-
Postów
5 107 -
Dołączył
Treść opublikowana przez namiestnik
-
niezastąpiony człowiek
-
Przestałem sobie radzić ponad półtora roku wcześniej niż trafiłem na forum. Ale wtedy tak bardzo sobie nie radziłem, że nawet nic nie szukałem. A jeszcze wcześniej jak widzę z perspektywy to też nie było dobrze, ale nie dopuszczałem do siebie myśli, że coś jest nie ok. A jak już dopuszczałem to uważałem, że sam sobie dam radę a pomysł wybrania się do poradni to był dla mnie jakiś kosmos. Później dłuższy czas czytałem forum zanim się zarejestrowałem.
-
Genialne! Sorry, że się z tego śmieję. :) Ale może opisz więcej jak jest w pracy. Pisząc takim językiem lepiej na tym wyjdziesz niż tam pracując :) Co do leków i choroby - mogę łykać całe życie - byle było już dobrze. Ale wierzę, że da się z tego wyjść przynajmniej na tyle by móc normalnie funkcjonować zawsze a nie tylko czasami. I by przestać udawać, że jest ok, lecz by naprawdę było ok. I jeszcze mam nadzieję, że to co się nauczyłem i co mam więcej dzięki chorobie może dać coś ekstra w życiu. Jakieś lepsze spojrzenie na innych ludzi.
-
ojej - już się przestraszyłem, że o mnie namiestnik [Dodane po edycji:] Wujek_Dobra_Rada, ubiegłeś mnie :) no to nim znowu ktoś mnie ubiegnie Archipelag
-
On tak naprawdę odnosi się do mnie. Chciałem wiedzieć. To miłe co robisz innym - bezinteresowne - tak myślę oceniając właśnie przez pryzmat siebie.
-
mniejszość
-
RafQ benzo + alkohol = uważaj bardzo i tylko z kimś zaufanym idź. Rozumiem chyba co chcesz osiągnąć i przyznam się, że też mi się zdarzało jak już byłem bliski...... Ale to nie było mądre. Widzę, że Wam pracownicy podpadają. A ja kurcze im zazdroszczę - bo jak bym nie był w stanie sprostać zadaniom to czuł bym się okropnie i nie zobowiązywał do niczego a nie skarżył, że mi przykro, że ktoś mi kazał pracować w pracy a nie komuś innemu, albo zwalniał bo współpracownicy lepiej sobie radzą z kasą, a ja przez pracę nie mam czasu wolnego. A czego zazdroszczę - a tego, że im lepiej, ponarzekają, pewnie znajomi co popocieszają się znajdą, zwalą winę na wszystkich wkoło i czują się dobrze z tym, że się obijają.
-
A czy w rodzinie zastępczej będzie tak cudownie? No chyba, że ktoś adoptuje. Ale skoro Ona chce dziecka to jeżeli dałaby się przekonać do jakichś istotnych kroków w życiu - dla dziecka właśnie?
-
A też tak macie, że jak ktoś o Was dobrze mówi to się zastanawiacie czego ktoś chce, że tak kłamie, lub że musi komuś być żal i stąd takie komplementy? Albo w najlepszym razie zupełnie niezrozumienie tego co ktoś o nas myśli (jednak miłe) i wrażenie, że widocznie nie zna Was na tyle by prawidłowo ocenić?
-
Prawdopodobieństwo jest bardzo znikome. Ale wykluczyć się nie da. Nie popadaj w paranoję - jest oki. Zobacz, że za każdym razem z jakąś nikłą szansą byś mogła przenieść zarazki z jednego przedmioty na drugi. Do tego w ogóle spotkać gdzieś te zarazki - co nie jest łatwe. Nawet wśród bezpańskich kotów.
-
Ehhhh zadajesz bardzo trudne pytanie. Ten chłopak też może być coś zrobił - w końcu czeka go odpowiedzialne zadanie. I nie będzie już odchodził i przychodził kilka razy w miesiącu. Pewnie w idealnym świecie to by było najlepiej gdyby obydwoje mieszkali razem w osobnym mieszkaniu - z dala od alkoholizmu wujka i awantur matki.
-
Daj luzu z wścieklizną. Wszystko jest ok. A jak się obawiasz to kotka można zaszczepić. :) A herbatka - no myślałem, że może PM wpadnie - to już nie tak daleko. Anyway - jak do niedzieli to zaczekam :) Będę dolewał wody by czajnik nie spłonął
-
wovacuum, drapie się po rękach :) TAO, wróżka z Ciebie. Jeszcze przed chwilą nie wiedziałem co będę robił. A teraz już wiem. :) To jest właśnie to. Tym bardziej, że obiadek dopiero zjadłem.
-
Przecież wiadomo o co chodzi. I jest jest to nic co warto naśladować.
-
Zapraszam na gorącą herbatkę
-
Szalony no :)
-
Thazek, dobrze, że się posilasz. Niedługo będzie padać znowu więc regeneruj siły na kolejne odśnieżanie. :) :> ja cały czas myślę o obiedzie. :) Chyba jednak go zrobię. Ale zupełnie nie mam ochoty jeść. A nie chce mi się nic na tyle dobrego robić by ochota przyszła. Zresztą nie mam z czego. No ale cóż.... jeden dzień jak się nie jje to się nie umiera nie? :)
-
Jak to dlaczego? z facetem? fuj.... No chyba, że wraz ze zmiana ciała zmieniłaby się moja orientacja. Ale to już jak dla mnie za duża rewolucja.
-
Mi dawało. Czasami starczało 150, a czasami 200. By czuć się tak... na fali. Nie wiem czy to było działanie dopaminowe czy inne. Ogólnie było mi dobrze. Natomiast 50 to nie widziałem istotnej różnicy czy biorę czy nie. Przy 100 już coś czułem. Ale ten miły efekt to tak właśnie 150-200 wymagał. Acha i ma się większą łatwość w wykrzesaniu z siebie dużej siły fizycznej. Szaleństwa na rolkach czy pływanie stają się lżejsze. Wujek - a u Ciebie nie było różnicy czy brałeś dużo czy mało? PS. Piszę jak u mnie było i nie daję jakiejkolwiek gwarancji, że ktoś odczuje tak samo.