
Angel_1896
Użytkownik-
Postów
97 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Angel_1896
-
Hej. @DorisDay dobrze, że u ginekologa poszło ok. To miłe, że ktoś mnie rozumie, np nawet z tym niejedzeniem. Dzisiaj miałam okropną ochotę na frytki, chłopak chciał ze mną jechać do mcdonalda, ale jak pomyślałam o tej pogodzie i czychających wirusach wśród tylu ludzi to stwierdziłam, że nie mam odwagi ruszyć się z domu. Już się cieszyłam, że jest lepiej a nagle zrobiło mi się niedobrze. Już czuję nerwoból brzucha na myśl pójścia jutro do pracy. Ja też się cieszę, że mogę tu napisać, bo nikt inny mnie nie rozumie. Kiedyś miałam tak, że opowiadałam o tym rodzinie, chłopakowi, teraz już wiem, że to nie ma sensu. Tylko tutaj mogę napisać co czuję, jak mi jest ciężko. Patrząc w przyszłość to nie wiem już jak moje życie się potoczy. Zostanę jakąś zeschizowaną staruszką, o ile wgl dożyje starości z takimi słabymi nerwami. O strachu przed dziećmi i ciążą już nawet nie wspomne.
-
@DorisDay zasnęłam i wszystko jakoś minęło. Ale co z tego? Okres przyszedł a ja dziś znów czuję się źle. Od południa mnie mdli po każdym jedzeniu. Najlepiej jak nie jem. Teraz siedzę sobie i piję imbir, ale w głowie już schiza, bo obejrzałam rano relacje jednej dziewczyny na Instagramie i mówiła, że w nocy miała jelitówkę albo się czymś zatruła. Normalny człowiek nie weźmie tego do siebie ale mając tą fobię wiadomo jak jest. Co z tego, że ona jest ze 300 km ode mnie i nie wiadomo dokładnie co to było? Skoro ją spotkało, może też i mnie. I pod wieczór trochę przysnęłam, co mi się zdarza, ale zdarzyło mi się też półtora roku temu przy rotawirusie. Więc teraz zbieg okoliczności i głowa już wariuje. Do tego uczucie guli w gardle. Boję się, że skończę tak jak kiedyś, że nie będę prawie nic jadła, bo tylko to mi daje poczucie bezpieczeństwa. Wiem, że jak się nie je to organizm jest osłabiony, ale mam uczucie pustego żołądka i mi z tym lżej. Może to głupie ale tak kiedyś miałam i chyba to wraca. Schudłam wtedy 8 kg. Wprawdzie miałam lekką nadwagę i skończyłam z dobrą wagą i wyglądałam normalnie, ale teraz mam taką wagę początkową jak wtedy końcową. Więc muszę się przemóc i coś jeść. @DorisDay a jak tam minęła noc? Mam nadzieję, że spokojnie. Co do piersi może idź do lekarza i skontroluj? Będziesz spokojniejsza. Żeby Cię pocieszyć, powiem Ci, że ja miałam w listopadzie guzek, poszłam do ginekologa i powiedziano mi, że to prawdopodobnie włókniak. Dostałam skierowanie na usg ale dopiero na luty, co mnie zszokowało. Pomyślałam, że trudno, jakoś przeżyje. W grudniu przestałam ten guzek wyczuwać, jakby po miesiącu zniknął. Poszłam na to usg i co się okazało? Wszystko dobrze, po guzku ani śladu. Nie szłam z tym wynikiem już do ginekologa, bo nie przypadł mi do gustu jako lekarz a wszystko wyszło w porządku. Nie wiem więc co to było, ale zniknęło @Grushka jedyny bezpłatny psychiatra jest w moim miejskim szpitalu, ale ten szpital jest okropny. Nie mam zaufania do tych specjalistów. Ogólnie nie umiem się jakoś przemóc Muszę spróbować ten Validol. Ja brałam Nervomix ale skończył mi się i zapomniałam ostatnio kupić więc nie mam nawet się czym poratować ewentualnie mam lokomotiv, on też ma działanie trochę uspokajające więc najwyżej wezmę w razie dużego kryzysu. Do tego wszystkiego niepokoi mnie ta pogoda. Podpada pod jesienną a to mi się kojarzy z rotawirusami
-
Dziewczyny mam mega kryzys mam coś na kształt biegunki, mdli mnie okrutnie. Strasznie się boję. Boję się nawet chłopakowi napisać o tym, bo kiedyś jak mu napisałam to, TO się stało. Przez chwilę jest ok, a potem znowu. Wiem też, że na dniach będę miała okres, a przed mnie zazwyczaj mdli. Niby się to powtarza co miesiąc a ja nigdy nie pamiętam jak było za ostatnim razem dokładnie. Chyba zacznę to zapisywać. Brzuch mnie zaczyna rwać, opuchnięta jestem strasznie więc to pewnie na okres. Siedzę teraz z imbirową pepsi i będę miała wieczór wyjęty z życia ze strachu nienawidze tej fobii. Zła jestem na siebie, że biegnę się wyżalić z każdą głupotą, ale jest mi lżej jak to napiszę nie mam z kim o tym porozmawiać
-
@GrushkaBoję się wody więc basen odpada. Ogólnie wielu rzeczy się boję. Jestem zeschizowanym człowiekiem. A co do tej plamy na chodniku... też tak mam. Jak cokolwiek usłysze o wymiotach albo coś mi się zgadza z jakimś razem kiedy mi się to zdarzyło, np jest ta sama data, albo jest to samo na obiad to się boję. A jedzenia po którym mi się to zdarzyło jak miałam jelitówkę (4 razy w życiu) staram się unikać jak ognia. Chociaż to nie przez jedzenie się stało tylko przez wirusa.
-
@DorisDay ja miałam wczoraj z lodem to samo Dzisiaj zjadłam obiad w pracy i już żałuje. Bardzo rzadko się na to decyduje, ale jak już się zdecyduje to potem jest ok. A teraz mam takie odbijanie po tym obiedzie...może dlatego też, że nic innego jeszcze nie jadłam, ale chyba już nie zjem ze strachu. Wróciłam do domu i już probiotyk, krople żołądkowe. Pewnie jeszcze imbir wypije. Boli mnie żołądek i nie wiem czy zaszkodziło mi czy to stres, bo dopiero po powrocie do domu jak już usiadłam i zaczęłam się porządnie bać to zaczął boleć, ech Już wiem, że pracowniczego jedzenia nie tknę na długo. Pewnie nigdy nie będzie normalnie. Może jakaś terapia by pomogła, leki. Ale ja nie mam odwagi iść. Jakie probiotyki bierzecie dziewczyny?
-
@GrushkaDasz radę! Bardzo dobrze myślisz, że jakby się coś działo zawsze możesz wyjść. Taka jest prawda. Mi dużo dało to, że zdałam prawo jazdy i jestem już od dwóch lat niezależna, bo najgorzej się bałam jak nie miałam jeszcze prawa jazdy i rodzice podwozili mnie na studia, albo jak jeździłam do pracy autobusem, bo wiedziałam, że np jak na uczelni poczuję się źle to i tak będę musiała siedzieć do wieczora aż ktoś po mnie przyjedzie, bo nie było innej opcji. Teraz właśnie się pocieszam tym, że jak gdzieś jadę to wiem, że mogę się wycofać kiedy chcę. Co do tego wesela to nawet nie chodzi o fobię tylko bardziej o to, że nie lubię takich imprez. Jeszcze do rodziny to ok. Ale tutaj znam tylko pannę młodą. A same nie znamy się nawet roku. Więc lepiej zrobię jak nie pójdę. Ale na szczęście koleżanka zrozumiała i się nie obraziła Zastanawiałam się nad jogą. Ale ja mam taki problem, że nie bardzo przepadam za aktywnościami fizycznymi. Spróbuję coś znaleźć dla siebie, może faktycznie to pomoże. Kiedyś pamiętam w liceum się zawzięłam i ćwiczyłam, bardziej chodziło o schudnięcie, ale na głowę też działało. Bardzo lubię jeździć na rowerze, ale u mnie na wsi dużo psów luzem biega a ja się strasznie boję, bo jak byłam mała to jeden mnie pogonił, przewróciłam się i ogólnie bardzo się wtedy zraziłam. Teraz jak widzę psa jadąc rowerem to jak muszę to jadę dalej licząc na to, że na mnie nie zareaguje (kiedyś bym się od razu wróciła do domu, nieważne czy zaczepiłby mnie czy nie). Ale ogólnie staram się unikać tego. Super, że poradziłaś sobie z atakiem. Ja jestem okropną panikarą, wystarczy, że np głowa mnie rozboli, a już się boję, że będę wymiotować. Teraz np jakoś odbiło mi się ciężej i tak samo już strach. Ogólnie zbliża mi się okres a najgorsze jest to, że przed zawsze mam nudności śmieje się czasem, że co miesiąc się czuję jakbym była w ciąży. Ale w sumie nie jest to śmieszne, bo strach przed ciążą mam okropny.
-
Zasnęłam po godzinie i przeszło. Nic nie jadłam cały dzien i było spoko. Nawet kawe wypiłam. Teraz zjadłam obiad i znowu mi niedobrze. Boję się, że to powrót do czasów liceum gdzie nic nie mogłam jeść, bo wszystko kończyło się mdłościami powstającymi w mojej głowie. Non stop się czymś stresuje. Nawet tym, że muszę odmówić koleżance zaproszenia na wesele. Od wczoraj się do tego zbieram i się nie moge zebrać. Nawet zestresowałam się tym, że mam jechać na zakupy dziś, aż sobie to w końcu odpuściłam. Od czterech lat pracuje z dziećmi, najpierw świetlica, potem szkoła, teraz przedszkole. Kocham swoją pracę i te dzieciaki dlatego szkoda mi zrezygnować. Jedyny problem to ta fobia nieszczęsna. Tak naprawdę jedyna praca, w której bym się nie stresowała to praca w domu. Ale czuję, że jak się nie ogarnę, to pewnie zrezygnuję w końcu
-
@ DorisDay ja pracuje w przedszkolu, ale bardzo małym. Jesteśmy pod większym przedszkolem i cieszę się, że tam nie pracuje, ,mam nadzieję, że dyrektor mnie tam nie wyśle, bo tam jelitówka ze trzy razy do roku. Nawet w czerwcu teraz była gdzie ja miałam do tej pory przeświadczenie, że w wakacje to jest bardzo rzadkie i czułam się dość bezpiecznie. Teraz już tak nie jest Ogólnie wydaje mi się, że mamy o tyle trudno, że przed naszą fobią nie ma pewnej ochorny i dotyczy bezpośrednio naszego organizmu. Np strach przed pojąkami czy innymi owdami to jest strach poza nami a tutaj fobia jest dosłownie w nas. A do tego nie ma na to lekarstwa. Ktoś nie podejdzie i nie zabije pająka czy nie przegoni ptaka. Nie możemy na przykład po prostu nie jechać windą bo się jej panicznie boimy. Gdyby istniało takie lekarstwo, że biorę je i na pewno nie zwymiotuję. Bo są różne środki zaradcze ale to nie jest pewność. Szukałam kiedyś w internecie na to leku ale jak coś jest to najczęściej na recepte. A np przy jelitówce po prostu trzeba to przeżyć, ile ja się już o tym naczytałam. Przy niestrawności też jest dużo leków ale nie ma 100% gwarancji. @ Grushka to super że dałaś sobie radę na wyjeździe. Wiem jakie to ciężkie jeść między ludźmi a potem się zastanawiać jak to się skończy. Sama kiedyś tego nie robiłam, ale tak wiele razy przez to wyszłam na odludka, że się przemogłam, chociaż różne schizy po tym przeżywałam. Ja na wyjeździe też psychicznie słabo odpoczęłam. Nawet raz temperature sobie mierzyłam. Chłopak się ze mnie śmiał, ale mu wytłumaczyłam, że jakbym nie zmierzyła to bym sobie wkręcała, że mam gorączke, a tak to wiedziałam, że nie mam. No ogólnie cały czas schiza. Ja się tak samo stresuje w pracy i w domu, chociaż w domu mniej. Ale zamiast się cieszyć tym, że teraz wakacje, będę miała urlop to ja już myślę o tym, że niedługo będzie wrzesień, znowu sezon na wszystkiej maści jelitówki. Nie wiem jak dam rade funkcjonować w tej pracy. Prawde ci powiedziała ta psuchoterapeutka. Sama się zastanawiam czy nie iść na szczegółowe badania, ale wydaje mi się, że będę zdrowa jak rydz. Tylko głowa chora. Zastanawiam się nad terapią, ale jakoś nie mogę się przemóc. Podejrzewam, że zrobię to jak będę chciała założyć rodzinę bo narazie żyjąc w takim strachu i stresie nie dopuszczam do siebie takiej myśli. A chciałabym być jak każdy normalny człowiek A co do rozmów z rodziną mam tak samo jak wy. Jak już powiem, że mi niedobrze czy coś to jest od razu "jeju znowu?", nie panikuj, uspokój się, już ci noga lata. Ale to nie jest mówione w ramach pocieszenia tylko takiego "ogarnij sie, jesteś dorosła, co ty odstawiasz". Ogólnie rozmowy z nimi nie mają sensu.
-
Hej. Obudziłam się właśnie z przelewaniem w brzuchu i mdłościami. I już cała chodzę, a wszystko przez to, że zjadłam pierogi z mięsem na obiad i do tego kiełbasa podsmażana, tak myślałam, że to odchoruje... Ale no ile można nie jeść. Więc znowu krople żołądkowe, imbir i modlitwy żeby nic się nie stało. Kolejny raz powtórze, że okropna jest to fobia. Najgorzej, że męczy cały czas. @ Doris Day
-
Hej. Ja już po wyjeździe. Ale nie powiem, były ciężki momenty, mimo wszystko dałam rade. Duży kryzys miałam w drodze na miejsce, wzięłam 2 tabletki lokomotiv a i tak myślałam, że zejdę ze strachu. W drodze powrotnej było już ok. Za to teraz po powrocie do domu słabo się czuje. Sama nie wiem czy to przez zmiane po prostu, czy się już stresuje tym, że w poniedziałek do pracy. Najgorsze jest to, że często mam objawy ze stresu mimo, że wydaje mi się, że wcale się nie stresuje. Ale głowa robi swoje. @Grushka mój chłopak też za bardzo nie rozumie mojej fobii, teraz nawet jak mam ataki staram się nie zawracać mu tym głowy,. Nie mieszkamy jeszcze razem więc czasem nie wie jakie schizy się ze mną dzieją. Okropne jest właśnie to, że nie da się od tak przestać o tym myśleć. @Ema12 jak się czujesz? Mam nadzieję, że wszystko w porządku. @DorisDay dobrze, że w Turcji wszystko się udało. A co do reszty, i tak napiszę kolejny raz, że podziwiam Cię za decyzję o posiadaniu dzieci. Ja nie wiem czy się kiedyś na to zdobędę. Narazie mam wrażenie, że nigdy nie będę w stanie. Wiem też, że to kiepsko oddziałuje na mój związek. Ale panicznie się boję tej myśli o zakładaniu rodziny. Nienawidzę tego, że w pewnym sensie każdego wieczora zastanawiam się czy będzie mi niedobrze czy nie. Jak wszystko idzie bez echa, odhaczam po prostu kolejny dzień. Jak są komplikacje to nie śpię po nocach. Dziś pewnie będzie ta druga opcja. Jak już wspomniałam nie za dobrze się czuję. Może to wynik innego jedzenie niż zawsze. Nie mam pojęcia. Już mam coś na kształt biegunki. Brałam już leki na jelita, krople żołądkowe, teraz pije imbir. Ech nie mam już siły do tego wszystkiego. Chciałabym zasnąć i obudzić się bez tej okropnej fobii. Jedyne co ona mnie uczy to współczucia do innych. Nie wyśmiewam żadnych fobii, tak jak niektórzy mają w zwyczaju, bo jak np. można się bać panicznie ptaków czy tam much. A można, mnie już nic nie zdziwi. Chciałabym żeby dla ludzi z fobiami było więcej współczucia i zrozumienia. Bo wielu nie rozumie jak można się bać tak bardzo pewnych rzeczy.
-
Hej wszystkim. Co u was słychać? @DorisDay jak wyjazd do Turcji? Mam nadzieję, że wszystko przebiegło bez komplikacji. Ja nie wiem czy mam to jelito drażliwe, czy nie. Mam ku temu pewne oznaki, ale nie wiem czy zacząć się na to badać. Mój lekarz rodzinny do najlepszych nie należy. Zresztą czasem mam wrażenie, że mój układ nerwowy jest już totalnie zepsuty. Nerwicę oprócz fobii mam na pewno, ale nie wiem kiedy się wybiorę do psychologa/psychiatry,. Pewnie jak już nie będę mogła sobie dać ze sobą rady. Wycieczkę przeżyłam na lokomotivie, dzieciom się nie przydarzyło, ale byliśmy z innym przedszkolem a zaczął się tam rotawirus. Złapały go potem dziewczyny, które tam pracowały, a najgorzej, że miałam znowu spotkanie w piątek z tym przedszkolem. Starałam się trzymać dystans jak mogłam najbardziej. Teraz chodzę i schizuję. Zaplanowany mam też wyjazd na wypoczynek niedługo, to był mój pomysł, a teraz chodzę i się stresuję, że co będzie jak mi tam coś zaszkodzi, albo się czymś zarażę. MASAKRA. Nie mam już do siebie siły, nie potrafię cieszyć się z życia. Ostatnio musiałam znowu przejść na ziołowe tabletki uspokajające. Nie wiem czy kiedyś się to wszystko zmieni, pewnie nie
-
Witaj wśród nas. Jeśli chodzi o patenty to tak jak ty biorę krople żołądkowe. Czasem pomaga guma miętowa ale to bardzo rzadko. Przy lekkich atakach brałam np Nervomix na uspokojenie i szłam spać. Piję też świeży imbir. Mam zawsze w domu coca cole jakbym miała problem z uczuciem cięzkości i odbijaniem. Teraz mam bardzo silny atak, dawno takiego nie mialam, ale tez dawno nie mialam takiego stresu ktorego nie moge uniknac Wiec dzis wzielam lokomotiv na mdlosci ale nie wiem jak to sie wszystko skonczy dzis. A mam pytanie, jak u ciebie zdiagnozowano zespol jelita drazliwego? Podejrzewam u siebie ale boje sie ze na badaniu bedzie kolanoskopia albo gastroskopia.
-
Jutro wycieczka. Myslalam ze sie az tak nie stresuje. Dopoki od wieczora nie zaczelo mi byc slabo i niedobrze. Ciagle wizyty w toalecie, w glowie sie kreci, bralam juz krople zoladkowe, teraz pije imbir. Brzuch boli, zoladek boli. Jestem praktycznie pewna ze to stres. Mama mowi ze nic mi to nie da, ze powinnam ten stres olac. Ale nie potrafie. Kurde, nikt dookola mnie nie rozumie tego co czuje. Tego ze nawet jak starasz sie wmowic sobie ze sie nie przejmujesz to organizm robi swoje. Jesli stanie sie to czego sie obawiam nie wyjde jutro z domu a w pracy bede miala przechlapane. Chyba nie nadaje sie do zycia. Ps. Mam 23 lata.
-
My po prostu nigdy nie wiemy kiedy fobia nas zaatakuje. Ja mam również teraz ciężki okres, bo czeka mnie wycieczka z dzieciakami w pracy do miasta oddalonego prawie 50 km. Nie mam choroby lokomocyjnej, ale muszę zaopatrzyć się w jakieś leki dla własnego spokoju po prostu. Poza tym nie lubię jeździć autokarem. Boję się też, że jakiemuś dziecku się przydarzy... Nawet nie mogę w pracy podzielić się z nikim swoimi obawami, bo nikt nie patrzy na tą wycieczkę z mojej perspektywy. Ale pozostaje mi tylko po prostu to przeżyć. Bardzo żałuje, że nie mogłam uniknąć tej sytuacji.
-
Cześć wszystkim. Mam dziwną sprawę i nie wiem co z nią począć. Może ktoś z Was miał podobny problem. Zacznę od początku. We wrześniu tamtego roku dostałam pracę na miesiąc na zastępstwo. Trwała ona krótko, bo jedynie miesiąc, ale była dla mnie bardzo stresująca i nabawiłam się częstych bólów brzucha. Czułam jakby wszystko mi się skręcało, przechodziło jedynie pod prysznicem gorącą wodą lub z termoforem. Podejrzewałam, że z powodu stresu nabawiłam się zespołu jelita drażliwego. Przy okazji miałam naprzemiennie biegunki i zaparcia. Dodatkowo mam emetofobię i każdy ból brzucha czy żołądka kojarzę z rotawirusem, zatruciem itd więc był to dla mnie dodatkowy stres. Poszłam więc do lekarza, który nie powiedział mi nic konkretnego, przepisał proszki INTESTA i kazał brać. Tabletek starczało na miesiąc, 2 x dziennie. Jest to probiotyk z dodatkiem kwasu masłowego. I faktycznie po miesiącu zaczęłam zauważać efekt. Kupiłam więc następne opakowanie a po nim następne. Dodatkowo wspomaga on florę bakteryjną i był dla mnie dodatkowym "wspomagaczem" do ochrony przed rotawirusami itp. I tak brałam te proszki przez 4 miesiące (do końca stycznia). Stwierdziłam, że może czas je odstawić, ale przez 2 dni znów bolał mnie brzuch więc znów zaczęłam je zażywać. Starałam się jedynie brać 1 kapsułkę dziennie zamiast 2. I tak minęły kolejne 3 miesiące. Łącznie Inteste zażywałam 7 miesięcy. Z początkiem maja z braku czasu i mniejszej szansy na zarażenie się jakimś wirusem związanym z moją fobią, przestałam brać owe proszki. Początkowo było ok, nic się nie działo. Jednak po jakimś tygodniu zaczęłam się gorzej czuć. Bołał mnie brzuch, było mi niedobrze, miiłam uczucie przelewania, bulgotania. Ale pomyślałam sobie, że jestem przed okresem, dużo stresu więc pewnie to tylko pms, które objawia się u mnie mdłościami. I tak sobie wmawiałam, ale dostałam okresu a objawy nie przeszły. Siedzę teraz i bardzo boli mnie żołądek. Tak mi się wydaje, że to on. Ale brzuch też mnie boli. I tak jak wcześniej skręcał mnie brzuch, tak dziś skręca mnie żołądek. Pod prysznicem zauważyłam, że znowu ból przeszedł mi przy gorącej wodzie. Ale jak już wróciłam do pokoju, tym samym do swojej normalnej temperatury to ból znowu mam. Do tego jest mi niedobrze, ale to możliwe że się stresuje tym, że mnie boli. Przez moją fobię każdy stres = mdłości i strach przed nimi. I tu się pojawia moje pytanie. Czy myślicie, że mogłam uzależnić swój organizm od tego probiotyku? Wydawało mi się to niemożliwe, ale pamiętam jak kiedyś mówiono, żeby nie pić np activi bo uzależnia i organizm przestaje sam produkować te bakterie jelitowe bo je ciągle dostaje. Dlatego myślę, że to może być objaw odstawienia i zastanawiam się czy znów zacząć brać te leki? Czy może przeczekać to? A może odwiedzić lekarza? Czy może wymyślam głupoty? Doradźcie mi, proszę. I dziękuję każdemu kto pochylił się nad moim postem.
-
Każdy radzi sobie jak może. Najgorsze jest, że każdy dzień kończy się tak samo, jedną myślą. Czy aby wiadomo co się nie stanie. Ech. Ja np mam dzisiaj już schizę, bo chłopak ode mnie pojechał z bólem brzucha. Jak tylko mi to powiedział to mnie też już zaczął boleć. I niedobrze mi. I już sobie wyobrażam, że pewnie ma jakiś wirus, którym ja się zaraziłam. Teraz będę chodzić spięta przez parę dni. A najgorzej, że przede mną weekend na uczelni a potem praca. Nie wiem jak ja to przetrwam. Jak ja wgl przetrwam całe życie. Moja fobia też trwa od podstawówki tylko na początku nie zdawałam sobie sprawy z tego jaki to problem. Dużo osób pisze tutaj, że psycholog pomaga. Można też wspomagać się lekami. Ja nie mogę się zdobyć na odwagę żeby iść do psychologa.
-
@DorisDay witam. Podziwiam Cię, że z tą fobią zdołałaś przetrwać ciąże i teraz wychowywać dzieci pomimo trudności. Ja pracuję z dziećmi, ale nie wiem jak długo wytrzymam przez moją fobię. Nie myślałaś może o psychologu, terapii? ps. Ja sama nie mam odwagi na podjęcie kroku do leczenia :(
-
Witam. Co u was słychać? Ja myślałam, że u mnie już lepiej. Ale właśnie obudziłam się z koszmaru. Śniło mi się, że wymiotuje. To było okropne. Chyba najgorszy koszmar jaki mogłam mieć, a koszmary miewam często. Taki jednak nigdy mi się nie zdarzył. Siedzę teraz i się trzęsę cała bo jest mi niedobrze i boję się, że sobie to wyśniłam. Już nie zasnę na pewno. Nie sądziłam, że coś takiego może mnie spotkać.
-
Kłopoty w życiu oraz brak siły na cokolwiek.
Angel_1896 odpowiedział(a) na NieznanyCzłowiek temat w Strefa Młodzieży
Gdzie są w tym wszystkim Twoi rodzice, którzy pozwalają Ci tak intensywnie korzystać z mediów? To oni powinni Ci je ograniczyć, dbać o odpowiednio spędzał czas. Czas grania w gry możesz ograniczyć sobie sam. Spróbuj zrobić plan w jakie dni i ile godzin możesz grać. Skoro tak Ci zależy na zmianie powinieneś sobie z tym poradzić. Poświęć czas na naukę, ale nie tylko. Spotkaj się z kolegami, ale nie rozmawiając w grze. Idźcie na spacer albo pograć w piłkę. Internet i gry w nadmiarze bardzo szkodzą, szczególnie dzieciom. -
Mieszkam w małym mieście. Na specjalistę prywatnego brakuje mi pieniędzy. A lekarz na nfz jakoś do mnie nie przemawia. Wiem jak się postępuje w miejscowym szpitalu. Poza tym martwię się, że ktoś może się dowiedzieć o tym, że się leczę. Wydaje mi się, że u prywatnego psychologa jest mniejsze prawdopodobieństwo na to. Kiedyś za czasów licealnych chodziłam przez jakiś czas do psychologa w poradnii psychologiczno-pedagogicznej. Ale po kilku miesiącach mi się poprawiło, moje otoczenie trochę się zmieniło i po prostu urwałam te spotkania. Tak naprawdę boję się rozmawiać o tej fobii ze specjalistą, boję się tego co mi powie. Perspektywa brania leków też mnie przeraża. Chociaż taka myśl, że mogłabym wziąść pigułkę i normalnie spać a nie koczować tak jak dziś jest fajna. Ale jest też druga strona medalu. Zresztą jakby mój pracodawca dowiedział się, że się leczę od razu bym miała po pracy. Ech jakoś nie potrafię wziąść się w garść. Nadzieja matką głupich.
-
Jeśli ktoś ma ochotę popisać na priv to zapraszam. Jestem w takiej sytuacji, że tylko tutaj mogę napisać co czuję i ktoś mnie zrozumie
-
Cześć aleksandraaa. Zgadzam się z Tobą w 100%, bo mam tak samo. Pamiętam prawie wszystkie okoliczności, daty. Najgorzej jak coś się dzieje podobnie jak wtedy i już się boję, że zachoruję, że wszystko się powtórzy. Współczuję Ci tego co przechodzisz, ale jednocześnie zazdroszczę, że masz odwagę iść z tym do specjalisty. Ja nie mogę się w sobie zebrać. Każdego dnia myślę, że może mi przejdzie, a jak jest wiadomo. Teraz np. mam zgagę, dzieci do przedszkola nie chodzą, nie wszystkich znam powody. A dla mnie zawsze powód jest wtedy jeden, czyli pewnie rotawirus. Właśnie się też dowiedziała, że kuzynki dzieci na to chorują. Nie mam z nimi styczności ale sama świadomość, to krąży w powietrzu już mnie przeraża. Najchętniej to zamknęłabym się w jakiejś szczelnej kuli żeby zarazki do mnie nie dochodziły. Stawiam pod wielkim znakiem zapytania swoją pracę i marzenia przez tą fobię
-
Hej. Nie mam już siły kolejny atak, jeszcze dziś nie spałam a na zegarku 3.14 a na studia z samego rana. Nie wiem czy pojadę, bo nie wiem czy wgl dziś zasnę. Brzuch boli, niedobrze mi, ech. Krople miętowe, imbir a ja dalej mam schizy. W brzuchu mi się wszystko przelewa. Ostatnio miałam na zajęciach o zaburzeniach lękowych. Wydaje mi się, że moja fobia jest połączona z nerwicą natręctw. Nie dość, że cały czas myślę o tym czego się boję, to jeszcze mam swoje przyzwyczajenia, które muszę zrobić, bo jak nie to pewnie będę chora. Albo których nie mogę zrobić bo jak je robiłam to byłam chora. Mam już serdecznie dość, to mi dezorganizuje życie totalnie.
-
Hej @Strachliwa123 jak się czujesz? Mam nadzieję, że wszystko u Ciebie w porządku i ta okropna choroba Cię nie dopadła. Ja dziś gorzej się czuje, nie wiem czy to pms, czy jakiś rota Rano biegunka, do wieczora nic nie jadłam, teraz kanapka, jogurt ale jakoś mi niedobrze. Aż mnie głowa rozbolała ze stresu. Mam nadzieję, że jakoś przeżyję tę noc. Ech, ostatnio nic tylko "mam nadzieję". A nadzieja matką głupich ... Mam już dosyć przeżywania każdego dnia z myślą by się już skończył
-
Myślę, że są osoby, które nawet bez nerwicy mają podobne lęki. Nie wiem jak bardzo jest to nasilone u Ciebie ale myślę, że warto z tym walczyć. Każdy powinien się kiedyś usamodzielnić. Sama mam z tym problem. Mam 23 lata, narzeczony wynajmuje mieszkanie sam, a ja siedze w rodzinnym domu. Owszem, jeżdżę do niego często na 2-3 dni, czuję się tam bardzo dobrze, ale jednak boję się usamodzielnienia, tego, że codziennie trzeba będzie łączyć pracę z domowymi obowiązkami, oszczędzać pieniądze, płacić rachunki itd. Wymyślam sobie tylko nowe powody, przez które rzekomo nie mogę się wynieść z domu. Bardzo chciałabym przestać się bać i wziąść się w garść. Trzymam kciuki za Ciebie i za to, żeby Twój strach Cię nie pokonał.
- 2 odpowiedzi
-
- studia
-
(i 16 więcej)
Oznaczone tagami: