Jakiś wsiok wczoraj do mnie pisze, że chce ze mną iść na pasterkę. To ja mu że sorry, ale ja jestem wiary Mojżeszowej. A on do mnie, że tak naprawdę to chodzi mu tylko o to, żebym go tam zawiózł, bo on sobie wypił. Oczywiście mu odmówiłen. A najlepsze jest to, że na piechotę oczywiście nie poszedł. Mimo że do kościoła ma 1km. I nie, nie jakaś schorowana starsza osoba, że nie może chodzić czy coś. Młody byk z mojego rocznika. On nawet do sklepu 200m samochodem jeździ. Potem na powrocie z pasterki lokalna patola rozwaliła sąsiadowi całą reklamę, taką przeszkloną i podświetloną. Czyli na zadupiu wszystko po staremu.