Skocz do zawartości
Nerwica.com

betty_boo

Użytkownik
  • Postów

    1 237
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez betty_boo

  1. bardzo ciekawy post, piszcie co o tym myślicie? ja też miałam nn (natrętne myśli, "bieg myśli") i wiele rzeczy się zgadza moim przypadkiem. myślicie że nn może być dziedziczna? mój tata alkoholik tez to miał kiedy miał depresję poalkoholowa po wszyciu esperalu, często mówił o tym "biegu myśli" a ja nie wiedziała o co mu choodzi... aż w końcu niespodziewanie dla siebie się dowiedziałam:(:) tata już nie żyje więc i tak nie mogłam mu powiedziedzieć że wiem co go dręczyło... zresztą pózniej znowu zaczął pić i pewnie i tak nie wrócilibyśmy do tego tematu...
  2. zgadzam się z edim, i mi ta metoda tez swego czasu pomoagała i wiele razy o niej pisałam na forum, teraz nie musze sie uciekac juz do żadnych metod bo problem zniknął. chodzi o to żeby starac sie być "obok" tych mysli, zaakceptowac je i nie uznawać jako coś swojego, patrzeć na nie jak na padający wokół nas śnieg który osiada na twarzy, kurtce, ale nie wnika nam do środka, po prostu trochę przeszkadza nam iść, ale ze sniegiem jest tak zawsze:).
  3. ja nie robiłam ale w aptece niejednokrotnie mi proponowali tanszy rexetin zamiast drozszego seroxatu. wtedy sie nie zgadzałam bo byłam przewrazliwiona ale teraz nie zrobiłoby mi to zadnej róznicy (tylko ze teraz i tak juz nie potrzebuje tych leków:). te 3 leki to nazwa tej samej substancji - paroxetyny, to samo działanie itd. chodzi tylko o firmę i reklamę. ja bym zmieniła jesli zalezy Ci na cenie.
  4. proponujcie jakieś konkretne terminy zatem.
  5. ku_mo , jeszcze raz zachęcałabym Cię do nieutrzymywania bliskich kontaktów z mamą i poszukania osób które dają Ci prawdziwe wsparcie. napisz coś więcej czy masz kogoś takiego, może jakieś przyjaciółki, ktoś z dalszej rodziny na kogo mozesz liczyc? jeśli chodzi o męża - widzę że bardzo się na nim skupiasz i martwisz jego zachowaniem. a może jest tak że on juz od dłuższego czasu się tak zachowywał ale Ty dopiero teraz to poczułaś i zauważyłas? przypomnij też sobie czy kiedyś byłaś z nim bliżej psychicznie, może nigdy albo już bardzo dawno temu rozmawialiście ze sobą w taki sposób jak byś tego chciała? ludzie się zmieniają i oddalają od siebie. niektórzy faceci nie lubią albo nie potrafią rozmawiać i wysłuchiwac jakichś wg. nich wydumanych problemów. moze tez byc tak że Ty dzięki terapii jesteś juz na jakimś "wyższym" etapie i oczekujesz od niego czegoś w tym związku, o czym on nie ma pojęcia bo jest jeszcze na niższym poziomie, tak jak w gierce komputerowej:) i możliwe że te poziomy się już nie spotkają. jak długo trwało zanim doszłam do siebie...? hmmm ... nie da sie tak jednoznacznie powiedziec. apogeum mojej nerwic-depresji przypadło jakoś na styczen i luty 2007 chociaż objawy miałam juz dużo wczesniej (wczesniej głównie fizyczne, a dopiero wtedy dołaczyły sie psychiczne, co mnie naprawde przestraszyło). zatem od lutego do sierpnia brałam leki (seroxat) i chodziłam na terapię. dobrze czułam się już w zasadzie od kwietnia - maja bo przy lekach i terapii było z kazdym dniem coraz lepiej. pózniej zaczeła się wiosna, wakacje, było bardziej poztywnie i jakoś znowu sama zaczęłam sobie radzic, odzyskałam swoją wewnętrzną siłe. jak chcesz to napisz do mnie na priv. napisz czy bierzesz tez leki?
  6. Nocko, naprawdę piękny i budujący post, wzruszający i dający nadzieję.
  7. wiesz co, ja na Twoim miejscu nie oczekiwałabym wsparcia od ludzi, którzy Ci go nie dają (tzn. od mamy i męża). może jestem zawzięta czy coś w tym stylu ale zawsze jakoś tak sobie myślę że mam swoją godnośc i nie będę się prosić o to, żeby ktoś sie mną interesował albo mnie przytulał. znajdz kogoś, kto naprawdę Cię rozumie i na kogo możesz liczyć! nikt Ci nie robi żadnej łaski że z Tobą jest, nawet mąż. a jakie są przyczyny tej depresji? może w tym związku coś jest nie tak? jeśli chodzi o mojego męża, to owszem, po mojej depresji zmienił się ale myślę że głównie dlatego że to JA nie pozwalam sobie już dłużej wchodzić na głowę nie tylko jemu, ale i jego rodzinie. stałam się silniejsza i bardziej asertywna. także pamiętaj - co Cię nie zabije to Cie wzmocni! i nosek do góry, nie proś męża o łaskę ani uwagę, przyjdzie koza do woza. zadbaj o siebie fizycznie i psychicznie i to jemu wtedy zacznie zależeć!
  8. z doświadczenia wiem że osoba która nie miała depresji ani nerwicy nigdy tego nie zrozumie. tak było z moim mężem - kazał mi chodzić do lekarza itd. ale sam nie wiedział jak albo nie chciał sie w to bardzo angażowac jakimiś wielkimi dyskusjami, podejrzewam że sam był tym zmeczony i po prostu tego nie rozumiał. to tak,jak nie można zrozumien bezpłodności posiadając dzieci, zakochania gdy nigdy się nie było zakochanym itd. ta sprawa moze być cesciowo poza jego możliwościami zrozumienia. poza tym może tez być tak że coś szwankuje w Waszym związku, własnie brak zrozumienia , wsparcia lub dialogu, i to teraz wychodzi. myślę jednak że osoba bardzo bliska , mimo że nie rozumie depresji ani nerwicy, umie dac wsparcie (tak było z moją mamą, chociaz nerwiće to ona chyba rozumie bo sama ją miała). może poszukaj innych osób które dadza/dają Ci wsparcie? napisz jak się sprawy mają.
  9. betty_boo

    alternatywne święta

    dziewczyny dzięki za wsparcie. i tak zostanę uznana za wichrzyciela i intrygantkę, ale zawsze tak jest kiedy walczę o swoje prawa. tylko troche mi szkoda bo tym samym nie bede na wigilie z moją mama...
  10. betty_boo

    alternatywne święta

    właśnie wyjezdzamy, ale podejrzewam że ta decyzja moze zostać niezaakceptowana...
  11. betty_boo

    alternatywne święta

    haha bardzo dobry pomysł:) [Dodane po edycji:] tak, mam na myśli rodzinę, nie swoją jednak a męża.
  12. agusiu, pewne rzeczy mozna stwierdzic tylko empirycznie. jesli jestes męzatką to pewnie o tym wiesz.
  13. on nigdy tego nie zrobi. tu się urodził i wychował, tu ma firmę i pracę, poza tym nie sprzedałby chyba swojej połowy domu, no bo co by na to powiedziała siostra?...mówi że wie że jego rodzice nie są kryształowi ale rodziców się nie wybiera...poza tym oni zawsze tak podkreślają wartość rodziny... ale rodziny, w której oni dominują i chcą dominować. oni nawet nic takiego strasznego nie robią oprócz tego , że wszystko ma byc po ich myśli i nie dają Ci prawa do własnego zdania bo zaraz się obrażają. są egocentrykami. myślę że z tej sytuacji nie ma wyjścia... we dwójkę. jeśli już to samemu. z męzem rozmawiałam tysiące razy prośbą grożbą i czym tylko sie dało, równiez na terapii. zrobił jakieś małe ruchy typu zmiana zamka w naszych drzwiach ale przy ich ekspansywności trzeba od nich po prostu trzymac się jak najdalej...nigdy nie bedziemy ich partnerami do rozmowy.
  14. ja nie byłam w szpitalu, ale podoba mi się Twój post. nic dodać, nic ując, sam sobie odpowiedziałeś na wszystkie pytania. jesteś wygrany, gratuluję.
  15. betty_boo

    alternatywne święta

    jakie macie pomysłu na święta niezwiązane z obchodami religijnymi oraz przebywaniem z ludzmi, z którymi zle sie czujecie i nie chcecie byc na siłew trakcie świąt?
  16. tez czuję się osaczona przez rodzinę męża ale w sposób bardziej "wyrafinowany" niz Ty. co nie znaczy że mam się lepiej lub gorzej niż Ty. mieszkamy w domu po jego rodzicach w połowie należącym do jego siostry a w połowie do mojego męża, czyli ten dom nawet nie jest mój... ani kawałek. jak mam o niego dbac i cos remontowac skoro to nie jest moje tylko nie wiadomo czyje? przy domu jest garaz należacy do ... mojego teścia, który czasem tu przyjeżdza na chwilę i z którego my nie mozemy korzystac.... tzn niby mozemy ale jak on przyjezdza to garaz ma byc pusty... no to w koncu mozemy czy nie mozemy??? było juz tyle kłótni o ten garaż że teraz walę to i w ogóle go nie używam, więć większość czasu stoi pusty... mąż jest od teściów i siostry uzależniony zawodowo - finansowo i emocjonalnie chyba tez. nie mamy dzieci bo nie mogę zajść w ciąże chociaż bardzo bym chciała. za to jego siostra przyjezdza tu z małym dzieckiem do pracy (nie mieszka tu, ale dziecko bierze ze sobą i z nianią ...). gra mi to na nerwach i uważam że jest to brak szacunku dla moich uczuć. no ale połowa domu jest jej -więc "ma do tego prawo"... ogólnie wiele decyzji mniejszych lub większych dotyczących mnie było podejmowanych przez moich teściów. w tym domu każdy czuje się u siebie tylko nie ja... ale mąż do bloku się nie wyprowadzi... błędne koło wpływające żle na moje stosunki z mężem... i będące żródłem wielu konfliktów. przestałam utrzymywać jakiekolwiek stosunki z teściami i rodziną męża, nie jeżdzę do nich i nie zapraszam ich do siebie bo nie chcę być popychadłem i zle sie czuć w tych relacjach. wydaje mi się że tak też traktują mojego męża a siostrę faworyzują. wiem że to jest sztuczna sytuacja ale nic na to nie poradzę. wydaje mi się że będzie tak już zawsze. napiszcie co o tym myślicie? the AND przepraszam że nie odniosłam się do Twojego postu i nie dałam Ci rady ale jak widzisz sama nie umiem się uporać z podobną sytuacją, która tez mi ciąży.... [Dodane po edycji:] mimo że mamy osobne mieszkanie to wejście jest wspólne, plac też i tak jak u Ciebie nie ma tu granic i wszystko wszystkim się należy.
  17. dużo zdrowych osób po alkoholu miewa stany lękowe, więc nie dziwcie się ze wy tez je macie. alkohol w ten sposób wpływa na system nerwowy. pisałam juz kiedys o pramolanie ze to stary lek "dla pan po menopauzie" - słowa mojej psychiatry, dziwie sie ze ktoś go w ogóle przepisuje, przeciez sa psychotropy nowej generacji działajace w inny sposób a nie jako uspokajacze. to sama z ataraxem (czyli po prostu hydroxyzyna), zwykły uspokajacz, jako dziecko piłam ją w formie syropku dla dzieci zeby sie nie drapac..
  18. ja kiedyś poszłam do pracy (szkoła) z rajstopami w spodniach (zapomniałam że poprzedniego dnia miałam ubrane i spodnie i rajstopy - była zima). czułam jakąś bułę na udzie ale się śpieszyłam i nie zwracałam na to uwagi, dopiero pózniej skojarzyłam fakty. a więc prowadzę sobie lekcje a tu coś się ciągnie za mną...z mojej nogawki coś wystaje...wystraszyłam się bo w pierwszej chwili myślałam że to wiecie co:)...(dziewczyny będą wiedziały) no i pózniej zobaczyłam ze to ta ponczocha wychodzi i jakoś dyskretnie ją wyjęłam czy wyszłam na chwilę, już nie pamiętam. nie wiem czy dzieci to widziały:) [Dodane po edycji:] druga sytuacja to było pójście do pracy/szkoły w dzien wolny od pracy (ale nie w sobote czy niedzielę tylko jakiś dzien miedzyświąteczny chyba)
  19. dokładnie , dla mnie foremka w tym programie też jest kompletną pomyłka , nie ma nic do powiedzenia i jest mdła i bez ikry przy pozostałych dwóch jurorach, szczególnie przy chylińskiej, jako że w kontrście z kobietą widać to jej nieokreślenie i brak inwencji twórczej. a jak Wam sie podoba wynik wczorajszego finału?
  20. mi się tez wydaje że to nerwica i ze prędzej pomoga tu psychotropy i terapia niz leki na serce, coś musi byc nie tak w tej pracy męża, pewnie jakaś chora atmosfera albo szef, skoro te objawy mają związek z pracą. idzcie do dobrego psychiatry.
  21. nie broń się tak bardzo przed tymi natrectwami, nie bój się ich. popatrz na nie "z boku", obiektywnie, przeciez wiesz ze to nie sa Twoje prawdziwe myśli! mi to pomogło, jak przestałam panikować że znowu jakieś "nie moje" myśli mi sie pojawiają! pozwól im być a wtedy nie będą miały nad Tobą takiej władzy, pośmiej im sie w twarz:jestęście, i co z tego, i tak sobie z Was nic nie robię! równocześnie postaraj się wyszukać przyczynę Twojego napięcia emocjonalnego i niepokoju i ją rozwiązuj. [Dodane po edycji:] i uwolnij emocje, nagadaj ludziom którzy Cie skrzywdzili, płacz na filmach itd. Bedzie lepiej!!
  22. ja tez poprosze ten przepis na koktajl z siemienia i pestek dyni. dziękuje! na grzyby podobno tez jest dobra 3dniowa kuracja z piołunu, ale nie dłużej.
  23. zgadzam się z Tobą, też tak robię.
×