Skocz do zawartości
Nerwica.com

Happyandsad

Użytkownik
  • Postów

    102
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Happyandsad

  1. Od kiedy tylko pamiętam towarzyszył mi lęk, niskie poczucie wartości, wstyd, stres, itd. w przypadku kontaktu z innymi ludźmi, a potem rozciągnęło się to na inne sprawy. Nie znam innego życia. Nie mogę powiedzieć sobie - kiedyś żyłem jak normalny człowiek! Chcę do tego wrócić! Często myślę sobie, że może nie jest mi dane aby było inaczej, lepiej. Boję się tego co byłoby gdyby było lepiej. I tak samo nie mam pojęcia jak sobie z tym poradzić. Znaczy, może i jakieś pojęcie mam, ale niestety nie potrafię zrobić tych kroków do przodu. Tak aby coś zaczęło się zmieniać. I tutaj również mogę się odnieść do tego co pisałaś o zmęczeniu psychicznym, fizycznym i braku działania. Może nie mam aż tak źle jak Ty, ale też potrafię tygodniami bądź miesiącami nie ruszać się z domu. Czasem tylko raz na ten czas byłem kilkanaście minut w sklepie, bo wypadło spotkanie z kolegami. Nic więcej. W domu niewiele robię. Zapętliłem się w codziennych czynnościach, a wszystko co odbiega od normy wywołuje jeszcze większe zmęczenie i jeszcze większą niechęć. Mózg przestał być poddawany nowym wyzwaniom, nauce przez co opanowała go mgła mózgowa czy jak to tam nazwać. Koncentracja w fatalnym stanie. Zaczynam czytać i po chwili albo jestem śpiący albo myśli uciekają gdzieś indziej. Oczywiście są lepsze chwile. Czasem zrobię coś więcej, dokończę książkę po miesiącach męczenia jej, obejrzę serial czy nawet parę dni porozciągam się, ale chęci i motywacja szybko uciekają. A ja znów wpadam w monotonię. I to nie tak, że nie chcę robić nowych rzeczy. Chcę, ale zbyt szybko przestaję widzieć w tym sens. Coś co naprawdę zmienia moje życie. Często mówię sobie - teraz będzie dobrze. Zmuszę się do działania! I niestety nigdy nie udaje mi się w tym wytrwać. A to myślę jedyna droga. Zmuszać się. Mieć na tyle silną wolę aby przetrwać te pierwsze chwile zwątpienia. Skoro wszystko inne zawiodło, to niewiele innych opcji pozostało. Aczkolwiek jestem słaby, nie bardzo wierzę w to, że mi się uda. Wydaje mi się, że najlepiej byłoby mieć kogoś obok, kogoś kto by nie tyle co nam dopingował, wspierał, ale na równi robił to samo co my. Tak żeby wspólnie nakręcać się do działania. Tylko jeśli wciąż siedzi się w klatce w postaci swojego pokoju czy też domu, to jak taką osobę znaleźć? Nie wiem. Według mnie Ty powinnaś na razie nie myśleć o wychodzeniu na zewnątrz, a zająć się tym co możesz zrobić w mieszkaniu. Minimalny ruch i ćwiczenia na start. Są też różne techniki polegające na wyobrażaniu sobie sytuacji które wywołują u nas atak paniki. Korzystać z chwil w których czujesz się lepiej. Trzymam kciuki za Ciebie, bo za siebie samego już nie potrafię.
  2. @Mufiśka Kurczę, szkoda, że nie masz nic dodatkowego aby spać w miarę normalnie. Ja biorę paro wieczorem, a do tego dokładam 75mg Pregi i noc mija raczej okej. Nie jest idealnie, ale u mnie właściwie nigdy nie było. No ale nie mam bezsenności, to na pewno. Niestety paro atakuje w dzień. Chyba najgorzej w okolicach południa tak jak teraz. Gdybym położył się na łóżku to od razu grawitacja zwiększona i potrzeba ogromnej siły, aby potem zwlec się z niego. Oczy wołają żeby je zamknąć i zasnąć. Jednak dopiero 4 razy brałem tabsa, więc to sam początek. Najgorzej było pierwszej nocy i pierwszego dnia. Teraz jakoś te efekty uboczne nie doskwierają za bardzo. Jedynie jeden lub dwa zęby bolą od zaciskania szczęki
  3. To i u mnie jest taki problem. W rzeczywistości nigdy nie potrafiłem w "znajomości", ale przez Internet szło mi chyba okej. Jednak od dawna już tak nie jest. Wycofałem się, nie wiem o czym rozmawiać z innymi, mam tylko jedną osobę z którą piszę. Na jakichś discordach ciężko mi nawet się przywitać, bo co dalej...? I tak samo, nie czuję się wart czasu który ktoś inny by na mnie poświęcał. Nie mam nic do zaoferowania. Nic się u mnie nie dzieje poza tym, że jest źle. Oddzielić to od znajomości nie bardzo się da, bo trzeba byłoby kłamać, udawać, że jest okej, a to bez sensu. No a obarczać znów kogoś swoimi problemami nie chcę. Fajnie byłoby znów nauczyć się rozmawiać, ale nie potrafię się przełamać, a wiadomo, że od tego trzeba zacząć.
  4. @Mufiśka Z tego co pamiętam, to podczas brania Paro spało mi się niezbyt dobrze, a pod nogi mógłbym bieżnię podkładać, tak się ruszały. Czasem mniej, czasem więcej. Ogólnie to bez antydepresantów śpi mi się znacznie lepiej, ale nie wiem jak to było u Ciebie przed braniem. btw to właśnie wróciłem do Paro 20mg i przyjmuję ją przed snem. Nie wiem czy będzie miało to jakieś znaczenie w kwestii snu jak i senności w ciągu dnia.
  5. Ciężko, bo zacząłem brać Paroksetynę. Efekty uboczne kręcą się przy mnie cały czas i mam ochotę rzucić to cholerstwo, bo zapewne i tak nic nie pomoże. A poza tym początek tygodnia, to dla mnie zawsze gorszy czas. Większość po weekendzie rusza do pracy, a ja siedzę w domu.
  6. @AnnoDomino34 Owszem, dawki trzeba raczej zwiększać, ale nie następuje to aż tak szybko jak mi się kiedyś wydawało. O ile jest się rozsądnym w tej sprawie, bo myślę, że wiele osób raz dwa by podwajała dawki, a potem płacz bo ciężko odstawić od razu lub inne problemy się pojawiają. Ciężko mi teraz sobie przypomnieć ile te przerwy trwały (czyżby z powodu pregi?? xd). Ostatnia trwała jakieś 3 tygodnie i nie miała wpływu na powrót do brania. Było jak wcześniej. Jeszcze inna przerwa trwała kilka tygodni. Może 6 albo 8. Być może coś tam tolerancja spadła, ale to mogło być placebo. Raz nie brałem przez parę miesięcy i tutaj już było lepiej. Nie tak jak na samym początku, ale mała dawka odczuwalna pozytywnie. Co do tej opcji doraźnej to sam dość długo tak żyłem. Na początku w gorsze dni lub gdy coś się działo niespodziewanego, jakaś okazja pomiędzy ludźmi, itd. Tylko, że... skoro w te dni było po niej fajnie, to dlaczego w inne miałbym czuć się gorzej? Dlatego zacząłem brać częściej. Robiłem przerwy, ale prega pojawiała się co chwilę. Później już niestety dzień bez Pregabaliny stawał się męczący, depresyjny, nieciekawy i zachęcający aby po prostu położyć się do łóżka. Teraz jeśli nie wezmę to jest mi ciężko. Oczywiście do wytrzymania bez większych problemów, ale jakoś nie chce mi się z tym walczyć. Przyjdzie chwila, że odstawię, ale to jeszcze nie tego wieczoru i nie jutro. Kiedyś ;d A, i parę lat temu odstawiłem 300mg albo 450mg nagle, po chyba 4 tygodniach brania w takiej ilości. Sprawiło to, że przez 2 tygodnie miałem totalną niechęć do wszystkiego, brak humoru, nic nie miało sensu. Większe lęki i stany depresyjne. Z tym, że był to raczej początek takich moich okresów w których bardziej przyglądałem się samemu sobie. Stąd być może zapamiętałem to aż tak negatywnie.
  7. Niektórzy za "przestała działać" uznają już zniknięcie efektów ubocznych w postaci tego upojenia alkoholowego. Czyli, np. po tygodniu. Ja biorę już grubo ponad rok. Nie wiem dokładnie ile. W dawkach od 75mg do 300mg w ostatnim czasie. Przez wiele miesięcy w domowych warunkach 75mg było wystarczające. Z czasem jednak efekt zanikał i nie było tak fajnie jak dawniej. Dlatego ilość mg się zmieniała. Dzisiaj żeby zadziałała na mnie tak jak, np. rok temu muszę wziąć już trochę więcej. Niewiele więcej, ale dostrzegalnie Gdybym zaczął pracować gdziekolwiek to musiałbym wskoczyć na dawkę 2x150mg lub coś podobnego. Czyli też nie byłaby to ogromna różnica i cały czas akceptowalna ilość. Pamiętam jak się bałem, że zacznę brać pregę, wkręcę się, nagle trzeba będzie zwiększać dawki i uzależnię się od tego leku. Teraz wiem, że nie jest to prawda, a raczej nie jest to prawda w 100%. Po sobie wiem, że dawki trzeba zmieniać. Niestety, nie da się w nieskończoność utrzymać, np. na 150mg dziennie. W końcu uznaje się, że coś tutaj nie gra i trzeba dodać więcej. Być może przerwy w braniu miałyby na to jakiś wpływ. U mnie była jedna na kilka tygodni i nie pozwoliła zbić tej tolerancji aby było jak na początku. Pregabalina oczywiście działa bardzo dobrze. Jeśli dobrze pamiętam to są gdzieś tutaj takie ankiety przy każdym temacie z lekami i prega miała bardzo wysoki % (może i najwyższy) głosów ludzi, że pomogła im w zmniejszeniu odczuwaniu lęków. Jakoś tak. Żadnych lęków jednak nie wycisza w całości. Raczej otacza je trochę innymi emocjami przez co stają się mniej dokuczliwe. W depresji pomaga na swój sposób czyli chce Ci się coś porobić, ale to ograniczone w czasie. Nie zauważyłem chyba nigdy aby przez cały dzień chciało mi się działać. O sprawach z pamięcią i ogłupianiem było pisane odrobinę wyżej. Lek ma na to wpływ, ale bywa z tym różnie. Niektórzy może nie odczują tego. Sam zauważyłeś, że zależne jest to też od dawki. Czy odstawienie jest ciężkie? Znów to samo - dla jednego tak, dla drugiego nie. Ostatnim razem gdy ją odstawiałem, to na kilka dni zszedłem na jedną dawkę, a potem już nic. Przez 2 dni było ciężko, przez następne znośnie, ale depresyjnie. Po 1.5 tygodnia raczej normalnie i nie ciągnęło do tego aby przyjąć dawkę leku. Ogólnie mówiąc dla mnie to najlepszy lek jaki poznałem. Ma swoje wady i zalety. Trochę mi zajęło aby zrozumieć jak Pregabalina na mnie działa i zaakceptować to. Na początku miałem zbyt wysokie oczekiwania co mnie zraziło trochę. Później poznałem ją lepiej i jest okej. Dzisiaj ciężko wyobrazić mi sobie życie bez niej. Dobrze to świadczy o samym leku, ale o moim życiu już nie
  8. Czy przez te wszystkie lata/miesiące zauważyliście z czym u was najlepiej współgrała Paroksetyna? Z jakimi innymi lekami Paro łączyła się tak dobrze, że to odczuwaliście? A może okej było wyłącznie na "czysto", bez dodatków?
  9. Miałem dziś sen o szkole. Jakiś prosty, plastyczny sprawdzian chyba. Siedziałem w ławce z moją koleżanką w której podkochiwałem się z 9 lat... Od chyba 5 klasy podstawówki aż do technikum. Tak się złożyło, że chodziliśmy na ten sam kierunek. Przez chwilę mieliśmy lepszy kontakt, a i ona mnie lubiła co nie było normalnością. Jednak potem ja się zacząłem dystansować i wszystko upadło. Sporadyczne rozmowy, parę zdań, cześć i nic więcej. Do dzisiaj śni mi się raz na jakiś czas i są to najpiękniejsze sny jakie mam. Nieważne czy jesteśmy w nich razem (rzadkość) czy po prostu siedzi gdzieś obok mnie nic nie mówiąc. Sama jej obecność sprawia, że czuję radość i takie ciepło. Mógłbym całą wieczność tak spędzić. Nie wiem dlaczego mój mózg tak bardzo uczepił się jej i przypisał najlepsze z możliwych uczuć jakie kiedykolwiek dane mi było posmakować w snach, a może i nie tylko. Najpewniej dalej jestem w niej zauroczony. Ciekawe co u niej. Dzisiaj po przebudzeniu pomyślałem, że od naszego ostatniego spotkania minęło już ponad 10 lat. I zarówno ona jak też inne osoby z mojej klasy mają już swoje życia. Życia całkowicie odmienne od tych z tamtych czasów. Tylko ja tkwię wciąż w tym samym miejscu. Prawie nic się nie zmieniło. Tyle lat zmarnowanych i nic nie wskazuje na to aby było lepiej nawet odrobinę. Naprawdę nie wiem jak się wyrwać z tego wszystkiego. Nawet jeśli rozumiem co powinienem zrobić, to ten krok do wykonania, by ruszyć się z miejsca jest zbyt trudny dla mnie. Pierwszy post w "Jęczarni" i wolałbym się nie zadomawiać tutaj. Chociaż może lepiej tak niż męczyć kogoś konkretnego swoimi problemami.
  10. Wiele osób pisze o wpływie tego leku na ich pamięć jak i nawet na sposób wypowiadania się, tj. zapominanie słów, które ma się gdzieś tam na końcu języka, ale zajmuje chwilę żeby przypomnieć sobie. I są to proste słowa, np. parapet, schowek, itp. Sam mam podobnie i wydaje mi się, że się to pogarsza. Nie w jakimś zawrotnym tempie, ale co parę miesięcy gdy zaczynam o tym rozmyślać, to jakaś tam różnicę dostrzegam. Nie mówię, że to wyłącznie skutek brania tego leku, ale biorąc pod uwagę, że nie jest to pojedynczy przypadek, to coś w tym musi być. Jednak sama Pregabalina na lęk uogólniony działa dość dobrze. W pewien sposób wycisza, ten wewnętrzny głos jakby przycicha. Często stres, lęk z powodu, np. jakiegoś wyjazdu zmienia się w odrobinę ekscytacji i ciekawości. A gdy już coś się dzieje, to nie chcesz aż tak bardzo uciekać. Nie wydaje mi się żeby był to lek odpowiedni na bardzo silne lęki. Może je osłabić, ale wciąż będą mocne. I tak jak pisali inni, Prega wspomaga jakby zdolności komunikacyjne. Chcę się rozmawiać, coś porobić, ruszyć z miejsca. Kiedyś uwielbiałem pisać po niej. Czy to jakieś teksty czy rozmawiać z innymi. To było jak odblokowanie mózgu. Fajne uczucie. Jakbym zrobił głęboki wdech świeżego powietrza. Dziś już nie czuję tego tak bardzo. Dla mnie to bardziej jak wspomnienie dobrych czasów z pregą. Tamte dawki, tj. 75mg, 225mg lub coś w tych okolicach przestały na mnie działać tak jak dawniej. Musiałbym pewnie znów brać 300mg lub 450mg dziennie żeby czuć się teraz w ten sposób, ale jakoś nie chcę. Mam przed tym blokadę i chociaż kiedyś ona pęknie to jeszcze nie dziś. Po prostu wiem, że będę brał 300/450mg parę miesięcy, a potem może być to samo co teraz. Przestaną działać tak dobrze i przyjdzie znów zwiększyć ilość. Jednak zdaję sobie sprawę, że to jeszcze nie są aż tak ogromne dawki i mieszczą się w granicach rozsądku. Aha i dla mnie największym negatywnym skutkiem Pregi jest gromadzenie wody. I nie mam na myśli, że się puchnie od niej. Przy pracy fizycznej jest się niesamowicie mokrym. Mi było aż wstyd, bo cały tyłek, przód spodni, koszulka, itd. były mokre. Jakbym nie wiadomo co robił. Na żadnym innym leku nie miałem takich akcji.
  11. Pełen stresu, bo muszę gdzieś jechać na parę godzin. Najgorsze, że to w sumie nie powinno tak stresować, bo skoro coś takiego działa w ten sposób, to co będzie, gdy przyjdzie się zmierzyć z naprawdę stresującą sytuacją... Niestety, trzeba będzie wrócić do Paroksetyny. Chociaż żeby zobaczyć raz jeszcze czy cokolwiek pomaga ;/
  12. Byłem kierowcą dla mojej mamy dziś. I to tyle. Patrzę co tutaj wymieniacie i trochę mi dziwnie, bo ja tak nie potrafię. Dla mnie chyba coś naprawdę wielkiego i złożonego musiałoby być żebym uznał taką sprawę za coś "dobrego". Wszystko jest niewystarczające. Zwykłe przeczytanie książki, posprzątanie w domu, itd. często przynosi ogromne wyrzuty sumienia i wewnętrzny głos, że to nic nie warte, straciłem czas bo nie poprawiłem swojego życia, a inni wtedy robili ważne rzeczy. Nie tak jak ja.
  13. A to nie jest po prostu niska samoocena? Nigdy nie zagłębiałem się w ten temat, ale widzę, że mam podobnie jak inni tutaj piszący. Ciągle myślę, że jestem gorszy i każdy o tym na pewno musi wiedzieć. Dziwię się gdy ktoś powie inaczej i uważam, że kłamie, bo oczywiste jest to, że to jaki jestem nie może być w najmniejszym stopniu pozytywne. Cały czas są ze mną myśli negatywne, nigdy nie robię czegoś dobrze według własnej "głowy". Dawniej gdy byłem dzieckiem ciągle towarzyszyły mi myśli w stylu - zrobiłem to lewą ręką to trzeba też prawą. Zostawiłem ten papierek od cukierka to przecież muszę ten drugi też schować, bo będzie smutny (coś w tym stylu heh, brzmi zabawnie, ale jednak to męczące było), jeśli wybiorę jabłko po lewej to tamto po prawej poczuje się gorsze, itd. itd. Dziś też tak mam, ale nie doskwiera mi to tak bardzo. Trochę czuję się źle dokonując pewnego wyboru lub nie robiąc czegoś ponownie, ale to mija i idę dalej. Czasem wydawało mi się to dziwne, ale jakoś nie interesowałem się tym, bo mam inne problemy ze sobą, które wydają się ważniejsze. A co tematu to na 100% trzeba powiedzieć prawdę o sobie. Nie ukrywać czegoś i opowiadać jak jest. Jeśli potrafisz to mów ile wlezie, a jeśli nie to dobry psycholog powinien sam potrafić wyciągnąć z Ciebie informacje które są potrzebne. Sam mam z tym problem, bo chciałbym zapisać się znów na terapię, ale nie bardzo wiem od czego zacząć, bo jest tego tak dużo... a czasu mało. I niby wiem, że to co napisałem wyżej jest okej, ale mam trochę pustkę paradoksalnie w głowie. Chociaż wydaje mi się, że po prostu zacząłbym od tego, że jest źle, a później opowiadał dlaczego, dodawał powód za powodem. Może udałoby się poskładać to w całość jakoś.
  14. Czy Paro pomagała wam usunąć albo zmniejszyć lęk wynikający z nagłych sytuacji? Pamiętam, że gdy brałem ją ponad pół roku w dawce chyba 20mg, to niestety ale każda sprawa, np. chęć poszukania pracy, wizyta gości, rozmowy telefoniczne w jakimś celu, itd. wywoływały wybuch lęku i stresu. Tak naprawdę nie wiem czy była różnica bez paro i z tym lekiem. Oczywiście w normalne dni było mniej destrukcyjnych myśli, otaczała mnie jakby niewidzialna ściana która pomagała zmniejszyć te negatywne odczucia, ale lęki atakowały tak samo jak dawniej gdy pojawiło się "coś więcej"... Chętnie bym wrócił do brania, ale jeśli znów ma ani trochę nie pomagać z lękiem to raczej sensu nie ma ;c Nie wiem czy to normalne czy może moje dawki były zbyt małe. Ciekaw jestem jak to wygląda u innych.
  15. Coraz bardziej myślę o powrocie do Paro. Sądziłem, że może uda się bez niej żyć i jakoś prawie rok (chyba) korzystałem wyłącznie z Pregabaliny. Jednak ostatnio jest coraz gorzej, nie dzieje się nic dobrego, a myśli coraz mocniej dobijają. Paro potrafiła je tłumić albo przynajmniej sprawiać, że nie bolały aż tak bardzo. I to nawet na tej dawce 10mg. Aczkolwiek tym razem chyba spróbuję większych dawek, bo jestem już trochę zdesperowany. Jeśli wtedy nie uda się odbić od dna to już pewnie utknę na nim do końca.
  16. "Niebo ze stali" Robert M. Wegner Ostatnio skończyłem poprzedni tom, więc na fali zacząłem kolejny. Mam nadzieję, że uda mi się jako tako wrócić do czytania, bo w ostatnich kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu miesiącach jedynie sporadycznie to robiłem.
  17. U mnie senność się pojawia, ale nie zawsze. Czasem parę godzin po wzięciu mam ochotę się położyć i zasnąć. Dawniej w pracy gdy brałem większe dawki było trudniej. W wolnych chwilach, siedząc gdzieś oczy same się zamykały. No różnie z tym bywa. Jeśli coś robisz, to raczej tej senności jakiejś silnej nie ma. Na pewno nie usypia to tak jak, np. Paro. Co do motywacji, to raz jest a raz nie ma. Czasem to chęć żeby porobić więcej, a czasem skupiasz się na jednej sprawie i cały świat ucieka gdzieś, nie ma znaczenia, bo np. fajnie się siedzi i w coś gra. Nic więcej cię nie obchodzi przez te parę godzin. Na początku brania tego leku tej całej "motywacji" było u mnie więcej albo po prostu nastawienie było inne niż dzisiaj.
  18. Niestety w mojej okolicy nie ma zbyt wielu ofert pracy, a jeśli już to wymagają doświadczenia lub konkretnych umiejętności. Nie poradzę sobie w pracy z klientami, np. na kasie w sklepie. W jakimś budowniczym była oferta, ale nie znam się na tych rzeczach, a szukają kogoś kto może doradzić innym. Czasem myślę, że to sytuacja bez wyjścia. Nie ze względu na brak ewentualnych miejsc pracy, ale ze względu na moją psychikę. Nie potrafię zrobić tego kroku do przodu. Zawsze są tylko lęki, stres i świadomość, że sobie nie poradzę. Owszem, to ostatnie jest pewnie w 80% słuszne. Nigdy nie zacząłem normalnego życia. Jego połowę spędziłem i wciąż spędzam w domu. Im dłużej tym gorzej. Kiedyś myślałem, że leki mi pomogą więc zacząłem je brać, ale nie przyniosły one efektu. Może zbyt małe dawki to były. Nie wiem. Dobra, nie chcę już zmieniać tematu, bo nazwa wątku to pytanie "Z czego się utrzymujecie?". Szkoda, że mało osób wypowiedziało się tutaj tak dosłownie na ten temat. Chyba, że naprawdę nie ma ich wielu i ludzie tacy jak ja to tragiczny wyjątek...
  19. Obecnie utrzymuję się można powiedzieć 50/50. Jeśli chodzi o moje potrzeby to wydaję swoje oszczędności, a że mieszkam z rodzicami, to też koszty domowe idą na nich. Czasem im pomogę, dołożę do czegoś, ale nie regularnie przez co czuję się głupio i jest mi wstyd. Nie pracuję obecnie. Pieniądze mam takie które pozostały mi z wyjazdu za granicę na dwa miesiące i coś tam wcześniej też zarobiłem w podobny sposób. Niedawno kupiłem tani samochód licząc na to że szybko pójdę do pracy gdzieś niedaleko. I co? Nic. Nigdzie się nie nadaję do pracy. Nie mam wykształcenia i doświadczenia. Na niczym się nie znam i jestem bardzo słaby w kontaktach z ludźmi. Mam lęki i każda próba znalezienia pracy łączy się z reakcją mojego mózgu w postaci chęci ucieczki od takiej dawki stresu i lęku... Przeraża mnie to coraz bardziej. Nie mam pojęcia gdzie ja znajdę pracę skoro jestem taki fatalny we wszystkim? Nie mam już 18 lat żeby mówić - dopiero skończyłem szkołę, więc chcę zbierać doświadczenie! Szybko się nauczę wszystkiego!!! Niestety. Brak pewności siebie i niska samoocena również nie pozwala znaleźć coś odpowiedniego. Ostatnio mogłem iść na taki magazyn, trochę daleko i trzy zmiany, ale odmówiłem. Lęk z powodu świadomości tego, że będzie tam bardzo dużo innych pracowników, presja żeby wyrobić normę, itd. wygrał. I tak mi mija dzień za dniem, a jest coraz gorzej z psychiką. W tej chwili stać mnie na to żeby utrzymać się, mieć na swoje sprawy, ubrania, itd. ale poczucie winy gniecie mnie w środku coraz bardziej. Nie chcę żeby to rodzice płacili za większość spraw. To ja powinienem teraz im pomagać. Nie odwrotnie. Powoli już nie daję rady. Mógłbym wrócić do brania Paroksetyny, ale ona tylko uspokoi dobijające myśli, ale w kwestii pracy nie pomoże ani trochę ;/ I w sumie to też nie znam nikogo w sytuacji podobnej do mojej. Wszyscy pracują. Najwyraźniej nie nadaję się do tego świata. Szkoda, że nie można wymazać się z niego jak i ze świadomości innych ludzi...
  20. Skoro nagle z 300mg spadłeś do 0mg (na przyszłość lepiej unikaj sytuacji w której zabraknie Ci leku), to zapewne większość z tego jak się czujesz to skutek braku Pregabaliny. Problemy ze snem, irytacja, stany depresyjne i lękowe, nawet zwiększone bóle różnych części ciała i u mnie występowały po odstawieniu. Najgorzej było przez 2/3 dni, a potem się stopniowo poprawiało. Wiadomo, że różnie to może wyglądać u każdego z nas. Obserwuj czy z biegiem czasu jest to mniej dokuczliwe i tyle. A jeśli nie będzie, to zawsze możesz odezwać się do lekarza.
  21. Chyba nigdy tak nie miałem. Może za duża dawka? Albo jakiś efekt placebo związany z oczekiwaniem jak lek zacznie działać na Ciebie? To zależy jaką dawkę bierzesz. Czasem ludzie po 75mg potrafią czuć się lekko pijani, a inni wezmą 300mg i nic. Dla mnie dawniej 75mg poprawiało nastrój, a dawka 150mg pomagała w trudniejszych, bardziej stresujących momentach. Niekoniecznie przynosząc efekt upojenia alkoholowego (to i tak najczęściej efekt uboczny trwający parę dni). Obecnie biorę już ją tak długo, że efekty 75mg są prawie nie odczuwalne, a 150mg też nie jest takie jak dawniej. Jednak nie bardzo mam ochotę zwiększać te dawki. Chociaż wiem, że powinienem skoro 2x75mg pozwala jedynie zachować równowagę w samopoczuciu i tak naprawdę biorę żeby nie poczuć tego zjazdu odstawiennego przez parę dni. To ja też mam pytanie na koniec. Czy ktoś z was po czasie zauważył problemy z żołądkiem? Jakiś czas temu chciałem zrobić przerwę od pregi i pojawiła się silna zgaga. Kupiłem coś na nią i raz było lepiej, raz gorzej, ale cały czas mi to dolegało. Po jakichś 3 tygodniach wróciłem do Pregabaliny, a zgaga przestała się pojawiać. Nie wiem czy to przypadek czy serio istnieje powiązanie między tym lekiem, a zgagą.
  22. @zarr A starasz się ją brać regularnie o konkretnej godzinie? I czy po paru godzinach czujesz, że prega przestaje działać? Zwykle wtedy mam dylemat czy brać drugie 75 czy już odpuścić. Zwykle odpuszczam, a więc też nie ma ciągłości substancji w organizmie. No ale żeby była to wypadałoby ją przyjmować pewnie minimum 3 razy dziennie.
  23. @zarr Dawniej brałem właściwie doraźnie, a od jakichś 2 miesięcy 75mg dziennie. Czasem udaje mi się odpuścić jeden dzień, czasem nawet i dwa. Teraz czeka mnie wyjazd do pracy, więc zdecydowanie będę brał regularnie. Nie wiem tylko czy 75 wystarczy. Ewentualnie będzie to 2x75 albo raz 150. Zobaczę jeszcze. Też nie chciałbym wchodzić więcej niż na 150mg. A przyjmujesz jeszcze inne leki? Ja wróciłem niedawno do Paro, a więc będę łączył z Pregą. Mimo wszystko to pokrzepiające, że jest szansa aby pregabalina działała tak długo (z małymi przerwami). Dla mnie to naprawdę bardzo dobry i niesamowicie pomocny lek.
  24. @zarr Bierzesz Egzystę 4 lata bez przerwy? Nie przestała działać? Sam chętnie bym ją brał regularnie i długo, ale często można było wyczytać, że tolerancja rośnie szybko i trzeba odstawiać na x czasu, aby te mniejsze dawki działały ponownie.
×