
NN4V
Użytkownik-
Postów
5 088 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez NN4V
-
[videoyoutube=YCpjiNUPx2Y][/videoyoutube]
-
Leoś ma chyba przodków w tygrysach pustynnych. Nie widzę by go ciągnęło do miejsc o niższej temperaturze. ... ale pamięć ma nędzną. Zapomina, że dostał kotleta.
-
Pewnie dużo. Po Leosiu wystarczy posprzątać co zrzucił, wywrócił, rozbił, stłukł ogonkiem..... A także koniecznym jest mu poświecić kilka minut co dzień, bo drze pysk jak opętany żądzą niedopieszcz.
-
Nie mam nic przeciw gadom (za szybą). Jednak nie przytuliłbym się do takiego stworka. Z Leosiem przytulamy się codziennie.
-
No to jakieś gady, płazy, stawonogi, czy inne oblechy.
-
khaleesi, Leoś w swoim domu jest kocurkiem pod specjalnym nadzorem. Wystarczy, że piśnie przestraszony i do dzialania przystępuje siła znacznie potężniejsza od jakichkolwiek zwierzaków. (Pająki jadowite zapewne. Nie dostałyby wizy wjazdowej.)
-
Raczej nie z jego domu.
-
A Leosiowi wsio rawno. Tylko browary go interesują.
-
Nie musisz wiedzieć wszystkiego.
-
Ekatrawertyk nawet po śmierci będzie gadał.... Macie napęd.
-
To całkiem prawdopodobne. Na szczęście nie znam życia od tej strony.
-
Najwidoczniej czas na zmiane mody ślubnej. Czort jeden wie co ta panna z lewej skrywa pod welonem. albo daje... ale nie mężowi - Asiu, czemu mi nigdy nie mówisz jak masz orgazm? - Bo Ciebie nigdy przy tym nie ma.
-
Nie wiedziałem, że to się aż na mózg rzuca. Zwykle kończyło się na cyckach.
-
Chyba Cię poniosło zanadto. Dlatego, że Ty wybrałaś sobie taką sztukę na ojca swoich dzieci, nie musisz obrażać wszystkich facetów.
-
Czy takie bezwzględne podejście do życia jest ok?
NN4V odpowiedział(a) na Asembler temat w Zaburzenia osobowości
Może kiedyś przejdzie wam seksualny napał i zaczniecie dostrzegać jak wiele również poza seksem może dać bliskość. Obecność kobiety w życiu faceta to nie tylko dawanie tyłka. Mam wrażenie, że 75% facetów tego nie jarzy. Jak dla mnie to jarzyny są. -
Ciekawe jakie jeszcze przypadłości w ten sposób zdiagnozuję w sobie.
-
Osobiście zdecydowanie bardziej boję się procesu umierania. Śmierć widząc jako procesu tegoż wybawienie. Nicość, nieistnienie, nie niesie z sobą bólu ani strachu. Umieranie tak.
-
co sądzicie o tej sytuacji? prosze o wyrozumiałość.
NN4V odpowiedział(a) na ramos22 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
hmm w takim razie po co mnie mnie pierwsza pisała. swoją ciotkę prosiła by dowiedziała się jak się nazywam. nie dawała mi chwili wytchnienia, cały czas pisała. i pretensje, że się nie odzywam, ze długo odpisuje i trzymam ją w niepewności. trochę jestem rozczarowany. Pewnie gdybym ja teraz do niej napisał pretensje ,że się nie odzywa z pewnością by nie odpisała. Jaki problem sprawdzić? -
Jeśli jest to lęk przed bliskością, to jest on bardzo dobrze ukryty przed uświadomieniem. Jak inaczej wytłumaczyć, gdy świadomie czuje się potrzebę bliskości, a jednak relacje bezwolnie poddaje się próbom. Myślę, że intuicyjnie rozumiem co autor ma na myśli, bo zdarza mi się podobnej irracjonalności doświadczać. Tępię to w sobie gdy tylko zobaczę.
-
Molestowanie w dzieciństwie, a jego skutki w życiu dorosłym.
NN4V odpowiedział(a) na Kar1004 temat w PTSD - Zespół Stresu Pourazowego
W niektórych przypadkach można sie zastanawiać, czy molestowanie nie jest przykrywką istniejących natręctw. Defektów psychiki, które z molestowaniem niewiele mają wspólnego. Taka przykrywka może byc bardzo wygodna, bo pozwala przemieścić odpowiedzialność. -
Powiadasz nigdy. Powiadasz przenigdy. Zaskakująca jest Twoja hierarchia wartości. Słowa te znaczą, by nie czynić tak również w sytuacji, gdy może to uratować czyjeś życie. Jak dla mnie lipa. Zastanowiłbyś się czasem jakie głupoty, gdzie i komu wypisujesz. Ja nie potrzebuję Twoich pouczeń. Sam potrafię zdecydować, co ma dla mnie wyższą wartość w sytuacjach sprzecznych i wziąć za odpowiedzialność za to co robię. Ty nieproszony wciskasz swoje cieniackie mundrości. Po co? Brakuje poczucia wartości? Ile razy jeszcze mam Ci udowodnić, że wybrałeś sobie zły obiekt, że Twoje poczucie wartości spadnie, kiedy będziesz próbował odgrywać się na mnie? Następnym razem się zastanów, zanim wyrywnością znów sobie narobisz obciachu. A z K. wszystko jest w porządku. To tylko moja panika wynikajaca z niewiedzy. Wiele się od siebie nauczyliśmy w tym tygodniu.
-
zadbaj najpierw o swoją stabilizację. Pomysł, żeby odwalić bez zaproszenia 900 km na hipotetyczne spotkanie.....no sam pomyśl ! Kim Ty jesteś i co sobie uzurpujesz????? Uwikłany? W jakim sensie? Wszelkie uwikłania są mocno destrukcyjne. Czy Ty ją w ogóle widzisz czy lecisz po swojej fantazji ? A nie wystarczy po prostu wczuć się w opisywane przeżycia ? O zamieszczeniu kor.pryw. już nie będę się wywnętrzać. Poprzednik to zrobił. To nie jest prawda. Często właśnie umożliwia zmianę środowiska ale MUSI być decyzją suwerenną, bo inaczej szkoda czasu. Może nie wcinać się w jej życie a zająć swoim ? Tak trudno dostrzec, że między nami jest przyjaźń, że liczymy się wzajemnie ze swoim zdaniem. Trudno rozpoznać, że mamy na siebie wzajemnie wpływ, że moje zdanie liczy się dla niej, a jej zdanie dla mnie, że nie musze niczego sobie uzurpować, bo ona chce znać moje zdanie i ceni je. Bez jakiegokolwiek przymusu. Ja tylko byłem zaskoczony, albowiem nie wiedziałem, że ona stany depresyjne miewa. Nie mam doświadczenia, więc nie wiedziałem, jakie to niesie zagrożenie dla niej. Na szczęście ona sama zagadnienie mi wyłożyła. Okazało sie, że depresja w niczym nie zakłóca jej zdolnosci intelektualnych. Nie zakłóca również naszej komunikacji. Rozumiem, że dla Ciebie dialog i porozumienie stanowią zjawiska nieznane, że przyjaźń i troska o kogoś jest skrajnie podejrzana. W związku z tym proponuję Ci zająć się własnym życiem, zamiast wyklepywaniem durnych tekstów poczucie wartości łatać. Żałosne to.
-
Jeśli ona o to poprosi, to oczywiście. Jak dotąd tak się nie stało. Stąd pomysł Twój jest równoznaczny z: "olać gdy (prawdopodobnie) potrzebuje pomocy". Jak dla mnie lipa. bonsai - zajmij się prawieniem swego wątłego moralizatorstwa gdzieś indziej. Treść nie zawiera informacji wrażliwych ani identyfikacyjnych. Skoro zdecydowałem jak zdecydowałem, nie Twój zasrany interes. Najwidoczniej uznałem że sytuacja tego wymaga. Odpowiedzialność przed nią biore na siebie - potrafie dokładnie wyjaśnić je moją motywację. Ty mnie pouczać nie będziesz. Tylko śmietnik robisz.
-
W życiu mojej przyszłej-niedoszłej pojawił się jej były. (Pisze przyszłej-niedoszłej, bo nie jesteśmy w związku, lecz jesteśmy mocno związani. Przynajmniej tak mi sie wydaje, choć z nią niczego nie jestem pewien.) Koleś w którym była zakochana (i wciąż w jakimś stopniu jest). Koleś, który ją skrzywdził zostawiając bez słowa wyjaśnienia, po wielu miesiącach zatrybił, że on jednak być z nią chce. Udało mi się na nią wpłynąć, by do niego nie wróciła, ale to nie rozwiązuje problemu. Nie wróciła do niego, ale nie zablokowała kontaktu, co w moim rozumieniu jest rozwiązaniem fatalnym. Sytuacja destabilizuje ją emocjonalnie. Jej destabilizacja destabilizuje mnie. Od początku naszej znajomosci ona twierdzi, że jest zaburzona. Średnio dawałem temu wiarę, bo w moich oczach to mądra i wesoła dziewczyna. Boje się, że mogę coś istotnego pominąć. Nie potrafię ocenić sytuacji - ani generalnej, ani obecnej. Nie potrafię rozpoznać, czy i jak mogę jej pomóc. Niewiele jest sytuacji, których rozpoznanie mnie przerasta. Nie wiem, co robić. Czy powinienem podejmowac za nią decyzje, czy wymagać samodzielnego podejmowania i nadzorować wykonanie. Czy się nie mieszać obserwując z boku sytuacji rozwój. Nie potrafię nazwać własnych uczuć do niej. Jedynie wiem, że jestem emocjonalnie mocno uwikłany. Widzę w niej moją partnerkę i chciałbym by nią była, ale nie za wszelką cenę. Niestety moje uwikłanie emocjonalne skutkuje emocjonalnymi reakcjami, co mocno utrudnia racjonalne działanie i logiczną analizę. (No ale z drugiej strony stanowi motywację do podejmowania działań w ogóle.) Wątek ninieszy potrzebny mi jest do weryfikacji mojego postrzegania sytuacji i jej stanu. Postrzegania zbyt zakłóconego przez emocje, bym mógł mu zawierzyć. Muszę w tym celu upublicznić fragment prywatnego maila. Robię to niechętnie. Może znajdzie się tu dziewczyna, która identyfikuje się ze stanami wyrażonymi przez K. Czy faktycznie jest jej potrzebna terapia? Czy namawiać ją do niej? W jaki sposób wspierać ją, zmobilizować do działania? Czy próbować narzucac własne decyzje, czy też wymagać decyzji od niej? Czytalem, że terapia ma sens tylko łącznie ze zmianą środowiska. Pomimo, że możliwość jest w zasięgu, dla niej może być to bardzo trudna decyzja ze względów emocjonalnych. Ona jest mistrzynią unikania udzielania informacji. Potrafi sprawić, że ma sie wrażenie odpowiedzi udzielonej na zadane pytanie, która faktycznie po przemyśleniu odpowiedzią nie jest. Istotne może być, że była ofiarą przemocy seksualnej. Nie znam szczegółów. Wiem tylko, że boi sie dotyku, ale potrafiła ten strach przełamać ze wspomnianym byłym. Siedzę teraz przy stoliku. Na stoliku leżą kluczyki od fury. Mam 4-5 godzin na decyzję, czy pojechać 450km, by zobaczyć się z nią może na 2h. Waham się, bo nie wiem jaką stragię przyjąć. Nie potrafie zdeterminować, co faktycznie jej jest. Nie wiem jak z nią postępować, by jej nie skrzywdzić. Może lepiej nic nie robić, żeby nie narobić bydła. Nie wiem.
-
Kiedyś miałem siedem zalet - ostała sie tylko jedna.