Skocz do zawartości
Nerwica.com

mada1987

Użytkownik
  • Postów

    337
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez mada1987

  1. Złośliwie robicie z tego wątku śmietnisko, bo temat tak bardzo niegodny rozmowy? czy to normalne na tym forum?
  2. To było głębokie, dziękuję, będę miała na uwadze..
  3. ale co mi nie idzie? :) właśnie idzie mi, wszystko zgodnie z planem, tego potrzebowałam, to dostałam. Dobrze jest, jak jest, co będzie- zobaczymy
  4. ale tu nie ma wiele do rozumienia . Nie zaangażowałam się w związek bez przyszłości, a on jest chyba nieszczęśliwy w swoim i sobie skacze na boki, no i tak to wygląda, ot cała historia
  5. hahahah jakie znowu eksperymenty? Przecież pisałam, że nie chcę z nim być i nie traktuję tego poważnie, tylko jako substytut. Nie pochwalam też zdrady, ja nigdy nie zdradziłam i nie potrafiłabym. Nie czuję tylko wyrzutów, jako osoba, z która ktoś zdradza. Byłam tylko ciekawa, co sobie myślą zdradzajacy
  6. Domyślam się, że nie nastąpiła u Ciebie refleksja z powodu całej sytuacji ani nie pojawiły się wyrzuty sumienia - jasno określiłaś, że nie odczuwasz takich rzeczy. Natomiast sam fakt, że "odmówiłaś" i owy uroczy pan ma zagwozdkę cieszy. Nie zachowuję w tym przypadku solidarności plemników, bo po prostu nie lubię tego pana, wolno mi. Pewnie, że wolno , jakby nie było to niby zasługuje na nauczkę, ale ja jakoś nie mam ochoty wymierzać sprawiedliwości, nie czuję się kompetentna , niech Bóg to zrobi, nie mi wymirzać ludziom kary wedle swojego widzimisię ...wierzę w tzw. kary naturalne. Taką dla niego prędzej czy później będą wyrzuty sumienia, o ile je ma, no i niemożność stworzenia, czy trwania w satysfakcjonujacym związku, ciągłe kłamanie, ukrywanie się itd. Nie zazdroszczę, ja bym się umęczyła psychicznie.
  7. hahahaha bez przesady to się teraz uśmiałam. Po prostu...niby nic mi nie powiedział takiego, ale odczuwam wrażenie, że mu się wydaje, że omotał sobie mnie wokół palca. W sumie jestem zazwyczaj bardzo miła dla niego itp.itd. i może to odczytywać różnie, a że jest zbyt pewny siebie, to mimo tego, że mówię mu wprost, co myślę i czuję, to pewnie myśli, że go kłamię i nie chcę się przyznać, że się zakochałam
  8. Ooo, jaka miła odmiana. Dobrze, dobrze! Nie dlatego, że nagle odkryłam karygodność swojego postępowania , więc nie ma się z czego cieszyć, tylko dlatego, by sobie nie myślał, że się zakochałam, czy coś . Zdaję sobie sprawę, że faceci często mają przerośnięte ego i jak jakaś kobieta poleci na nich, to potem są w ciężkim szoku, że jak to ona mnie nie kocha?! Takiego Boga?! Nie mogą pojąć, że nie każda kobieta, po jakimś zbliżeniu, czy kilku ma w głowie suknię ślubną i przed oczami tylko jego przed zaśnięciem.. Poza tym potrzebuję teraz trochę czasu tylko dla siebie, chyba się zmęczyłam i chcę samotności na jakiś czas.
  9. robię sobie, co chcę, nie przyszłam tu pytać Cię o pozwolenie :)
  10. Raczej wymieniać się racjami , nie twierdzę, że ją mam, gdyby tak było, nie miałabym ochoty dyskutować i pobudzić się do myślenia albo popatrzenia na coś z innej strony . Wielka sensacja, zwykła dyskusja na stary, jak świat temat , no chyba, że ktoś unika niewygodnych rozmów, to sory, mogę już nic nie pisać. Zdrada to zdrada, no i cześć wkleiłabym jakiś obrazek, zamiast pisać, ale nie umiem
  11. hehehhe acha zdrada, to zdrada, Bóg to Bóg, sprawiedliwość to sprawiedliwość...po co rozmawiać, skoro świat jest taki prosty . Zazdroszczę spokoju ducha
  12. Zresztą mamy to chyba uszkałtowane ewolucyjnie? Kobieta boi się emocjonalnej zdrady, boi się, że facet odejdzie do innej i zostawi ją samą z potomstwem, przestanie dbać o rodzinę, a mężczyznę bardziej boli zdrada fizyczna, bo to godzi w jego pewność, czy oby na pewno jest ojcem potomstwa, dla którego się poświęca i ogólnie w jego samcze ego
  13. Takie wytłumaczenie nie istnieje. Większość nie zadaje pytania "dlaczego", albowiem posiada wprogramowaną w jaźń odpowiedź: "bo tak" - innymi słowy zasadę. Stąd ludzie z "zasadami", to ludzie unikający zadawania pytań i rozmyślania nad nimi, co w efekcie podnosi globalny poziom hipokryzji. Nic nie robisz źle. Gdybyś miała siłę sprawczą by cokolwiek zmienić, można by wówczas rozważać możliwe warianty postępowania z moralnego punktu widzenia. W sytuacji jak opisałaś, cokolwiek zrobisz jest bez znaczenia. Zaniechanie realizacji własnych potrzeb, gdy nikomu nie przynosi to korzyści, w imię wydumanych "zasad", to samoudupienie. Moralizatorstwo od moralności odróżnia zdolność argumentacji. Argumentacja możliwa jest w konkretnej sytuacji. Nie jest możliwa argumentacja generalna, odnosząca się do każdego przypadku. Nawet "nie zabijaj" ma swoje wyjątki. Tak sobie myślę, że to chyba wszyscy oceniają innych własna miarą.. Ja mam jakieś upośledzenie na punkcie zazdrości, nawet, jak kochałam, to nie byłam, bo wiedziałam, że mnie kocha. Nawet, jeśli by zdradził, to bym wiedziała, że to był tylko seks. Zastanawiałam się, co tak boli w zdradzie no i mi się wydaje, ze nie sam akt płciowy, tlko to, że ktoś nas już nie kocha. Są pary, które eksperymentują w seksie, wchodzą w rożne erotyczne figury geometryczne, a są ze sobą szczęśliwi. Kobiety chyba bardziej boli zdrada emocjonalna, niż np.pijany, przypadkowy seks. Dlatego troche się usprawiedliwiam, bo to nie moja wina, że on jej nie kocha albo nie kocha tak, jakby tego chciała. Może się nie znam, może facet mnie okłąmuje, ale nie zachowuje się, jakby szukał tylko seksu, ewidentnie brak mu czułości i bliskości takiej emocjonalnej... Btw. ja zawsze chcę wiedzieć "dlaczego", kto pyta, nie błądzi:P. PS na razie go przystopowałam i jesteśmy na stopie koleżeńskiej, muszę pomyśleć, co dalej, a co odwlecze, nie uciecze . Wydaje się być lekko zbity z tropu, ale niech się nie przyzwyczaja za bardzo i nie wyobraża też Bóg wie czego
  14. Ślepo nie wierzę, ale jakieś tam zaufanie mam. Ja ze swoją chorobą zmagam się sama, a on takich pomyleńców oglada co dziennie, ma doswiadczenie. Sama wspomagam się netem, przestudiowałam też ulotkę i wszędzie piszą to samo: jak za krotko bierze sie leki, to choroba wróci.
  15. No świetny pomysł eksperymentować ze zdrowiem, zwłaszcza psychicznym. Proponuję jeszcze zacząć ćpać do tego. Po co słuchać lekarzy, jak można się samemu leczyć wedle uznania :), a ulotka leku to tylko jedna z opcji ;P
  16. Przeciez producent nawet w ulotce napisał, że minimalny okres brania tego leku to miesiecy, ale ludzie są dziwni :|, róbcie sobie co chcecie, leczcie się sami, skoro wiecie najlepiej i lubicie eksperymenty a sobie. Miłych jazd psychicznych :). Co do mnie, to odstawiam z 10 mg jestem na 7,5 od ok.miesiąca i dopiero teraz czuję, że mój stan się stabilizuje i organizm przyzwyczaił się do nowej dawki,, pod koniec sierpnia albo i wczesniej spróbuję wskoczyć na 5, ale w sumie czeka mnie po drodze wizyta, więc doradzę się lekarza. Nie chcę już tego brać :|, ale ciężko się to odstawia
  17. Ok, ale ja go namawiałam na terapie, chyba bardziej mi zależało, żeby to naprawili, niż jemu. Skoro gościowi nie zależy, to ja mam ratować ich małżeństwo? Ja i tak z nim nie będę. W pewnym sensie pewnie jestem, ale to przez jego niedotrzymane obietnice cierpi, a nie przeze mnie. Przez to, że on nie widzi w niej całego świata. Nie chcę się wybielać, chciałabym zobaczyć swoją winę, ale nie umiem. Osobiście jestem zdania, że w stanie skrzywdzić (emocjonalnie) nas są osoby, do których coś czujemy, a nie obcy. Przynajminej ja tak działam. Tylko ci, na których mi zależy są w stanie mnie zranić, ale być może jestem inna, dlatego nic nie rozumiem i rzeczy dla innych oczywiste dla mnie takie nie są.
  18. Tak, pomyślałam, a nawet przechodziłam przez to jako dziecko, ale myślę, że dobrze, że moi rodzice się rozstali. Na szczęście rozstali się w miarę kulturalnie, bez wywlekania brudów, szarpania się etc.albo chociaż nie przy nas. Chociaż nie powiem, kilka jazd też było. No, ale tak musiało być, takie jest życie. Jeśli coś jest nieprawdziwe, to musi się skończyć
  19. Może napisałam tu, żeby ktoś mnie przekonał i wytłumaczyć, co naprawdę jest w tym złego, bez gadani "bo takie są zasady", "bo tak trzeba" itp., tylko wytłumaczył DLACZEGO, bo wiem, że to wiele osób potępia, ale nie wiem czemu. Bo obca mi kobieta jest nieszczęśliwa? Nie jest nieszczęśliwa przeze mnie, tylko dlatego, że on jej nie kocha, nie jest dla niego wyjatkowa, nie jest tą jedyną. Poza tym była nieszczęśliwa już wcześniej i będzie taka nawet, gdy zniknę. Nie zmusi go do miłości. Nie czuję się specjalnie odpowiedzialna za jej nieszczęście i też nie mam takiej mocy sprawczej, aby on ją kochał. On jest wolnym człowiekiem, nie czyjąś własnościa, ma prawo być szczęśliwy, chociaż źle ją traktuje, to jego sprawa i jej, a nie moja. Tak więc nie wiem, co takiego robię źle nie przejmując się losem i szczęściem jakieś obcej mi baby. Moje przyjaciółki są nieszczęśliwe z wielu powodów i nie mogę im pomoc, a mam się rozczulać nad losem całego świata?
  20. Nie interesuje mnie, chociaż biorę je pod uwagę, o ile jest jakoś sensownie wyrażone i bez obrażania. To, że nie pozwalam się obrażać i reaguję, nie znaczy, że się przejmuję tym, co kto o tym myśli. No jest się czym chwalić, rzeczywiście . Interesuje mnie ludzka psychika i tyle...staram się zrozumieć to, czego jeszcze nie rozumiem. Lubię sobie wyrobić zdanie na różne tematy, a do tego trzeba wiedzy, jak czegoś nie wiem, to pytam..
  21. tak to się potoczyło, ponieważ zostałam chamsko zaatakowana przez kilka osób
  22. Mam swój system wartości i staram się nie krzywdzić ludzi, ale w tym przypadku po prostu nie widzę swojej winy, no chciałam się dowiedzieć, co siedzi w głowie zdradzających, dlatego tu napisałam
  23. No wiesz, nie sądzę, żeby jej to odpowiadało . Po prostu godzi się na to, bo tak jest jej łatwiej, ale podejrzewam, że nie skacze ze szczęścia . Możecie sobie potępiać mnie, jeśli komuś ma ulżyć. Nie twierdzę, że jestem wyznacznikiem normalności. Od lat cierpię na depresję, okazało się niedawno, że nerwicę również, obecnie sie leczę, do tegomam specyficzny charakter, zaburzenia osobowości, jestem DDA, DDD, mam skłonności do uzależnień itd.itp. Jeśli was to pocieszy- to tak, męczę się i cierpię w swoim życiu, ale mam dobre intencje i próbuję co nieco zrozumieć, o co chodzi w tym świecie.
  24. Właśnie... Ja np nie umiem zbudować zdrowej relacji bo mam fobie, ze każdy facet zdradza i traktuje kobiety przedmiotowo jak mój ojciec. Nawet jeśli jestem w związku to doszukuje się symptomów tego, analizuje podobieństwa a jak jest za dobrze to zakladam, ze jest haczyk i sciema... Masakra jak cos takiego umie zryc banie. Wiesz, u mnie w rodzinie nikt się nie zdradzał, a ja bez tego uważam, że każdy facet to świnia to zdradza, oszukuje, czy patrzy żeby wykorzystać, dobrze się ustawić, itd więc bym nie zwalała całej winy na to, co kto przeżył we własnym domu. Nie wierzę, że to pisze ta sama mada1987, co w wątku "Pytanie do pań" pisała o facetach praktycznie w samych superlatywach.:) Mowa była o podziale ról , a ja miałam na myśli zdrową relację, zdrową rodzinę, a to, że uważam, że większość taka nie jest, nie ma znaczenia. Opisywałam swój modelowy wzór, który mam w głowie. Poza tym, to, że ja uważam, że większość facetów nie sprosta moim wymaganiom nie oznacza, że nikt nie jest w stanie zbudować zdrowej relacji. Ja po prostu jestem dość specyficzną osobą o specyficznych poglądach i ciężko jest mi kogoś spotkać podobnego do mnie, kto by mi odpowiadał...Mój kochanek jest specyficzny w podobny sposób, rozmowa z nim mnie nie męczy, zazwyczaj jesteśmy zgodni w większości kwestii, dlatego też m.in.dopuściłam go blisko siebie...ale to nie miłość sam fakt, że jest niewierny nieco go skreśla na kandytdata dla mnie, jako partnera życiowego
×