-
Postów
1 537 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Fobic
-
To nie jest tak, że kwetiapina powoduje jakieś ubytki dopaminy, a przez to obniża nastrój i wywołuje depresję. Ketrel blokuje pewne szlaki dopaminergiczne w mózgu, odpowiedzialne za działanie przeciwpsychotyczne, ale poziom dopaminy się nie zmienia. Kwetiapina ma nawet działanie przeciwdepresyjne, ze względu na silny agonizm pewnego rodzaju receptora serotoniny, więc o depresję bym się nie martwił.
-
Fajnie słyszeć, że komuś pomagają antydepresanty. Mi wenlafaksyna nie robiła prawie żadnej różnicy, dopiero benzo zrobiło realną różnicę, oczywiście był to skutek jedynie doraźny. Nie widzisz świata poza alprazolamem? Skoro brałeś 2 mg codziennie przez jakiś czas, to odstawienie może nie przyjść ci łatwo, chociaż tego ci życzę. Sukcesem byłoby nie sięganie po benzodiazepiny w ogóle, ale jeśli masz lęk napadowy i wenlafaksyna większą część tego zaburzenia wygłusza, a mimo to dalej zdarzają się gorsze chwile, to 1 mg alprazolamu raz na jakiś czas nie zaszkodzi.
-
Z reguły nie, ale są wyjątki. Zdarza ci się dłubać w nosie?
-
Już mamie wytłumaczyłem, żeby nie chowała leków przede mną po wyjęciu, bo przecież wyjmuje je dla mnie! A nie schowa pod obrus, i z wypraną głową przez ten tv śmetnik, kilka godzin później śmiga sobie zadowolona spać. A ja do 5 rano szukam leków, bo bez benzo nie mam nawet ochoty spać, a 100 mg chloroprotyksenu nawet mnie nie ruszy i słucham na maksa muzyki na słuchawkach, albo gram w jakieś gry. Już jest jednak sytuacja opanowana, mama była załamana że to ryzyko śmierci grozi mi przy nagłym odstawieniu, a o tym już nie zdążyli napisać. Takie leki, nawet wydawane przez kogoś powinny zawsze być na widoku i tyle. Jednej nocy nawet dostałem chyba psychozy czy coś takiego, bo śniłem, że już nie żyję ale byłem na urban exploringu opuszczonych mieszkań i próbowałem nawiązać jakiś kontakt ze sobą w swoim pokoju. Skończyło się tak, że padłem na ziemię i przez kilka minut cały zaśliniony, nie mogłem wstać z podłogi, a np. mama siedziała sobię na pół piętrze i oglądała te tv śmieci, te luz marie i inne, ostatnio nawet nauczyłem ją krzystać z usługi VOD i nie nadrabia odcinków, których nie oglądała, tylko ogląda w przód żeby przycwaniaczyć przed TV, że ona już wszystko wie i mieć czas na inne telenowele. Kiedy w końcu wstałem i udawałem, że nic się nie stało, bo nie chcę straszyć rodziców. Była równa 20:00, gdy spojrzałem na zegar. Może to coś znaczy? Najpewniej to, że była wtedy godzina 20:00
-
Rozumiem, ale napisalem to już z poczucia bezsilności. Nie wiem, czy jest to jakieś specjalne wyliczenie na ubicie się klonazepamem, ale zmartwię cię, że bez zapicia tego litrem wódki na szybko, szanse na zgon spadają blisko zera. A wypicie wódki spowoduje wymioty i wyjdzie, że zjadłeś i nie zjadłeś klona zmartwię cię, że benzodiazepiny są słabe do tego celu, a z wiadomego nie podam nazwy innej grupy. Ja klona mogę nie więcej, niż 10 op. na raz. To znaczy nie zjeść, tylko kupić Nie chcę cię zmartwić ale po tych 13-stu op. klona i znalezieniu cię jeszcze zipiącego wyszedłbyś z tego dość szybko, bez większego uszczerbku na zdrowiu i odechciałoby ci się przeżywania całego tego procesu na nowo, bo nie wiem czy flumazenil podają jeszcze w karetce i czy jest to dawka wielokrotna, ale zaczynasz być świadomy tego co zrobiłeś, szybko kończy się "urwanie filmu" i cała magia tego zdarzenia pryska bezpowrotnie. Współczuję, ale naprawdę jesteś w stanie zrobić coś ze swoim życiem. Zainwestuj np. w jakiś sprzęt grający a mogę bardzo fajny polecić, o ile masz jakieś w miarę duże pomieszczenie i możesz umieścić kolumny pół metra od ściany. I w sumie to tyle pomysłów, bo ja mam tak, że realizuję jakiś konkretny, a potem lecę z następnym, ewentualnie robię małą listę, której tym razem nie mam. Z komputera zrób sobie odtwarzacz .mp3 kup jakąś kartę dźwiękową/muzyczną za parę stów. Taki pokoik do odsłuchu muzyki. Bo dokanałowe, douszne słuchawki to mi się wydaje, że są głównym rynkiem zbytu iphone'ów i ich właścicieli gimnazjalistów. Nie wiem na ile % mam rację, ale to już się tak utarło wśród ludzi, że na pewno nigdy nie kupię nic z Apple, nie będę podawał powodów, bo by zaraz było co to nie potrafi żeby w ogóle wybrać smartfon jakikolwiek do słuchania muzyki trzeba być dobrze popapranym, nie ma tam mocy wyjściowej, nie ma wysokiej jakości próbkowania audio, jest wyjście 3,5 mm jack i to chyba jedyna cecha, która jest wartościowa. Przynajmniej ja jestem fanem sprzętu audio i troszkę zainwestowałem w to pieniążków, ale karma wraca, tym razem w postaci dźwięku, jeśli nie jesteś audiofilem, to po prostu kup potężną skrzynię basową no i jakieś kolumienki by się przydały. Z kolumn podłogowych polecam te https://www.skleptonsil.pl/voyager-350,id221.html tylko wzmacniacz dokupić, ustawić pół metra od ściany, ponieważ z tyłu usadowiony jest port bass reflex. Te takie dziurki co wydmu/cenzura/a powietrze o niskich częstotliwościach. Powoli, na spokojnie, pomyśl, poczytaj
-
Jesień... wszystko zdycha nie chcę nic wykrakać. Pewnie niepotrzebnie panikuję, ale od powrotu z oddziału toksykologiczno-kardiologicznego po zatruciu fenobarbitalem, nic nie jest tak, jak być powinno. To znaczy jest przez większość czasu, ale momentami dzieją się takie rzeczy i dochodzę do takich wniosków, że... zawsze posiadałem bardzo duże pokłady wytrzymałości psychicznej, ale ostatnio dzieje się źle. A to, co napiszę, to tylko racjonalnie dające się wytłumaczyć, ludzkie ułomności i podatność na manipulację szatańskich mediów, które kiedyś nie pałały aż taką nienawiścią/bezmyślnością w stosunku do społeczności. Bo jest też wątek paranormalny, który próbuję przypisać psychozie poodstawiennej, ale przez to co, widziałem i słyszałem, no nie mogę. Wiem też, że to błąd, bo psychozom często towarzyszą stany całkowitej derealizacji, doświadczania halucynacji zmysłowych, czy psychicznych. To, że ratownik podczas interwencji medycznej nagadał mojej mamie, że robi mi krzywdę oddając osobie chorej psychicznie do dyspozycji leki, gdzie do dziś nie zobaczyłem żadnej diagnozy, czy chociaż rozpoznania, wydaje mi się dziwne i poza prawem. Ja wiem, że próbuje ratować mi zdrowie, a częściej życie, ale nie każdy narkoman jest chory psychicznie. Mama wpadła więc na genialny pomysł na odstawienie u mnie klonazepamu i estazolamu (naczytała się w TeleTygodniu, że są to bardzo silnie uzależniające leki i powinno się je odstawić jak najszybciej) po przynajmniej dwóch latach mniej więcej ciągłego zażywania, w takim momencie, gdzie przez 4 dni byłem pod respiratorem, 10 dni w ośrodku dochodziłem do siebie i byłem badany dodatkowo przez komisję psychiatryczną. Jak na razie nie śpię drugą noc, nie mam jeszcze zwidów nocnych... ale przed chwilą zobaczyłem jakiś cień a ta się dziwi dlaczego nawet nie mam ochoty na sen i awantury dlaczego nie śpię. Codzienne pretensje, że nie wyglądam najlepiej i uświadcza się w przekonaniu, że zrobiła dobrze zabierając mi wszystkie leki, bo przedawkowałem - trzy tabletki (75 mg) baklofenu, gdzie na recepcie mam zapisane dwie do trzech, co wynikalo z mojej rozmowy z lekarzem. Dzięki baklofenowi mam chęć, siłę do życia i do normalnej pracy. Zaburzenia lękowe mam wystarczająco silnie przytłumione przy dawkach 50-75 mg, więc nie mam potrzeby brania większej dawki. Ją w przekonaniu utrzymuje lęk przed tym, że kiedyś brałem dopalacze i przedawkowywalem. Bez przesady, ale narkotyki (zwłaszcza dopalacze) w większości są zaprojektowane tak, by upodlić i sponiewierać człowieka (od tej pory dożywotnio narkomana, zmuszonego nosić to pięto jak nazwa wskazuje do końca życia, nawet w swojej głowie, według Terapii Leczenia Uzależnień). Zapomniałem już, że nie mam wstydu i mieszkam ze starszymi już rodzicami (65+ lat) i do nich żaden argument nie przemawia, bo albo jest za słaby, albo go nie rozumieją. Od polityki, przez większe, lub mniejsze pierdoły, na tej zas*anej farmakologii kończąc. Żaden czas półtrwania, siła działania leku, bo Tranxene, Clonazepamowi TZF nie równe (przelicznik w dawkach przynajmniej 50:1) Do nich nie dociera, że jak pisze brać 2-3 x dziennie po 50-75 mg to oznacza zakres. Od-do. Widzą najmniejszą liczbę, bo wychodzą z założenia że nie ma co truć się lekami i tymi swoimi zalożeniami wpędzą mnie do grobu szybciej, niż im się wydaje. Jestem w sytuacji do d*py, choć wiele osób ma dużo gorzej, ale patrzę teraz na swój przypadek. Mamie wydaje się, że jak przestanie mi dawać leki to ozdrowieję, bo naczytała się, że to trutki i uzależniają. Najlepiej po latach stosowania nagle zabrać komuś leki i odstawić samemu, nie rozmawiając nawet z lekarzem i doprowadzić do śmierci syna. Bo o takich rzeczach piszą w gazetach, tylko tempi idioci nie rozumieją chyba prostego faktu, że takie rzeczy dzieją się po nagłym odstawieniu i celowo, albo nieumyślnie nie dopisują tego. Nie rozumieją też tego, że działam w ramach przedsiębiorstwa, na forum o tematyce ogólnomedycznej ze sprecyzowaniem na problem nerwicy... ani tego, że w razie popełnienia przestępstwa powinienem być zmuszony do przesłuchania i pooddania karze sądowej, gdybym za takiego potencjalnego pacjenta z własnego wyboru odpowiadał. Dlatego jestem tutaj nieformalnie i obowiązuje mnie regulamin zabraniający jakichkolwiek form sugestii leczenia. Tyle. Wyprułem się emocjonalnie, choć mam silną psychikę (chociaż wzbranianie się przed samobójstwem chyba nie jest najlepszym świadectwem dobrych intencji względem siebie samego). Pozdrawiam wszystkich lekarzy, medyków, oraz mamę i tatę.
-
Cześć Melo.. Dasz radę
-
To dobre klimaty
-
GABAPENTYNA (Epigapent, Gabagamma, Gabapentin TEVA, Neurontin, Symleptic)
Fobic odpowiedział(a) na zaqzax temat w Stabilizatory nastroju
Oj @eleniq nie w gabapentynoidach. Teoretycznie (praktycznie trochę też) jest to prawie ten sam lek, różniący się drobnymi zmianami molekularnymi i dawkowaniem. Dla osób nadużywających leków gaba-pochodnych, pregabalina będzie oczywistym wyborem, lecz terapeutycznie nie ma to większego znaczenia. Pozostaje jedynie osobnicza reakcja na lek, bo pomimo, że są niemal identyczne, dwie osoby mogą mieć inne reakcje. -
Od razu wyczułem inny klimat. Coś świetnego. Zazdroszczę.
-
Xanax (żarcik) X-radiation