Skocz do zawartości
Nerwica.com

mada1987

Użytkownik
  • Postów

    337
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez mada1987

  1. Właśnie... Ja np nie umiem zbudować zdrowej relacji bo mam fobie, ze każdy facet zdradza i traktuje kobiety przedmiotowo jak mój ojciec. Nawet jeśli jestem w związku to doszukuje się symptomów tego, analizuje podobieństwa a jak jest za dobrze to zakladam, ze jest haczyk i sciema... Masakra jak cos takiego umie zryc banie. Mogę się podpiąć pod to. Może po prostu uważam, że 99,9% facetów jest beznadziejna i nie warta głębszych relacji, a nadają się tylko do jednego- seksu i zabawy. Szkoda mojego zachodu,...może gdzieś jest jakiś, który by mi odpowiadał i spełnia moje wymagania, ale jstem zbyt zmęczona i zniechęcona, by szukać, więc zaspokajam póki co tylko niektóre swoje potrzeby...
  2. Podejrzewam, że to jest taka "jawna tajemnica". Żona wie, że jest zdradzana, ale z tego, co zdążyłaś napisać, nie chce, by mąż od niej odchodził. Czyli zgadza się na taki układ z tylko jej znajomych względów (wizja "szczęśliwej rodzinki" w oczach społeczeństwa, poczucie bezpieczeństwa, bo mąż dba o finanse etc.?). Mu też pasuje taki układ, bo ma rodzinę (jak przykładny, dojrzały facet), a na boku satysfakcjonujący seks bez zobowiązań. No i w sumie Ty jako "ta druga". Niby jesteś zadowolona, twierdzisz, że nie mas wyrzutów sumienia, a jednak jakoś Ci współczuję i nie wierzę, że wszystko gra. Nie oceniam Cię. Nic mi do tego. Nie uważasz jednak, że mogłabyś mieć satysfakcjonujący seks (nawet taki "bez zobowiązań") z kimś, kto nie ma rodziny? Czy po prostu kręcą Cię żonaci? Ta adrenalina? Pytasz, jak czują się osoby, które zdradzają, więc ja też dopytuję Ciebie, jak to dokładnie u Ciebie jest, skoro tworzysz "taką relację"? Czy po prostu samo tak wyszło, "chodził, chodził i wychodził", jak napisałaś w którymś z postów? Nie kręci mnie, że jest zajęty, dla mnie to chore, jeśli kogoś to podnieca, czy coś. Gdyby był sam, podobałby mi się tak samo, chociaż może jedyny + jest taki, że wiem, że się nie zaangażuje za bardzo, a gdyby był sam, to bym się bała, a dla mnie byłoby to obciążenie psychiczne. Na ogól zapominam o tym, bo przecież nie widuję tej kobiety, nie rozmawiamy o niej, więc coś na zasadzie "czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal", po prostu zapominam o tym, że jest w związku liczy się wtedy tylko on. Co do niej, to myślę, że wie, ale daje sobie wkręcać, bo tak jest łatwiej. Znam takie przypadki, wszyscy wiedzą, że facet zdradza, tylko nie ona. Nawet, gdy "życzliwi" jej donoszą, to ona w to nie wierzy, bo on jej powiedział, że nie i ona wierzy jemu i chyba tu jest podobnie, ale nie wiem, nie wnikam w sumie. Z nim jest tak, że odpowiada mi jego osoba, mało kto mi się podoba, a ja nikogo nie szukam i nie szukałąm. To on znalazł mnie i dążył do tego. Spodobał mi się od razu, ale byłam bierna, było mi wszystko jedno na początku. Ja jestem już kilka lat po traumatycznym związku i wciąż nie jestem gotowa na związek, nie boję się facetów, ale niespecjalnie dążę do zażyłych relacji. Moje kontakty z płcią przeciwną są dosyć ograniczone, podobam się wielu facetom, ale mi się praktycznie nikt nie podoba. Ponad to jestem na SSRI czuję spłyconą emocjonalność, ciężko w takim stanie się zakochać...do tego dochodzi przyzwyczajenie do bycia samemu, gdzie nie wyobrażam sobie teraz mieszkać z kimś, spać w 1 łóżku co dzień itd.itp. moja cierpliwość byłaby wystawiona na wielką próbę, na samą myśl o tym czuję irytację. Długo byłam sama i w sumie brakowało mi czasem faceta, aby tak po prostu po ludzku spędzić czas, ale bez żadnych zobowiązań. No i z nieba spadł on i o dziwo zadziałał na mnie, co raczej mi się nie zdarza, no i stało się, dałam się poderwać.
  3. mada1987, przeczytałam pobieżnie temat, ale ogólnie wiem, o co chodzi. W temacie się nie udzielę, żeby nie dodawać "cennych kilku groszy". Po prostu pytanie nie do mnie - nie zdradzam, więc nie mam nic do dodania. Obawiam się jednak, że mało osób zaprezentuje taki ekshibicjonizm, by przyznać się, że zdradzają albo romansują z kimś, kto tworzy oficjalny związek i czują się z tym ok. Nie dziw się, że wątek potoczył się w tym kierunku. Chyba nie liczyłaś, że ktoś będzie Ci przyklaskiwał, że romansujesz z żonatym mężczyzną? Mnie tylko interesuje, jak długo trwa Wasz romans i jak udaje Wam się to ukryć przed żoną Twojego kochanka? Czy nie jest to przypadkiem układ, że każdy o wszystkim wie, ale dla "świętego spokoju" udajemy, że wszystko gra i każdy próbuje w tym "pokręconym trójkącie" mieć dla siebie jakieś "profity"? Spoko, jeśli na jakimś poziomie, to chętnie przeczytam tych kilka groszy . Ok 1,5 roku, ona raczej wie, ale może tak być, że on jej ściemnia, a ona w to wierzy, bo chce wierzyć. Fakt, po takich hejtach to nikt się raczej nie odważy :), więc chętnie przeniosę rozmowę na priv. Jeśli jest ktoś taki, to proszę o kontakt.
  4. Ego tak w ogóle to do czegoś zmierzasz, czy po prostu postanowiłeś czepiać się słówek i wmawiać mi coś, czego nie uważam? Ja piszę swoje, a wy swoje, bo myślicie swoimi kategoriami, nie dociera do was, że odpowiada mi taki "związek" oparty o relacje przyjacielsko-seksualne i doszukujecie się ukrytych podtekstów, jakobym chciała z nim być, jestem zazdrosna o żonę, szukam winnych etc. Psychologowie z was marni Więcej słuchania, czytania ze zrozumieniem, mniej narzucania swoich wyciągniętych z kosmosu wniosków.
  5. Dobrze zamienię słowo "związek", na "relację", ok? Z przyjaciółmi, znajomymi, czy rodziną nie jestem w żadnym "związku" w twoim znaczeniu, ale łączy nas jakaś relacja, która musi być oparta na szacunku. Tylko osoby w związku małżeńskim muszą się szaować wzajemnie?... Nie łączę szacunku do siebie z faktem, czy on coś czuje do niej, czy nie. Nie wiem skąd takie wnioski, może coś źle napisałam albo ty cos źle zrozumiałeś, ale ja tak nie sądzę i nie widzę związku.
  6. Naprawdę jest tak ciężko czytać ze zrozumieniem? Chyba, że nie każdemu chciało się wszystko czytać ;P to ok. Nie obwiniam żony, to MNIE się obwinia o rozpad ich małżeństwa, a nie wiadomo, czy winna rozpadu nie jest np. ona. On jest winny zdrady, to na pewno, ale związek już wcześniej był zepsuty nie z mojej winy. Z winy jego lub jej, nie wnikam. Winny zdrady jest on, bo to on obiecywał dochować wierności. Niech się rozwodzi, ja i tak z nim nie będę. Poza tym nie szukam osób będącym w takiej sytuacji, jak ja, tylko osób, które ZDRADZAJĄ. Co do ich dzieci, nie mi to oceniać, co dla nich jest lepsze, może całkiem dobrze im wychodzi udawanie i np.nie kłócą się, funkcjonują na zasadzie przyjaźni, związku, w którym wypaliło się inne uczucie. Chociaż z tego, co mi wiadomo, ona wie, że on jej nie kocha, ale błaga, żeby nie odchodził i ich nie zostawiał, bo sobie bez niego nie poradzi. Nie czuję się winna. Nie czuję się krzywdzona. Może masz takie wrażenie, bo staram się tu odpierać ataki na mnie, bo nie życzę sobie żeby ktoś mnie obrażał.
  7. Pisałam już, że nie tylko uprawiamy seks robimy wiele innych rzeczy, po prostu mamy romans, tak tkwię w związku bez zobowiązań. "Związek" jako relacja między dwojgiem ludzi Macie zamiar czepiać się teraz wszystkiego, co napiszę?
  8. Traktuję ludzi tak, jak traktują mnie, skoro chcą rozmawiać w ten sposób i wylewają mi pomyje na głowę, to też chyba mam prawo napisać, co myślę na ich temat
  9. nie jesteśmy w związku, może sypiać, z kim chce, poza tym ja nie jestem zazdrosna, ale nie tylko o niego, taki mam charakter, nie umiem odczuwać zazdrości...
  10. A kto pisał, że seks to nie zdrada? :|....pytałąm co sądzą osoby, które zdradzają o sobie i o tym, co robią i czy można kogoś kochać, a go zdradzać, a dyskusja się potoczyła w kierunku rynsztoku i każdy nie mający nic wspólnego z tematem musiał dodać swoje jakże wiele wnoszące do tematu cenne kilka groszy.. Głównie zależało mi na zdaniu osób, które tak robią, a nie niepewnych siebie, zagrożonych, zakompleksionych, niedojrzałych ludzi
  11. co do khalessi to sama się podsumowała "Wspólne rzyganie, jak mało co, robi z ludzi wspólnych przyjaciół. "- bez komentarza :)
  12. NN4V dzięki za normalne podejście do tematu. Naprawdę nie chciałam, żeby ktoś mi przyklaskiwał, ani klepał po plecach, że super robię, ale te pomyje są żałosne. Ciekawe, jak ci ludzie znajdą się w obliczu takiego problemu, jak będa się zachowywać, pewnie będą machać cepami na lewo i prawo bez opamiętania i zastanowienia i będą miotać się całe życie w nienawiści i niezrozumieniu. Współczuję, a uwierzcie, że takie rzeczy się zdarzają i to o wiele częściej, niż wam się wydaje
  13. Nie czekałam na oklaski, ale liczyłam na rzeczową dyskusję. Niedojrzali emocjonalnie są ci, którzy nie dojrzeli do trudnych rozmów i odreagowują to, że sobie psychicznie nie radzą bluzgami etc., myślą, że to kogoś ruszy, a świadczy tylko o ich poziomie. Piszę, że zdrada to nie tylko seks, bo tu się wszystkim wydaje, że jak zdrada, to tylko seks jak zwierzęta, zero rozmów etc, a my normalnie się zachowujemy, większość czasu spędzamy na rozmowach, a jak się widzimy lubimy po prostu się przytulić i spędzić czas, jak mężczyzna z kobietą. Jak tu czytam o jakimś sikaniu do pisuarów etc.to mi się słabo robi, co za ludzie. Nie wiedzą o czym piszą, a ich wyobrażenie jest prostackie. Pewnie mierzą swoją miarą, skoro nie ogarniają, że to nieco inaczej wygląda, niż by sobie życzyli...
  14. Sama jesteś dzieckiem, żyjesz z facetem żonatym, więc kto tu jest niedojrzały emocjonalnie... i w dodatku sie nie szanujesz co już ci kilka osób tu powiedziało O tym, jakie mam podejście do siebie i czy się szanuję decyduję ja, a nie ty :)
  15. A zdrada to tylko... ze tak to nazwę..kopulacja? Bo dla mnie przytulanie, całowanie, troszczenie się, dbanie o 2 osobę, adorowanie jej, interesowanie jej sprawami, zwierzanie, poradzanie, dzielenie pasjami itd.itp. będą w jakimś oficjalnym związku z kimś innym to zdradzanie jej , a nie tylko "włóż-wyłóż"
  16. A wy tylko o seksie, to o was mówi swoje, a nie o mnie, ja taka płytka nie jestem . nie wiem, jak z wami rozmawiać, wasze relacje damsko-męskie kręcą się wokół seksu, czuję się zażenowana..
  17. Chcę, zeby nie palił mostów, gdzieś to mam, czy będą ze sobą. Jak nie chcą, to niech nie będą. Ja z nim nie będę i to wie
  18. Szanuję swoje potrzeby dlatego tkwię w tym związku. Nie o chcicę chodzi, nie badźcie takimi prostakami, większość czasu spedzamy a rozmowach przez net.lub tel. A wy tylko o bzykaniu, jakbyście byli ograniczeni na umyśle...
  19. Nie dziecko, nie musi mi dziękować, ale mówiłam mu tak, bo mówiłam, że ja z nim i tak nie bedę, a chcę, żeby był szczęśliwy. Ją am w d***, nie znam człowieka
  20. hehe, nie, gorzkie żale uda mi się z niego czasem wydobyć 2 rozmowie, ale staram się generalnie nie naciskać, a gadanie o jakichś pisuarach jest chore. Nie wiem, czy koleżanka tak z autopsji, ale żenada, nie tkwiłabym w czymś tak żałosnym. Ogólnie dobrze mi z nim, gdybym wyczuła najmniejszy oznak baku szacunku to koniec.
  21. O matko wróżka! Troszkę mylisz się, bo 90% czasu spędzanego razem spędzamy na rozmowie, wygłupach itp, 8^ na seksie i 2% na gorzkich żalach . No ze zdaniem zony na pewno sie liczy...w kwesti w co dziecko ubrać do szkoły.. słusznie, ja mu tego nie powiem Jak ci się wydaje, że tylko się bzykamy i on wylewa mi gorzkie żale na żonę to odstaw może harleqiuny i trudne sprawy, bo to tak ie wygląda. Ja zazwyczaj go naciągam na zwierzenia, bo miałam nadzieję, że się pogodzą, ale ich już nic nie łączy poza dziećmi. Dzieci to dla niego ważna sfera, więc ona pewnie też sie w jakimś stopniu mu przydaje
  22. akurat nie o Tobie ;P Ty trzymasz jakiś poziom przyzwoitości w romzowie :)
  23. a żona to tylko zlew, żelazko, wspollokator dorzucający się do czynszu lub jak kto woli niepotrzebny wrzód na d*** za przeproszeniem, idąc twoim prostackim tokiem rozumowania
  24. No i te wulgaryzmy. Nie wiem, ile macie lat, ale gównarzeria, jak nie wiem co. Skoro nie dojrzeliście do normalnej rozmowy na takie tematy, to nie chcę was widzieć, jak was to spotka
×