Skocz do zawartości
Nerwica.com

NN4V

Użytkownik
  • Postów

    5 088
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez NN4V

  1. Ciekawe jak kosztowna byłabyś w utrzymaniu. Zakładając zżeranie 1kg lodu o temp. -5 C na dobę. Policzmy: Ciepło topnienia lodu: 333,7 kJ/kg Ciepło właściwe wody: 4.2 kJ/kg*K Ciepło właściwe lodu: 2.1 kJ/kg*K Energia jaką należy odciągnąć z kilograma wody przy zmianie temp. z +25C na -5C: 333,7 + 25*4.2 + 5*2.1 = 449.2 kJ Łatwiej mi operować na watach, więc przeliczam. Dżul to jest watosekunda. Kilodżul to kilowatosekunda (kJ = kW * s). Stąd dzieląc przez ilość sekund w godzinie: 449.2 kWs / 3600 = 1.25 kWh (energii cieplnej) Czyli potrzeba około pół godziny pracy klimy o mocy chłodniczej 2.5kW. Klima o mocy chłodniczej 2.5kW pobiera moc elektryczną około 800W. To daje 0.4kWh na dobę. W praktyce należy doliczyć jeszcze straty (np. przez niedoskonałość izolacji cieplnej), więc +20%. Wychodzi zużycie energii elektrycznej 0.5 kWh na dobę. Jak dla mnie luz.
  2. No kurde, a ja właśnie marzę o byciu ojcem lub mężem...... Dla dziewczyn to jest wyraźny sygnał zaburzenia. Będą wiać gdzie pieprz rośnie. P.S> Sorka Pieprz - gdzie raki zimują.
  3. Zawsze to jakiś konkretny cel. Zaczałbym od chodzenia na strzelnicę celem obycia się z narzędziami pracy. Przy okazji nieco wściekłości możnaby rozładować. Jak widać gnat noszony w torebce może się jeszcze przydać.
  4. Ciekawe jak to mają zrobić pary posiadające dzieci. Od dziecka też trzeba się odciąć wówczas?
  5. Przede wszystkim nie bierze pod uwagę zmienności własnych stanów. Przecenia też możliwości stanów tych przewidywania.
  6. Problem polega na tym, że tego nie można wiedzieć. ... za wszelką cenę.
  7. http://przebudzenie.net/8-kontrolowanie-emocji.html
  8. Trudno, trudno - co to kogo obchodzi, że jakiś gościu będzie się przez ponad rok pałował, zamiast 2 miesiące, bo jaśnie panienka nie siły odpowiedzieć na jedno pytanie. Pytanie , na które udzielenie odpowiedzi nie niesie dla niej żadnych skutków, bo koleś i tak skreślony i w przyszłości kontaktów nie planuje. A ja się zapytam, gdzie odpowiedzialność, o której drogie panie tak ochoczo wspominają w każdej sytuacji? Odpowiedzialność za swoje decyzje i czyny. Bo jeśli ja podejmuję (ważną) decyzję, potrafię ją uzasadnić przed sobą samym, więc przed każdym pytającym również. O ile nie muszę moich decyzji uzasadniać każdemu, to raczej wydaje się oczywistą powinność uzasadnienia tym, których ona dotyczy. Przynajmniej wówczas gdy o to poproszą. Jakąś nową moralność tworzycie powyższym "to już trudno". Moralność sprzeczną z kantowskim imperatywem kategorycznym. Pochwałę hipokryzji. Co to ma być - jakiś nowy rodzaj konformizmu grupy?
  9. Czasem ta jest lepiej. Czasem uniemożliwia związki - czyż nie detektywie?
  10. NN4V

    Schizofrenia a związki

    Chory paluszek, a chore ucho to nie to samo.
  11. NN4V

    Wrażliwość.

    Leoś dostaje przed kimkolwiek. Bo to chyba wolny wybór jest, nie ma żadnego "należy". Jest jeszcze jedno - zwierzętom można pomagać bezpośrednio, tzn. obce stają się bliskie, bo ma się z nimi kontakt. Pomaganie ludziom, zwłaszacza obcym, ogranicza się do wykonania przelewu. Dalszy los wpłaty pozostaje poza obszarem naszych decyzji i jest zwykle nieznany. Nawet jeśli domniemamy, ze jest znany, to nasza część udziału pozostaje mikroułamkowa. Nie każdemu odpowiada taka forma pomagania czemukolwiek.
  12. NN4V

    Schizofrenia a związki

    Co w związku z tym, że Ci się wydaje? Chciało Ci się odłopacić głęboko zakopany wątek, by oznajmić co Ci się wydaje? Po co? Jakiś cel być musi. Też mam takie podejrzenie.
  13. To jest najważniejszy i jedyny powód, po co wyszukiwać inne? Jakby Poem się zakochała, wcale by nie widziała jego mankamentów. Przesadzasz. Mankamenty widać, tylko przypisujemy im niewielką wagę. Co nie znaczy, że nie można z nich czasem pocisnąć beki.
  14. O, widzę że piękna była ze mnie Pollyanna :-) Zniekształcenia poznawcze miałam, pewnie jeszcze sporo ich mam, w gorszych chwilach biorą górę nad zdrowym rozsądkiem, bo to przecież takie łatwe, myśleć schematami... Ale udało mi się ich częściowo pozbyć. .... Nie udało Ci się. Jesteśmy w stanie jedynie uczyć się je wykrywać i korygować. (lub świadomie nie korygować akceptowanych) Jest to ciągły proces wymagający niesutannego wysiłku. Nie da się zniekształceń definitywnie pozbyć. Łatwiej pozbyć się ucha, ręki, albo nogi. Przykładowo za pomocą siekiery - nie psychoterapeuty - choć w przypadku ucha może się przydać trzecia ręka. No dobra - nie zauważyłem słowa "częściowo". "Częściowo" to się nawet mi udało.
  15. NN4V

    oferta

    No - żal paczeć.
  16. Dwa miesiące zmuszania się do spotkań z kolesiem, przy którym czułam się źle. Zapewne koleś posłużył się szantażem lub inną manipulacją by spotkania wymusić, bo jakaż może byc inna przyczyna poświęcenia? A może, pomimo jego braków w obyciu, czułas się przy nim dobrze? Nie jest to jasne. No tak, bo zakochanie jest dostatecznie dobrym powodem do spotykania się kazdym nieobytym burakiem. Burakiem, przy którym samopoczucie bywało wyłącznie złe, lub całkiem fatalne. Wszak zakochanie skutecznie zniekształca rzeczywistość, by spotkania z dowolnym dupkiem uczynić świetnymi. Tylko jeden drobiazg, ono nie trwa dłużej niż 17 miesięcy. Co się stanie, gdy przeminie a przebywanie w towarzystwie obiektu (byłego) zakochania jest nie do zniesienia? O tym zaślepiona zakochaniem duszyczka nie pomyśli. Myślenie nie na miejscu wszak jest w związkach między ludźmi. Takie wzorce. Tak bardzo przejmujesz się jego cierpieniem, by nie zadać sobie trudu racjonalnego przedstawienia przyczyn decyzji. To zrozumiałe, bo ich nie ma. Mogłabyś nie chcieć spotykać kolesia, ponieważ spotkania są dla ciebie przykre i czujesz się przy nim źle. Nieważne dlaczego - choćby przez niedopasowanie intelektualno-mentalne, czy różnice w wychowaniu, nakazujące Tobie zachowywać umiar w predkości spożywania pokarmów i milczenie podczas tej nudnej czynności. Tylko dlaczego spotykałaś się z nim niemal codziennie przez 2 miesiące, skoro przebywanie z nim stanowiło przykrość, nei przyjemność? Nie jest to jasne. Próbujesz decyzje uzasadniać tzw. "jego dobrem", ale to jest to wpuszczenie się w obszar, w którym nie masz prawa decyzji. Trudno zrobić komuś gorsze świństwo, od wyrządzenia krzywdy w imieniu jego dobra. To głębokie przekroczenie granic prawa do samostanowienia, bo decyzje w imieniu jego dobra może podejmować tylko on sam, a Ty takiego prawa nie masz. Twoje prawo do samostanowienia kończy się w miejscu, gdzie zaczyna prawo innych ludzi. W tym przypadku słusznym wydawałaby się rozmowa i przedstawienie swojego (teraźniejszego) stanowiska. Decyzję o zerwaniu mógły podjąć on, nie Ty, bo jego cierpienie jest, nie Twoje. Jeśłi w ogóle jest, bo byc może jest wyłącznie Twoim urojeniem. Nie wiesz co mysłą i czują inni ludzie. Nie możesz tego wiedzieć. Nie obchodzi Cię, jakie skutki przyniesie manipulacja jego życiem bez jego udziału. Nie obchodzą skutki zerwania bez wyjaśnienia przyczyn. Wyjaśnij więc tutaj do czego to zerwanie jest Ci potrzebne - jaki konkretnie jest cel. Jaką korzyść przynosi Tobie. Wyobraź sobie, że można być szczęśliwym tylko dzięki możliwości spotykania się, niekoniecznie wchodzenia w związek. Wyobraź, że taka sytuacja nie niesie żadnego cierpienia. Natomiast ogromne cierpienie niesie manipulacja relacją bez wyjaśnienia. Jest gorszą opcją od odejścia do kogoś trzeciego. Rani i niszczy poczucie wartości. Pozbawia poczucia kontroli nad własnym życiem, co szczególnie destrukcyjnie wpływa na jednostki wewnątrzsterowne. Nie dziwię się kolesiom, którzy zmanipulowani w podobny sposób, stają się stalkerami, bo niezrozumienie przyczyny nie daje im spokoju. Niezrozumienie wpędzające w wymuszony dysonans poznawczy, z którego nie sposób się wyplątać przez lata. Prowadzące do stanów depresyjnych zakłócających codzienne funkcjonowanie. Bo jaśnie panience się coś uroiło i nawet nie zechciała o tym porozmawiać. Bo wie lepiej. Wszystkowiedza. Skąd te wzorce? Bywa, że jarzyny podobne Tobie stają się ofiarami. Pośrednio ofiarami własnych manipulacji cudzym zyciem, ale tych powiązań już się nie dostrzega. Dlatego daj sobie spokój z wchodzeniem w jakiekolwiek relacje. Przynajmniej do momentu, gdy nauczysz się przewidywać skutki, jakie Twoje działania przynoszą dla innych. Obecnie skutki te moga okazać się fatalne w skutkach. O tym Cię informuję z pozycji doświadczenia podobnej manipulacji na sobie. Bez problemu radzę sobie z odrzuceniem, ale nie z podejmowaniem za mnie decyzji i manipulowaniem MOIM życiem w imieniu MOJEGO dobra. Mało kto poradzi sobie bez konsekwencji ze zrywaniem więzi, bez zrozumienia i akceptacji potrzeby takiego kroku. Zbudowanie więzi zobowiązuje do traktowania drugiej strony z szacunkiem. Co najmniej takim, jaki ma się do siebie. A rozmowa i wyjaśnienie powodów zmiany należą się każdej stronie relacji jak psu buda. Służą zrozumieniu. Mogą obalić urojenia. Ta szansa należy się każdemu, ale Ty tchórzliwie się jej pozbawiasz, racjonalizując sobie własną niegodziwość dorabianymi ideologiami. Brak rozmowy rodzi miliony watpliwości i destabilizuje emocjonalnie. Gigantycznie wydłuża czas potrzebny na otrząśnięcie się. Mało kto zasłużył sobie na podobne potraktowanie, ale w mojej opinii Ty właśnie sobie na tą "przyjemność" zapracowałaś, więc życzę Ci by jakiś dupek potraktował identycznie Ciebie. Wówczas zrozumiesz o czym do Ciebie rozmawiam. Bez wyjaśnienia to mogłas powiedzieć koniec na drugim spotkaniu, ale nie po 2 miesiącach niemal codziennych spotkań. Żartujesz - jakie uczucia? Wyłącznie lęki i urojenia. Wyłącznie oczekiwanie na rycerza na jednorożcu. Skutki kulturowo narzuconego kultu miłości romantycznej. Nieważne, że kult ten nie sprawdza się w praktyce. Nie da się nie powielić tak silnych schematów. Nie można uczyć się na cudzych błędach, ale koniecznym jest na własnych. Jak dla mnie lipa.
  17. Jestes żałosnym tchórzem. Nie nadajesz się do żadnego związku. Życzę Ci byś znalazła się w jego położeniu. Jak dla mnie szmaciarstwo.
  18. A co jeśli by wyeliminował te większe gdybyś mu powiedziała? Co by to zmieniło? Owszem. Może nie tyle wychowywać, ale informować. Byłaś w swej łaskawości uprzejma wyjaśnić mu przyczyny decyzji? "Nie chcę tego wiedzieć" - coś mi przypomina. Zaprzeczanie faktom. Kreowanie nieistniejącej rzeczywistości opartej na iluzjach i stereotypach. Byle tylko nie wiedzieć. Byle nie rozmawiać.
  19. A, to zdaje się test Rorschacha. Też go kiedyś robiłem i z mojej interpretacji obrazków na koniec wyszło, że jestem normalny. A jemu nie wyszło: [videoyoutube=Ch-H3eSLyKg][/videoyoutube]
  20. Nie będę tłumaczył, bo musiałabyś znać pojęcia jak krzywa Gaussa i podobne pierdoły. Natomiast dziwne u Ciebie wydaje się czarno-białe widzenie rzeczywistości i domaganie się tłumaczenia czegoś, co nijak nie wyklucza co napisałem powyżej. Natomiast potwierdzenie jest udokumentowane wynikami wielu niezależnych badań. Z drugiej strony - tak, w populacji zawsze jest jakiś odsetek mutantów, by w drodze ewolucji mogły się wyselekcjonować cechy przydatne dla przetrwania gatunku. Gdyby, za sprawą chemicznego ataku obcych, faceci zaczęli się nagle interesować 70-cio latkami, nie byłoby koniecznym prowadzić wojny w inwazji na ziemię planowanej jak wiadomo za 87 lat.
  21. NN4V

    czego aktualnie słuchasz?

    [videoyoutube=mF9p-f0mOuk][/videoyoutube]
  22. NN4V

    Wyładowanie

    Dobra - nie czarujmy się weglem. Wyładujmy browar z beczki.
  23. NN4V

    Wyładowanie

    Wyładuj wagon węgla - naładujesz głowę pomysłami. Taką mam koncepcję.
×