Skocz do zawartości
Nerwica.com

mada1987

Użytkownik
  • Postów

    337
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez mada1987

  1. Np.dlatego, że kobiety są z natury delikatniejsze i z założenia mogą wykonywać lżejsze prace i pewnie tak było od wieków. Facet musiał w świecie zewnętrznym walczyć o pieniądze ciężko pracując fizycznie albo umysłowo, a kobieta jako ta, która rodzi dzieci i karmi cyckiem siedziała przy dzieciach i dbała o porządek, żeby dziecko się nie zaraziło jakimś syfem i nie zmarło . Tak to mamy zakodowane i przeciętny facet ma więcej siły fizycznej i jest bardzij odporny, a do tego nie rodzi dzieci, nie musi się z niemowlęciem porozumiewać tak, jak matka, przez co ma mniej empatii i jest bardziej odporny, może walczyć o byt rodziny. Nie wygna żony za drzwi, żeby poszła do kamieniołomów, a on nie zostanie wtedy w domu z dzieckiem, któremu trzeba cycka dać. Wiem, że czasy się zmieniają, ale ludzie się nie zmienili. Są wyjątki, bo są delikatni faceci, są kobiety, które dźwigają ciężary, prowadzą autobusy i nic nikomu do tego, ja swojego światopoglądu nikomu nie narzucam, ale mi naturalny model rodziny akurat odpowiada...i rodzenie dzieci i ta męska męskość i to że kobiety są troskliwe, a faceci zaradni. Nie są to jakieś sztywne ramy, ale mogę to uznać za zasadę
  2. Hahahaha nie kupuję kota w worku
  3. Ja nie odczuwam żadnej społecznej presji, robię wszystko w zgodzie ze sobą i nikomu nic do tego Rodzina jest dla mnie, a ja nie jestem dla społeczeństwa.
  4. To nie jest dowód, że im było dobrze. No mnie on właśnie dziwi, zawsze dziwił, nawet gdy nie miałam pojęcia o istnieniu jakiś "dziwnych dżenderów" czy "nawiedzonych feminiar" . I jestem ciekawa dlaczego, mnie to dziwiło i dziwi, a przeciętnej kobiety nie dziwi...a nawet uważa, że tak jest słusznie... mada1987, czyli rozumiem, uważasz jak emil, że istota kobiecości zawiera się w dbaniu o dom i usługiwaniu facetowi? Podanie posiłku albo zrobienie prania to jest usługiwanie? Pisałam, że facet musi być normalny i sam uczynny, tylko pod takim warunkiem mogę o niego dbać. Jeśli jest nastawiony roszczeniowo, to nie ma takiej opcji. Nie jestem "podaj, przynieś, pozamiataj", mam na myśli zdrową relację, piszę tylko o tzw.kobiecych pracach, ale facet też musi dbać o ciebie, masować stopy, przynosić kwiaty, prawić komplementy, dbać o dom, ale od tej strony technicznej czyli nie jeździć na mopie, tylko np.pomalować pokój, rąbać drewno etc. bez przesady mowa tu o sprzątaniu gotowaniu, przecież nie rąbałabym drewna, ani nie nosiła ciężkich rzeczy od tego są faceci, ale jak mam okres, on poleci mi po czekoladę i będzie przytulał , załatwi coś na mieście, w urzędzie, opłaci rachunki, zawiezie do koleżanki etc. Na tym polega partnerstwo, związek to nie tylko obowiązki i wzajemne roszczenia, z takim nastawieniem to lepiej być samemu, bo co komuś krew psuć.
  5. Ale nikt nikogo do niczego nie zmusza. Mam koleżanki, które nienawidzą gotować, takie, które nienawidzą dzieci itp., nie rusza mnie to. Niektóre kobiety po prostu lubią dbać o dom i sprawia im to jakąś satysfakcje, czują się spełnione i szczęśliwe w takiej roli. Jak komuś się podoba inaczej, to niech dobierze sobie partnera pod siebie, zamiast narzekać. Nie możesz też zakładać, że wszystkim kobietom jest źle w takiej roli, niektóre są dumne. Piszę tylko i wyłącznie o sobie, bo ja jestem trochę taka kurką domową, uwielbiam gootwać, a jeszcze bardziej się cieszę, jak ktoś to potem zje, a posprzątany dom jest dla mnie taką samą wizytówką, jak zadbane paznokcie i nie mam zamiaru prosić się nikogo o nic. Jak ktoś narzeka i czuje się męczennikiem, to niech się nie poświęca, zmieni partnera, czy cokolwiek. Mi nic do tego, jak się ludzie dobierają w pary, grunt to tak się zgrać, żeby nikt nie narzekał , po co się zmuszać i być nieszczęśliwym
  6. No są takie, ja się nie utożsamiam z feministkami. Dla mnie zadbać o atmosferę w domu to zaszczyt i kwestia honoru. Czułabym się niezręcznie, gdyby ktoś mnie w tym wyręczał . Tak samo pewnie jak niejeden facet, którego babka by lepiej znała się na samochodach, czy czymś takim . Facet się może poczuć wykastrowany, jak się mu zabierze jego zabawki, a ja bym się czuła nie dość dobrą kobietą, gdybym nie radziła sobie ze zwykłym zadbaniem o dom, zrobieniem smacznego posiłku dla rodziny etc.
  7. Jednak żyjemy w biednym kraju i wszystko zostaje zaburzone, bo z pensji męża nie wystarcza na spokojną egzystencje, więc kobieta zamiast zajmować się domem i wychowaniem dzieci musi tyrać. Dzieci często wychowują dziadkowie, a faceci wchodzą w role kobiet, kobiety w rolę facetów i wszyscy są poirytowani :)
  8. No właśnie, a skąd się taki model wychowania wziął? Odpowiem za siebie. Wychowałam się bez matki i jako takich wzorców kobiety nie miałam, bo mój tata miał kilka różnych kobiet. Co do niego, to widziałam jego poświęcenie dla mnie i potem będąc większą też starałam się dbać o niego, gotować etc., bo mój ojciec własnie taki leń dwie lewe ręce, tak wychowany przez babcię, że facet nic nie musi. Jednak on nigdy nie kazał mi sprzątać, ani nic robić w domu, jak nie miał baby, to jedliśmy na mieście, jak ktoś posprzątał to było posprzątane, czasem to robiła babcia i nie było spiny :), a jak miał kobiety to one naturalnie się wczuwały w rolę pań domu, gotowały i prały, a on dawał wszystkim pieniądze i czasem coś naprawił. Brał na siebie np.zawożenie nas, robienie zakupów czasem, ale generalnie wszystkie "kobiece robótki" zostawiał swoim kobietom. Żadna nie narzekała. Mi by było osobiście wstyd prosić swojego faceta, żeby robił pranie albo gotował za mnie, czy prasował albo mył podłogi. Takie drobiazgi, jak wynieść za sobą talerz, czy skarpetki, to kwestia higieny i kultury i o ty nie mówię, ale domowe porządki raczej kobieta powinna robić, facet może pomóc, jak ma ochotę . Nawet jak goście przychodzą, to chwalą panią domu za porządek wystrój, mało kto wpadnie na pomysł, żeby faceta komplementować, jak pięknie wysprzątał , tak samo jak nie powiedzą pani domu, że zrobiła piękną półkę, czy naprawiła auto. Oczywiście takie rzeczy się zdarzają, są babki, które lubią grzebać pod maską i faceci, których pasją jest kupowanie nowych ściereczek do kuchni, ale to raczej rzadkość więc nie ma się co dziwić tradycyjnemu modelowi ja tam w żadne dżendery nie wierzę chory wymysł współczesnych "postępowców" wywracanie świata na głowie.
  9. No właśnie, a skąd się taki model wychowania wziął? Odpowiem za siebie. Wychowałam się bez matki i jako takich wzorców kobiety nie miałam, bo mój tata miał kilka różnych kobiet. Co do niego, to widziałam jego poświęcenie dla mnie i potem będąc większą też starałam się dbać o niego, gotować etc., bo mój ojciec własnie taki leń dwie lewe ręce, tak wychowany przez babcię, że facet nic nie musi. Jednak on nigdy nie kazał mi sprzątać, ani nic robić w domu, jak nie miał baby, to jedliśmy na mieście, jak ktoś posprzątał to było posprzątane, czasem to robiła babcia i nie było spiny :), a jak miał kobiety to one naturalnie się wczuwały w rolę pań domu, gotowały i prały, a on dawał wszystkim pieniądze i czasem coś naprawił. Brał na siebie np.zawożenie nas, robienie zakupów czasem, ale generalnie wszystkie "kobiece robótki" zostawiał swoim kobietom. Żadna nie narzekała. Mi by było osobiście wstyd prosić swojego faceta, żeby robił pranie albo gotował za mnie, czy prasował albo mył podłogi. Takie drobiazgi, jak wynieść za sobą talerz, czy skarpetki, to kwestia higieny i kultury i o ty nie mówię, ale domowe porządki raczej kobieta powinna robić, facet może pomóc, jak ma ochotę . Nawet jak goście przychodzą, to chwalą panią domu za porządek wystrój, mało kto wpadnie na pomysł, żeby faceta komplementować, jak pięknie wysprzątał , tak samo jak nie powiedzą pani domu, że zrobiła piękną półkę, czy naprawiła auto. Oczywiście takie rzeczy się zdarzają, są babki, które lubią grzebać pod maską i faceci, których pasją jest kupowanie nowych ściereczek do kuchni, ale to raczej rzadkość więc nie ma się co dziwić tradycyjnemu modelowi ja tam w żadne dżendery nie wierzę chory wymysł współczesnych "postępowców" wywracanie świata na głowie.
  10. Racja, ja też nie lubię żyć w chlewie. Dlaczego zatem kobiety, które również tego nie lubią, a mają świnie w domu, zamiast ją wywalić za drzwi, wolą sprzątać po niej syf? To kobiety mają dzieci same ze sobą?... Napiszę na podstawie obserwacji znajomych. Kochają swoich mężów, ale z nich śmierdzące lenie, a one nie mają takiej siły perswazji, więc pomarudzą pomarudzą, a i tak wszystko robią same. O ile są gorsze powody (np. zdrada), nie każdy ma ochotę się rozstawać, bo ktoś nie robi nic w domu. Niektórzy faceci uważają, że to niemęskie i nie tkną niczego palcem. Ja się nie wtrącam, osoby, o których piszę w gruncie rzeczy mają udane związki i się kochają, zresztą facet też pracuje, tylko w domu niewiele robi (chyba, że jakies drobne naprawy). Ja ze swoim ex usługiwaliśmy sobie nawzajem, sprzątaliśmy razem i nitk od nikogo niczego nie wymagał tylko lubiliśmy się troszczyć o siebie. I dla mnie i dla niego była to przyjemność, jak mogliśmy dla siebie gotowąć albo wspólnie dbać o dom. Od siebie dodam tyle, że gdyby facet pracował, a do tego traktował mnie z szacunkiem, doceniał to co robię, niczego nie wymagał i sam był skory do pomocy, to wystarczyłoby mi, żeby te przysłowiowe skarpetki wrzucał do prania, a ja bym mogła codziennie prać sprzątać gotować, odkurzać, myć podłogi etc. Akurat jestem wychowana tak, że kobieta dba o faceta i dom, a facet o nią i dzieci, głównie finansowo, więc to kobieta zajmuje się tym ogniskiem domowym, żeby w domu było przytulnie i pachnąco. Oczywiście nic się nie stanie, jak facet czasem odkurzy, czy coś zrobi, jeśli kobieta nie ma czasu
  11. Racja, ja też nie lubię żyć w chlewie. Dlaczego zatem kobiety, które również tego nie lubią, a mają świnie w domu, zamiast ją wywalić za drzwi, wolą sprzątać po niej syf? To kobiety mają dzieci same ze sobą?... Napiszę na podstawie obserwacji znajomych. Kochają swoich mężów, ale z nich śmierdzące lenie, a one nie mają takiej siły perswazji, więc pomarudzą pomarudzą, a i tak wszystko robią same. O ile są gorsze powody (np. zdrada), nie każdy ma ochotę się rozstawać, bo ktoś nie robi nic w domu. Niektórzy faceci uważają, że to niemęskie i nie tkną niczego palcem. Ja się nie wtrącam, osoby, o których piszę w gruncie rzeczy mają udane związki i się kochają, zresztą facet też pracuje, tylko w domu niewiele robi (chyba, że jakies drobne naprawy). Ja ze swoim ex usługiwaliśmy sobie nawzajem, sprzątaliśmy razem i nitk od nikogo niczego nie wymagał tylko lubiliśmy się troszczyć o siebie. I dla mnie i dla niego była to przyjemność, jak mogliśmy dla siebie gotowąć albo wspólnie dbać o dom. Od siebie dodam tyle, że gdyby facet pracował, a do tego traktował mnie z szacunkiem, doceniał to co robię, niczego nie wymagał i sam był skory do pomocy, to wystarczyłoby mi, żeby te przysłowiowe skarpetki wrzucał do prania, a ja bym mogła codziennie prać sprzątać gotować, odkurzać, myć podłogi etc. Akurat jestem wychowana tak, że kobieta dba o faceta i dom, a facet o nią i dzieci, głównie finansowo, więc to kobieta zajmuje się tym ogniskiem domowym, żeby w domu było przytulnie i pachnąco. Oczywiście nic się nie stanie, jak facet czasem odkurzy, czy coś zrobi, jeśli kobieta nie ma czasu
  12. Ja nie jestem taką kobietą , ale pozwolę sobie odpowiedzieć . Siła nikogo do niczego nie zmusisz, a nie wszyscy lubią żyć w syfie, więc jeśli kobieta tego nie zrobi, to w domu będzie, jak w chlewie. Poza ty niektóre kobiety wynoszą z domu taki zaprogramowany model, żeby facetowi matkować, a jeszcze inne uważają, że wszystko robią najlepiej i jedząc po x któryś niedobry obiad wolą zrobić go same . Jeszcze inne mają dzieci i muszą o nie zadbać, dla innych to kwestia honoru by być dobrymi paniami domu i dbać o męża, który ciężko pracuje.
  13. Ja nie jestem taką kobietą , ale pozwolę sobie odpowiedzieć . Siła nikogo do niczego nie zmusisz, a nie wszyscy lubią żyć w syfie, więc jeśli kobieta tego nie zrobi, to w domu będzie, jak w chlewie. Poza ty niektóre kobiety wynoszą z domu taki zaprogramowany model, żeby facetowi matkować, a jeszcze inne uważają, że wszystko robią najlepiej i jedząc po x któryś niedobry obiad wolą zrobić go same . Jeszcze inne mają dzieci i muszą o nie zadbać, dla innych to kwestia honoru by być dobrymi paniami domu i dbać o męża, który ciężko pracuje.
  14. Powiało grozą :) chyba węzmę dzisiaj podwójną dawkę leków przeciwlękowych, bo nie zasnę w nocy ze strachu :))
  15. Powiało grozą :) chyba węzmę dzisiaj podwójną dawkę leków przeciwlękowych, bo nie zasnę w nocy ze strachu :))
  16. Mężczyźni nigdy nie dorastają . Najcięższych jest pierwsze 40 lat dzieciństwa mężczyzny, potem już z górki
  17. Mężczyźni nigdy nie dorastają . Najcięższych jest pierwsze 40 lat dzieciństwa mężczyzny, potem już z górki
  18. Bez obrazy, ale jak się was czyta, to odnosi się wrażenie, że to rozmowa średnio rozgarniętych gimnazjalistów
  19. Bez obrazy, ale jak się was czyta, to odnosi się wrażenie, że to rozmowa średnio rozgarniętych gimnazjalistów
  20. Ja bym na twoim miejscu uniosła się honorem, nie dzwoniła, nie dopytywała. Znam jedną taką sytuację, dziewczynie woda sodowa uderzyła do głowy, zerwała z facetem, bo niby nie pasowali do siebie, przez cały związek się rozglądała, taka gwiazda, która zawsze musi być w centrum uwagi, a on bardzo w niej zakochany. Na początku biegał z kwiatami, prosił, płakał, a ona nie nie nie i nie. Szybko się ogarnął i znalazł sobie nową, świetną dziewczynę. Bardzo im się powodzi pod każdym względem, a tamta jest strasznie zazdrosna i zdziwiona, że przestał o nią zabiegać (mam kontakt ze wszystkimi). Mimo, że minęło dużo czasu, ona wciąż nie może przeżyć, że wypuściła z rąk takiego faceta i że on za nią nie płacze. Głowa do góry, trzeba znać swoją wartość mimo wszystko. Siebie masz jednego na całe życie, nie warto się poniżać w imię jakiejkolwiek miłości,. Może kiedyś zrozumie swój błąd, ale nie daj sobą manipulować i szanuj w sobie to, co najlepsze. Zostaw to dla kogoś, kto będzie tego wart i to doceni. Teraz trochę poboli, ale zobaczysz, że tak musiało być, bez sensu na siłę ciągnąć coś, co nie jest tego warte, taka partnerka nie jest ci do niczego potrzebna, wyrwij chwasta i zerwij z nią kontakt, skoro chce myśleć tylko o sobie puść ją wolno i życz szczęścia. Czego tobie ja życzę oraz dużo wiary w siebie i lepsze jutro
  21. Ja bym na twoim miejscu uniosła się honorem, nie dzwoniła, nie dopytywała. Znam jedną taką sytuację, dziewczynie woda sodowa uderzyła do głowy, zerwała z facetem, bo niby nie pasowali do siebie, przez cały związek się rozglądała, taka gwiazda, która zawsze musi być w centrum uwagi, a on bardzo w niej zakochany. Na początku biegał z kwiatami, prosił, płakał, a ona nie nie nie i nie. Szybko się ogarnął i znalazł sobie nową, świetną dziewczynę. Bardzo im się powodzi pod każdym względem, a tamta jest strasznie zazdrosna i zdziwiona, że przestał o nią zabiegać (mam kontakt ze wszystkimi). Mimo, że minęło dużo czasu, ona wciąż nie może przeżyć, że wypuściła z rąk takiego faceta i że on za nią nie płacze. Głowa do góry, trzeba znać swoją wartość mimo wszystko. Siebie masz jednego na całe życie, nie warto się poniżać w imię jakiejkolwiek miłości,. Może kiedyś zrozumie swój błąd, ale nie daj sobą manipulować i szanuj w sobie to, co najlepsze. Zostaw to dla kogoś, kto będzie tego wart i to doceni. Teraz trochę poboli, ale zobaczysz, że tak musiało być, bez sensu na siłę ciągnąć coś, co nie jest tego warte, taka partnerka nie jest ci do niczego potrzebna, wyrwij chwasta i zerwij z nią kontakt, skoro chce myśleć tylko o sobie puść ją wolno i życz szczęścia. Czego tobie ja życzę oraz dużo wiary w siebie i lepsze jutro
  22. Ludzie jak wy schodzicie z tego leku? Biorę 7,5 zamiast 10 już tyle dni, a czuję się coraz gorzej psychicznie, zaczynam się stresować byle czym, mam dziwne wyrzuty sumienia z byle powodu, jakaś zalękniona jestem, rozdrażniona i smutna . Zanim zrobię cokolwiek, to się waham i zastanawiam po 100 x, czy tego chcę, czy dobrze robię itp. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Ten lek to jakieś bagno, nie da się go rzucić
  23. Ludzie jak wy schodzicie z tego leku? Biorę 7,5 zamiast 10 już tyle dni, a czuję się coraz gorzej psychicznie, zaczynam się stresować byle czym, mam dziwne wyrzuty sumienia z byle powodu, jakaś zalękniona jestem, rozdrażniona i smutna . Zanim zrobię cokolwiek, to się waham i zastanawiam po 100 x, czy tego chcę, czy dobrze robię itp. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Ten lek to jakieś bagno, nie da się go rzucić
×