Skocz do zawartości
Nerwica.com

LostStar

Użytkownik
  • Postów

    192
  • Dołączył

Treść opublikowana przez LostStar

  1. Już rozwiązałam swój problem. Już nie cierpię. Wybór między związkiem/małżeństwem a życiem w pojedynkę to wybór między dżumą a cholerą. I tu, i tam się cierpi. Samotnikom brakuje bliskości, ale "związkowcom" wolności. I jeszcze te konflikty...I to, że 90% owdowiałych to kobiety. Nie ma głupich!! Nie zostanę starą, 90-letnią raszplą, której mąż umarł w wieku 57 lat. Nie będę się już łudzić, że spotkam swojego wybranka. Nie, nie spotkam. Po 30. szansa spadnie do zera. Zostaną zdziwaczali samotnicy bez umiejętności związkowych, albo sterani życiem rozwodnicy. Po 40. ludzie zaczną być dziadkami. Nie wierzę w miłość po 50. Takie przypadki to wygrana w lotto. Jak to kiedyś bardzo mądre hasło reklamowe głosiło:"cuda się zdarzają, ale nie warto na nie liczyć." Na studiach nikt nie jest mną zainteresowany, teraz idę na zajęcia z rokiem niżej, bo miałam pół roku urlopu dziekańskiego i....znowu sfeminizowane towarzystwo :) Nie. Nie chcę cierpieć non stop. Wolę być dożywotnio starą panną niż starą 75-letnią wdową,która nie ma żadnych szans na ponowny związek. Owdowiali mężczyźni częściej ponownie się żenią, bo jest więcej kobiet. Wśród grupy wiekowej 65+ jest mnóstwo bab i promil mężczyzn. Jak ja nienawidzę kobiet!!! Niedobrze mi się robi, gdy patrzę na to sączące słodkie likiery towarzystwo wzajemnej adoracji!!! Zabiłam nadzieję na znalezienie swojej połówki. Dokonałam "eutanazji marzenia". I dobrze. Czuję się teraz znacznie lepiej ze świadomością, że NIGDY nie spotkam swojego wybranka i z NIKIM nie będę dzielić życia. To, że oszczędzę sobie "rozkoszy" wdowieństwa, kłótni małżeńskich i sporów o to, czy mieć dzieci (bo mężowi, który nie chciał mieć dzieci nagle w wieku 40 lat włączy się instynkt ojcowski i będzie chciał mnie zapłodnić albo się ze mną rozwiedzie, żeby szukać młódki rozpłodowej i znowu zostanę sama) to plus.
  2. Nie, nie mam żadnego pomysłu, żadnej koncepcji, gdzie iść, żeby poznać młodego mężczyznę do związku. Jestem porażona, że to tak wygląda. Byłam przekonana, że to samo przychodzi....
  3. Dobrze wiesz, że chodzi mi o małżonków, a nie gołębie pocztowe.
  4. Wpadam już w jakieś szaleństwo....Wszędzie widzę "zaobrączkowanych"..Ja też chcę!!!
  5. A najgorsze są te wiadomości w stylu:"emotikona uśmiech", albo "hejka", "co tam"....Koszmar!!!!! Jak można rozmawiać na takim poziomie???
  6. Czy to ma jakąkolwiek skuteczność? Czy jest jakakolwiek szansa, iż korespondencja z portalu randkowego może się przerodzić w miłość? Czy są jakieś szczęśliwe małżeństwa, które się poznały dzięki temu, a potem zaczęli się ze sobą zadawać w realu? Przecież portale randkowe istnieją od 15 lat...
  7. Jestem zdruzgotana. Już wolę nienawiść niż ignorowanie, lekceważenie. Ono boli miliard razy bardziej. Zarejestrowałam się na kilku portalach randkowych, zamieściłam zdjęcia, atrakcyjny opis i.....Odzew żaden!!!!! Te portale to oszustwo!! Byłam pełna nadziei i entuzjazmu, a one obiecują gruszki na wierzbie. Ich skuteczność jest ZEROWA.
  8. Mieszkam w mieście, które sąsiaduje bezpośrednio z Katowicami. Widać, że los się na mnie uwziął i postanowił, że nigdy nie zaznam szczęścia w dziedzinie życia związkowego.
  9. A gdzie i w jaki sposób poznają tego mężczyznę swojego życia? I jak to się robi, że relacja z poziomu znajomy-znajoma wchodzi na poziom związku????
  10. To skąd się niby biorą na całym świecie te pary w wieku 16-86 lat, które obserwuję? Kto mi da gwarancję, że stanie się w moim życiu tak, że trafi wreszcie "swój na swego"??? Mam żyć latami w tej rozrywającej psychikę na strzępy niepewności?
  11. Tak, po 30 bardzo ciężko kogoś spotkać. Jeżeli kobieta w dodatku pracuje w miejscu, gdzie są prawie same kobiety, to nie ma ŻADNYCH szans na poznanie wybranka. Muszą być spełnione dwa warunki: 1. Ten mężczyzna musi być wolny 2. Ten mężczyzna musi być zainteresowany miłosną relacją. Pół roku temu wyznałam swoje uczucie chłopakowi, w którym się zauroczyłam, z którym chciałam chodzić. Bardzo mi się podobał-i z wyglądu, i z charakteru, i z zainteresowań. Miał tyle samo lat-25. Był wolny. Odrzucił mnie. Bolało.
  12. To był jego pierwszy ślub? Z równolatką czy jakąś 20-latką? Kobiety w wieku 40+ już nie mają ŻADNYCH szans na miłość.
  13. Za pół roku będę mieć 26 lat. Pięciolecie 25-29 najgorsze pod tym względem. Mój kolega, lat 29, w zeszłym roku się ożenił. Stwierdził, że jest pod trzydziestkę i "najwyższy czas". Żona o jeden rok młodsza. Będę w mediach społecznościowych widziała wysyp ślubów wśród znajomych, już teraz go widzę. Mój daleki kuzyn, lat 28, w przyszłym roku bierze ślub. Kolejna znana mi osoba, która bierze ślub przed 30. Zostanę starą samotną kobietą. Próbowałam seksu, ale miłość i małżeństwo nie dla mnie. "Stary kawaler" brzmi jakoś mniej strasznie niż "stara panna". Stare panny są wyśmiewane. Nie chcę być singielką, ale chcieć to nie znaczy móc. Błędy wychowawcze i brak doświadczeń związkowych pomimo 25 lat spowodowały, że jestem skazana na permanentną samotność.
  14. Chciałabym poznać swojego Wybranka. Dzielić z nim życie. Mieszkać , nim razem. Wziąć z nim ślub. Adoptować wspólnie psa. Chodzić na spacery, robić mu śniadania, dyskutować o historii i polityce. Uprawiać seks tylko z nim, poznać smak seksu z miłości. Spać w jednym łóżku z Ukochanym i umrzeć przed nim. On po jakichś 2-3 latach dołączyłby do mnie i pochowano by nas we wspólnym grobie łacińską sentencją "Amor omnia vincit." Czy ja chcę tak dużo? Najbardziej ludzka rzecz na świecie!!! Teraz będzie wysyp ślubów, przedział wiekowy 25-29. Oczywiście, nie będzie to dotyczyć mnie. Jestem kaleką emocjonalnym.
  15. To nie wyobraźnia, tylko FAKT-seks oralny bez prezerwatywy grozi zarażeniem wirusem HIV.
  16. Przecież tyle się pisze o wzrastającej w zastraszającym tempie liczbie zakażeń HIV w Polsce. Wiem, że najbardziej niebezpieczny pod tym względem jest seks analny i waginalny bez zabezpieczenia, ale przy fellatio bez prezerwatywy też istnieje takie ryzyko.
  17. Nacięłam się. Kilka dni temu zrobiłam mężczyźnie fellatio bez prezerwatywy. Teraz boję się, że mogłam się zarazić HIV-em (nie wiem, czy jest zarażony). Teraz muszę trzy miesiące wytrzymać bez seksu i zrobić test. Spodobały mi się te przygody. Czy to coś złego, że chciałam nadrobić stracone lata? A teraz umieram ze strachu. Grozi mi 30 lat na lekach.
  18. Przeszłam długą drogą. Od antyseksualizmu do hedonizmu. Zasmakowałam w wakacje w przygodach na jedną noc ( z zachowaniem zasad bezpieczeństwa). Spodobało mi się to. Uwielbiam to robić. Czy to oznacza, że jestem złym człowiekiem? Czy polubienie przygód na jedną noc pozbawia mnie człowieczeństwa? Czy tylko mężczyzna ma prawo takie przygody mieć i je lubić, a kobieta nie?
  19. Nie poznaję siebie. Od twardego antyseksualizmu przeszłam do tego, że spróbowałam seksu i sprawia mi on ogromną przyjemność. Zastanawia mnie jednak, jak smakuje seks z miłości. Chyba zupełnie inaczej niż przygoda na jedną noc. Taka przygoda jest ekscytująca i jeżeli się przestrzega pewnych zasad, to nie jest niebezpieczna, ale chyba seks z Tym Jedynym jest nieporównywalnie lepszy....
  20. Chcę zabić tę nadzieję. NIGDY z nikim nie będę. I nie zaznam szczęścia w miłości.
  21. W związkach są kłótnie. Byłam przekonana, że jeżeli para się kocha, to ta miłość chroni ich przed konfliktami. Okazało się, że tak nie jest. Nie chcę kłótni i konfliktów. Nie chcę utraty wolności, indywidualności. Dlatego m.in. tak nienawidzę sparowanych-że z pełną świadomością wchodzą w to bagno i powiększają zło tego świata. Wybór między związkiem a samotnictwem to wybór między dżumą a cholerę. I tak źle, i tak niedobrze. Samotnikom brakuje drugiej połówki, bliskości, lecz w związkach są konflikty i brak wolności. Nie chcę. Mam problem, który mnie wyniszcza od środka, pożera moją duszę. Jest on nierozwiązywalny. Nie chcę się dłużej łudzić. Nie można mi pomóc. Zerwę psychoterapię i nabluzgam żonie mojego psychoterapeuty najwięcej , jak się da. Powiedział, że mnie wyrzuci, gdy "obrażę jego kobietę. " Tak, chcę tego. Chcę, żeby mnie wyrzucił. Nadzieja jest torturą. Chcę ją zabić. Chcę być buntownikiem do końca. Obrażę ją. Nazwę ją "krową". I powiem, że tylko kopulacja ich przy dobie trzyma. I sprawi mi to ogromną rozkosz.
  22. Jak ja nienawidzę tematu relacji damsko-męskich, różnic płciowych, małżeństw, miłości między kobietą a mężczyzną. Nienawidzę par!!!!!! Chcę, żeby oni umarli!!!!!!!!
×