrenem. Ja na razie nie mam zdania Mój ojciec chorował na dwubiegunówkę, podobno to dziedziczne.
  2. Kasiu, jak Lerivon pomaga to przy nim pozostań. Ja znowu nie mogę spać, męczę się okropnie i stąd olanzapina. Zacznę może w poniedziałek od 2,5 mg i zobaczę. Zwiększonego apetytu się nie boję, bo nie odczuwam ostatnio głodu i zmuszam się wręcz do jedzenia. Jak będzie z tą ospałością zobaczymy. Według mojej lekarki mam być rano energiczna, bo Zolafren ponoć nie zamula i wpływa pozytywnie na procesy myślowe. Nie sypiam dobrze i przez to jestem ostatnio otępiała, zmęczona i wycofana. Ma pomóc na to wszystko. Napiszę na pewno co i jak.
  3. Mam wykupiony, ale się waham. Dostałam na sen i jako stabilizator nastroju, bo z nim w wyniku sytuacji rodzinnej jakoś dziwnie- góry i doliny. Nigdy w życiu nie miałam takich problemów, a tu proszę Jak zacznę brać, to opiszę wrażenia.
  4. Zolafren w małych dawkach usypia w nocy, a aktywizuje w dzień. Przynajmniej w teorii Kasiu. Ostatnio jak byłam w Polsce rozmawiałam o nim z moją lekarką. Dostałam receptę, wykupiłam i zastanawiam się czy brać. Bo wtedy nie można pić alkoholu, a tu idą święta i zaczyna się Weihnachtsmarkt
  5. No to niefajnie dziewczyny . Ja na Dukanie schudłam i trzymam wagę. Ale nie nadal nie jadam słodyczy, ciast, pieczywa ani innych węglowodanów. Nie jest to wyrzeczenie, bo na słodkie nie mam już ochoty. W jakim jesteście wieku? Po 25 roku życia metabolizm zwalnia, zwłaszcza u kobiet i trzeba niestety uprawiać jakiś sport, aby go przyspieszyć. Z lekami to ma mało wspólnego, gdyż zrzuciłam nadprogramowe kilogramy biorąc kosmiczne dawki Anafranilu i Lerivonu na raz. Teraz niestety przybyło mi dwa kilo,choć nie przyjmuje już mianseryny, ponieważ po operacji długo nie mogłam ćwiczyć, . Po trzydziestce ruch to konieczność i musimy się z tym pogodzić.
  6. Liliana, to trochę niską dawkę bierzesz, jaka jest docelowa? Pytam z ciekawości, bo tez raczej nie wychodziłam poza 75 mg, a ludzie i 150- 300 przyjmują. Zawsze mnie interesowało jak spisuje się ten lek w wysokich dawkach- aktywizuje czy otumania. Polubiłam w końcu Trittico, bo wchodzi się i schodzi bez problemów, do tego naprawdę zerowe skutki uboczne. Szkoda, ze na sen mi nie pomaga, choć z Lerivonem sprawował się naprawdę dobrze.
  7. Ja przytyłam, ale po jedzeniu, nie po lekach. Jedyny antydepresant, jaki powodował u mnie apetyt nie do opanowania bez uczucia głodu to Mirzaten.
  8. Wujek, dokładnie. Każdy inaczej reaguje. Ja byłam mega pobudzona, dostałam napędu, ale tez okropnych natręctw myślowo-ruchowych, lęków i ciężkiej bezsenności. Nie mogłam zasnąć ani w dzień ani w nocy i cale życie przewijało mi się przed oczami. Zakończyła się ta przygoda myślami samobójczymi i odstawieniem wenlafaksyny na dobre. Teraz sądzę, ze Efectin jest niezłym lekiem na depresję z apatią i zahamowaniem lub anhedonią, ale przyjmowanie go bez benzo, neuroleptyków lub innych uspokajaczy w rodzaju mianseryny, trazodonu lub mirtazapiny, zanim się rozkręci, jest naprawdę chybionym pomysłem.
  9. Myślę, że tak. O ile mnie pamięć nie myli brałam te leki kiedyś razem. Fluanxol jest niezły, nie mam po nim żadnych objawów ubocznych z wyjątkiem niewielkiej akatyzacji na początku brania. Naprawdę warto spróbować.
  10. Wenlafaksyna powinna być dość aktywizująca sama w sobie (mnie wyrywała z butów), ale czytałam nie raz, ze niektórych usypia. Lerivon, jakkolwiek działa dobrze na sen i lęki, solo napędu mi nie dodawał. Twojego połączenia nigdy nie brałam, ale teoretycznie wydaje się dobre. Niczego tu już dołożyć się nie da z wyjątkiem jakiegoś neuroleptyku w małych dawkach. Solian, Abilify, Fluanxol, może Zolafren. One wszystkie zmniejszają objawy negatywne, takie jak brak energii i motywacji. Nie jestem lekarzem i nie chcę niczego sugerować, ale jeśli poprawa nie nastąpi w przeciągu dwóch tygodni, to ja bym poprosiła o zmianę Venlectine na inny lek (Anafranil?), bierzesz ją już długo i nie ulega wątpliwości, ze ona najwyraźniej u ciebie nie działa. Prawdę mówiąc w takiej sytuacji zmieniałabym natychmiast, żeby do Świąt dojść do siebie. Klomipramina dała by radę w trzy tygodnie postawić cię na nogi, jeśli dobrze byś na nią zareagowała. [Dodane po edycji:] A propos neuroleptyków, zapomniałam dodać Zeldox, tez jest dobry na depresję z zahamowaniem.
  11. Mnie tez Anafranil poprawiał napęd i brałam rano. Nie mulił i nie usypiał, ale dodawał energii. Za to wieczorem,około 21 nadchodziła mila naturalna senność i spalam jak dziecko. Bez wybudzeń i przerw do rana. Korzystnie działał u mnie jakość snu, byłam po przebudzeniu bardzo wypoczęta. [Dodane po edycji:] Basia777, jeśli zmiana leku nie wchodzi w grę, można by pomyśleć o jakimś aktywizującym neuroleptyku. Fluanxol na przykład dobrze wpływa na napęd, stosowany jest także przeciwlękowo. Amitryptylina działa w teorii dużo bardziej uspokajająco od Anafranilu, ale można próbować.
  12. Wenlafaksyna na noc chyba by mnie dobiła. Nawet brana rano fundowała mi bezsenne noce. Lerivon u was trochę ją wyciszy, ale nie do końca. No cóż róbcie jak każe lekarz
  13. He, he Kasiu- a nicienie na mianserynie żyły dłużej o 30 %, więc te rodniki nam niestraszne
  14. To co piszecie jest zastanawiające, ale powiem wam, że zdrowa psychika, tak jak zdrowe ciało nie jest nam dana na zawsze. Eksploatujemy ją jednak bez litości. Nie zawsze świadomie, nie zawsze z własnej winy, ale nieustająco. I zużywa się po prostu, zawodzi jak zepsuta zabawka. U jednych wcześniej, u innych później. Co do leków, nie wiem czy są rozwiązaniem na stałe- nie jestem biochemikiem mózgu. Niektóre bywają niebezpieczne, ale bierzemy, bo chcemy żyć, a nie wegetować. Prawdą jest, że najgorsze jazdy w moim życiu spowodował antydepresant, a nie depresja sama w sobie. Zachorowałam z powodu braku snu. Każdy nawrót był inny. Pierwszy spowodowałam sama przez swoja bezmyślność, drugi także sama odstawiając leki po trzech miesiącach na własną rękę. I trzeci , bo chciałam schudnąć i jadłam fat burnery jak cukierki, choć w ulotce stało jak byk przeciwwskazanie- depresja. Za każdym razem wierzyłam, że jestem silna i zdrowa, że mogę sobie dowolnie namieszać w życiu, a depresja nie wróci, ale wracała. Teraz wiem, że zawsze czai się za rogiem, że muszę uważać na siebie i oszczędzać siły. Po prostu przetrwać. Wzięłabym każdy lek, obojętnie jak szkodliwy, aby mieć pewność, ze jestem zdrowa, wyleczona na zawsze. Ale takiego nie ma i myślę, że nigdy nie będzie. Antydepresanty pomogły mi wrócić do normalności, dzięki nim trwałam w swojej samotności, zwątpieniu i nieszczęściu, wychowywałam dziecko. Dzięki nim zdobyłam się na odwagę, aby zmienić swoje życie. Może nawet zaryzykuję nową terapię, bo czuję się nareszcie na nią gotowa. Jak będzie nie wiem, ale nikt nigdy nie obiecywał mi drogi łatwej i przyjemnej. Trzeba zatem się leczyć, bo wyjścia alternatywnego brak. Co do odstawiania- nigdy nie doświadczyłam zespołu abstynencyjnego. Ale tez schodziłam zawsze powoli, a wieloletnie zażywanie paroksetyny lub wenlafaksyny szczęśliwie mnie ominęło. Nie uzależniłam się od niczego, nawet benzo, mój lek działał za każdym razem. SSRI za to przynosiły szybką poprawę, ale też szybko przestawały być skuteczne. Nie wiem wobec tego tak do końca, jak to z nimi jest. Gdybym miała wybór, pewnie bym ich nie brała, ale nie miałam i nie żałuję. Na moje szczęście zmian w genach nie muszę się już obawiać Jeśli kiedykolwiek poczuję się źle, wrócę do farmakoterapii bez wahania, bo jest jeszcze kilka leków do wypróbowania. Może z większymi obawami niż kilka lat temu, może z wątpliwościami, ale zrobię to i tak. I będę miała nadzieję, że remisja potrwa znowu kilka lat i że jutro będzie lepsze. Bo co innego mi pozostaje?
  15. Lasic, czy ta venlectine jest ER/SR? Jeśli tak, możesz ją brać rano i w południe. Jeśli nie jest o przedłużonym działaniu, poproś lekarkę o inny generyk, lub Efectin. Ja bym nie ładowała w siebie wszystkiego wieczorem, ponieważ powoduje to problemy ze snem i roztrzęsienie , o którym pisałaś. Wenlafaksyna w dzień, a mianseryna i chlorprotixen na noc. Taki schemat zasadniczo jest stosowany i lepiej się sprawdza.
  16. Agnieszka ma rację, po dwóch miesiącach wenlafaksyna powinna zaskoczyć. Lerivon na początku brania działa czasem depresyjnie, wiec połączenie jest pewnie przy twoim stanie nie najszczęśliwsze. Jeśli psychiatra nie chce zmienić ci leków, a szpital nie wchodzi w grę, poradź się innego. Tez mam depresję nawrotową i wiem jak ważna jest w miarę szybka poprawa. Anafranil pomógł mi już dwa razy, tobie kiedyś tez. Może dobrze by było do niego wrócić?
  17. Ech, pamiętam ten stan poanafranilowej szczęśliwości. Do dziś żałuje nieco, ze musiałam zrezygnować z tego leku. Dawał mi takie poczucie pewności siebie i wewnętrznej harmonii jak żaden inny. Do tego fruwałam po domu jak pracowita pszczółka, nawet mycie wucetu napełniało mnie radością
  18. Podobny profil działania, ale nieco inna substancja lecznicza Ja nie wnikam we wzory sumaryczne, ale oba leki przetestowałam na sobie z odmiennym skutkiem. Mirzaten u mnie to był porażką , ale jeśli tobie pomaga, to super. Moja kolejna lekarka mówiła coś o opóźnionym działaniu i była zdania, ze powinnam była brać mirtazapinę rano, a nie wieczorem. Ale może to i dobrze, ze tak się stało, bo do tej pory ważyłabym ze 120 kg
  19. Nigdy nie czułam niepokoju przy Lerivonie, wręcz przeciwnie. Im większą dawkę brałam, tym bardziej mnie wieczorem uspakajała i usypiała, a nad ranem spało mi się najlepiej. Ale na każdego mianseryna może zadziałać inaczej. Przy podnoszeniu dawki często przezywa się dość nieprzyjemne chwile- zwłaszcza na początku leczenia, dlatego należy robić to powoli. Miko, mirtazapina to jednak inny lek i nie można porównywać. Podczas brania Mirzatenu byłam senna (ale spać w ogóle nie mogłam), odrealniona, otępiała i skołowana przez równo trzy miesiące, aż musiałam odstawić.
×