Skocz do zawartości
Nerwica.com

zew

Użytkownik
  • Postów

    142
  • Dołączył

Treść opublikowana przez zew

  1. Mój lekarz to mnie powstrzymywał przed porzuceniem sertraliny po 3 tygodniach i zalecał wręcz kontynuować leczenie. Więc myślę, że jak są jakieś przebłyski na plus, to lekarz nie zmieni od razu leku. Tego się raczej nie musisz bać Pewnie z jakiegoś jednak powodu Ci przepisał escitalopram.
  2. Trochę to trwało, ale czuję poprawę. Nie jest idealnie przez cały dzień, to nie jest tak, że lęk odpuścił całkowicie, ale funkcjonuje się jakoś stabilniej. Zwłaszcza poza domem zaczynam odczuwać poprawę. Nogi same idą nawet jak głowa nie chce
  3. Porozmawiaj z lekarzem. Kilka osób biorących ten sam lek może mieć zupełnie różne doświadczenia. Kiedyś brałem esci na depresję (ale nie na zaburzenia lękowe) w maksymalnej dawce. Nie pomogło wcale i nie miałem w zasadzie żadnych skutków ubocznych (poza popołudniową sennością). Co człowiek to inna historia. Aktualnie leczę zaburzenia lękowe ,ale sertraliną i nawet po 6 tygodniach jeszcze drżę, odczuwam niepokój. Trzymaj się.
  4. Gdybym miał 2 minutowe ataki paniki, raz lub dwa w roku, to luzik. Wtedy bym pewnie nie brał nawet SSRI, bo faktycznie można to przetrwać/przeczekać. Ale u mnie każdy atak to co najmniej pół godziny. I raczej codziennie a nawet kiedyś częściej Uczucie omdlewania jest dość powszechne wydaje mi się. Niektórzy mają to pewnie od hiperwentylacji. Ja wcale nie muszę mieć problemów z oddychaniem. Wystarczy, że mam silne odrealnienie. Widocznie taka moja natura
  5. Ale że Piccolo? Piwo bezalkoholowe to rozumiem, bo wg prawa może być nim produkt, który ma do 0,5% alkoholu. I wtedy nawet taka niewielka ilość może być zgubna w skutkach dla osoby na odwyku. A Piccolo ma 0%. Chyba że faktycznie chodzi o aspekt psychologiczny. Ja mogę bezalkoholowe. Alkohol rozkręca mi nerwicę, choć nie zawsze tak było.
  6. Dzień dobry! Trzymajcie za mnie kciuki, bo rozsyłam dziś cv. Chcę zmienić pracę, bo aktualnej mam dość.
  7. U mnie atak bardzo często wywołuje nadmierny hałas. Kiedy rozdzwoni się w pracy kilka telefonów, ktoś za głośno mówi, jednocześnie gdzieś trzasną drzwi, za oknem przejedzie kartka... Albo jak w zatłoczonym autobusie wszyscy dookoła głośno rozmawiają. W takich warunkach nietrudno u mnie o derealizację, robi mi się słabo, mam wrażenie omdlewania, uderzenia gorąca, duszności. Potem to napięcie w ciele, odliczanie czasu do końca pracy albo przystanków w drodze do domu. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja wiem, że nie zemdleję, bo tyle razy to przerabiałem i nigdy to się nie wydarzyło. Ale ta ciągła walka, to bicie się z myślami męczy mnie niemiłosiernie. Jestem zawsze tym wszystkim cholernie zmęczony. Jakbym wykonał nie wiadomo jaką pracę.
  8. Też tego znoszę! Albo jak dzwoni nieznany mi numer telefonu.
  9. Brawo Ty Nie mogę tego samego powiedzieć o sobie, bo dzisiaj poratowałem się benzo niestety. Ale korzystam z niego dość doraźnie.
  10. Już lepiej? Nie jesteś w tym sam. Wiem jak to jest bać się nie wiadomo czego. Czasem, jak nie pomoże odwrócenie uwagi, to muszę po prostu przeczekać. Niefajne uczucie, znam z autopsji.
  11. @Mufiśka oby było dobrze, trzymam kciuki, żeby wszystko ładnie zaskoczyło ponownie po tej jednorazowej niesubordynacji Ja jeszcze trochę powalczę z zoloftem, do końca miesiąca na pewno, nie chcę jeszcze rezygnować, choć tęskno mi za paroksetynką
  12. Przez pierwsze dni na 100 mg też nie odczuwałem żadnych uboków. Było nawet zdecydowanie lepiej niż na dawce 50 mg, która mnie męczyła niemiłosiernie do ostatniego dnia. Ale po jakimś tygodniu było gorzej. Dziś dla przykładu poratowałem się bezno.
  13. @Raissa667 mam podobne przemyślenia. Na sertralinie się tylko męczę, daję sobie na niej jeszcze dwa tygodnie i jak będzie bez zmian lub tylko gorzej to idę pod koniec miesiąca do lekarza i niech mi zmieni ten lek. @duzydzik te leki to kwestia dość indywidualna. Może akurat sertralina by się u Ciebie sprawdziła, nie dowiesz się, jeśli nie spróbujesz. Z drugiej strony z tego co pisałeś, brałeś już paro wcześniej i poza ubokami, masz jakieś dobre doświadczenia z tym lekiem. Pogadaj z lekarzem, bo to on powinien zadecydować i dobrać Ci lek. Ale ja na dzień dzisiejszy zaczynam żałować tej sertry (chociaż jak pisałem wcześniej, za pierwszym razem byłem bardzo zadowolony z jej działania, tylko wtedy nie miałem żadnych lęków w przebiegu depresji).
  14. @mienta ja mam tyle napięcia w sobie, że czasem chciałbym się wypłakać, żeby z siebie wyrzucić te emocje, ale nie potrafię. Chociaż nie zawsze tak było. Pamiętam, jak ryczałem będąc na studiach podczas mojego pierwszego epizodu depresji. Zaczęło się dziwnie, potrafiłem latem, w środku wakacji, urwać się z wypadu z przyjaciółmi za miasto, żeby wrócić do domu i się wypłakać. Bez powodu. Tam nic takiego się nie wydarzyło, było fajnie, a jednak ciągle czułem koszmarny smutek. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Potem ciężka choroba mojej mamy. Najpierw adrenalina, motywacja do działania, wiedziałem, że jestem potrzebny, więc funkcjonowałem na granicy wytrzymałości psychofizycznej, ale tak trzeba było. Potem oczywiście te wszystkie emocje musiały znaleźć ujście, więc płakałem w tajemnicy przed bliskimi. I chyba się wypłakałem wtedy za całe życie. Potem doszły leki, które jednak z niedługimi przerwami biorę przez większość mojego dorosłego życia. I mam wrażenie, że te leki też trochę spłyciły moje emocje. Obecnie trudno mi się wzruszyć, nie ma szans na łzy, płacz. Normalnie Sahara Śmieję się, choć to trudny temat i w rzeczywistości do śmiechu mi nie jest. Więc myślę, że Twoje doświadczenia z przeszłości mogą mieć wpływ na Twój obecny stan, jak już pisano wyżej, mimo wszystko dobrze byłoby podjąć kolejną próbę psychoterapii, może akurat uda Ci się dotrzeć do sedna. Może również w Twoim przypadku takie spłycenie emocji powodują leki, o ile jakieś przyjmujesz? Chociaż z drugiej strony, piszesz, że ta potrzeba płaczu przeradza się w gniew, więc tym bardziej jakaś terapia mogłaby pomóc. Generalnie ten stan zobojętnienia i gniewu jest deprymując. Jednak emocje w życiu człowieka, takie jak płacz, czy wzruszenie też są potrzebne. Pamiętacie taki film Holiday? Cameron Diaz też nie mogła płakać, ale na koniec filmu uroniła łzy co było chyba przełomem w jej życiu Tego też nam życzę.
  15. Na razie nadal będę brał rano i zobaczę, czy na nadmierna senność przejdzie. Bardziej mnie niepokoi to, że nadal mam lęki, ale tu też zakładam, że jeszcze z 2 tygodnie dam zoloftowi w dawce w 100 mg, może się rozkręci i przekonam się o skuteczności. @duzydzik no ja brałem paro jakieś 3 lata z kawałkiem na lęk, w tym napadowy (doszedłem do dawki 40 mg) i bardzo dobrze wspominam ten lek. Gdybym wiedział, że po jakimś czasie będę musiał wrócić do leczenia farmakologicznego to zapewne bym nie odstawiał paro, tylko kontynuował to leczenie dożywotnio Teraz jestem na zolofcie, to była decyzja mojego lekarza, żeby zmienić lek. Trochę tego też oczekiwałem, ponieważ ta paroksetynowa bańka, choć chroniła przed lękami i atakami paniki, to jednak była dla mnie równoznaczna z brakiem motywacji, przymuleniem, brakiem aktywności, celów itd. Fajny stan, dopóki nie uświadamiasz sobie, że chciałbyś sobie trochę pożyć Co do skutków ubocznych, muszę przyznać, że sertralina przeczołgała mnie tak samo jak paroksetyna. Paroksetyna mam wrażenie, w dawce 20 mg zaskoczyła u mnie po miesiącu i zapomniałem co to lęk. Dopiero po 2 latach podwyższałem dawkę na 40 mg. Na sertralinie jestem od 1,5 miesiąca i ciągle nie czuję się najlepiej (miałem pojedyncze, przyjemne dni). Trochę żałuję, że nie wróciłem do paroksetyny. Z drugiej strony, liczyłem na to, że dzięki zoloftowi nie będę aż tak bardzo przymulony i łatwiej będzie mi funkcjonować na co dzień. Dodam, że pierwszy raz brałem sertralinę w 2013 roku na depresję (teraz nie mam depresji, tylko lęki) i wtedy mi pomogła wybitnie dobrze, aktywizowała, miałem niewiele skutków ubocznych. Przy drugim podejściu jest zupełnie inaczej, raczej gorzej. Podsumowując, jak dla mnie paro wygrywa na lęki, przynajmniej na razie. Ale dam sertralinie jeszcze trochę czasu, szkoda mi tych już poświęconych jej tygodni.
  16. Słuchajcie, jestem od 2 tygodni na 100 mg i o ile przez pierwsze 10 dni było ok, o tyle ostatnio jestem całymi dniami senny. Zasnąłbym niemal na stojąco. Zaliczyć to na poczet skutków ubocznych, które powinny minąć? Niestety, po kilku dniach względnego spokoju powróciły też lęki. Zakładam jednak, że dawka ta potrzebuje jeszcze trochę czasu, aby się wczytać. Chciałbym pociągnąć na niej do końca miesiąca, wtedy będę już 2 miesiące na sertralinie. Lekarz powiedział, że jak 100 mg na lęki będzie za mało, to wejdziemy za chwilę na 150 mg, ale też nie chcę się spieszyć, bo to chyba zły pomysł, skoro na mniejszej dawce przysypiam w ciągu dnia. Czytałem na forum, że niektórzy dostali zalecenia, żeby brać zoloft na noc, ale mój kazał brać rano, to biorę rano.
  17. Czuję się dziś fatalnie. Mam nadzieję, że to od pogody. Cały dzień bym tylko leżał i spał. @acherontia styx dziękuję za Twoją odpowiedź na moje pytanie w jakiej dawce bierzesz sertralinę. Pytałem się o to w wątku o paroksertynie, dlatego podziękuję Ci tutaj, żeby nie robić tam off-topu
  18. Myślę, że żaden lek tak do końca nie daje 100% satysfakcji i możliwe są powroty gorszego samopoczucia. Ja na paroksetynie 20 mg byłem 2 lata. Przez ten czas bywały gorsze dni, ale było o niebo lepiej niż przed rozpoczęciem kuracji. Po 2 latach zacząłem mieć od nowa napady lęku wobec czego podnieśliśmy dawkę do 40 mg. Mój lekarz zawsze powtarza, żeby schodzić z leku na wiosnę Ja paroksetynę odstawiałem w marcu. A ile bierzesz sertraliny, jeśli wolno spytać?
  19. @Lukaszroz jak byłem na paroksetynie też miewałem gorsze dni. W zasadzie na każdym leku, na jakim byłem, bywały dni, w których nerwica o sobie przypominała. To dopiero trzy dni, może sytuacja się ustabilizuje w ciągu kilku następnych. Bądź dobrej myśli. Paro to dobry lek, a dawka 40 mg jest mocna. A może wydarzyło się coś, co miało wpływ na gwałtowne pogorszenie się Twojego samopoczucia?
  20. Cztery tygodnie na Zolofcie, z czego prawie trzy na dawce 50 mg. Pojutrze mam przejść na 100 mg. Zastanawiam się, czy przejść na wyższą dawkę leku, skoro jeszcze niestabilnie czuje się na 50 mg. Nadal się wybudzam w nocy i w zasadzie już wtedy nie zasypiam. Z samego rana nie mogę się podnieść z łóżka, czuję bardzo silne zmęczenie, a po chwili wzbiera we mnie dużo energii, której i tak nie potrafię spożytkować. To bardzo nieprzyjemny stan, bo z jednej strony rozpiera mnie moc, a z drugiej czuję się skrępowany. Potem te odczucia przemijają i aż do wieczora pozostaje stan permanentnego przymulenia. W zeszłym tygodniu miałem chociaż siły pójść na spacer czy na zakupy do sklepu. Od kilku dni nie jestem w stanie się zmobilizować do żadnego wyjścia. Trudno mi też jednoznacznie ocenić działanie p/lękowe leku w tej dawce, bo skutki uboczne i to nagromadzenie energii zaburzają mi obraz skuteczności jego oddziaływania na lęki. Z zalet mogę wymienić: lepszy nastrój wieczorami (mam ochotę obejrzeć jakiś serial i nawet mnie to chwilowo cieszy) oraz zdecydowana poprawa apetytu (dla mnie na plus, dla niektórych to może być pewnie minus). Zastanawiam się wobec tego, czy pisać do lekarza, z zapytaniem, czy podniesienie dawki do 100 mg przyniesie coś dobrego, czy jeszcze lepiej dać szansę na rozkręcenie się tej mniejszej dawce. Może jak ona się ustabilizuje, to będę się czuł lepiej?
  21. Pamiętam, że angielski w ogólniaku miałem w takiej salce na poddaszu szkoły (stary, poniemiecki budynek). Wchodziło się takimi krętymi schodami jak na jakąś wieżę, a potem jeszcze takimi bardzo wąskimi i stromymi. Nazywaliśmy tę salę "kurnikiem". Sufit był tam nisko i okienka też były takie jak na strychu Hogwart normalnie
×