Skocz do zawartości
Nerwica.com

nvm

Użytkownik
  • Postów

    2 356
  • Dołączył

Treść opublikowana przez nvm

  1. [videoyoutube=AeHmVBf0NJ8][/videoyoutube]
  2. [videoyoutube=3Vw7cCrlSq0][/videoyoutube]
  3. [videoyoutube=lrGesUpuBXA][/videoyoutube]
  4. [videoyoutube=4z09qIekuFg][/videoyoutube] [videoyoutube=HROuYFRJepQ][/videoyoutube]
  5. [videoyoutube=iomjehbqrgY][/videoyoutube]
  6. nvm

    Konkluzje dnia.

    Główną przyczyną cierpienia psychicznego jest miłość. "The day people come to know love, they run the risk of carring hate" - Lelouch Vi Britannia
  7. [attachment=0]Lelouch - obliterate Britannia.png[/attachment]
  8. nvm

    Konkluzje dnia.

    Gdy masz święty spokój, możesz się zrelaksować. Ale gdy czuję lęk musisz wybierać - walka, ucieczka, lub udawanie martwego. Udawania martwego nie polecam - powoduje najwięcej cierpienia (mówię o sytuacjach psychicznych, a nie o zagrożeniu ze strony dzikich zwierząt). Ucieczka to uleganie lękowi, ale to go tylko potęguje. Walka to odwrócenie od niego uwagi, ale wówczas musisz się bardziej w życie zaangażować.
  9. Rzeczą jak najbardziej racjonalną, jest tańczyć tak, jak lęk Ci zagra. Jeśli chcesz uwolnić się od lęku, musisz zatem postąpić całkowicie irracjonalnie, intuicyjnie, bezsensownie, absurdalnie i apriorycznie. Na przykład odciągając od lęku swoją uwagę (a także od wątpliwości, czy na pewno dobrym pomysłem jest odciągać od lęku uwagę - jeśli im ulegniesz, to już przegrałeś; z szatanem nie wygrasz swoim umysłem - dlatego też mówię, że musisz tu postąpić całkowicie irracjonalnie, bo nie możesz polegać na rozumie, który jest lękiem owładnięty i jest mu podporządkowany; i zrobi wszystko, co w jego mocy, żeby utwierdzić Cię w przekonaniu, że na razie najbardziej sensowna opcja to lękowi ulec, mimo iż w głębi duszy czujesz inaczej). EDIT: Paradoksalnie może też przeszkadzać i wydłużać terapię świadomość, że "a, najwyżej po prostu potem porozmawiam o tym z psychologiem, więc teraz nie muszę się już tak bardzo starać; mam wsparcie, na którym mogę polegać, więc nie muszę z siebie wszystkiego teraz dawać.".
  10. nvm

    Konkluzje dnia.

    Nie dyskutuj z idiotami. Sprawdzą Cię do swojego poziomu i pokonają doświadczeniem.
  11. Ja myślę, że czasami pomaga postawa typu: "Come and get me, you son of a bitch!!!!". Pamiętaj: ONI CHCĄ, żebyś się bał; ONI CHCĄ, żebyś cierpiał. Nie daj tym sadystycznym sukinsynom tego Schadenfraude. Jak ja tak zrobiłem i powiedziałem o tym pewnemu psychologowi, to mnie zbeształ, pojechał i zasugerował, że zamiast tego powinienem przyjrzeć się, jaką funkcję lęk pełni w moim życiu, tzn. że chroni mnie przed czymś gorszy niż sam lęk.
  12. Umrzeć (mentalnie i emocjonalnie). Spalić się (tzn. lęk i niepokój, którymi teraz jestem) w chwili obecnej.
  13. nvm

    Konkluzje dnia.

    1) Powinienem bardziej konsekwentnie unikać rozmów z pewnymi osobami, a jeśli już się w nie wpakuję, to jak najszybciej się z nich wycofywać i się od rozmówcy oddalać (w końcu to jemu zależy na rozmowie, a nie mnie - ja mogę sobie pójść, odejść i robić przecież swoje). 2) Nie muszę się żadnym pieprzonym sukinsynom z niczego tłumaczyć. Mogę ich po prostu olać, zignorować i o nich zapomnieć.
  14. Są takie chwile, kiedy w pewnym sensie odechciewa mi się życia (na przykład teraz). Są one na ogół spowodowane lękiem i zmartwieniami. Ale jednak nie jest to na tyle silne, żebym chciał ze sobą skończyć. Choćby dlatego, że jest nadzieja. A pomijam już inne rzeczy, które mnie przed tym mogłyby powstrzymywać (instynkt samozachowawczy, miłość do bliskich, lęk przed piekłem).
  15. [videoyoutube=KTzGbIRnB6Q][/videoyoutube]
  16. nvm

    Konkluzje dnia.

    1) Po orzechach nerkowca miewam wzdęcia. 2) Krople żołądkowe zapewne lepiej jest wypić w połowie szklanki wody, a nie w całej szklance. 3) Ból fizyczny skupia naszą uwagę i pozostałe problemy tracą na znaczeniu. Dlatego, gdy ból fizyczny ustaje, odczuwamy ulgę i radość. Jest też pewne "vacatio" zanim powrócimy do pełnego skupienia się na naszych "problemach". 4) Przeżywając różne bolesne sytuacje i doświadczając cierpienia, jednocześnie wyciągamy wnioski, które umożliwiają nam z czasem ograniczenie występowania tych konkretnych cierpienio- i bólo-gennych sytuacji. Z biegiem czasu zatem prawdopodobieństwo wystąpienia tych konkretnych rodzajów cierpienia maleje, bo uczymy się go unikać, nie pakować się w nie. Jednak nie ma gwarancji, że nie wpakujemy się w jakieś cierpienie nowe, którego jeszcze nie "rozpracowaliśmy". A tylko ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi, więc może lepiej nic nie robić
  17. A jakiż mógłbym być wówczas z siebie zadowolony i dumny ;] To chyba jednak z mojej strony po prostu pycha
  18. pokonacstres.pl Tak. Zapewne masz rację. Dziękuję za tego posta. Przypominasz mi trochę moją wizję lepszego siebie, jaki mógłbym być w przyszłości. Jest we mnie pycha. Sporo pychy. Boję się śmierci swojego ego, tzn. utraty swojego wizerunku samego siebie i myślę, że to może być dla mnie kluczowy problem. Właściwie mógłbym przeprosić za swoje zachowanie cyklopkę i kosmostradę, ale jakoś mi tak głupio się teraz przyznać xD Wstyd mi po prostu Poza tym nie mogę obiecać, że znowu się tak nie zachowam. To są dla mnie silne i bolesne emocje, a tryb ochrony ego bardzo łatwo się u mnie włącza. Przypomina mi to trochę ten czarny kostium spider-mana. Ale niech będzie, przemogę się: cyklopko i kosmostrado: przepraszam. Macie rację, że nad-interpretuję i tak dalej. Robię to, aby ochronić swojego ego i z powodu pychy, która mnie zalewa. Stąd też mój avatar - sympatyzuję z takimi narcyzami, bo mnie wyrażają. Nie mogę jednak niestety obiecać, że znowu się tak nie zachowam... Nie mogę niestety również obiecać, że się z tych słów później nie wycofam... Oprócz ochrony mojego ego, chodzić może mi jeszcze o dezaprobatę, odrzucenie, ostracyzm społeczny i banicję. Ale odnośnie ograniczenia mojej wolności, to chodzi mi tu na przykład o zobowiązania - że powinienem na przykład coś zrobić, albo określoną ilość czasu poświęcić na coś; albo w określonym czasie znaleźć się w określonym miejscu; Albo jakieś zakazy i nakazy moralne, których powinienem się trzymać. Albo w końcu jakiś dyskomfort skłaniający i zmuszający mnie do zajęcia się czymś innym, niż to miałem w swoich "planach".
  19. Chyba jestem w stanie, ale niestety nie potrafię.Tzn. mogę wyodrębnić kilka, które ostatnio zauważam (choć to tylko teoria!): "Mylisz się co do mnie!" "To ogranicza moją wolność. Nie mogę przez to robić tego, co bym chciał." Ale mam chyba poczucie, że w tamtym najbardziej stresującym okresie mojego życia było coś jeszcze. O, już wiem: Było: "Boję się Ciebie stracić. Nie mogę żyć bez Ciebie. Nie potrafię sobie wyobrazić takiego życia." (ale z tamtą myślą się w jakiejś mierze w końcu uporałem (choć może nie do końca), wizualizując sobie takie życie bez niej) "Boję się cokolwiek powiedzieć, bo się między nami znowu może popsuć. Ja będę się czuł winny, a Ty możesz znowu spróbować przeze mnie popełnić samobójstwo." Teraz jakiś stres powstrzymuje mnie przed wysłaniem tego posta. Obstawiam: "To skłoni ludzi do powiedzenia na mój temat jakichś bolesnych głupot, czyli krytyki, z którą nie będę się zgadzał. A ja źle się będę czuł takie wypowiedzi antycypując.Dobrze wiem, że przecież moje emocje nade mną wezmą w takich sytuacjach górę, bo za dla mnie za silne i za szybko się uaktywniają." "Ten stres ograniczy moją wolność. Nie będę mógł przez to robić tego, co bym chciał. Podobnie jak działa na mnie ból i dyskomfort fizyczny zresztą." Odnośnie pójścia do pracy i wszelkich innych zobowiązań (także takich jak pójście do psychologa): "To ograniczy moją wolność. Nie będę mógł przez to robić tego, co bym chciał." Odnośnie skontaktowania się z kimś - podobnie jak z wysłaniem tego posta.
  20. O ile mi wiadomo, ani o jedno, ani o drugie. Chodziło mi o potrzebę zachowania spokoju ducha i jasności umysłu. I o to, że silne emocje (stres, adrenalina, nor-adrenalina), które intensywnie odczuwam temu nie sprzyjają. Więc się od silnych emocji staram odcinać. Silny przewlekły stres nie pozwala mi spać, jeść, wszystkiego mi się odechciewa (w tym żyć, jeśli jest odpowiednio silny) - dlatego staram się go unikać i wszystkiego, co do niego prowadzi. Być może z tą kontrolą źle się wyraziłem - chodziło mi o to, że straciłem kontrolę nad sobą i swoim życiem, bo byłem targany stresem, który mnie zaślepiał i odbierał mi rozum, spokój ducha i jasność umysłu. Wysławiam się tak, jak na daną chwilę potrafię.
  21. Ja niczego takiego sobie nie życzę. Niczego od Ciebie nie oczekuję, nie żądam, ani nie wymagam. Rób jak uważasz. Więc nie zarzucaj mi, że czegokolwiek sobie życzę od Twojej osoby. Nie. Nie piszę "momentami niejasno i niekonsekwentnie". Piszę "momentami niejasno i niekonsekwentnie dla Ciebie". Może się znaleźć ktoś, kto takich problemów z czytaniem moich postów już nie będzie miał. Bon Voyage! Jakby to powiedział mój avatar: "I don't need anybody's help!" xD Piękne słowa, ale puste. Nie widzę dla nich praktycznego zastosowania w swoim życiu (a już zwłaszcza w kwestiach przedstawionych w tym temacie), czyli jak konkretnie miałbym je zaimplementować. Być może po prostu nadal nie do końca rozumiem o co Ci chodzi. A być może to Ty mi po prostu niesłusznie zarzucasz coś, co tak naprawdę mnie jednak nie dotyczy wcale (albo prawie wcale). Bzdura! To Ty nadinterpretujesz moje wypowiedzi, nazywając je nadinterpretacją ;] Gdybyś patrzyła obiektywnie, to byś zrozumiała, że to są tylko hipotezy, z którymi pozwalam się ludziom skonfrontować. Czyli po prostu nie rozumiesz o co chodzi tak naprawdę ;]
  22. I jeszcze coś: uważam, że powinienem być tutaj w pełni sobą i otwarcie wyrażać swoje uczucia i emocje. Pozwolić im mówić za mnie. Jeśli to kogoś do mnie zraża, to droga wolna - oznacza to najprawdopodobniej po prostu, że dana osoba nie jest częścią rozwiązania. Tak samo uważam, że pacjent może być wobec terapeuty bezczelny i go dowolnie zbluzgać, jeśli to mu w duszy gra. Jeśli terapeucie to przeszkadza, to d... z niego a nie terapeuta
×