Skocz do zawartości
Nerwica.com

Angel_1896

Użytkownik
  • Postów

    97
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Angel_1896

  1. Angel_1896

    Ciąża

    Ja mam emetofobie i nie wiem czy przez to kiedyś zdobędę się na bycie w ciąży i posiadanie własnego dziecka. Do tego ogólnie temat ciąży, porodu mnie przeraża. Jest to dla mnie jakiś nienaturalny stan? nawet nie wiem jak to określić. W pewnym sensie jest to dla mnie trochę obrzydliwe. Wiem, że może wiele osób mnie potępi ale jakoś kompletnie tego nie czuje... Kiedyś tak nie miałam, ale ostatnim czasem ciąża to dla mnie ciężki temat.
  2. Akurat zmuszanie się do tego, czy po prostu zrobienie tego nie działa. Miałam grypę jelitową w 2016 i 2017 roku. Byłam już wtedy świadoma mojej fobii. I mimo tego, że jakoś udało mi się "przetrwać" tą chorobę to nic mi to nie pomogło. Dalej boję się i może nawet bardziej, bo pamiętam dokładnie w jakie dni byłam chora, co robiłam wtedy, jak byłam ubrana., uczesana, co jadłam itd. I wystarczy, że np. ta data się zbliża, albo leci ten sam film w tv co tego dnia a ja już mam schiz, że znowu się to stanie. Więc nie, ja myślę, że zmuszenie się do tego nie pomoże. agata_agata mam tak samo, czekam na lato jak na zbawienie. Wydaje mi się, że wtedy się tak często nie choruje. A teraz strach wychodzić z domu. Ja pracuję z dziećmi to już wgl dzisiaj szefowa przyjechała i powiedziała, że w drugim przedszkolu jest rotawirus, bo jedna pracownica przyniosła z domu od swoich dzieci. To już druga fala tej choroby tam. U mnie w przedszkolu była jedna. Teraz strach żeby się nie przeniosło, z szefową się widziałam 3 minuty a i tak teraz czuję ogromny strach, że się zaraziłam. I kolejna noc nie przespana
  3. W ciągu dnia jakoś sobie radze. Najgorzej jest nocami. Ostatnio dopadła mnie okrutna bezsenność. Nie mogę zasnąć a potem rano wstaje jeszcze przed budzikiem. Siedząc nocami sama ze sobą za dużo myśle Teraz mam jeszcze trochę problemów osobistych, decyzje do podjęcia, niezbyt łatwe. Może dlatego też fobia ostatnio tak mi się nasiliła.
  4. Psychotropka, o mojej fobii wie tylko chłopak, ale on nie rozumie mnie w tej kwestii. Zresztą ostatnio nam się nie układa Rodzice wiedzą, że się tego boję ale nie rozumieją jak mogę tak mieć, więc nie rozmawiam o tym z nimi. Mam jedną lepszą koleżankę, ale nie ufam jej na tyle by opowiedzieć o fobii. Więc zostaję z tym sama. Przeglądam wątki, w których użytkownicy udzielają się na bieżąco, ale nikt nie wspomina tam o tej przypadłości niestety.
  5. Hej. Szkoda, że tak mało osób tutaj zagląda i tak rzadko. Chociaż z drugiej strony zazdroszczę Wam wszystkim, że nie macie potrzeby częstego pisania tutaj, To w sumie dla Was lepiej, bo świadczy to pewnie o tym, że nie macie ataków, albo radzicie sobie z nimi. I macie z kim porozmawiać "na żywo". Ja niestety nie mam tego szczęścia. Siedzę kolejną noc z atakiem, sama ze sobą. Rozkłada mnie przeziębienie, zaczyna boleć żołądek, niedobrze mi. Strach przed najgorszym mnie przytłacza. Żyję z dnia na dzień, od jednego napadu strachu do drugiego. Nienawidzę wieczorów, nocy, bo zostaję sama z moimi myślami. Boję się żyć z tą fobią, boję się że sobie nie poradzę.
  6. Część Ema1234. Szkoda, że emetofobia Ciebie również spotkała. Jak się dziś czujesz? Mam nadzieję, że wszystko w porządku. Podziwiam, że panujesz nad swoją fobią i pojawia się ona tylko w momencie zagrożenia. Ja zagrożenie odczuwam często irracjonalnie praktycznie cały czas. Najgorzej jest w sezonie jesienno-zimowym gdy dużo osób choruje. Ale w lato też fobia mnie męczy. Mam ten problem, że moje pms objawia się między innymi nudnościami, które mam wieczorem gdy zbilża mi się okres, niedobrze mi wtedy i niedobrze. Podobno tabletki anty to łagodzą, ale wiadomo. Mają skutki uboczne, między innymi to co wszystkich nas przeraża. Mi na mdłości pomaga imbir, krople żołądkowe, biorę też od jakiegoś czasu probiotyk. Gdy jest gdzieś blisko mnie osoba chora, staram się ją omijać, myć często ręce. Biorę też wtedy Oscillococcinum, bo przeczytałam gdzieś w internecie, że zabija wirusy. Trzymam kciuki by nic złego Cię jednak nie dopadło.
  7. Narazie w pracy wytrzymuje, dużo kosztuje mnie to nerwów i kłopotów, np. z zaśnięciem Ale z drugiej strony lubię to robić. Gdyby nie te choroby... Znając siebie to na terapie nie pójdę tylko będę się z tym męczyć sama. Chyba, że już kiedyś naprawdę nie dam rady. Aktualnie moja fobia jest na takim poziomie, że odrzuciła mnie nawet od posiadania dzieci. Kiedyś bardzo chciałam je mieć a teraz? Jakoś mój entuzjazm opadł. "Moje" przedszkolne dzieci mogę po 7 godzinach zostawić za przysłowiowymi drzwiami, a przede wszystkim jak są chore zazwyczaj zostają w domu. Z własnymi musiałabym przebywać w chorobie ja. Już nie mówiąc o mdłościach ciążowych.
  8. Witaj Psychotropka. Bardzo mi miło, że mi odpowiedziałaś. Myślałam nad terapią ale nie mogę się jakoś przełamać do leczenia na nfz. Szpital z mojego miasta po prostu mnie przeraża. Jak orientowałam się w cenach prywatnych to 150 zł za każdą wizytę. Jest to dla mnie dużo, gdyż oszczędzam żeby móc się w końcu usamodzielnić i odseparować od nadopiekuńczej matki, która swoją drogą mojej fobii wcale nie rozumie i nie wspiera mnie. W zasadzie to z nikim o tym za bardzo nie rozmawiam. Tyle co na forum. Ciężko jest mi z tą fobią tym bardziej, że im dłużej pracuję w moim zawodzie tym bardziej się zastanawiam czy dam radę podołać. A tak marzyłam o tym by pracować z dziećmi, to było moje marzenie odkąd pamiętam. Wybierając tą drogę nie zastanawiałam się nad tym jak to będzie się gryźć z moją fobią. Dopiero po fakcie zaczynam coraz bardziej odczuwać konsekwencje
  9. Ja mam tak samo z tymi chorobami... jak tylko się dowiem, że ktoś ma ból brzucha, żołądka albo co gorsza wymiotuje to mam ogromne napady lęku. Tak jak dziś dzieci w pracy się rozchorowały, niby gorączka, kaszel - ogólnie przeziębienie, ale jedno wymiotowało a drugie bolał brzuch, nie wiem czy też wymiotował. I teraz ja siedzę, w brzuchu i żołądku mi się wszystko kręci i już myślę o najgorszym. Czy ten strach kiedyś minie? Nie wyobrażam sobie tak żyć Zastanawiam się nad psychologiem. Czy komuś pomogła terapia? Czy leki naprawdę pomagają?
  10. Życie byłoby piękniejsze gdyby po prostu nie istniało coś takiego jak wymioty. Wydaje mi się, że dużo osób ma przed nimi obawy, ale wtedy gdy faktycznie grozi im zrobienie tego. W emetofobii okropne jest to, że my odczuwamy strach cały czas, cały czas o tym myślimy. Gdy np ktoś w moim otoczeniu usłyszy o rotawirusie to często słyszę, że się boi żeby nie zachorować, bo to okropna choroba itd. Jak w pracy był rota to z koleżanką tydzień nic prawie nie jadłyśmy i chodziłyśmy z duszą na ramieniu, a ona nie ma emetofobii. Bała się tak jak ja, bo była możliwość, że zachoruje. Tylko, że ja mam tak całe życie. Czy wy też tak macie, że dni w których się nie boicie, nie macie mdłości, bólu brzucha, żadnych obaw są tak rzadkie? Ile bym dała, żeby to zamienić i nie bać się tyle dni co się boję.
  11. Nie mam już siły do tego wszystkiego chyba emetofobia przekreśli marzenia o mojej pracy i będę musiała się przekwalifikować. Obecnie jestem nauczycielem w przedszkolu. Wczoraj jedno dziecko zgłosiło mi po południu ból brzucha, podwieczorek też ledwo tknęło. Oczywiście co pomyślałam? Rotawirus jak nic. Dzisiaj dziecko było w przedszkolu ale jakieś zgaszone gdzie zawsze miało mnóstwo energii. Słyszałam tylko jak jego mama mówiła w szatni, że w nocy było już ok, na co druga mama, że to pewnie jakiś wirus. No więc jak już świruje. Obudziło mnie pieczenie w gardle, jak mi się odbiło to mi do gardła podeszło i już mam stres. Szybko krople żołądkowe, zaparzyłam sobie imbir. Teraz trzeba będzie przeżyć noc, aż się cała trzęsę. Pewnie się zaraziłam i będę wymiotować. Wolałabym umrzeć. Mam już wszystkiego dość przez tą fobię
  12. Do tego kolejny wieczór mi niedobrze. Do tego wzdęcia i już myślę, że to jakaś choroba. Ech, a jutro trzeba wstać z samego rana i co by się nie działo jechać na egzaminy
  13. @Ema12 wysłałam Ci wiadomość prywatną Mój tydzień był kiepski bo mam pms a to u mnie wiąże się z ciągłymi nudnościami, rozdrażnieniem itd. Do tego praca + sesja. Jutro dwa ostatnie egzaminy, niestety najgorsze. Dopuszczam do siebie myśl, że jednego mogę nie być w stanie zdać ale cóż. "Bez spiny, są drugie terminy" :). Ale tak serio to przez stres moja fobia się nasila i wcale nie czuję się "bez spiny"
  14. @Ema12 witaj. Nie jesteś sama. Też marzę o tym by pozbyć się tego choróbstwa. Życie z tym jest strasznie ciężkie. Stosuje tak jak ty różne doraźne sposoby by poradzić sobie z fobią. ale niestety nie eliminuje to przyczyny Chciałabym żeby ktoś dał mi jakiś magiczny zastrzyk i powiedział, że dzięki temu nigdy już nie zwymiotuję. Ale to niemożliwe więc zostaje się z tym męczyć. Jakbyś kiedyś skorzystała z tej hipnozy to koniecznie daj znać czy pomaga.
  15. Dziś mam okropny dzień. Mam biegunke i boli mnie żołądek. U mojej siostry w klasie panuje grypa żołądkowa. Ona miała 2 dni biegunke i bolał ją brzuch a teraz po niej ja. Strasznie się boję że będę wymiotować. A do pracy trzeba iść, w weekend na uczelnie bo zaliczenia. Nie wiem jak ja sobie z tym wszystkim poradzę. Nie będę jadła, wezmę ze sobą jakieś leki. Obym przetrwała
  16. @strachliwa nie ma chyba na to skutecznego sposobu oprócz terapii (o ile ona też pomoże). Ja staram się pomagać sobie jakimiś domowymi sposobami. Zawsze ma w domu colę, parzę sobie imbir z wodą gdy mam mdłości, czasem biorę krople żołądkowe. Od 3 miesięcy biorę też proszki na wspomaganie pracy jelit, bo wydaje mi się, że na tle nerwowym (moja wcześniejsza praca nie była dla mnie dobra), miałam częste biegunki i bóle brzucha więc lekarz mi zaleciła te leki na miesiąc, ale biorę je dalej. Jak nie mogę spać, a wiem, że jest mi niedobrze z nerwów to biorę ziołowe proszki na sen, ale staram się robić to jak najrzadziej. Ale to wszystko tylko wspomagacze, nie eliminują problemu, który siedzi w głowie. Okropne jest to, że nie potrafię przestać o tym myśleć. Gdy tylko mój mózg nie jest czymś zajęty to od razu przywołują mi się obrazy wymiotowania itp. To głupie, bo przecież nienawidze tego, a myślę o tym. Życie z tą fobią jest ciężkie i ciężkie jest to, że mało osób rozumie to co czujemy. Nie ma chyba osoby, która lubi wymiotować. Ale też nie wszyscy tak panicznie się boją i myślą o tym codziennie. Też nienawidziłam jeździć autobusem, odkąd mam samochód chociaż to mi ulżyło. Ale duże skupiska ludzi, nawet spotkania z rodziną czy znajomymi też mnie przerażają, no bo co jeśli ktoś wymiotował i mnie zarazi? Masakra. Nie wiem czy się kiedyś tego pozbędę.
  17. Bardzo dziękuję za odpowiedź. Miło, że ktoś się odezwał.
  18. Jakoś ciężko mi się zebrać by iść do psychoterapeuty. Długo wstydziłam się mojej fobii i nie mówiłam o niej nikomu. Dopiero przed moim narzeczonym się otworzyłam. Rodzice tylko krzyczeli na mnie żebym sie ogarnęła jak miałam ataki. Nie mam kogo się poradzić gdzie się udać w moim mieście. Chcę sobie pomóc ale nie jestem w stanie w obecnym momencie wykorzystwać na to pieniędzy. Jest jakiś psycholog/psychiatra w miejskim szpitalu ale nie mam do tego zaufania. Chociaż jak mam ataki to myśle, że poszłabym gdziekolwiek aby sobie lepiej radzić ale potem to mija. I tak żyje od jednego ataku paniki do drugiego.
  19. Czy nikt już nie zmaga się z tą okropną fobią? Bardzo chciałabym porozmawiać z kimś kto ma taki sam problem jak ja. W realnym życiu nie mam takiej osoby niestety. Może ktoś tu jednak jest?
  20. Cześć, jestem tu nowa. Czy ktoś zagląda jeszcze na ten wątek? Ja z emetofobią męczę się odkąd pamiętam, ale dopiero w liceum odkryłam że mój strach jest fobią. Chodziłam nawet przez jakiś czas do psychologa (nie jadłam ze strachu) ale nie przyznałam się czego tak naprawdę się boję. Teraz mam 22 lata, strach dalej we mnie siedzi. Wiosną i latem jest trochę lepiej, ale jesienią i zimą wszędzie widzę jelitówki miałam to rok temu i dwa lata temu. Obecnie pracuję z dziećmi, kocham tą pracę, ale jak słyszę, że kogoś nie ma bo wymiotował to panikuje. Nie mam już siły do siebie. Zawsze chciałam mieć dzieci, ale ostatnio wszystko jakoś osłabło, a na myśl o mdłościach ciążowych i wiecznie chorym dziecku aż mnie trzęsie w środku nie chcę żeby ta fobia rządziła moim życiem, ale też nie wiem co mam zrobić. Psycholog prywatnie drogi, a na nfz pewnie długo się czeka (jeszcze nie sprawdzałam). Mam już dość, to mi odbiera radość z życia
×