Skocz do zawartości
Nerwica.com

el33

Użytkownik
  • Postów

    1 433
  • Dołączył

Treść opublikowana przez el33

  1. Nakładają się głównie dwie sprawy: kiepskie wyniki badań córki i temat traumy na sesji. W obu przypadkach czuję się bezsilna, a im więcej wiem tym bardziej potęguje się to uczucie.
  2. Niestety wiele się u mnie dzieje ostatnio przez co napięcie szybuje. Póki co udaje się zapanować nad impulsami, ale nie wiem ile jeszcze dam radę. W przyszłym tygodniu wizyta u psychiatry, pewnie poruszę temat.
  3. Rozmawiałam ostatnio na ten temat i rady jaką dostałam od Ciebie na forum, że bardziej się sprawdza niż zakazy, obostrzenia. Moja T jest młoda, jeszcze w trakcie szkolenia, może przez to bardziej otwarta na sugestie i mniej standardowe podejście. Liczę mimo wszystko, że nie będę musiała sprawdzać tego w najbliższym czasie.
  4. @Lilith jak się nie uda kiedyś nad nią zapanować to najwyżej zwiedzę pogotowie. T stara się zmienić u mnie podejście by zamiast walczyć z takimi myślami za wszelką cenę a niepowodzenia traktować jak porażki, to by podejść do tego na spokojnie tak by nie potęgować poczucia winy i nie zwiększać ryzyka eskalacji
  5. @Lilithpracujemy nad nią na terapii, ale jest diabelnie oporna. Nawet psychiatra została w to włączona i dostałam coś na nagłe impulsy. Samej myśli na razie nie potrafię zwalczyć ani dojść co ją podsyca. Pojawia się sugestia, że jest to coś co zastępuje bezpośrednie myśli samobójcze.
  6. @Lilithu mnie na razie bez nowych "znaczników", choć od kilu tygodni mam bardzo intensywną myśl by spróbować przeciąć żyłę na przedramieniu i zobaczyć jak będzie. Taka chęć zrobienia sobie większego urazu, "spuszczenia" krwi, czegoś, co będzie wymagać szycia. Coś jak sprawdzenie się czy dam radę jeżeli kiedyś zdecyduje się zabić. Najzabawniejsze jest to, że nawet już wiem jak można to zrobić, bo pociąć się tak solidnie nie jest łatwo. Pomysł jest, prób brak.
  7. @Mireadh chyba dobrze, że u Ciebie nie idą w parzę. Ciężko się walczy z dwoma wrogami na raz
  8. @Lilith też nie znalazłam jeszcze substytutu dla cięcia się. Te kilkanaście lat temu uciekałam w sen lub próbowałam rozchodzić to napięcie. Teraz obie te rzeczy są niemożliwe do zastosowania tak od ręki. Podobnie sama wiedza o tym kiedy i dlaczego chcę się ciąć nie sprawia, że tego nie robię. Ograniczyło liczbę, ale nie wyeliminowało całkowicie. Problemem jest to, że cięcie jest szybkim i skutecznym sposobem rozładowania napięcia, daje czas na zastanowienie się szczególnie przy ms.
  9. @shira123, a nie chcesz zacząć?? Żartuję, dziś mam czarny humor. Jak T walczy u mnie? Standardowe pytania to: kiedy się pocięłam, gdzie (czy zmieniłam miejsce czy standardowe), czy wielkość/głębokość/obecność krwi jest "normalna", czy wiem co wywołało to napięcie, co wtedy czułam (co chciałam osiągnąć), jak się później czułam, czy ktoś zauważył, pomysł co mogę zrobić na przyszłość, czy nasila się pragnienie cięcia, czy pojawiają się/nasilają ms. Jeżeli jest jakieś odstępstwo od "normy" np inne miejsce to pojawia się pytanie dlaczego zmieniłam miejsce i zależnie od odpowiedzi analiza przyczyny zmiany. Mi pomaga to, że T jest spokojna, nie ma wyrazu obrzydzenia ani pogardy. Zwykle "cieszy się", że mówię o tym wprost, nie ukrywam. Pomogła mi zrozumieć mechanizm jaki u mnie działa (kiedy i czemu) choć one też się zmieniają w czasie i nie zawsze wpasowują się w to co wiem już. Nim zaczęłam terapię miałam jakieś 13-14 lat przerwy od cięcia się. Tematy poruszane obudziły u mnie znów cięcie. Na początku było dość intensywnie, ale im dalej w terapii tym większe przerwy między cięciami. Na początku prawie codziennie się cięłam, teraz między kolejnymi było chyba 3 tyg przerwy więc idzie ku dobremu.
  10. @Heledore u mnie efekt cięcia zależy od nastroju, który temu towarzyszy. Jak mam mocne ms, to cięcie jest takim wyjściem zastępczym, samobójstwem "na raty". Efekt jest często taki, że ms maleją. Jeżeli jest względny spokój z ms, a pocięcie się jest reakcją na uczucia, "karą" za ich czucie to wówczas pojawiają się wyrzuty sumienia, poczucie porażki i nasilają się ms. @Lilith Dziś ciężko mi powiedzieć jak jest. Z jednej strony mam ochotę rozładować napięci , które nagromadziło się dziś przez kilka rozmów. Z drugiej strony wiem, jak szybko cięcie się uzależnia, jak łatwo jest wytłumaczyć potrzebę coraz częstszego użycia ostrza. Próbuję zająć czymś myśli, ręce.
  11. @Lilith udało się powiedzieć na sesji. Jest zdecydowanie łatwiej niż jeszcze parę miesięcy temu, choć wstyd i wyrzuty sumienia pozostały. T bardzo spokojnie do tego podeszła. "Ucieszyła" się, że mówię o tym i nie ukrywam. Ponieważ mniej więcej wiemy skąd się bierze "zabawa w rzeźnika" więc długich analiz nie było. Jak dodatkową przyczynę uznała przerwę świąteczną w terapii. T zdecydowanie zgadza się z radą jaką pisałaś. Jej spokojne podejście pomaga nabrać do tego trochę dystansu.
  12. Jutro mam sesję więc zobaczymy jak będzie.
  13. Do tej pory mi się udawało, choć nie jest to łatwe. Wole nie okłamywać T pod tym względem. Pomogła mi zrozumieć skąd taki przymus u mnie.
  14. @Lilith Niestety traktuje to jako porażke i coś co chce zwalczyć za wszelką cenę. Dochodzą wyrzuty sumienia że względu na okłamanie bliskiej mi osoby skąd się wzięła rana oraz uczucie zawodu względem T i niedotrzymania zasad kontraktu Radę dostałaś dobrą. Dzięki, że przekazujesz ją dalej. Może przy kolejnym razie uda mi się ją zastosować.
  15. Kilka tygodni było dobrze, udało się obyć bez tego. W niedziele znów złość na kogoś bliskiego zmieniłam w złość na siebie. Nie potrafię się złościć na innych więc wyżywam się na sobie. Cięcie sprawia, że wracają ms, a z drugiej strony daje duży przypływ energii. Nie potrafię dziś tego rozwiązać.
  16. @Mireadh właśnie zauważyłam zieleń, gratuluje CO do lodów to polecam
  17. Hej humor nawet pozytywny. Jedyne co psuje nastrój to konieczność wyjścia z domu na zajęcia z Młodą. Później w planach lody więc humor znów będzie dobry
  18. Wznoszę herbatę za tych co jeszcze mogę poleżeć w łóżku @zzzzz specjalnie dla siebie
  19. @Mireadh mimo, że minęło kilka tygodni od ostatniego razu i dość dużo rozmawiam o tym na terapii to chęć by dalej "działać" jest wciąż bardzo żywa. Zgadzam się z @Lilith, że im więcej się o tym mówi tym zażenowanie jest mniejsze i łatwiej się mówić do "T" gdy te emocje chcą znaleźć ujście w cięciu. Trzymam kciuki za sukces w odstawieniu tego sposobu radzenia sobie
  20. Ty nie szukaj w necie info co to może być tylko wywal go by poszedł do lekarza. Takie objawy może mieć od zwykłego przeziębienia przez grypę, półpasiec, zapalenie nerwu po udar. Nie ma co pytać dr Googla o diagnozę tylko iść do prawdziwego by nie mieć całkowicie zrąbanych świąt.
  21. el33

    Myśli samobójcze

    To lekarka chyba nie zna statystyk. Moja zapytała się mnie wprost czy chce się zabić i jak bardzo. Jak potwierdziłam to powiedziała, że postara się by do tego nie doszło. Jest bardzo bezpośrednia, kiedyś mnie to peszyło, a teraz uważam to za plus.
  22. el33

    Myśli samobójcze

    @Lilith kiedy masz następną wizytę u lekarza? Myślę, że sposób by nie dać sobie przerwać lekarzowi będzie dobry. Powiedzenie wprost, że większym problemem dla Ciebie teraz są ms i załatwianie/porządkowanie wszystkiego z myślą o śmierci niż lęki. Czy lekarz wie o tym, że miałaś już próbę? Jak nie będzie Ci wierzył możesz powiedzieć wprost co dziś "poprawiłabyś" w poprzedniej próbie by była skuteczna. Myśli samobójcze nie znikają na zawsze. Zwykle dają tylko oddech na pewien czas. Mam 20 lat praktyki życia z nimi i przerwy co najwyżej kilkutygodniowe Przyzwyczaiłam się do nich, traktuję jako specyficzne ostrzeżenie, że coś się dzieje niepokojącego i warto zwolnić nim z myśli przejdę do działania. Kryzysów żadna z nas nie uniknie. Terapia dała Ci wiedzę i trochę oddechu, zapewne świadomość jak powstają ms i czemu służą w Twoim przypadku. Jeżeli nie to warto by była to jedna z pierwszych rzeczy w nowej terapii. Ja się wciąż tego uczę, ale widzę światełko w tunelu. Czy to wyjście, czy pociąg przekonam się pewnie za jakiś czas. Teraz widzę komplikację w pracy. Taka forma gdy masz dużo zajęć nie tylko swoich jest dobra, gdy jak piszesz, jesteś w formie bo daje Ci zajęcie, możliwość sprawdzenia się, naukę, satysfakcję, że dajesz radę. Ale teraz nie jest ten czas, a czuję, że wymagasz od siebie więcej i trochę tłumaczysz? postępowanie innych względem Ciebie. Masz zaufanie szefów, masz ich poważanie i wiarę, że ze wszystkim dasz sobie radę. Może warto spisać to czym teraz się zajmujesz i poprosić o ustalenie priorytetów zadań? Zrobić spotkanie z "szefami" i powiedzieć wprost, że chcesz by jakoś Twojej pracy była jak najwyższa, ale ze względu na stan zdrowia i liczbę obowiązków potrzebujesz wiedzieć jasno, które zadania są najważniejsze, które mogą "wrócić" do ich właścicieli, kogo możesz wdrożyć w pewne rzeczy by mógł sam je wykonywać zamiast Ciebie. Może powiedzenie jasno (będzie masa pretensji) co robisz i ile czasu to zajmuje uświadomi im, że w ICH interesie jest to by Cię nie przeciążyć, bo wszystko to walnie z hukiem. Na odległość i tęsknotę za drugą połówką nie ma niestety lekarstwa. Telefony, wideorozmowy to namiastka, ale zawsze coś. Magę tylko trzymać mocno kciuki by udało się Wam być jak najszybciej blisko siebie. Zgadzam się z Tobą, że to nie miejsca tworzą dom, to osoby, które w nim są gdy się przekracza próg drzwi.
×