Skocz do zawartości
Nerwica.com

LostStar

Użytkownik
  • Postów

    192
  • Dołączył

Treść opublikowana przez LostStar

  1. Tak się zastanawiam....Czy naprawdę musimy być do końca życia seksualnymi przegrywamy? Przynajmniej czy ja muszę taka być? Zostać dziewicą po 70., która nigdy w żadnym związku nie była? Są ludzie, którzy po 50 czy nawet 60 biorą ślub PO RAZ PIERWSZY W ŻYCIU. Nie ma górnej granicy wiekowej małżeństwa, związku ani inicjacji seksualnej. Czytałam o 47-latku, który poznał 38-letnią wdowę, zakochał się w niej, zaczął chodzić na siłownię, zmienił ubiór, wizerunek, ożenił się z nią i to z nią przeżył swój pierwszy raz. Miał zanik jąder z niedoczynności-pomogły mu lekarstwa. Aktorka Helen Mirren wyszła po raz pierwszy w życiu za mąż w wieku 52 lat za równolatka. W 2014 r. w Szwecji 9 osób zawarło związek małżeński w wieku 80+ PO RAZ PIERWSZY W ŻYCIU!!! A Wy się martwicie, że jesteście za starzy w wieku 35 czy 40 lat. Kilka dni temu pierwszy raz w życiu się przełamałam i zaproponowałam chłopakowi, który mi się podoba spotkanie. Czytam książki o seksie, oglądam albumy z Kamasutrą. To już coś. Nie chcę brać ślubu przed 30., więc jeszcze mam czas
  2. Ja nie mogę przeboleć, że moim rodzicom było wolno uprawiać seks, nawet przed ślubem (wiem to z pewnego źródła, oczywiście mnie od nich), a mnie nie wolno nadal. A byli wtedy młodsi ode mnie. Matka była ze mną w ciąży w wieku 23 lat. ja mam 25 i nie byłam z chłopakiem nigdy nawet na spacerze i nie trzymałam się za ręce. Kiedyś zrobiłam taki "eksperyment/prowokację". Chciałam sprawdzić, jak matka zareaguje. Zadzwoniłam do niej, miałam wtedy 22 lata: -Jak nie mieć wpadki?-pytam Złowroga cisza w telefonie.... -Co???-pyta się matka przerażonym głosem -Jak nie mieć wpadki?-ponawiam pytanie -Ale jakiej wpadki? Ja nie rozumiem-udaje głupią -Małego człowieczka-odpowiadam prostolinijnie -No tobie to chyba nie grozi...Przecież nie masz męża!!-mówi surowym tonem. Zdębiałam. Zmroziło mi wtedy krew w żyłach -No nie...-wyszeptałam cichutko -No. Poważnymi sprawami się zajmuj, a nie głupotami. Boże, jak ja ich nienaiwdzę...Nie czuję z nimi żadnej więzi. Dla tych imbecyli wszystko jest proste. Wychowali mnie purytańscy krótkowzroczni prostakowie bez żadnej wyobraźni. Wycierają sobie gęby tym, że mają wyższe wykształcenie, a niektórzy ludzie po podstawówce mają w sobie więcej człowieczeństwa i kultury osobistej niż oni.
  3. Tak sobie myślę....Jestem PRZERAŻONA rzeczywistością. Rzeczywistość to jest jeden wielki koszmar. Nie jest źle. Jest fatalnie. Po ukończeniu szkoły średniej życie jest tylko monotonią, przemijaniem, nudą i samotnością. Tak się zastanawiam...Czy naprawdę życie dorosłego człowieka musi być takie pełne cierpienia, bezsilne i bezbarwne? Czy naprawdę w dorosłym życiu nie można realizować swoich marzeń, planów, wizji, ambicji?
  4. Dzisiaj znowu mi się pogorszył humor, chociaż jeszcze wczoraj byłam w optymistycznym nastroju. Znowu przyszła mi gorzko-straszna myśl, która od czasu do czasu mi przychodzi do głowy. Mam na studiach na roku koleżankę, lat 21, z 3-letnią córką. Samotnie ją wychowuje. Jest zadowolona, że ją ma. Wierzę jej, ale prawdą jest, że ma 3 razy trudniej na studiach niż nie-dzieciaci i że przez ciążę, poród, dziecko pewne furtki zamknęły się za nią BEZPOWROTNIE. Czasem sobie myślę-bolą mnie genitalia, czasem jestem tak podniecona, że nie mogę wytrzymać. Płaczę po nocach, że ominęło mnie doświadczenie pierwszej miłości, że umrę, nigdy nie zaznając seksu, że prawie co noc śnią mi się sny erotyczne, że non stop myślę o seksie, lecz....Może to dobrze? Może dobrze, że mnie rodzice, matka, nastraszyli? Może dobrze, że wytworzyli wokół seksu i miłości atmosferę niedomówień, niedopowiedzeń, podejrzliwości, strachu? Że wyganiali sprzed telewizora, wyrywali strony z gazet? Że gdy padło w TV słowo "plemnik", to matka stwierdziła, że tak mówią tylko prymitywy, a wykształceni i kulturalni ludzie takich tematów nie poruszają (ciekawe, czy gdyby padły słowa "dwunastnica" albo "kresomózgowie" też by się oburzyła? podejrzewam , że nie, nienawidzę jej za to). Nienawidzę moich rodziców. Im wolno było się zabawiać w łóżku, matka była młodsza niż ja teraz, gdy brała ślub, mogła się p^^^ć z mężczyzną, a mnie cały czas nie wolno. Ale....Może musiałam tę cenę zapłacić? Jestem lepsza od tych idiotek, które rozłożyły nogi w wieku 15, 16 lat!!!!! I teraz samotnie wychowują dzieci!!! Dobrze, że cierpiały bóle porodowe!!! Ja też cierpię-ból psychiczny, ale przynajmniej zero ciąży i porodu i samotnego macierzyństwa....Wiem, ten wpis jest pewnie chory, ale....Boże, czy nie było innej drogi???? Czy tylko zastraszanie seksem mgło mnie od tego uchronić? Muszę płacić genofobią, szaleństwem i społeczną alienacją???!!! Jeszcze mam zaburzenia osobowości....I depresję od 8 lat...
  5. Już od roku chodzę na psychoterapię i ostatnio się powoli przełamuję. Zauroczyłam się w jednym znajomym i psychoterauta mówi, że to dobrze-to znaczy, że mam uczucia, że powoli się odblokowuję. Wczoraj nawet udało mi się przełamać i napisałam do niego z próbą o spotkanie. Spotkałam się z kulturalną odmową z powodu natłoku zajęć, ale z uwagą, iż jeżeli będzie miał mnie zajęć, to postara się ze mną spotkać. Nie bolało. Tak się bałam, a skończyło się neutralnie. Ani dobrze, ano źle. To jest pewien paradoks, ale czy nie odczuwacie czasem lęku przed wyzdrowieniem, przed szczęśliwym zakończeniem? Przed wyjściem z psychicznych problemów? Boję się wyleczenia, mimo że tego chcę. Dziwna sprawa. Skąd się to bierze?
  6. Dzięki. Wydawało mi się, że mogę sobie tutaj "ulżyć" psychicznie, mentalnie. Może to i chore wizje, ale chciałam się wywnętrznić, znaleźć zrozumienie, sprawdzić, czy inni mają takie chore myśli jak i ja. Co do głównego wątku, to przeraża mnie dziedzina miłości, związków, seksu. Szczególnie ograniczenia wynikające z płci żeńskiej. Nienawidzę tego. Ostatnio przeraziło mnie zdanie, iż "studentki IV i V roku desperacko poszukują męża". Wnerwiło mnie to. Czasem mam wrażenie, że to jest jakaś perwersyjna gierka-samiec+samica=kopulacja i rozmnażanie. Do diabła, ja chcę być człowiekiem, a nie samicą rozpłodową!!! Chcę wierzyć, że na miłość NIGDY nie jest za późno i że mogę wyjść za mąż po 30 czy 40. Skąd niby biorą się te wszystkie przypadki, gdy kobiety biorą pierwszy ślub po 30, 40 czy nawet 50??? Gdzieś czytałam, iż według statystyk w Szwecji w 2014 roku 9 osób powyżej 80.roku życia wzięło ślub PO RAZ PIERWSZY W ŻYCIU!!! To dopiero rekordziści!! Tak bardzo chcę, żeby było dobrze. I wcale nie pociągają mnie bad boye, lubię spokojnych, romantycznych, uduchowionych chłopaków. Czy ja nigdy nie znajdę spełnienia w tej dziedzinie??? Przecież chyba możliwy jest scenariusz, że wezmę ślub w wieku 34 lat, a mój narzeczony będzie miał 31 lat?? No i co?? To, że kobieta jest o 2-3 lata starsza to przecież żadna różnica, nie??
  7. Myślisz, że wymyślam? "Pięknie". Nie dość, że cierpię, to jeszcze ludzie mi nie wierzą na forum.
  8. Musiałabym mieć 100% pewności, że nie znajdę w ciążę, że defloracja nie będzie bolała oraz musiałabym być na 100% pewna, że chęć seksu i zainteresowanie nim, uprawianie go, nie odbiera mi godności, człowieczeństwa. Ech, gdyby rodzice nie byli na mnie źli w razie przypadkowego dowiedzenia się, że spędziłam namiętną noc z kochankiem i mi się podobało i że tego chciałam. Żeby mnie wciąż kochali. Że fakt, że zaznałam bliskości fizycznej z mężczyzną nie przekreśli ich miłości do mnie. Żeby się cieszyli, że ich dziecko jest dorosłe i poznaje kolejną dziedzinę dorosłego życia. Aktor Chris Evans zeznał w wywiadzie, że powiedział swojej mamie, gdy przeżył swój pierwszy raz. Ona zaś cieszyła się, że jej dziecko ma do niej tak duże zaufanie, że jej powiedział. Rozpłakałam się, gdy to zobaczyłam. Niektórzy mają takich rodziców. Ale moja matka utopiłaby mnie w szklance wody, gdyby się dowiedziała, że uprawiałam seks. Wyzwala by mnie od "dz%%%k", powiedziała, że to za wcześnie (nawet jakbym miała 30 lat!!) i postraszyłaby mnie ciąża Jestem taka nieszczęśliwa. Często płaczę z powodu moich psychologicznych i seksualnych problemów, które się nawartwiły po latach i których nie potrafię rozwiązać.
  9. Muszę się wywnętrznić. Wybaczcie, ale łączy nas to, że mamy problemy psychologiczne, nie? Śpię na "kwaterze" teraz, poza domem. Trafiło mi się bardzo wygodne łóżko. Chyba mam bardzo wysokie libido, bo teraz prawie zawsze przed snem wyobrażam sobie seks z mężczyznami, którzy mi się fizycznie podobają, najczęściej jacyś znani młodzi aktorzy albo przystojni koledzy-studenci. Wiem, to żałosne-w wieku 25 lat. Która ma podobnie, jak ja? Przyszło mi do głowy, że seks, mimo iż budzi moją odrazę, ogromnie mnie fascynuje, że lubię o nim czytać książki (Wiem, paradoks), zwłaszcza o pozycjach i technikach seksualnych. Że gdybym go spróbowała, na pewno bym go polubiła i chciałabym to często robić. Zarówno powoli i delikatnie, jak i ostro i szybko. Rozłożyłam się na łóżku i wyobraziłam sobie, jak jeden z moich ukubionych aktorów mnie dotyka i całuje. Chciałabym tego. Zafascynowała mnie pozycja seksualna na psa-jest taka dzika, zwierzęca. W jakiś perwersyjny sposób mnie interesuje. Wyobrażam sobie, jak jestem penetrowana przez mężczyznę w ten sposób w tej pozycji, obaj jesteśmy całkowicie roznegliżowani, on w szybki sposób wprowadza członka do mojej pochwy, a ja wiję się w ekstazie, rzucam wulgaryzmami i błagam go, by nie przestawał, tylko robił to mocniej, głębiej i szybciej. Wiem, może i jestem chorą erotomanką. Tak niby "kozaczę" w myślach, ale w rzeczywistości w ogóle tak nie robię-za bardzo się boję. Strach tnie głębiej niż miecze. Ale tak bardzo brakuje mi dotyku mężczyzny, przytulenia, trzymania za ręce. Jeżeli nie seks, to chciałabym przeżyć długi, namiętny francuski pocałunek w usta z chłopakiem, który bardzo mi się podoba fizycznie. Nie chcę masturbacji-wibratorów i tym podobnych bajerów. Chcę dotyku 20-letniego mężczyzny. Chcę usłyszeć jego głos. Poczuć smak namiętnego pocałunku....Czy ja jestem chora? Błagam, powiedzcie mi, co się ze mną dzieje?? Któraś ma podobnie jak ja? Albo nawet któryś mężczyzna ma podobny problem z pragnieniem bliskości???
  10. LostStar

    Nienawidzę przemijania

    Nienawidzę przemijania, upływu czasu, zmienności życia, starzenia się. Ogarnia mnie wściekłość, gdy słyszę powiedzenie Heraklita "Panta rhei" ("Wszystko płynie") albo piosenkę "Nic nie może przecież wiecznie trwać". Nienawidzę faktu, że ludzie z mojej generacji zaczynają brać śluby i mieć dzieci, niektóre moje znajome ze szkoły mają już kilkuletnie (mam 25 lat). Czuję, że się starzeję. Najgorsza nie jest świadomość starzenia, ale to, że zmarnowałam wczesną młodość, wiek 15-22. Nie mam ŻADNYCH wspomnień z tego okresu. Zero seksu, zero związków. Jakie mam doświadczenie z koleżankami, które regularnie to robią od 17. roku życia? Robię się coraz bardziej zgorzkniała. Czuję, jak codziennie bezpowrotnie zamykają się za mną furtki. Klnę na Boga, los, że muszę tak potwornie cierpieć.
  11. A jakie mam niby podstawy twierdzić, że mam jakiekolwiek szanse wygrać z genofobią (lęk przed seksem)?
  12. Ja już chyba muszę się pogodzić z tym, że zostanę dziewicą do końca życia i że bez seksu mam bardzo nikłe szanse na związek. Chociaż zżera mnie ciekawość, to jednak strach przed ciążą jest zbyt silny. Przeczytałam o 44-latce, która przestała się zabezpieczać z myślą, iż ma już z racji wieku śladowe szanse na zajście w ciążę. I łup-zaszła.....Są nawet pojedyncze przypadki kobiet po 50, które urodziły dzieci. NIC mnie nie uchroni. Nawet wiek. Tokofobię mam chyba od początku okresu dorastania. Miałam nawet kiedyś taką fazę, że bałam się usiąść na desce klozetowej w publicznej toalecie z uwagi, iż nasienie mogło się na niej znaleźć, nawet bałam się usiąść na krześle, na którym siedział chłopak. Kiedyś wpadłam w histerię, że usiadłam na nasieniu podczas imprezy osiemnastkowej znajomego (jedna z czterech imprez na których byłam w życiu, nie jestem w typem imprezowicza). Akurat wtedy, pewnie z nerwów, zanikła mi na jeden miesiąc menstruacja. Ale był wtedy strach, nie życzę najgorszemu wrogowi.
  13. Ja w związku z genofobią rozpoczęłam psychoterapię w styczniu 2016. Psychoterapeuta był stosunkowo młody, miał 30 lat. Miał na palcu obrączkę. Znienawidziłam go za to. Po pół roku nazwałam jego żonę k***ą i powiedziałam, że oczyma wyobraźni widzę ich, jak uprawiają seks. On mnie zbeształ za używanie wulgaryzmów, a ja się rozpłakałam i powiedziałam, że niektórzy potrafią żyć w małżeństwie, a niektórzy NIGDY tego nie doświadczą, bliskości z drugim człowiekiem i że tak jest ten świat ułożony. On wtedy posmutniał, zrobiło mu się mnie żal. "To o to pani chodziło?". A ja, że rzucam i już nigdy nie przyjdę. Moje problemy się jeszcze nasiliły. Poszłam do innego w lutym 2018. Do teraz wytrzymałam, ale też myślę, żeby rzucić. Psychoterapia u mnie nie działa.
  14. No to witaj w klubie. U mnie sytuacja niemal identyczna. Od 20. roku życia ogromne pragnienie bliskości z drugim człowiekiem i oburzenie się w moim organizmie potrzeb seksualnych. Za kilka m-cy 25. urodziny, a ja jestem dziewicą. Nigdy nawet nie byłam z żadnym chłopakiem na spacerze. Nienawidzę swojej płci. Lubię mężczyzn. Wbrew pozorom wcale nie mają takiego "wspaniałego" życia. Mają tylko minimalnie lepiej niż kobiety. Ale w jednym mają 100% lepiej-nie rodzą dzieci i nie są w ciąży. "Stary kawaler" brzmi lepiej niż "stara panna". Szczerze mówiąc, to gdybym miała sobie wybrać żywot, to chciałabym się urodzić jako aseksualny mężczyzna, tzn. zwyczajny mężczyzna, ale bez potrzeb seksualnych (są tacy ludzie, w mniejszości, ale są, ok. 1% społeczeństwa), taki, który byłby dobry w nauce, w swojej dziedzinie, oddany pracy i neutralny w sprawach seksu, nie potrzebowałby go wcale i byłby starym kawalerem w najlepszym tego słowa znaczeniu. Seks ani by go nie oburzał, ani nie pociągał. Nie potrzebowałby go w ogóle. Chyba mam w sobie dużo męskich hormonów, chociaż, niestety, budowa bardzo "żeńska". Niski wzrost, sylwetka Wenus z Willendorfu. Koszmarny wygląd. Ale mam w sobie dużo z mężczyzny, jeżeli chodzi o charakter. Chyba mam "męską duszę", gdzieś tak z 70%. Nienawidzę tego gadania, jak to kobiety sobie dzisiaj świetnie radzą, a mężczyźni to samo dno mułu i wodorosty. Nienawidzę tego sekciarskiego feminizmu, który gloryfikuje kobiety i przedstawia je jako niewinne anioły, a mężczyzn jako wyuzdane bestie. Nienaiwdzę gadania, jak to dziewczynki sobie świetnie radzą w szkole. Ja sama miałam bardzo poważne problemy z nauką, groziło mi powtarzanie II LO, bałam się podchodzić do matury, chcoiaż zdałam niemal wszystkie przedmioty na min. 80%. Podejrzewano u mnie autyzm/zespół Aspergera. Mój obecny psychiatra przychyla się do ZA, chcoiaż nie wyklucza też zaburzeń osobowości. Nienawidzę, że należę do tej głupiej płci. Kobiety są statystycznie mniej inteligentne. Drażni mnie ta ich statystyczna przeciętność, miałkość, nijakość. U mężczyzn jest więcej przygłupów, jak i geniuszy. I dobrze. Są wyraziści. A kobiety to "mydłki" bez wyrazu. Jak widzę taką umalowaną nijaką laleczkę, to wpadam we wściekłość. Pustogłowy manekin. Kobiety nie mają generalnie poczucia humoru. Są przyziemne. Nie mają w sobie chęci przygód (generalnie, nie jednostkowo). Dla mnie nigdzie nie ma miejsca. U mężczyzn nie, bo jestem "babą". U kobiet uchodzę za "heretyka". Co do głównego wątku-myślę, że chyba powinniśmy się pogodzić z tym, że nie ma dla nas w tej dziedzinie nadziei. Nadzieja jest torturą. Lepiej samemu ją zabić. Codziennie zadaję sobie pytanie, dlaczego akurat mnie los przydzielił do kategorii "seksualnych nieudaczników". Jestem "żeńskim incelem"....Koszmar.... Nikt nie potrafi sobie nawet wyobrazić, jakie męki psychiczne przeżywam. A w nocy atakują mnie bardzo realistyczne sny erotyczne. Czasem wydaje mi się nawet, że to się dzieje naprawdę. Mimo że jestem dziewicą i nigdy nie doświadczyłam penetracji, to w tych snach bardzo często odbywam stosunek i odczuwam fizyczną obecność członka. To bardzo realistyczne. Chyba rzeczywiście moja pochwa potrzebuje "wypełniacza". Ale tego nie zrobię. Z miliona powodów. Przede wszystkim nie mam z kim. 2. Nie wiem, jak TO się robi, boję się kompromitacji 3. Boję się ciąży, bardziej niż śmierci 4. Boję się bólu defloracyjnego 5. Wstydzę się rozebrać. Jakby tego było mało, nie mogę patrzeć na pary zakochanych w kinie, na ulicy, odczuwam do nich nienawiść. Wiele bym dała, żeby tylko potrzyamć się za ręce, wyjść na spacer z chłopakiem, przeżyć namiętny pocałunek, usiąść na ławce, iść do kina. Ale nikt mnie nie chce.
  15. A to wszystkie moje niechęci muszą wynikać TYLKO z krzywd doznanych od rodziców? Nie przekonuje was, że niechęć do prokreacji może mieć głębsze powody? No właśnie. Seks to przyjemność. Ale jest niestety związany z prokreacją. W razie wpadki to ja zachodzę w ciążę i się męczę, nie partner. To nie jego wina, nikt sobie płci nie wybierał. Wnerwiałoby mnie to, że ja się męczę i obrzydliwie wyglądam, a on ma nadal swobodne życie. To faktycznie jakaś kara boska jest za zerwanie jabłka w Edenie. Boję się, że jeżeli zacznę uprawiać seks, to wpadnę. Ale jeżeli nigdy nie będę uprawiać, to będe żałować, że nie spróbowałam.
  16. To bardzo dziwna obserwacja, ale całkiem niedawno doszłam do wniosku, że na swój sposób....Cieszę się, że nie jestem aseksualna, jak kiedyś myślałam. Aseksualizm jest bezpieczny, ale w moim przypadku to była tylko ucieczka od problemu. Jestem heteroseksualna, heteroromantyczna Głupio się do tego przyznać, ale w głębi duszy ogromnie się z tego cieszę. Cieszę się, że podobają mi się mężczyźni, że odczuwam pożądanie i podniecenie, że mam sny erotyczne. Oburzałam się, że to ciężar, problem, że to utrudnia życie i muszę ze swoim ogromnym libido walczyć. Ale nie sztuka być dobrym, jeżeli się nie ma pokus. Odczuwanie tej siły życiowej sprawia, że życie jest ciekawsze i nabiera kolorów. Cieszę się, że odczuwam pożądanie, jak 99% dorosłych ludzi. Nie chcę obrażać aseksualistów, nie wiem za bardzo, jak to ubrać w słowa, ale odczuwając podniecenie seksualne i pożądanie czuję się bardziej....Hmmm... "Jak człowiek". Nie umiem tego inaczej wyrazić. PS Czy też macie coś takiego, że jeżeli podoba Wam się znajoma fizycznie osoba z pracy/szkoły/ studiów albo nawet nieznana osoba na ulicy, to łapiecie się na tym, że wyobrażacie sobie, jak z tą osobą uprawiacie seks? Ja to u siebie od niedawna zauważyłam. Podobno większość dorosłych tak ma, ale chcę się upewnić. Czy to normalne? Z jednej strony mnie to przeraża, a z drugiej te "scenariusze" w myślach ubarwiają życie. Więc jak to jest? Chyba czas już, abym skończyła potępiać swoje skłonności i potrzeby?
  17. Skąd wiesz? Rozumiem, że w wieku 30 lat odezwie się u mnie "instynkt macierzyński" i chęć przedłużenia gatunku?
  18. Nie chcę być matką! Wykluczone. Nie chcę dzieci. Adopcji z moją przeszłością nikt mi nie przyzna. Przybranych nie chcę, bo by mnie te rodzinne układy psychicznie wykończyły. A biologiczne....Boję się ciąży bardziej niż śmierci. Ciąża jest dla mnie gorsza od nowotworu. Wolę umierać na nowotwór niż mieć w środku jakiegoś aliena. Poza tym, podobno zaraz po zapłodnieniu kobietom zmienia się chemia w mózgu i są nakierowane na tego aliena. Ta zmiana chemii w mózgu to byłaby śmierć mnie-nie byłabym już nigdy tym, kim byłam do tej pory. Nie. A poród to rzeźnia. Przypomina mi tę scenę z Obcego, gdy z klarki piersiowej Johna Hurta wychodzi alien. I ten ból. Nawet jeżeli jest "cudowny", to go nie chcę. Nieudany związek/małżeństwo, można przerwać. Dziecko jest niejako przypisane do końca życia, nawet jeżeli się je fizycznie opuści.
  19. To bardzo dziwna obserwacja, ale całkiem niedawno doszłam do wniosku, że na swój sposób....Cieszę się, że nie jestem aseksualna, jak kiedyś myślałam. Aseksualizm jest bezpieczny, ale w moim przypadku to była tylko ucieczka od problemu. Jestem heteroseksualna, heteroromantyczna :) Głupio się do tego przyznać, ale w głębi duszy ogromnie się z tego cieszę. Cieszę się, że podobają mi się mężczyźni, że odczuwam pożądanie i podniecenie, że mam sny erotyczne. Oburzałam się, że to ciężar, problem, że to utrudnia życie i muszę ze swoim ogromnym libido walczyć. Ale nie sztuka być dobrym, jeżeli się nie ma pokus. Odczuwanie tej siły życiowej sprawia, że życie jest ciekawsze i nabiera kolorów. Cieszę się, że odczuwam pożądanie, jak 99% dorosłych ludzi. Nie chcę obrażać aseksualistów, nie wiem za bardzo, jak to ubrać w słowa, ale odczuwając podniecenie seksualne i pożądanie czuję się bardziej....Hmmm... "Jak człowiek". Nie umiem tego inaczej wyrazić. PS Czy też macie coś takiego, że jeżeli podoba Wam się znajoma fizycznie osoba z pracy/szkoły/ studiów albo nawet nieznana osoba na ulicy, to łapiecie się na tym, że wyobrażacie sobie, jak z tą osobą uprawiacie seks? Ja to u siebie od niedawna zauważyłam. Podobno większość dorosłych tak ma, ale chcę się upewnić. Czy to normalne? Z jednej strony mnie to przeraża, a z drugiej te "scenariusze" w myślach ubarwiają życie. Więc jak to jest?
  20. Też macie tak, że niezaspokojony popęd seksualny "rozrywa" Was od środka? Ja bardzo cierpię z tego powodu. Kiedyś jechałam w autokarze. Siedziałam sama. Strasznie mnie paliło w genitaliach i na całej powierzchni ciała. Pożądanie i podniecenie było tak silne, że myślałam, że eksploduję. Mało brakowało, a bym zaczęła jak wariat biegać po autokarze. Musiałam sobie położyć plecak na spodniach, aby zakryć rękę, którą włożyłam w spodnie i zaczęłam się masturbować. Pomogło, ale tylko lekko i tylko na krótko. Czy to prawda, że ludzie, którzy potrzebują seksu i go nie uprawiają, po zbyt długiej abstynencji fatalnie się czują?? Zawsze myślałam, że to brednie...
  21. Akurat chodzę do psychoterapeuty (ma dyplom z psychologii i seksuologii) od prawie roku oraz od prawie dwóch lat biorę antydepresanty. i czemu niby ta psychoterapia nie pomaga? Psycholog twierdzi, że to moja wina, bo ja niby nie chcę pomocy i że wolę żyć ze swoim problemem, bo pomimo iż sprawia mi ogromne cierpienie, to wolę to, co znam, niż zmierzyć się z nową sytuacją, jaką przyniesie próba rozwiązania problemu. Ja po prostu nie wierzę, że może być dobrze. Nie wierzę w miłość, zwłaszcza między kobietą a mężczyzną.
  22. Wiem, że może Wam się to wydawać absurdalne, ale błagam, odpowidzcie mi na te pytania: Czy mam prawo do: 1. Randek 2. Romansów 3. Flirtów 4. Miłości do mężczyzny 5. Seksu 6. Ślubu tylko cywilnego 7. Podziwiania tylko i wyłącznie atrakcyjności fizycnzej jakiegoś mężćzyzny, bo np. mi się spodobał gość z filmu 8. Wyobrażania sobie seksu z mężczyznami, którzy mi się podobają? Ja ciągle z tyłu głowy mam myśl:"nie wolno, nie wolno ci, to jest dla ciebie zabronione"
  23. Ja też mam 25 lat i jestem skazana na wieczną samotność. Jestem "męską kobietą". Mam męskie zainteresowania, chociaż nie odczuwam pociągu seksualnego do kobiet. Od pięciu lat czuję pożądanie i podniecenie, moje libido jest ogromne. Bardzo często śnią mi się sny erotyczne, czuję jak mnie pali w genitaliach. Masturbacja jest dla mnie żałosna, bo brakuje żywego człowieka. Tak bardzo chcę dotknąć młodego mężczyzny w moim wieku. Brakuje mi dotyku, przytulenia, pocałunku. Popęd seksualny mnie wykończy. Rozrywa mnie od środka. Niewyobrażalnie cierpię. Mimo to jestem dziewicą. Nie dlatego, że to mi pasuje, tylko i wyłącznie ze strachu i braku jakichkolwiek umiejętności. Boję się bólu, ciąży, kompromitacji. Wiem, że wielu moich rówieśników ma dawno pierwszy raz za sobą. Myślę, że w wieku 30 lat też będę dziewicą. Nikt mnie noe chce. Ja nie żyję jak człowiek, ja wegetuję.
  24. Jak widać, w XXI wieku można. Przecież czasopisma typowo dla "kobiet" są nudne. Czasopisma dla mężczyzn maja ciekawsze tematy, jest coś o nowinkach technicznych, motoryzacji, a nie różowe kwiatki i dom nad rozlewiskiem. Nikt nie miał tak purytańskich, nieprzyjemnych i zakłamanych rodziców jak ja??? Ciekawe, jak byli w stanie mnie zrobić z takim podejściem do seksu. Im było wolno się w łóżku zabawiać, a mnie nie wolno. Nienawidzę ich.
×