Skocz do zawartości
Nerwica.com

LostStar

Użytkownik
  • Postów

    192
  • Dołączył

Treść opublikowana przez LostStar

  1. "Miłość nie pyta o wiek"-zgodzilibyście się z tym? Czy możliwe jest znaleźć miłość w wieku 30+? Albo przeżyć pierwszą miłość w wieku 25+?
  2. Fidelio, a co niby mogę zrobić w tej sprawie?? Przecież nie przyjdzie do mnie sam żaden młody mężczyzna, nie zapuka do moich drzwi i nie powie:"Witam, jestem X. Chcę z Tobą dzielić życie. Zostaniemy parą? Za dwa lata bierzemy ślub." Szkoda, że tak się nie dzieje. Nie mam pojęcia, skąd ci sparowani wzięli te swoje drugie połówki.
  3. Wasze komentarze i wszelkie artykuły i książki na te tematy są bardzo "budujące". Przeczytałam multum książek na ten temat, m.in. Lwa-Starowicza i nie pomogły. Wręcz przeciwnie, nienawidzę tego jeszcze bardziej. Jakie to wszystko brudne, pokrętne, oślizgłe, nieogarnione, mgliste. Seks, związki, małżeństwa, relacje damsko-męskie-to najgorsza dziedzina ludzkiego życia. NAJGORSZA. Chcę, aby to nie istniało. Świat byłby lepszy bez tego cholerstwa. Byłoby o połowę problemów mniej. NIENAWIDZĘ zakochanych par. Nienawidzę ludzi, którzy są po ślubie. Nie mogę na nich patrzeć. Chce mi się wtedy płakać i wyć z rozpaczy i bezsilności. Jakby pokazywać kulawemu zwycięzców maratonów.
  4. Ja po prostu nie wierzę, że może być dobrze. Nie wierzę, że ktokolwiek kiedyś mnie będzie chciał i poukładam sobie życie. I że będę żyć szczęśliwie.
  5. Jestem na urlopie zdrowotnym na studiach. Zaledwie 1,5 roku zaliczone, akurat na półmetku...A miało być tak dobrze. Przeczytałam kilkanaście artykułów, że u kobiet w wieku 30+ znalezienie miłości, męża, drugiej połówki graniczy z cudem. Jestem załamana. Tak pewnie będzie. 25 lat i 2 m-ce. Będzie tak dożywotnio. Nie zaznam miłości, związku, seksu. Nie zaznam bliskości fizycznej i duchowej z mężczyzną. Czy ja chciałam coś złego, chciałam za dużo? Jestem zdziwaczałą osobą, czasem (mam tak od przedszkola), czuję się mężczyzną. Zostanę dożywotnią dziewicą z nawykami starego kawalera. Chodzę od 1,5 roku na psychoterapię u psychoterapeuty psychologa/seksuologa. Ale.....Efekty żadne. Jestem zmęczona. Nie mam żadnej radości życia. W rodzinie nie mam NIKOGO, kto mnie kocha. Mam ochotę zasnąć i już nigdy się nie obudzić. A młodych mężczyzn 18-35 to ja sobie mogę pooglądać tylko w Internecie. Ktoś na to ciężko zapracował, żeby ukształtować tak dysfunkcyjną seksualnie i życiowo jednostkę, jak ja.
  6. Miłość to "czynne zainteresowanie się życiem i rozwój tego, co kochamy" (wg E.Fromma). Zgadzam się z tym.
  7. Pojutrze skończę 25 lat. Nie mam NIC. Nie mam pracy, wykształcenia (jestem dopiero na drugim roku studiów, a powinnam być już rok po magisterium), nie mam mężczyzny. Nigdy nie byłam w związku. Nawet gdybym była, to nie wiedziałabym, co robić. Przegrałam wczesną młodość (17-25). Dlaczego średnia (25-29) miałaby być inna? Czy jest sens, żeby 50-letni analfabeta uczył się czytać i pisać? Jest już za stary, żeby się uczyć. Jednak szczeniackie miłostki to ważne życiowe doświadczenie.
  8. Seks jest bardzo ważny. Nie jest najważniejszy, ale jest bardzo ważny. Nawet osoby nieaktywne muszą ten aspekt życia przemyśleć. Ignorowanie tej dziedziny prowadzi do katastrofy.
  9. Ale ja nie chcę żyć w celibacie!!! Nie znoszę tego słowa. Gdy je słyszę, moje cierpienie zwiększa się jeszcze bardziej. W najgorszych koszmarach nie podejrzewałabym, że szukanie drugiej połówki jest tak trudne. Tym bardziej nienawidzę tych, którym się udało.
  10. Za tydzień moje 25. urodziny. I pójdzie mi na 26. rok dziewictwa, a nie należę do zwolenników czekania do ślubu, więc....Jestem totalne nieudolna. Miesiąc temu przez emaila wyznałam miłość chłopakowi. Bałam się wprost. To i tak dużo. On mi dał kosza.Boli. Straszliwie boli. Minęły cztery miesiące od napisania przeze mnie tego wątku i moja sytuacja nie poprawiła się nawet o milimetr. Podejrzewam, że w wieku 30 lat już wszyscy będą mieli pierwszy raz za sobą, połowa będzie już w związku małżeńskim albo niedługo przed. Ja będę 30-letnią dziewicą, która nigdy nie była nawet z chłopakiem na spacerze. Obwiniam o swój żałosny stan środowisko, które mnie tak wychowywało. Seks, miłość-tematy zakazane. Przez 20 lat wdychałam dym tytoniowy i teraz mam złośliwy nowotwór płuc (metafora)-jak mam nie nienawidzieć ludzi, którzy mi to samotne, wstydliwe cierpienie zgotowali???!!
  11. LostStar

    religia a seks

    refren, treść Twoich wypowiedzi jest przerażająca. Jak wszystkich pisanych przez konserwy. Dla Ciebie człowiek to kawał mięsa, maszynka do rodzenia, prokreacji. I bardzo podoba mi się XIX-wieczny romantyzm, powieść gotycka itd. Ja nigdy nie chciałam być matką i być nie zamierzam. Chcę współmałżonka, który będzie podzielał moje poglądy. I mam do tego prawo. Boję się wypowiedzi ludzi, którzy wyznają taką ideologię, jak Ty. Jest przerażająca. Przesycona brutalnym, mrocznym biologizmem-afirmacja gorzkiego zwycięstwa gatunku nad jednostką.
  12. Jak w temacie. Chcę wierzyć, że po 30 nie jest za późno (zwłaszcza dla kobiety), aby się zakochać, wziąć ślub i przeżyć pierwszy raz. Czy ktoś z Was przeżył coś takoego po 30? Albo zna kogoś takiego? Wiecznych samotników, przekreślonych przez otoczenie, którzy niespodziewanie szczęśliwie zakochali się np. w wieku 34 lat?
  13. Może to zabrzmi pretensjonalnie, ale bardzo brakuje mi miłości i dotyku. Bardzo cierpię. Mam swój scenariusz wymarzonej śmierci. Chciałabym odejść w ramionach ukochanego mężczyzny. Aby mnie podtrzymywał i rozmawiał ze mną w ostatnich chwilach. Chcę odejść pierwsza. Boże, tak bardzo boję się wdowieństwa!!! Nie chcę zostawać sama i być na pogrzebie mojej drugiej połówki!!! Nawet gdybym znalazła drugiego towarzysza życiowego, to nie chcę dzielić swojego serca dla dwóch. To by było schizofreniczne. Chociaż prawdopodobieństwo, że ten drugi też umrze przede mną, byłoby na szczęście już mniejsze. Jeżeli by mój pierwszy ukochany umarł, to mam plan Przeczytałam gdzieś o historii pewnego starszego wdowca i zrobię to samo, co on. Pójdę z moim nowym towarzyszem życiowym na grób mojego pierwszego ukochanego, przedstawię go i zapytam się, czy mogę wziąć z tym drugim ślub Na pewno nie będzie miał nic przeciwko temu. Ale wyedy na pewno moje serce będzie do tego pierwszego należało. Tego drugiego będę lubić i uprawiać z nim seks, ale ten 1 to będzie moja pierwsza i najczystsza miłość.
  14. LostStar

    religia a seks

    Dlaczegi "dorabianie się, doktorat" mogą być bezduszne? Co w tym złego? To prokreacja, rozmnażanie jest bezduszne!! Prokreacja to śmierć!!! Gorzkie zwycięstwo gatunku nad jednostką. I nie chcę być nigdy w ciąży ani rodzić dzieci!! I cieszę się, że moje obecne depresanty mogą spowodować poronienie-to daje mi pretekst dla otoczenia, iż nie mogę teraz powiększać rodziny. I tak, boję się ciąży, porodu, macierzyństwa. I uważam, że małżeństwa mają prawo nie mieć dzieci. A Twoja wypowiedź to przejaw bezdusznego pronatalizmu.
  15. Właśnie się dowiedziałam, iż mój daleki kuzyn, lat 27, żeni się w przyszłym roku. Jestem przeszczęśliwa. Kolejna znana mi osoba, która bierze ślub przed 30. Ja mimo 25 nigdy nawet za rękę się z chłopakiem nie trzymałam. Ta para ma ten etap dawno za sobą. Jednak według GUS najwięcej ślubów jest w grupie wiekowej 25-29. To "cudowne" uczucie-ten pożerajacy głód bliskości przy jednoczesnym emocjonalnym upośledzeniu, widoku setek zakochanych par i tej piekielnej świadomości, iż nikt ze mną nie chce i nie będzie chciał chodzić. To okrutne. Dlaczego moim znajomym się udaje chodzić z drugą połówką, a mnie nie? Czy ja nie mam prawa do miłości i bliskości???
  16. LostStar

    religia a seks

    Czyli potrzeby seksualne i "apetyt" na seks nie są niczym złym? To po co to jest, skoro to takie złe??!! Nie, nie mylisz się.
  17. Mnie od związku odrzuca też m.in. idea płodzenia dzieci, zakładania rodziny. Fuj. Boję się, że np. w wieku 40 lat mojemu wybrankowi włączy się instynkt ojcowski, przykuje kajdankami do łóżka i napluje mi spermą od dołu wbrew mojej woli. Do dzisiaj mam traumę "uświadomionego dziecka". Wciąż nie mogę się pogodzić z tym, wciąż nie dociera do mnie, że niewinne dzieci powstają przez...Uprawianie seksu!!!! Ludzie, to jest ohydne!!! Brzydzę się tego. Kobieta rozkłada nogi jak martwa kałamarnica, jak martwy kraken. A mężczyzna pluje jej od dołu białym kleikiem. Przez trzy kwartały kobieta wygląda jak obleśny hipopotam. Poród to rzeźnia. A noworodki są tak szpetne, że trudno uwierzyć, że to człowiek. Pamiętam jak dziś w LO-nauczycielka przedsiębiorczości o noworodkach i porodach (poruszała temat o tym, jak w zakłamany sposób są pokazywane małe dzieci w reklamach):"Prawdziwy noworodek to przypomina taką różową małpkę. Dziewczyny, jak urodzicie dziecko, będzie to dla was najpiękniejszy widok na świecie." A niech się goni!!!! A ja w środku umierałam ze strachu, byłam tym przerażona, poczułam nienawiść do aspektów swojej płci związanych z rozmnażaniem. To upadlające. Moja dusza cieepi!!! Ale wiem, że nikogo to nie obchodzi. Nie chcę zaszczytnej roli noszenia w sobie życia i wydawania na świat potomstwa. Nie......To tak, jakby ktoś mnie żywcem wymyślnie torturował i ubierał to w gornolotne słowa. Zabierzcie to!!!! Dajcie jakiejś kobiecie, która tak chce żyć i mieć 7 dzieci!!!!! Ale mnie to zabierzcie!!!! Nie chcę tego!!!!! NIC nie chroni przed ciążą. Nawet wiek. Ile to kobiet po 40. przestało się zabezpieczać z myślą, że mają minimalne szanse na zapłodnienie? Multum-i multum z nich zaraz zaliczyło wpadkę zostając mamusiami w wieku 43, 45 i więcej lat. Ma ktoś podobny problem? Na pewno niektórych mężczyzn też odrzuca idea zostania ojcem i czują, iż nie podołają temu zadaniu?
  18. Mnie od związku odrzuca też m.in. idea płodzenia dzieci, zakładania rodziny. Fuj. Boję się, że np. w wieku 40 lat mojemu wybrankowi włączy się instynkt ojcowski, przykuje kajdankami do łóżka i napluje mi spermą od dołu wbrew mojej woli. Do dzisiaj mam traumę "uświadomionego dziecka". Wciąż nie mogę się pogodzić z tym, wciąż nie dociera do mnie, że niewinne dzieci powstają przez...Uprawianie seksu!!!! Ludzie, to jest ohydne!!! Brzydzę się tego. Kobieta rozkłada nogi jak martwa kałamarnica, jak martwy kraken. A mężczyzna pluje jej od dołu białym kleikiem. Przez trzy kwartały kobieta wygląda jak obleśny hipopotam. Poród to rzeźnia. A noworodki są tak szpetne, że trudno uwierzyć, że to człowiek. Pamiętam jak dziś w LO-nauczycielka przedsiębiorczości o noworodkach i porodach (poruszała temat o tym, jak w zakłamany sposób są pokazywane małe dzieci w reklamach):"Prawdziwy noworodek to przypomina taką różową małpkę. Dziewczyny, jak urodzicie dziecko, będzie to dla was najpiękniejszy widok na świecie." A niech się goni!!!! A ja w środku umierałam ze strachu, byłam tym przerażona, poczułam nienawiść do aspektów swojej płci związanych z rozmnażaniem. To upadlające. Moja dusza cieepi!!! Ale wiem, że nikogo to nie obchodzi. Nie chcę zaszczytnej roli noszenia w sobie życia i wydawania na świat potomstwa. Nie......To tak, jakby ktoś mnie żywcem wymyślnie torturował i ubierał to w gornolotne słowa. Zabierzcie to!!!! Dajcie jakiejś kobiecie, która tak chce żyć i mieć 7 dzieci!!!!! Ale mnie to zabierzcie!!!! Nie chcę tego!!!!!
  19. LostStar

    religia a seks

    Dlaczego uważasz, że mam postawę "seksualnego anorektyka"? Możesz rozwinąć myśl? Zaciekawiło mnie to porównanie.
  20. Dziękuję Ci za pełną współczucia i zrozumienia wypowiedź :) Na pewno przyniosła mi pocieszenie i nieco ulżyła mojemu cierpieniu :)
  21. LostStar

    religia a seks

    Refren, ja jednak uważam, że ta wizja moralności, którą reprezentujesz, jest szkodliwa. Stoję po stronie tego "zepsutego świata". Stoję po liberalnej stronie i uważam, że liberalne podejście jest rozsądne. A ten moralny rygoryzm i ascetyzm to przyczyna ogromnych, niewyobrażalnych cierpień i dramatów. To moje ostatnie słowo w tym temacie. Nie chcę dalej ciągnąć tej polemik z Tobą. W ogóle mnie Twoje argumenty nie przekonują. Uważam też, że zwolennicy tej rygorystycznej seksualnej moralności przejawiają lekceważenie dla ogromnych cierpień młodych ludzi oraz brak elementarnego nawet zrozumienia dla inności. Zero empatii i współczucia. Tylko nakaz i zakazy. Taki rygoryzm i ascetyzm to prosta droga do zaniku miłości (zostaje wtedy tylko poczucie obowiązku, a to za mało, negacja emocji, uczuć to takie samo wypaczenie co negacja logiki i rozsądku), do depresji i alienacji ludzi, którzy nie wpisują się w schemat "jedynie słusznej drogi".
  22. LostStar

    religia a seks

    Wiem, że niektórzy ludzie żyją bez seksu i jest im z tym dobrze, jednak jest ich niewielu, jakieś % społeczeństwa, tzw. aseksualiści. Jednak większość ludzi nie jest aseksualna. Twój wywód jest może i logiczny na ekranie komputera, jednak nie liczy się to zupełnie z osobistymi dramatami, doświadczeniem, empiryzmem. Zakony-życie w odosobnieniu, noszenie zgrzebnych szat, brak relacji intymnych z drugim człowiekiem, kolektywizm-nie, to NIE jest zdrowe. To prowadzi do szaleństwa. Wystarczy sobie poczytać zapiski mistyczek, np. św. Teresa z Avila, św. Faustyna Kowalska. Przerażające jest to, jak bardzo te, z pozoru zupełnie "niewinne" wizje, są rozerotyzowane. Ja swoje zasady mam. Powoli, z oporami, ale jednak, uczę się akceptować moje sny i fantazje erotyczne, moje ogromne libido. I czuję się z tym trochę lepiej. Dzięki temu nie zadręczam się z powodu moich skłonności i nie skrzywdzę żadnego chłopaka. Nie wymuszę na nim seksu. Dzieliłam pokój z chłopakami podczas prac w terenie (kierunek pokrewny z geologią). Towarszystwo lat 20-30. I co? ZERO seksu. Owszem, były żarty, ale nikt nikomu krzywdy nie zrobił. Twoje podejście do rozmnażania jest dosyć niefrasobliwe. Wolę jednak te Oświeceniowe wartości. Zapewnienie btu materialnego i odpowiedniego poziomu życia dziecku jest bardzo ważne. Dewaluacja tego to błąd. "Czystość"-już sama ta nazwa sugeruje, iż seks, zarówno stosunek seksualny, jak i fantazje erotyczne, to zło, brud. Mam rację? Refren, ja jednak uważam, że ta wizja moralności, którą reprezentujesz, jest szkodliwa. Stoję po stronie tego "zepsutego świata". Stoję po liberalnej stronie i uważam, że liberalne podejście jest rozsądne. A ten moralny rygoryzm i ascetyzm to przyczyna ogromnych, niewyobrażalnych cierpień i dramatów. To moje ostatnie słowo w tym temacie. Nie chcę dalej ciągnąć tej polemik z Tobą. W ogóle mnie Twoje argumenty nie przekonują.
  23. Wydaje mi się, że jeszcze tego tematu nie było, a jest dosyć powszechny. Od dzieciństwa miałam wątpliwości na temat wiary, religii, Boga itd. Dużo czytałam, poszerzałam wiedzę. Moi rodzice i krewni mieli niemal zerową wiedzę na temat katolicyzmu, który niemal przemocą mi wpajali. Kazali mi chodzić do kościoła, nawet w wieku 18-19 lat. Nie było zmiłuj się. Nie, nie miałam ŻADNEJ mocy przeciwstawić się. Ukaraliby mnie taką "przemową", awanturą, że dla świętego spokoju wolałam chodzić. Nienawidziłam chodzić do kościoła. Nienaiwdziłam tego, że muszę stać na baczność niemal. Ze złości gryzłam hostię zębami w ustach za to, że moja rodzina mnie źle traktuje, a do kościółka się elegancko ubieramy i cała 4 grzecznie chodzi w każdą niedzielę i święta nakazane. Tylko po co? W moim domu nie mówiło się o Bogu, wierze, miłości, religii. Chyba chodzili po to tylko, żeby się ludziom pokazać. Drugie dziecko, z którym mam zakaz kontaktu, wysłali do katolskiej szkoły. Na bierzmowanie rodzeństwa nie zaprosili ani mnie, ani dziadków. M.in. stąd mam taką nienawiść do KK, do katolicyzmu. I nikt mi nie wmówi, że to nei katolicyzm jest zły, tylko ludzie to wypaczają. Nie. Mam mocne podstawy twierdzić, iż to sam katolicyzm, jego założenia, sprzyjają takim patologom rodzinnym. Na moje wątpliwości do Biblii itd., matka mówiła: "Twoja prababcia całe życie Biblii nie czytała i całe życie do kościoła chodziła". Jak w III LO chciałam się przepisać na etykę, bo religia była farsą, a na etyce było mało ludzi i można było każdy temat poruszać, to "nie demoralizuj drugiego dziecka". Gdy ogromnie cierpiałam psychicznie i fizycznie, oni na to:"Chrystus też cierpiał"....Nienawidzę ich i tej postaci. Ktoś miał podobnie?
  24. LostStar

    religia a seks

    Wiem, że niektórzy ludzie żyją bez seksu i jest im z tym dobrze, jednak jest ich niewielu, jakieś % społeczeństwa, tzw. aseksualiści. Jednak większość ludzi nie jest aseksualna. Twój wywód jest może i logiczny na ekranie komputera, jednak nie liczy się to zupełnie z osobistymi dramatami, doświadczeniem, empiryzmem. Zakony-życie w odosobnieniu, noszenie zgrzebnych szat, brak relacji intymnych z drugim człowiekiem, kolektywizm-nie, to NIE jest zdrowe. To prowadzi do szaleństwa. Wystarczy sobie poczytać zapiski mistyczek, np. św. Teresa z Avila, św. Faustyna Kowalska. Przerażające jest to, jak bardzo te, z pozoru zupełnie "niewinne" wizje, są rozerotyzowane. Ja swoje zasady mam. Powoli, z oporami, ale jednak, uczę się akceptować moje sny i fantazje erotyczne, moje ogromne libido. I czuję się z tym trochę lepiej. Dzięki temu nie zadręczam się z powodu moich skłonności i nie skrzywdzę żadnego chłopaka. Nie wymuszę na nim seksu. Dzieliłam pokój z chłopakami podczas prac w terenie (kierunek pokrewny z geologią). Towarszystwo lat 20-30. I co? ZERO seksu. Owszem, były żarty, ale nikt nikomu krzywdy nie zrobił. Twoje podejście do rozmnażania jest dosyć niefrasobliwe. Wolę jednak te Oświeceniowe wartości. Zapewnienie btu materialnego i odpowiedniego poziomu życia dziecku jest bardzo ważne. Dewaluacja tego to błąd.
  25. LostStar

    religia a seks

    Katolicka etyka seksualna jest przerażająca. Ciekawi mnie, co mieli w głowie ludzie, którzy ją wymyślili, np. papież Paweł VI. Dodam, że w luteranizmie czy cerkwi prawosławnej antykoncepcję uznaje się za prywatne sprawy małżonków. Głównym celem małżeństwa nie jest prokreacja. Rozwody nie są pochwalane, ale są dopuszczalne. Katolickie podejście do seksu jest zbyt rygorystyczne. Tego NIE DA SIĘ przestrzegać. To jest oderwane od ludzkich emocji, doświadczenie, empiryzmu. Te reguły trącą taką bezczelnością, pryncypializmem i mogą zranić tak delikatny obszar życia ludzkiego, jakim jest seksualność. Według KK: Seks przedmałżeński NIE Antykoncepcja (nawet w małżeństwie!!) NIE Nie rozumiem rzekomej szkodliwości prezerwatywy, że to niby oddala małżonków od siebie, bo nasienie musi być złożone w pochwie kobiety.....To jest chore!!! Seks w małżeństwach tylko cywilnych NIE Seks homoseksualny NIE (A sama skłonność nie jest grzechem. Więc co? Taki człowiek ma całe życie nie uprawiać seksu. To okrutne. To tak, jakby powiedzieć:"Wolno ci odczuwać głód, ale nie wolno ci jeść.") Bezdzietne małżeństwa z wyboru NIE Fantazje seksualne (które są zupełnie NORMALNE u 99% dorosłych ludzi) NIE Masturbacja NIE Komu wolno według KK uprawiać seks? Single homo i hetero NIE Księża NIE Zakonnicy/zakonnice NIE Małżeństwa tylko cywilne NIE Małżeństwa kościelne w sytuacji gdy stosują prezerwatywę i/lub tabletki antykoncepcyjne NIE Małżeństwa kościelne (nie można się rozwieść, trwa do śmierci współmałżonka. Nieważne, że wszystkie próby pogodzenia i rozwiązania problemu zawiodły. Nieważne, że mąż/żona stosuje przemoc, krzywdzi dzieci. NON POSSUMUS i koniec)-każdy stosunek musi być "otwarty na życie"-ZAWSZE trzeba liczyć i zgodzić się z tym, że seks może skończyć się ciążą. Dopuszczalne są jedynie tzw.metody naturalne, czyli współżycie w okresach niepłodnych kobiety, kiedy szansa na zajście w ciążę jest mniejsza. Efekt? Zauważyłam, że wszystkie ortodoksyjne katolickie małżeństwa mają min.4 dzieci. Czyli PRAWIE NIKOMU nie wolno wg KK uprawiać seksu. W tej sytuacji mówienie, że KK pozytywnie się odnosi do ludzkiej seksualności to potwarz. Wiem, że do tych zasad niektórzy katolicy się nie stosują. Reguły są wszędzie potrzebne, w seksie też. Lecz nadmiar reguł może człowieka złamać. Ta doktryna w sytuacji, gdy człowiek się nią za bardzo przejmie i jej nie zlekceważy, prowadzi do ludzkich dramatów. Zgadzacie się ze mną?
×