Skocz do zawartości
Nerwica.com

LostStar

Użytkownik
  • Postów

    192
  • Dołączył

Treść opublikowana przez LostStar

  1. Jeżeli chodzi o życie, to poniosłam totalną porażkę. Mam 25 lat i nie czuję się ani ja dziecko, ani jak dorosły. Nie jestem ani jednym, ani drugim. Życie jest zbyt skomplikowane. Edukacja, praca, związek-to wszystko mnie przerasta. Życie jest za trudne. Czemu to wszystko nie może być chociaż o jeden szczebelek prostsze???
  2. Niech i tak będzie. Niech umrę NIGDY nie zaznając miłości fizycznej (seksu z miłości, na pewno smakuje inaczej niż ten dla "sportu i rekreacji")i duchowej z mężczyzną. Życie to nie jest instytucja do spełniania życzeń.
  3. Moja nienawiść wobec zakochanych par jest ogromna. A jak już widzę obrączki na palcach młodych ludzi to już jest tragedia...
  4. Bardzo mnie boli fakt, iż nie będzie lepiej. Moi znajomi się wykruszyli. Ja, naiwna, łudziłam się jeszcze, że moje życie towarzyskie rozkwitnie jeszcze, że to jedynie okres przejściowy. Błąd, błąd. Mam 25 lat. Mam obsuwę, studia magisterskie ukończę w wieku 29 lat. Moi znajomi w zdecydowanej większości studia już ukończyli (licencjat/ inżynier w wieku 22/23 lub magisterium/medycyna w wieku 24/25). Teraz pójdą na dobre do pracy. Niektórzy są już dzieciaci. Boli mnie to, iż do 30 pewnie większość będzie w stałych związkach/małżeństwach. Z jednej strony słyszę, iż ludzie zakochują się szczęśliwie i tworzą związki, biorą śluby po 40, 50, nawet i 60, a z drugiej, iż należy się wyrobić i zdrowa emocjonalnie większość wyrabia się w tym temacie do 30, max do 35. roku życia. Też kobiety się przestrzega, iż na urodzenie dziecka mają czas do 35. roku życia. Chociaż mnie akurat na dzieciach nie zależy. To smutne, okrutne, z jakiej racji ja-osoba, która z racji wychowania w nieprzyjaznym środowisku nie potrafi wchodzić w te relacje i wyrobić się do 30. ma do końca życia być skazana na samotność?
  5. Kolejna rzecz, za którą muszę przepraszać i o której nawet nie mam co myśleć. Za grosz w Was romantyzmu. Nie zamierzam żyć jak w komunie hipisowskiej. Czy to taki grzech, że ślub jest dla mnie ważny??? Kościelny mnie nie interesuje, ale co za problem poświęcić 20 minut w USC i 85 złotych???!!! Dla mnie to jest jakiś symbol, niezwykły dzień do wspominania, znak, iż będziemy razem....Ech...Przepraszam.....
  6. Może mnie ktoś jakoś pocieszyć??? Jest dla mnie jakakolwiek szansa na rozwiązanie tego okropnego problemu???
  7. Gdy widzę pary zakochanych, to odczuwam ogromny smutek i ból psychiczny i mam ochotę ich uderzyć. Dlaczego tak się dzieje?
  8. Wiecie co, mam to gdzieś. Tak już musi być. Albo się to ma, albo się tego nie ma. Do tego trzeba mieć specjalne predyspozycje. Niektórzy je mają i tworzą związki i potrafią je utrzymać. Ja ich nie mam. I nikt nie jest mi przewidziany. I nie ma na to żadne rady. Nikt i nic tego nie zmieni. Szkoda tylko, że ja nie doświadczę NIGDY pewnych rzeczy.
  9. Jakoś są i dzisiaj 20- i 30-latkowie, którzy biorą ślub. Jak oni niby to zrobili?? Co mi na to odpowiesz?
  10. Jakoś są i dzisiaj 20- i 30-latkowie, którzy biorą ślub. Jak oni niby to zrobili?? O co chodzi w punkcie 5? Jakich wampirów energetycznych?
  11. Szkoda, że NIGDZIE nie ma instrukcji obsługi i NIGDZIE nie uczą: 1. Gdzie poznać swojego wybranka 2. Jak sprawić, byście byli parą 3. Jak doprowadzić do ślubu 4. Jak dalej żyć po ślubie i dbać o swoje małżeństwo 5. Jak sprawić, by umrzeć przed twoim małżonkiem, aby nie zostać wdową.
  12. Dlaczego uważasz, że moje nastawienie jest "roszczeniowe"? I co rozumiesz przez "mocną toksyczność"?
  13. Udało mi się umówić na "przygodę na jedną noc". Przyznam, że było to udane spotkanie, jestem w miarę zadowolona. Potem jeszcze raz się z tym człowiekiem na seks umówiłam. Zaliczone. Lecz co do związków, miłości, to straciłam już nadzieję. Pogrzebałam to. Mam zaburzenia osobowości. Nie mam umiejętności, aby znaleźć partnera, utrzymać związek, ani o niego dbać. Zostanę sama do końca życia. Nie potrafię ukończyć żadnych studiów, jestem wiecznym studentem. Mam 25 lat i z powodu półrocznej dziekanki znowu idę na II rok. Kiedy ukończę studia magisterskie, będę mieć 29 lat. Pracowałam tylko w komisji wyborczej, raz w wieku 20 lat (wybory do Europarlamentu) i 21 lat (wybory prezydenckie). Co to za praca, dwa dni..Zatrudniłam się teraz do roboty na wykopaliska archeologiczne, zwolnił mnie szef po trzech dniach. "Powiem krótko: zwalniam cię"-ziemia się pode mną zapadła. Pomyliłam pomiary i stwierdził, że nie może sobie na to pozwolić. Ale on wiedział, że nie mam żadnego doświadczenia, że jestem świeżakiem. A z wiekiem jest coraz trudniej znaleźć partnera, ludzie się wykruszają, niektórzy moi znajomi są już po ślubach, mają dzieci. Mam 25 lat, z wiekiem będzie coraz gorzej. To okrutne. Smutne, że moje pragnienia się nie liczą. Chciałam bliskości, miłości, związku z mężczzną, z drugim człowiekiem w podobnym wieku. To chyba ludzkie, nie? Praca, wykształcenie, związek-NIC mi nie idzie, nie wychodzi. Kilka razy zmieniałam kierunki, NIC nie zaliczyłam. Specjalista stwierdził, że to właśnie z powodu zaburzeń osobowości, które nie są moją winą. Powstały w dzieciństwie i okresie dorastania. Biologia+środowisko. Chciałam ukończyć studia magisterskie w wieku 24 lat, znaleźć satysfacjonującą i dobrze płatną pracę, wyjść za mąż za równolatka i żyć szczęśliwie. Nie mam NIC. Tylko moje serce zżera tęsknota i frustracja...
  14. Tak bardzo chciałabym spotkać wybranka-równolatka, wejść z nim w relację, wziąć ślub, dzielić razem życie..... Ale nie potrafię. A bardzo chcę. Ta tęsknota mnie wyniszcza. Czas szybko leci. Ani się obejrzę, a będę mieć 40 lat. Nikt mnie wtedy nie będzie chciał :( Zazdroszczę tym, którzy są w długotrwałych związkach/małżeństwach i potrafią w tym dobrze funkcjonować. Podoba mi się pewien aktor filmowy, jest bardzo przystojny i wyobrażam sobie, że jest moim mężem i razem żyjemy...Żałosne, wiem...
  15. To bardzo "budująca" świadomość. A bardzo chciałabym znaleźć swojego wybranka, wziąć ślub, iść wspólnie z drugim człowiekiem przez życie. Czy naprawdę nasze pragnienia nie mają żadnego znaczenia?
  16. W ogóle, relacje damsko-męskie, różnic płci, związki-te tematy to jest jakiś KOSZMAR. Kiedy czytam literaturę na ten temat, jestem załamana. To jest jak taniec na linie nad ogromną przepaścią, trzymając w jednej ręce tacę z kieliszkami ułożonymi w piramidę-niewykonalne!!!! A wszyscy, którzy się starają, cierpią. Bez tych tematów życie byłoby przyjemniejsze.
  17. A co ja mogę?Czy przyjdzie do mnie młody mężczyzna, który będzie chciał ze mną wejść w relację, zapuka do drzwi i powie, że chce ze mną być?Znajomości z LO się wykruszyły (swoją drogą, nieźle to mną trzepnęło). Na studiach wcale nie jest łatwo o znajomości, a byłam jużna kilku kierunkach. Czuję się przez to oszukana. Myślałam, że na studiach moje życie towarzyskie rozkwitnie-ludzie, których łącząwspólne zainteresowania, czego chcieć więcej?? Figa z makiem. Ludzie ze wszystkich stron Polski, od Pomorza, do Rzeszowa, każdy ma swoje problemy.A to musi kwaterę posprzątać, a to pędzi na zajęcia z drugiego kierunku, a to pisze pracę zaliczeniową, a to wraca na drugi kraniec Polski na weekend.Sesja to koszmar. Wszyscy ryją i nikt nawet na piwo nie chce wyjść. Nie mam już żadnej nadziei na spotkanie potencjalnego narzeczonego.Teraz widzę, że po studiach nawiązywanie nowych znajomości, po 30, to mission impossible.Czy naprawdę życie musi być takie daremne? Naprawdę musi z czasem iść tylko w dół? Czy naprawdę w życiu dorosłym nie ma miejsca na szczęście, miłe zaskoczenie,przyjemności i zabawę????....Jestem przerażona. Życie mnie przerosło.
  18. Tak, niezbyt pocieszające. Rozumiem, że w wieku 25 lat obudziłam się z ręką w nocniku? Mam 20 kg nadwagi, ale nie wyglądam aż na tyle.
  19. Jakoś on przed 30 potrafił sobie znaleźć partnerkę, a ja nie potrafię. Wczoraj przed snem miałam jakiś straszliwy przebłysk świadomości, że nigdy nikogo nie spotkam, że nigdy nie stworzę związku i umrę w wieku 70 lat, nigdy nie zaznawszy bliskości fizycznej i duchowej z mężczyzną.
  20. Stwierdziłam fakt. Sam kiedyś powiedział mi, że uprawia seks z żoną. A ja nienawidzę seksu. Jest ohydny. Źle wygląda .
  21. Niektórzy chowali się w kochających domach i tworzą szczęśliwe związki. Mnie środowisko źle ukształtowało. Jutro odejdę. Nie mam tam czego szukać. Chociaż martwi mnie, że będę musiała u kogoś innego zaczynać od zera. Jestem beznadziejnym przypadkiem. Przez bardzo krótki czas miałam wielką nadzieję, że się uda. Ale nie. Historia zatoczyła koło. Nadzieja matką głupich. I tak sprawa była przegrana.
  22. To było w piątek. Dlaczego jak 16-latka? Ale tak, nie chcę już tam chodzić. W tym tygodniu idę po raz ostatni. Poszukam kogoś innego. 1,5 roku w plecy. 1,5 roku psychoterapii na nic. Znowu muszę iść gdzie indziej. Nie ma dla mnoe miejsca na świecie.
  23. Omal nie zostałam wyrzucona z psychoterapii, bo obraziłam żonę psychoterapeuty (ma obrączkę). Dałam mu książkę z dedykacją, gdzie wulgarnie opisałam ich stosunek seksualny. Chciałam się zemścić za to, że on potrafi żyć w związku, a ja nie. On mi mówi, że celowo sabotuję psychoterapię, aby dodać sobie splendoru, że mój przypadek jest nieuleczalny.
×