
carlos
Użytkownik-
Postów
568 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez carlos
-
A proszę, ktoś z genezą problemu podobną do mojej. Możesz napisać czym była "psychoza po trawce"? Miałaś omamy itp? Bo dla mnie pod pojęciem psychoza rozumiem właśnie to. Atak lęku o którym pisałaś, derealki , myśli itp to mam to samo, spokojnie. Ja byłem leczony jednym lekiem podawanym ewentualnie w schizach ( chlorprotixen ) , ale nerwicowcy często też go dostają. Co do Twojego leku ABILIFY czy jak mu tam, fakt faktem mój kolega chory na schizofrenię go bierze i czuje się po nim dobrze w miare. Nie czytaj żadnych rzeczy o objawach niepożądanych, bo nie będziesz chciała w ogóle jeść leków, nawet cholinexu na gardło ( a i tak jest do bani!) Ja miałem 19 lat jak mnie to dopadło, teraz mam 21 i jestem po szkole. Też akurat się załatwiłem trawką na wakacje z okresu przejścia z 3 do 4 klasy technikum. Wszystkie te chore lęki, objawy... rzeczy, z którymi człowiek nie daje rady. Propozycja szpitala itp, ale nie mogłem, no bo matura na głowie! Poradziłem sobie z maturą i to nawet na dosyć niezłych stopniach z niektórych. Próbne też mi szły dobrze, nie ma czego się bać. Chora na schizę nie jesteś i nie czytaj o tym, to nie ma sensu, tylko się nakręcisz i się będziesz bać jak po obejrzeniu horroru. Leków już nie biorę, no bo nie chcę ich jakoś już brać. Bez nich też dawałem radę jak chodziłem na terapię, daję i teraz i będę dawał, chociaż czasami jest tak jak u Ciebie, TRAGICZNIE, a czasami jest całkiem spokojnie i dobrze. Szczgólnie jak o tym nie myślę, ale wystarczy, że tylko o tym pomyślę i się w to wdrożę i jest źle. Głowa do góry Trawki ani Ty ani ja już raczej więcej w życiu nie zapalimy, a reszty swoich dni też cierpieć przez to nie będziemy. :) Skup się na nauce na ile jest to możliwe i się nie bój, ani matury, ani derealizacji, bo tak czy siak jesteś bezpieczna! :)
-
A na temat -> Mój dzisiejszy dzień jest straszny, nie radzę sobie z myślami, a opędzić się od nich też nie mogę. (
-
Widać się zna jak rolnik na fizyce kwantowej. Tak czy siak u Ciebie czy mnie Victorek to już jest typowe błędne koło, które sami napędzamy. Ja mam na przykład tak, że jak zaczne się wdrażać w swoje myślenie o życiu, o normalnych sprawach, to wydaje mi się to dziwne i zaczynam się tego bać. Tak samo jest z percepcją. Jak wdrażam się w analizę tego co widzę, to też wydaje mi się, że jest to nienormalne. Takim "wdrażaniem się w analizy" jestem w stanie bez problemu wywołać u siebie silny strach! Taki, że aż serce bije i duszno mi. Po prostu, boje się czegoś, co sobie wyimaginowałem, czyli, że to co widzę i o czym myślę jest dziwne, że zaraz "odlecę", zwariuję i odetnę się od tego świata. Wtedy mnie nachodzą takie myśli. Nie wiem jak Ty, ale sądzę, że masz nawet podobnie + depresonalizacja. Też w sumie jak zaczynałem analizować swoje ciało, to czułem strach. Jakby dziwne było to, że czuje to ciało... I wtedy czasami jest wrażenie, że go nie czuję tak jak powinienem :| Wszystko fajnie pięknie, ale żeby przy tym nie powstawał ten głupi strach!!
-
I ja jestem jednym z wielu żywych przykładów. Moje podejście -> Nie warto tracić zdrowia i zmarnować swojego życia na terapię i leczenie takich problemów jak nerwica lękowa, dla fazy narkotykowej.
-
No to się nie łam Victorek. Nie tylko Ciebie to nerwicowe gów****o trzyma. Ja też... Setki tysięcy myśli, krzyki w głowie, płacze, rozkminy... Boje się tego, że jestem w stanie myśleć po prostu. Jestem tak nakręcony, że czuję jakbym miał zaraz zwariować. Oczywiście żeby było ciekawiej dochodzi do tego paraliżujący lęk, czyli w moim przypadku silny strach z uciskami w brzuchu, poczuciem, że zaraz zrobię za przeproszeniem kupę, przeszywające gorąco i ogólnie skoro już 2krotnie splamiłem brzydkimi wyrazami swoją wypowiedź, to podsumuje to w ten sam sposób - Totalny rozp****dol. Nawet ten mój post, który napisałem mnie przeraża. :| Ide się rozładować na siłkę. Ale życie mimo wszystko będzie się toczyć, a ja będę razem z nim... :) Nie poddam się!
-
Poza tym masz nerwicę natręctw. Samo to wymaga leczenia psychiatrycznego dosyć często. Kto Ci to w takim razie stwierdził jak takie masz podejście do "takich lekarzy"?
-
Też myślę, że powinieneś odwiedzić psychiatrę. Zrób to jak najszybciej, bo po co masz się źle z tym czuć. Lekarstwa jakieś mogą na pewno pomóc. Daj znać w tym temacie po wizycie co i jak. :)
-
Objawy nie wiem... Pewnie też wcześniej niż przypuszczam, ale 19 lat jak zacząłem "chorować" w stopniu zaawansowanym ( mam 21 lat ).
-
No to jest chyba oczywiste, ale zazdroszczę Ci tego, że jednak udało Ci się zakochać co jak sam napisałeś wyszło ci na +. Nie zapominaj, że my wszyscy walczymy tu z nerwicą. Każdy ze swoją, jednym idzie lepiej, drugim gorzej. :) Ty masz ten profit, że miłość Cię troszkę stawia na nogi, no ale masz też związane z nią pewne lęki... Coś za coś, ale jak plus to plus. :)
-
Wiesz monika03 na terapii grupowej na oddziale dziennym w moim przypadku wyglądało to tak, że było powiedzmy 20 ludzi. Dzieliło się to na 2 grupy i tam były różne zajęcia. Zajęcia te miały na celu wydobywać emocje, głównie były to tematy dotyczące emocji i tego co je wywołuje ( rodzina, społeczeństwo itp). Przerabiało się tematy innych osób, jak się chciało to swoje ( o to trzeba było walczyć ). No i miało się konsultacje z psychologiem/psychiatrą ( tu indywidualnie ). Tam możesz śmiało mówić o tym co Cię gryzie. Mi tam 2 psychiatrów powiedziało, że nie mam schizofrenii. W dodatku na terapii z ludźmi nasłuchałem się tylu słodkich rzeczy, że nie wiem czy jako schizofrenik byłbym w stanie przejść tam "niezauważony" czy to przez sztab psychologów, czy swojej grupy... Głównie obcowanie z ludźmi, rozmowy i to wszystko no sprawiało, że mój temat schizy raczej odsuwał się na inny plan, bo byłem zajęty rozmowami, więc nie miałem czasu się na tym skupiać... chociaż dzieliliśmy świetlicę z ludźmi chorymi na schizofrenię, codziennie się ich widziało, ale to naprawdę w porządku ludzie byli.:)
-
Aha... :) Więc to różnie bywa, ale sam nie jestem. Widzę, że Victorek dalej zagrzewasz to forum, a szczególnie temat dd/dp. Ach te cholerstwo, ale ciesze się, że masz dalej wiarę w zdrowie. :) Na pewno i Ty i ja je kiedyś całkowicie zyskamy. Nie jestemśy przecież Bóg wie jak nieszczęsnie chorzy... aczkolwiek na pewno nie jest lekko. Cierpienie nie do pojęcia dla "normalnych". I tak się znów składa, że w kwestiach, o których pisałem masz znów podobnie do mnie, jak to w innych nerwicowych "jazdach". Donkey No nic dziwnego, że euforia miłosna poprawia Twój stan, pozazdrościć. monika03 No możesz przestudiować sobie moje posty z jakiegoś czasu temu jeszcze w temacie lęk przed schizofrenią. Sam miałem i nadal jeszcze mam niezłe z tym jazdy. Czasami ta myśl wraca i jak się w nią zagłębiam, to jestem skołowany i rośnie strach, a nawet przekonanie, że mogę być chory, aczkolwiek wiem, że nie jestem! Ten lęk najbardziej mi dopiekł w tej nerwicy chyba. Potrafiłem po szkole przeleżec cały dzień jeżdzac wzrokiem po ścianie i wsłuchując się, czy nie ma przypadkiem czegoś dodatkowego... Taka bzdura naprawdę, nie warto o tym myśleć, lepiej się po prostu czymś zająć i w to nawet nie wnikać. Na pewno masz podobnie, jak my wszyscy, którzy cykamy na samą myśl lub nawet słowo "psychoza" lub "schiza".
-
Witam Na zaburzenia lękowo depresyjne cierpie już z półtora roku. Teraz mi się własnie przypomniało, jak jeszcze z pół roku temu lekarz mi mówił, że to dziwne dla niego, że moje lęki mimo brania leków tak długo trwają i powinienem iść do szpitala ( co prawda to podawał mi 3 różne leki, ale nie zmieniał na żadne inne...) Jakiś czas temu po terapii grupowej na oddziale dziennym miałem spokój, ale teraz znów nie jest za ciekawie, derealki, lęk przed egzystencją i myśleniem tralalal wymieniać tego to można. Schizofrenii niby nie mam, ale czy u was też się tak trafiało? Tych co maja dłużej nerwice, że przez dosyć długi okres czasu czujecie, że macie... "nasiloną" lub ciągle tak samą w silnej postaci sprowadzającej was często do dysfunkcji lub strasznie jej utrudniającej. Druga kwestia jest kwestią emocji... Mam wrażenie, że od momentu jak "choruję" mam problemy z przeżywaniem przyjemnych odczuć. Z tego co zauważyłem to 1. Alkohol nie wywołuje u mnie takiej superowej euforii, mogę czuć, że mi się kręci w głowie czy coś ale nie ma "przyjemnej fazy upojenia". 2. Seks, hmm no jakoś też nie za ciekawie raczej. Na pewno nie tak w pełni przyjemnie... Chociaż tu no mogą być różne przyczyny. Niekiedy bywały okresy, że miałem wyraźnie zmniejszony brak popędu. 3. Miłość... Jakiś czas temu była pewna dziewczyna i miałem wrażenie, że coś do niej czuję, ale to nie było to, bo jak zobaczyłem ją z innym to tylko 1 dzień byłem przybity i teraz wiem, że jej z pewnością nie kocham ani nawet nie jestem zauroczony... Moze to nie była ta, po prostu. Też próbuję się zakochać w pewnej dziewczynie, ale na razie mi to nie wychodzi. Obawiam się,że to wszystko wina tego, że przy tej całej nerwicy jest problem z odczuwaniem przyjemnych emocji i pewnych form przyjemności. Jak to u was jest?
-
A ja mam nieco odwrotne zdanie na ten temat. Jestem po terapii na dziennym oddziale ( 12 tygodni kuracji ) Jak się postarasz, to możesz trochę dla siebie wziąć i mieć rzekomy spokój. :) Chyba lepsze jak leżenie kamieniem w szpitalu?
-
No więc tu zapomniałem dopisać, że leczyłem się prochami rok. 3 różne leki na raz, mały efekt. Lekarz nie chciał za bardzo mnie faszerować czy zmieniać leków... Leki na myślenie głupi heh, lub leki na strach przed dziwnym myślami, fajnie byłoby! No fakt Victorek te myśli to naprawdę masakiera. Sam fakt, że takie się pojawiają przeraża. Jak napisałeś nie myśleć o tym! Wiedz, że mi sie to ostatnio udało. Miałem chyba z miesiąc spokoju! Praktycznie zero lęków. Czasem może tylko jakaś myśl, ale to chwilowa, ktora zaraz przechodziła. Właśnie ostatnio w nocy nie mogłem się opędziłem przed "wgłębianiem w to" i teraz mam :/ Najgorsze, że starać się o tym nie myśleć nic nie daje, dać się temu ponieść też nie dobrze. Po prostu nie ma ucieczki i tego się boję najbardziej, że sobie tak wkręcę, że cały czas będzie "kibel", eh. Byłem na 3 miesięcznej terapii grupowej z NFZ. Nie ma w moim miejście usług indywidualnych w zakresie psychoterapii z NFZ. Boję się, że to będzie narastać i serio wybuchnę eh:/ Chociaż już 1,5 roku się męczę, ale dalej nie umiem sobie tego wytłumaczyć!
-
Witam Jakoś nie często piszę już na tym forum, nie potrzebowałem go ostatnimi czasy. W końcu nie tylko nerwicą człowiek żyje. Poszukuję porady... Skończyłem 3 miesięczną terapię grupową i 2-3 tygodnie po niej było nawet wam powiem okej. Nie myślałem o lękach, nerwicy, życiu, świecie... Byłem "normalny", że tak powiem. Oduczyłem się myśleć o tym, co mnie wprawia w lęk i skupiać się nad tym. Jednak kilka dni temu znów... Znów to do mnie wróciło. Leżąc w nocy zacząłem się zastanawiać nad życiem, jak to jest, że widzę, że czuję, czy to moje ciało czy nie? Czułem się jak mały umysł w zamkniętym świecie i tak czuje się dalej. Moja wyobraźnia na mnie działa;/ Tyle było tych myśli i pytań, że nawet teraz jak to piszę czuję przed tym strach. To głupie, wiem, ale nie umiem sobie z tym poradzić. Utworzyłem sobie w głowie strach przed myślami, których bać się nie powinienem. Skupiam się na czymś, co nie powinno być straszne, bo kogo może przerażać własna percepcja i własne myślenie? W nocy jest szczególnie źle, tyle strachu przez to... Zasnąć spokojnie nie mogę, a nawet unikam snu, to bawie się telefonem pół nocy, by ominąć moment przymknięcia oczu i myślenia. Pare razy byłem kiedyś u takiej pani psycholog, która powiedziała, że wpadłem w taką pułapkę, z której nie umiem wyjść i że potrzebuję pomocy psychoterapeuty. Zapomnienie o tym było super, ale ja to chce rozwiązać raz na zawsze a nie wiem jak:/ Na terapii grupowej nie miałem zbytnio szansy by o tym powiedzieć, a na indywidualnego terapeutę mnie nie stać. Jakieś domowe sposoby na wyzbycie się lęku przed własną imaginacją? Wtedy nawet na niczym innym skupić się nie idzie... Boje się, że w końcu nie wytrzymam i zadzwonię po pogotowie, aby mnie do szpitala zabrali :/ Tabletek brać już nie chce. Wiem, że jestem normalny, nie jestem chory, ale mam tak głupi problem wprowadzający mnie w ogromny dyskomfort i strach, że bania mała. :/ Na ironię losu dla mnie może się wydawać to trudne i dziwne, a wiem, że spokój stoi gdzieś blisko tylko jak otworzyć oczy i zagasić to ciemne światło wyobraźni ? :/ Pomocy!
-
Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2
carlos odpowiedział(a) na LDR temat w Nerwica lękowa
Na wskutek stresu przeżywanego przy objawach nerwicowych nie problem jest o rozwój depresji. Sam mam "zaburzenia lękowo-depresyjne", gdzie depresja dopadła mnie baaaardzo szybko i była, a w sumie to jest okropna. -
Problem z Psychiką. Zapaliłem 3 raz w życiu...
carlos odpowiedział(a) na zwii temat w Nerwica lękowa
Nie może, a na pewno. O tym jest mówione i jest poświęcony temu temat "nerwica a narkotyki" bodajże. Ja nawet w wypisie z oddziału dziennego mam napisane, że na skutek nadużywania marihuany i alkoholu wyzwoliły się u mnie zaburzenia lękowe. Nie ma w tym nic dziwnego, każdy psychiatra potwierdzi, że narkotyki mogą przyczynić się do powstawania/ukatywnania się różnych chorób czy też zaburzeń. -
Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2
carlos odpowiedział(a) na LDR temat w Nerwica lękowa
Forsi z przykrością to mówie, ale witaj w gronie ludzi z zaburzeniami nerwicowymi. Znajomi, którzy nie przeżyli nawet jednego epizodu z prawdziwymi lękami czy też jakimiś subiektywnymi zmianami percepcji rzeczwistości, myślami i innymi objawami "z nikąd", raczej mogą mieć problemy ze zrozumieniem Ciebie. Psycholog owszem może, ale wypisywać Ci leki? Leki wypisuje lekarz psychiatra, nie psycholog. Możesz równie dobrze pomyśleć o psychoterapii indywidualnej lub grupowej. Psychoterapeuta jest bardziej przygotowany do walki z zaburzeniami.:) Aczkolwiek korzystaj póki z wizyt u psychologa, jeśli Ci one pomagają, to jak najbardziej. Ja choruje już z półtora roku. Moja walka wciąż trwa, czasami jest bardzo źle, czasami dobrze, ale chyba jest już lepiej niż na początku. To są akurat podziały indywidualne, jeżeli chodzi o powrót do zdrowia. Jeden zdrowieje szybciej, drugi wolniej. Ja Ci życzę, abyś pokonał wszystkie swoje lęki i myśli jak prędko tylko się da! Nie łam się i wracaj jak najszybciej do równowagi psychicznej. Pamiętaj, nie jesteś sam ze swoim problemem. Zawsze gdybyś sobie nie dawał rady, napisz tu, ktoś na pewno pomoże! Pozdrawiam -
Nie spamuj w tym temacie o psychoterapii, tylko załóż osobny. Zyskasz o wiele więcej odpowiedzi.
-
Ale Ty kolego naprawdę jesteś niepoważny. Zachowujesz się teraz jak rozkapryszony gówniarz. Chciałbyś wszystko odrazu. Nie zawsze spotkanie wyjdzie za pierwszym razem... "A co Wy tam wiecie" - Tak, żyj w przekonaniu, że my nic a Ty wszystko, powodzenia. AA i odpieprz się od Madzi. Nawet, jeśli ma taki problem to co?? Serio jak czytam co piszesz, to mi się pięść w kieszeni zaciska...
-
Wyjątkowy ze swoją "chorobą" to nie jesteś. Zamknąłeś się już na tyle w pryzmacie swojego "cierpienia", że nie dopuszczasz do siebie faktu, że inni cierpią tak samo. Tylko my chociaż mimo wielu porażek próbujemy wykrzesać z siebie odrobinę "optymizmu", a jeśli już dostajemy doła, to nie przerzucamy go po chamsku na innych. Ja właśnie odnoszę takie wrażenie, jak czytam Twoje posty. Mnie najzwyczajniej próbujesz zarazić swoim pesymizmem, ale to bardziej mnie denerwuje jak dołuje.
-
Nawet dwa dożywocia. Już zaczynasz mnie irytować tracący sens życia...
-
Ja się muszę usprawiedliwić. Cała sobota zapieprz na 2 cmentarzach + porządki w domu, bo oddychać nie mogę! Tak się nazbierało w tym domu, że alergia mnie normalnie wykończyła ze wszystkimi najgorszymi objawami ;/ Nie dałbym rady przyjść na 19:00 i jeszcze was bym zasmarkał! Wymówka może zabrzmieć głupio, ale tak to było. :) Poza tym też wiedziałem, że dużo osób nie będzie. Z początku dużo było chętnych, no ale opadło wieko. Nie wiem czy wszyscy tak tu zaglądają na to forum... najlepiej byłoby pozbierać nr telefonów i tak zawiadamiać.
-
Ja nie jestem pewien czy będę, ale postaram się wpaść!
-
Dźwięki, głosy, obrazy w głowie pojawiające się przed snem to tzw. "omamy hipnagogiczne". Normalni ludzie też to mają, tylko nie zwracają na to uwagi. Tak więc autor tematu, wyluzuj. :)