Skocz do zawartości
Nerwica.com

Walter

Użytkownik
  • Postów

    443
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Walter

  1. Ja sam nie wiem. Miałem napisać że żałuję, a potem sie zawahałem... Po lekach przytyłem jeszcze bardziej ,popsuły mi potencję, mam szumy uszne itp itd. Podejrzewam ze pierwsze próby z SSri były potrzebne by mnie uratowac i uspokoić, ale poźniejsze tylko zrobiły mi miks, odebrały mozliwośc uprawiania sportu (refleks i dezorientacja)... ale ja mam taki organizm że wszystko co wpływa na percepcję działa na mnie szybko i mocno. Sam już nie wiem...
  2. W czwartek radość sprawiło mi to, że odkryłem możliwości swojego starego laptopa, okazało się że że po porządnym serwisie na który było mi szkoda kasy nawet działają jakieś gry i nie parzy już w kolana dosłownie jakbym znalazł w kieszeni stówę. Wczoraj poszedłem do nowej piekarni i kupiłem przepyszne rurki chałwowe, odlooottt. No i pokazywałem wszystkim zabawny filmik i dzieliłem się śmiechem. A dzisiaj to jeszcze nie wiem
  3. Niby tak ale dopiero dotarło do mnie, że zamknąłem sobie mozliwość przeprowadzki przez to, chciałem zmienić nieco otoczenie i szukać pracy w większym mieście, bo na mojej mieścinie to tylko tyrka za 2000zł w markecie albo wychodzenie o 6 i powrót po 19 zatłoczonym pociągiem młode kobiety też mam wrażenie że emigrują
  4. U mnie moja rok i niestety średnio, mam wrażenie że rozgrzebane wiele spraw i nie wiem czy uda się je poskładać... Boli mnie też koszt, bo w moim stanie ciężko o pracę, 500 miesięcznie teraz jest większym problemem niż na początku. Boje się że to niewiele pomoże ale nadal wierzę. Jedyne na plus to widzę więcej i jestem bardziej świadomy ale świadomość źródła bólu a jego pokonanie to jeszcze długa droga.
  5. Mam blokade totalną w szukaniu pracy. Przeglądam ogłoszenia i mną rzuca, odrzuca mnie, przypominają mi sie złe historie, powotpienie w swoje możliwości, unikanie jak uczniak który zamaist sie uczyć to sprząta w pokoju ;/ Będzie o czym gadać z terapeutą.
  6. Wygląda na to, że zafiksowałaś sie na wymarzonym zawodzie, a jak go zdobyłaś, to nagle flak ;) marzenie nie cieszy bo jest takie zwykłe, codzienne ;) tak jak moje wymarzone auto po pewnym czasie mnie męczyło i sprzedałem. Inna sprawa że samotność i brak kontaktów po pracy to słaba sprawa, nawet u introwertyka. Zmeczenie po pracy też robi swoje, wśród 30 letnich znajomych każdy narzeka na brak czasu i energii, że praca wyciska z nas wszytko i czas zaaaasuwa, że mając 20 lat działanie mobilizowało, a teraz wyczerpuje. Chyba twój organizm wolałby, byś ze swoim facetem spędzała wieczory, a nie tylko praca praca praca
  7. Jedno wyjście, najlepiej oknem (o ile to parter...) Miałem z taką do czynienia, total po****nie, no i oczywiście standardowy tekst "jak nie potrafisz mnie znieść gdy jestem najgorsza, to nie zasługujesz na mnie gdy jestem najlepsza" czy tam inne pierdy Moja ówczesna dalej prowadziła małą firmę z byłym, bo nie mogła ot tak rzucić a kłótni więcej niż spotkań w cztery oczy. Po wszystkim myślała że zrobi ze mnie przyjaciela i dzwoniła, nawijała pierdoły... Z resztą widzę, że z nikim nawet znajomymi nie jest w stanie dłużej wytrzymać, ciągle kto inny, inny facet, inni znajomi oczywiście po pół roku psiapsi do końca życia (w sumei zawsze się ktoś przylepi bo zawodowo dobrze sobie radzi). Dobrze że trwało to krótko jak wszystko w jej życiu.
  8. Poniedziałek; bajeczna pogoda, pracując na słońcu w czarnej koszulce aż podwijałem rękawki Wczoraj; rano załatwienie przesuwanej ciągle sprawy, popołudniu udana praca fizyczna Dzisiaj; to że mam wybór i wiem że ten dzień nie będzie stracony
  9. Ja wychodzę ż założenia, że lepiej mi sie płakało i przechodziło "ataki" w dobrym samochodzie, leczyło się u prywatnego lekarza, lepiej mieć czas po pracy i nie musieć pracować. Inna sprawa jak się bogactwo zdobywa, bo jak wystepkiem, albo eksploatacja siebie, to rzeczywiście może być problem i brak sił na korzystanie z tego. Doświadczyłem i jako takiej zamożności (jak na Polskę 20 lat temu) jak i prawie biedy (komornicy, jedzenie z przecen, siedzenie w domu z braku kasy, wybór czy w tym miesiącu laryngolog czy psychiatra itp) i takie moje wnioski. Jak ktoś szasta kasą to normalne że się kleją nieodpowiedni ludzie.
  10. Można w PL żyć tak, że się wydaje że jest bogato; wycieczki staniały, dobre ciuchy trafić w outlecie i olx/allegro, samochód można mieć dobry ale używany (ludzie się nie znają, turlam się teraz autkiem za kilkanaście tysięcy a pytają mnie czy brałem z salonu (zawodowo wiem jak dbać), jak i takim za 50tyś potworkiem drogowym który skradł mi serce, ale niepozornym, to się śmiali jakbym był jakimś przegrywem i myślą że kupiłem lepszy, nie kumam). Wielu ludzi strasznie stara się pokazać że ma, mimo że nie ma, wychodzi to potem w małych sprawach. Przyznaj w towarzystwie że kupileś TV 43 cale (mały) za 4000zł (bo topowy model wśród małych) to cie taki wyśmieje, bo on ma 55 cali za 2500 jego lepsze, wyprzeźd tanim samochodem jakieś droższe, to agresja, albo tracenie godności dla maleńskiej promocji...(polecam pepper.pl, ich dyskusje... XD). Jeszcze kult starych niemieckich samochodów "bmw to je to!", a potem opony używane itp... Mnie tylko mierzi że w dużym mieście da sie zarobić, ale ceny mieszkań są obstrakcyjne ;O i jak zarabiasz np 4000 na rekę to w mieście powiatowym to jest szał, a w Warszawie połowe wydajesz na wynajem kawalerki, by do pracy jechać 45 minut, mieszkasz z dala od rodziny i przyjaciół, jedziesz w weekend na wieś w ścisku... bleh a jak 3000 to serio mieszkanie, jedzenie, bilet miesięczny i nagle wyjazd do rodziny 200km to droga wycieczka, a przecież zarabiasz prawie srednią krajową! Aby kupić i spłacić mieszkanie w 15 lat (bo 30 lat kredytu to samobójstwo), trzeba czasem zarabiać prawie jak poseł. Mam kumpla w IT, 8k na rekę i mimo ze gospodarny, to w Warszawie luksusów nie ma (rodzina, kredyt itp), może kiedyś jak spłaci kredyt, a IT dalej da zarobić. Byłem zaskoczony. Można też wychodzić o 6,45 i wracać o 19,15 by dojeżdżać z rodzinnego miasta, ale wytrzymałem tak rok...już mi się pociąg śnił w nocy +spóźnienia+ zero rozwoju bo kiedy robic kursy i kiedy dorabiać? a itak każdą złotówkę spisywałem do notatek, serio. Coś tam umiem, nadal walczę.
  11. Ze dwa dni temu: zdjęcie dziecka mojego kumpla, które dostało ode mnie zabawkę i się maleństwu spodobało. A dzisiaj "po czym można poznać Roberta Kubicę niewidoma dziewczynka?"
  12. Być może, niestety najgorzej było w korpo, bo ciężko było zostawić pracę za drzwiami, a w mniejszej firmie niestety zarobki marne i mimo że praca nie chodził za mną, ale zim do domu, to musiałem więcej dorabiać po godzinach + dalsze dojazdy (wyjście z domu przed 7, powrót po 19). Serio czułem jak w poniedziałek wieczorem jeszcze dało się, film obejrzeć czy grę odpalić, a np w czwartek wieczorem już do mnie nie docierało ze zmęczenia. Latem jeszcze uszło, bo dało się na spacer pójść czy na gokarty, bo dzień długi. W autobusie i pociągu też ciężko o oglądanie serialu czy granie w tłoku
  13. Trójka z przodu, już nawet koledzy mnie zaczynają poganiać z rodziną, ale od kilku lat kiedy miewam problemy z psychą, to nawet dziewczyny brak i +10kg do wagi itp a wiadomo okazji ubywa, ja też jakoś nie czuję bluesa i nie bardzo chcę się parowac tylko dla dzielenia rachunków i spełniania wymagań i możliwościa pójścia gdzieś we czwórkę lub szóstkę. Nie jestem total dnem, ale oko przywykło chyba do piękności jakie miewałem dawniej, ciężej też o zachwyt, zaskoczenie i jakieś porywy serca, jedynie stopniowe obniżanie standardów. Z odpoczynkiem to niestety jak byłem w "ciągu" to bywało tak, że niby czas miałem, ale gniłem w domu, bo jak sie trafił weekend wolny, to w sobote popołudniu dopiero planowałem jak go spędzić, czyli juz było za późno. Nie jest to proste "jak mam czas to nie mam co z nim zrobic" ale niebezpiecznie w pewnym momencie wymieszały mi sie strefy prywatna i zawodowa, znajomi stali się klientami, pracowałem przez jakiś czas majac starego kumpla jako szefa. W najgorszym czasie mając samochód służbowy do użytku prywatnego i pełen bak nie chciało mi sie nigdzie ruszać (nie tylko mi, koledzy po fachu podobnie) bo byłem tak zmęczony i sie krzątałem wokół. To chyba nie takie proste i bedę nad tym pracował, bo cos tam jednak siedzi głębiej. Teraz nie chce mi sie ani dorabiać po godzinach, ani działać w stowarzyszeniu hobbystycznym, poczucie że to wszystko o kant stołu potłuc. Jak mam wolny czas to spacer i granie w gry, bo na hobby samochodowe już mnie nie stać (wczesniej też nie do końca, ale przestałem marnować na to kasę).
  14. W pewniej mierze tak, bo ciężko mi znaleźć równowagę i pracować "akurat"; albo wpadam w stany bezrobocia, albo zasuwam, ale krótko. Powoli wyjaśniamy to na terapii, ale nie zaakceptuje faktu pójścia do byle jakiej roboty za 2K. Niestety ale rodzice obecnie nie mogą mi dać więcej niż dach nad głową na wsi i muszę ciężko pracować jeśli chcę zachować jako taki standard życia. "Maszeruj albo giń" albo rób spokojną pracę i akceptuj, to, że walczysz o każdy grosz. A naprawdę lepiej się płacze w dobrym samochodzie, niż w autobusie, sprawdzałem to albo nie wyobrażam sobie dzielić mieszkania w dużym mieście z kimś obcym; miejsca gdzie nie musze udawać, gdzie jak chcę to bez skrępowania można się rozwyć. Ciężko tu o równowagę, jeśli nie ma się super fachu w ręku, gdy jest się "humanistą" z paroma umiejętnościami, które się ze sobą nie łączą w całosć. Niestety ostatnimi czasy ciężko też o nowe znajomości, pomysły, bo w moim wieku to ludzie dzieciaki przewijają a nie myślą nad "karierą" itp
  15. Bycie aktywnym w pracy, takim hej do przodu, ciągle coś robiący, po pracy aktywność fizyczna, albo jakieś np stowarzyszenia, albo wiecznie coś dłubią w garażu, przy domu, wiele tematów na raz, wiele znajomości na raz. Ja sam oklapłem a byłem taki hop do przodu przez jakis czas kilka lat temu, ale to był haj na lekach i huśtawka.
  16. Widziałem dziś psa Shiba Inu: ta rasa z internetowego mema "Pieseł" XD +sporo słodyczy
  17. Jako facet pierwszy rzucę kamieniem... ale bullshit! Nic dziwnego że ci nie wychodzi jak tak ściemniasz... Sam alvaro nie jestem, ale tragedii totalnej nie ma... ...a już z pracą to szczególnie śmieszne, wyjdzie na jaw szybciutko, pojedziesz na tym do trzeciej randki, szczególnie jeśli chodzi o charakter i miejsce pracy, daty jeszcze naciągniesz, nie chodzisz przecież ze świadectwem pracy ;). Z resztą z pracą nie jest źle, sam nie jestem omnibusem a 3k bez problemu wyciągam na prowincji; praca jest. Jak nie masz doświadczenia w związkach to się nie odzywasz niepytany, a raczej nie pytają "o byłe" bo to drażliwy temat...ale historyjki o złych kobietach które krzywdziły? O fak, po czymś takim to nawet prostytutka cie odesle do domu i zwróci kasę. W druga stronę; jak brak doswiadczenia łóżkowego to sory, ale romantyzm (i godność) do kieszeni + 200zł w łapę... sam wbrew sobie skorzystałem i to serio uratowało mi du*e, bo dowiedziałem się o chorobie i podjąłem leczenie, gdyby nie to byłbym łóżkowym kaleką... a przed tym zawiodłem trzy dziewczyny, teraz w najgorszym razie muszę łyknąć tabletkę, a mogło być gorzej. Stan zdrowia? No chyba umawiając się nie jest to temat? Informacje na ten temat to jakbyś miał z pierścionkiem iść, o ile wcześniej sama nie zauważy; BTW czy wiesz, że jak ukryjesz chorobę psychiczną przed ślubem to rozwód (nawet kościelny) to pstryknięcie palcem i jesteś udupiony? Prawie każdy ma coś, chyba ze koniecznie szukasz 20 letniej laski 10/10, to one sa czesto zdrowiutkie ale i im jak 3tka wskoczy z przodu to nagle się sypie to i owo, a przeciętne dziewczyny z liceum moga zakwitnąć, bo się lepiej zakonserwowały. Na inne rzeczy nie ma co ściemniać, bo wyjda i tak, lepiej tą energię zmienić na poprawienie tego stanu rzeczy... Nigdy nie jest tak by była calkowita dupa zbita, jak nie masz samochodu, to obecnie da się jezdny sprzęt za 5k kupić (btw tani samochdód to fajny filtr, bo jak baba spier**a na jego widok, to znaczy że i tak by wam nie wyszło, sam zawsze jeździłem samochodami wyglądającymi tanio (typu kompakt z rakieta pod maską) i przynajmniej Karyny przekupne mnie omijały ) Jak praca za 2000 to niestety trzeba szukać szukać i szukać, bo jak i tą stracisz to weźmiesz z łzami w oczach za 1700, można też sobie dorabiać. Sam w pracy chodziłem w koszuli i pantoflach, a w weekendy zasuwałem z towarem, albo ludziom usługi robiłem umazany i 800zł wpadało. Jeśli budujesz znajomość na udawaniu pracy, samochodu, mieszkania itp itd i nawet to wychodzi, to to rypnie i zastanów się czy lepiej być samemu, czy z kimś kto cie będzie całe życie trącał kijem bo "somsiad ma lepsze auto, bo mogłam wyjśc za tamtego, bym była żona urzednika a nie robotnika itp". I całe je**e życie będziesz prosił partnerkę o bzykanie a ona ci je bedzie wydzielać, bo sobie taką wziąłeś. Podobnie jak ty myslałem chyba mając nascie lat i byłem jeszcze większym przegrywem w sprawach damskich niż teraz bo napinałem mięśnie i to było żałosne i były rozczarowania.
  18. Walter

    Hashimoto koszmar zycia

    Cholera, wypisz wymaluj jak moja kumpela, zmagała sie lekko psychcznie (jakby mi sie nie przyznała, to bym nie wpadł na to) a jak poprawiła się jej sfera psychiczna po terapii i lekach, to trach hashimoto, +15kg, dieta itp. Ona też miała tak, że była silna, a jak sie tylko poprawiło i miała luz psychiczny to ciało wariowało, odreagowywalo stres i zbyt wielką eksploatację (wymagające studia potem 1,5 etatu, niedospane nocki)
  19. O tak, da sie nieraz zagłuszyć to wszystko, ale potem nawet nie wiadomo kiedy wraca...albo wystarczy mała rzecz, krótka kłótnia z przełożonym, jakaś niefajna sytuacja i mrok wraca. Czasem się zastanawiam czy ci którzy sa tacy aktywni i którym trochę zazdroszcze sa aktywni bo tak, czy oni też uciekają... mi uciekanie kiepsko wychodzi, może to i dobrze, bo nie wpadam w alko, dragi albo imprezy itp, choć chłostanie się w czterech ścianach też nie jest najlepsze. Może to bieganie to jakaś ucieczka? Aż mi się przypomniał ukochany serial: Uwaga spojler! Nie, daleko tak nie pociągnął, nie było łatwiej. W przeciwnym razie nie nakręcili by jeszcze trzech sezonów... PS już mam pomysł na avatar...
  20. Walter

    Samotność

    Czyli wniosek chyba taki, że powinienem jechać do dużego miasta lub okolic...
  21. Walter

    Samotność

    Niech zgadnę, mieszkasz lub umawiałeś się w większym mieście? Też z większego miasta jak jakąś poderwałem to bywały to ambitne babki, nawet mnie przewyższające, trochę mi imponujące, niestety zawsze gdzieś głęboko siedział wielki feler...np choroba psychiczna (gdy sam jeszcze byłem w formie) lun gdzieś indziej się nie ułożyło "bo tak".
  22. Walter

    Samotność

    Jak ktoś miły oku to sobie wszędzie poradzi. Na badoo miałem kiedys konto dla znajomości, ale czułem że same fejki i Karyny szukające bolca na raz itp a chciałem coś więcej. Pisałem z paroma, ale ziała pustka z głowy że hej, ewenwtualnie młode mamy, Akurat ta akcja to autorstwa użytkownika/ów Wykopu, sorry ale to jakaś mega frustracja, jak sam obecnie mam problemy na tym polu to nie mam zamiaru mścić się na całym świecie, bo wiem że winny jestem sobie sam... jakby do autorów tej akcji napisała taka laska 10/10 to by skakali wokół niej jak pieski. Dno i wodorosty, odrzucenie podstaw biologii.
  23. Walter

    Samotność

    Serio, jak poznawać w necie, to już nawet darmowy fejsbuk jest lepszy; polajkować jakieś strony o tematyce lokalnej, albo lokalnie-hobbystycznej, pokomentować zabawnie lub mniej i przegladać kto cie lajkuje pod postem i czasem zagadać, wiadomo zleją to nieraz totalnie, ale czasem jak się ma bajer w pisaniu to coś wyjdzie; do tego wiadomo, to niezła baza danych, można obczaić czy osoba po drugiej stronie to totalne dno i "szlachta nie pracuje", czasem okaże się że ma się wspólnych znajomych, albo że się gdzieś widzieliście ale nie było okazji zagadać... sam za dobrych (przystojnych) czasów ze dwa tezy razy miałem sytuację że jakaś do mnie pisała sama, bo widziała mnie na zawodach, evencie itp Można podeprzeć sie snapchatem, gdzie mimo że można zrobić screenshot to i dziewczyny częściej silą się na pozdrowienia z plaży albo powiedzenie dobranoc z łóżka, poparte fotą odrobinkę bardziej osobistą niż z FB. Teraz to większą przeszkodą jest moja "spowolniona" głowa, uboki leków i zwiazana z nimi waga... ale jeszcze moze kiedyś. A te strony randkowe to dno dla frustratów i głupców, czaaaaasem moze na przelotne dmuchanie jeśli ktoś szuka, ale serio chyba nie warto.
  24. Walter

    Samotność

    Taaak, dokładnie tak, ale szukam opcji edytowania chodzi o to że jak kobieta się nie podoba (0) to choćby była aniołem to nie będzie atrakcyjna (chyba że idziemy na kompromisy i szukamy bez porywów serca, ale zakładam tu młodego faceta, któremu nic nie brakuje i jeszcze żyje uczuciami, marzeniami ) No i to tak ktoś humorystycznie kiedyś wstawił, to nie dogmat, ale ma w sobie baaardzo dużo prawdy...
  25. Walter

    Samotność

    Ktoś kiedyś fajnie to opisał, nawet zrobił wzór matematyczny, z którego wychodzi, że kobieta jak patrzy na faceta, to jego dobre i złe cechy się jakby sumują, czyli jak brak mu jakiejś cechy, to nadrobi poczuciem humoru, siłą charakteru (więc i chwilowe klopoty finansowe przejdzie suchą stopą), zaradnością, magią w łóżku, albo tym że jest szefem całego osiedla czy wokalista w zespole typu siła charakteru+uroda+poczucie humoru+status w grupie (niekoniecznie finansowy+zaradność+ inne cechy + inne cechy = x Gdzie jak któraś cecha =0, to można nadrobić innymi A jak facet patrzy na kobietę, to jest trochę tak (cecha charakteru 1 + cecha charakteru 2 + cecha 3 + ...+...) : uroda (albo mozna ją dać w mianowniku ułamka Gdzie nawet jeśli będzie miała wiele fajnych cech charakteru, to jeśli uroda =0, to niestety ale ocena jako partnerka też idzie w kierunku zera, ALE zero to już trzeba się chyba postarać i być 50letnią 100 kilową babą. Co do cech wyglądu, serio, nie jestem w stanie powiedzieć, chętnie umówiłbym się ze smukłą koleżanką o przyjemnej buzi, wyglądająceh ekhm ładnie z tyłu, ale niemal bez biustu, równie chetnie co z niską, lekko zaokrągloną, biuściastą i obydwie działają na mnie. No i z wiekiem znaczenie urody powoli mija, bo wszscy stajemy się brzydcy i samotni ;). Ale że chwilowo mam nadzieję zabawiłem tu i walczę ze swoimi demonami, to jestem na bocznicy i nie szarżuję, wybrzydzać nie mogę, póki nie odbuduję życia towarzyskiego, mówię o doświadczeniu gdy byłem trochę bardziej w użyciu
×