-
Postów
244 -
Dołączył
Treść opublikowana przez zew
-
Brawo. Też staram się utrzymać na powierzchni, chociaż moje bagno jeszcze mnie wciąga. Ale powoli dostrzegam gałąź, po którą mam nadzieję sięgnąć w najbliższych tygodniach. Przede mną długa droga do zmiany perspektywy. Co do zadaniowości, to moja terapeutka mnie przed nią trochę ostrzega. Ale może dlatego, że mnie zadaniowość też do nerwicy zaprowadziła. U mnie ta aura za oknem coś niepewna. Słońce świeci póki co trochę niechętnie.
-
Tak będzie. Paro przykryje (wytłumi) lęk, ale on niestety zostaje pod skórą. Tutaj zaczyna się już praca własna, żeby go rozpracować i się pozbyć. Mam dokładnie tak samo jak Ty. Podskórnie czuję ten niepokój. A dziś też przeolbrzymi smutek. To też ciekawe, że jak tylko lęki schodzą na dalszy plan i organizm nie musi z nimi walczyć, to pojawia się u mnie ten smutek i pustka. Trzeba by ją czymś wypełnić. Zgadzam się. Jak dla mnie najwyższa liga. Cieszę się Taki optymistyczny wpis dobrze zrobi innym forumowiczom Też tak miałem za pierwszym razem brania paroksetyny. Po kilku miesiącach brania leku, zapomniałem co to nerwica. Z niecierpliwością czekam i teraz na ten efekt. Biorę paro od 3 tygodni, ale już widzę poprawę! Nie drżę, nie budzę się z lękiem, a moje derealizacje są jakby krótsze, a nawet jak są intensywne, to nie uruchamiają we mnie trybu paniki. Tylko nastrój nie najlepszy, ale to chyba dlatego, że jak powoli przestaję skupiać się na walce z lękiem, to zaczym dostrzegać, ile szkód mi wyrządził w życiu i jak wiele mam do ogarnięcia.
-
Zakładamy, że lekarz wie co robi Mój zawsze powtarza, że jak odstawić leki to najlepiej właśnie na wiosnę / lato, chociaż u mnie to średnio działa, bo upały nakręcają moją nerwice Od początku Parogen. Raz dostałem jakiś zamiennik w aptece bo nie było akurat Parogenu, ale nie pamiętam nazwy. W każdym razie ten zamiennik bardzo źle mi się łykało.
-
Dzięki Przetrwałem ten tydzień. Mam wrażenie, że paroksetyna za drugim podejście, mimo wszystkich nieprzyjemności, wchodzi nieco łagodniej niż za pierwszym razem, co jest pozytywnym zaskoczeniem. Kilka lat temu byłem na L4 bo mnie przeczołgała, podobnie zresztą jak zoloft w ubiegłym roku. Bardzo czekam na jej działanie. To dopiero dwa tygodnie, z czego tydzień na 20mg. W tym tygodniu bardzo narzekałem na senność w ciągu dnia. Ja też za pierwszym razem nie piłem kawy, bo miałem wrażenie, że w połączeniu z paro rośnie mi ciśnienie (ale to było tylko wrażenie, bo po zmierzeniu ciśnienia było ono w normie). Aktualnie bez kawy nie funkcjonuję, bo chodzę za dnia jak zombie. Tak, jak schodziłem na 10 mg przed odstawieniem to miałem lęki, niepokój, derealizację, a po całkowitym odstawieniu leku przez niespełna miesiąc odczuwałem skutki jego odstawienia, w tym lęk, dyskomfort za mostkiem, drżenia, zawroty głowy i inne podobne. Potem ustały.
-
Dziś przetrwałem Nie jestem nowicjuszem jeśli chodzi o paro Za pierwszym razem zaskoczyła po jakimś miesiącu z kawałkiem z tego co pamiętam. Ja chyba aż za bardzo jestem zadaniowy. Zero spontanu przez to. Tak, to jest chyba najlepsza metoda w moim przypadku. Mam benzo, ale staram sobie radzić bez. Jak pierwszy raz brałem to po miesiącu z kawałkiem.
-
Dzisiaj czwarta doba na pełnej dawce 20 mg. Nie czuję się najlepiej. Chciałem wziąć urlop na żądanie, ale się zawziąłem i przyszedłem do pracy. Choć było to na zasadzie: ubierz się, potem zdecydujesz co zrobić. Jak już się ubrałem to postanowiłem wyjść z domu. Potem pomyślałem, żeby dojść na przystanek, najwyżej zawrócę. Jak już wsiadłem do autobusu, to przecież zawsze mogę szybciej wysiąść… I tak trafiłem do pracy, chociaż męczę się, ale mam w głowie cały czas myśl, że się zwolnię parę godzin. Niepokój, zawroty głowy, jakieś dolegliwości żołądkowo jelitowe, drżenia.
-
Ja zawsze odpowiadam wtedy, że dopóki forma np. "pani psycholog" nie jest błędem językowym to będę takiej używał. Z reguły działa Być może nasz język w jakiś naturalny sposób ewoluuje i w przyszłości poprawna będzie wyłącznie "psycholożka", ale na razie nie widzę potrzeby, żeby się dostosowywać. Chociaż też nie mam problemu z użyciem feminatywu wobec kobiet, które za jego pośrednictwem chcą być nazywane. Ale też nie zamierzam się karcić i dyscyplinować, jeśli już użyję formy androcentrycznej. Swoją drogą, panie "ministry", które życzą sobie tak być nazywane, pod wydanymi przez siebie rozporządzeniami, opublikowanymi w dziennikach urzędowych, podpisują się jako "ministrowie". Trochę brak konsekwencji, chociaż tu pewnie biuro legislacyjne się musiało upierać. W końcu w polskim systemie prawnym mamy konstytucyjnych "ministrów" jako organy, a nie "ministry".
-
Na 40 mg może faktycznie byłem trochę rozleniwiony, ale na mniejszych dawkach nie odczuwałem szczególnego zmulenia. Natomiast u mnie już sam fakt zniwelowania lęków spowodował więcej energii, bo po prostu łatwiej mi się żyło i tym samym więcej mi się chciało. Tak, ja zawsze wchodząc na jakieś SSRI mam taki skutek uboczny. Budzę się i potem nie mogę zasnąć przez kilka godzin. Ale to przemijające. Potem ten sen mi się reguluje, co nie znaczy, że od czasu do czasu nie miewam problemów z zasypianiem, ale to raczej nie wina leków, tylko różnych wydarzeń itd.
-
Hej, jak tam wasza majówka? U mnie piękna pogoda za oknem, ale kompletnie nie mam siły się nią nacieszyć. Przynajmniej nie kajam się i nie zadręczam tym, że siedzę w domu, a przecież wypada wyjść na rower albo na spacer. Mam też za sobą nieprzespaną noc. Jak jestem niewyspany to zawsze mi się nasilają lęki.
-
@Magdalenkaa to idziemy łeb w łeb, bo u mnie też dzień piąty. Nie bądź wściekła, potrzeba jeszcze trochę czasu, żeby lek zaczął działać. To normalne, że w ciągu dnia miałaś momenty pogodne, a potem nastąpił spadek nastroju. To dobry lek, daj sobie czas. Jeśli się polubicie to będzie ci w tym "normalnym życiu" lżej. A te wyjścia z domu...też to znam. Czasem idę przed siebie na nogach jak z waty i z głową pod kloszem, powtarzając sobie "idź dalej, nie przewrócisz się" i się udaje. Innym razem zawracam i muszę ten stan przeczekać w bezpiecznym miejscu. A ostatnio to nawet uciekłem z teatru, takiego ataku dostałem, że musiałem wyjść na świeże powietrze. Zamówiłem taryfę, a jak do niej wsiadłem to po chwili wszystko przeszło... A teraz mam dla odmiany duszności i serce mi sobie tańcuje
-
Uuuu mam to na mojej to do list jako wiosenne porządki Mam nadzieję, że odhaczę jeszcze przed latem
-
Cudowna pogoda za oknem . Idealny czas na to, żeby się zamknąć w domu i wejść na paroksetynę . Zacząłem od soboty, standardowo 10 mg przez pierwszy tydzień. W poniedziałek i wtorek byłem w pracy, aczkolwiek nie wspominam tego zbyt przyjemnie. Przetrwałem głównie odliczając czas do wyjścia. Jutro mam wolne, więc do końca tygodnia skupiam się "bezstresowo" na leczeniu. Z każdą kolejną dawką leku jest coraz mniej sympatycznie, no ale już raz przez to przeszedłem, więc dlaczego tym razem miałoby być inaczej. Najbardziej się cieszę z tego, że zoloft poszedł w odstawkę.
-
Zupełnie jak u mnie. Wejście na paroksetynę za pierwszym razem było ciężkie, ale to co przechodziłem już od najniższych dawek Zoloftu było bez porównania gorsze. Skończyłem już brać sertralinę i przechodzę na parogen. To moje drugie podejście do tego leku. Super! Też na to liczę. Mam sporo planów na końcówkę maja i czerwiec... Bardzo bym chciał móc je zrealizować Ja na sertrze miałem tak samo silne lęki, jak bez niej. Nic mi kompletnie ona nie dała.
-
Myślę, że sam Spamilan na stany lękowe, które jak określiłeś "są już nie do zniesienia" to trochę może być za mało, ale to tylko moja opinia. Tarczycę badałeś?
-
Nie, moje doświadczenia z paro są zupełnie inne. Tzn. też byłem na niej bardziej aktywny, bo zyskałem na niej wyższą tolerancję na lęk i mogłem wreszcie swobodnie funkcjonować poza domem. Ale raczej nadzwyczajnie nakręcony nie byłem. Wręcz przeciwnie, od 30-40 mg byłem rozleniwiony. Długo tak się czujesz? Może to być przejściowe, może tak reagujesz na zbliżającą się wiosnę? Może dopiero co zwiększałeś dawkę na 30 mg? W sumie to trochę Ci zazdroszczę tego powera, chociaż z tego co piszesz, nie czujesz się z tym najlepiej. Może spróbuj jakiejś techniki relaksacyjnej, żeby trochę przyhamować. Pozdrawiam.
-
Jestem po pierwszej konsultacji u terapeutki. Fajna babka, tylko trochę mnie onieśmiela. Poza tym strasznie się kamuflowałem i wiem, że będę musiał parę rzeczy doprecyzować i nazwać po imieniu. Bo przecież muszę być szczery, żeby terapia cokolwiek dała. Miałem więc przez parę dni moralniaka.
-
Właśnie się zacząłem zastanawiać, czy przypadkiem takich szarpnięć nie miałem jeszcze zanim zacząłem brać jakiekolwiek leki od psychiatry. Czy one się pojawiły dopiero po eseserajach. Tak, można się do nich przyzwyczaić. Gorzej jak osoba śpiąca obok dostanie kuksańca lub kopniaka. Tak samo reaguję na Zoloft. Trzęsie się np. cała noga.
-
Przez pierwszy miesiąc. W kolejnym też jeszcze były skutki uboczne, ale nie były już wtedy aż tak bardzo dotkliwe. Na początku brania paroksetyny miałem takie uczucia omdlewania, zaburzenia równowagi (pamiętam, że spacerowałem po mieszkaniu, bo bałem się że poza domem się obalę ), przy czym takie niby omdlenia to są też objawem mojej nerwicy, a parogen je potęgował. A co do uderzeń gorąca - też takie miałem, ale w w pierwszych tygodniach leczenia. Podobno aż się robiłem wtedy czerwony na twarzy. Szczepiłem się na covid będąc na paroksetynie, nie zaobserwowałem jakieś interakcji.
-
Spokojnie. Mdłości, ból głowy, pobudzenie, ścisk w gardle, napięcie w klatce piersiowej, uczucie pieczenia skóry, drżenie kończyn (rąk i nóg), uczucie omdlewania - tego doświadczałem przy paro i sertrze. Osobiście raczej nie miałem problemów z wypróżnianiem (może ewentualnie jakieś zaparcia przy duloksetynie), ale dużo osób pisze tu na forum, że ma przy różnych ssri rewelacje
-
Jeszcze nie, najpierw schodzę z zoloftu. Czy się da pracować? Pewnie się da, ale to kwestia indywidualna. Ja byłem na zwolnieniu lekarskim jak zaczynałem brać paro i jak zaczynałem przygodę z zoloftem. Zoloft mam wrażenie mnie bardziej przeczołgał. Ale jak pierwszy raz brałem sertralinę, potem esci, duloksetynę to skutki uboczne nie były aż tak bardzo dotkliwe i pracowałem normalnie wchodząc na leki. Mój lekarz raczej jest zwolennikiem zwiększania i zmniejszania dawki o 50 mg, a nie mniejszych. Ze mną spróbował ze 125mg, ale na tej dawce czułem się tak samo jakbym brał 150mg. Ale jak wielokrotnie tu czytamy - co organizm to pewnie inna reakcja. Super, że znalazłaś tego jedynego