-
Postów
4 078 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez take
-
Zgadzam się z tym, co napisałeś. Uważam, że masz coś poważniejszego, niż (tylko) zaburzenia osobowości. Mogę podejrzewać, że u mnie może być odwrotna sytuacja, niż u ciebie - czyli że mam tylko zaburzenia osobowości, a nie coś ze spektrum schizofrenii, mimo tego, że otrzymywałem rozpoznania F21 i F20 od psychiatrów, a nie F60 czy F61.
-
Stwierdziłbym, że żyję w czystości, ale w moim przypadku wymaga to pewnego wysiłku, ponieważ mam pokusy nieczyste, pociąg płciowy (wolałbym życie bez tych rzeczy). Nie współżyłem i nie miałem nawet sympatii. Chciałbym być całkowicie aseksualny. Wulgaryzmów raczej rzadko używałem w życiu, ale niestety nierzadko nieprzyzwoite słowa są dla mnie czymś zabawnym. Nie biorę narkotyków, nie piję napojów alkoholowych, nie palę tytoniu. Niekiedy zdarzało mi się kłócić z innymi ludźmi (np. z mamą czy babcią). Lepiej żyć w czystości niż nieczystości. "Seks" to nie coś dobrego.
-
Boję się efektów ubocznych, zwłaszcza tych bardziej nieprzyjemnych czy bardziej upośledzających. Mi sytuacja środowiskowa (np. agresywna matka, z którą mieszkam) też nie pomaga w życiu. A moje natręctwa bywały bardzo niemiłe i wolałbym ich nie mieć. Nagłe odstawienie paroksetyny może wywoływać nieprzyjemne objawy, np. zawroty głowy.
-
Myślę, że z powolnością to w moim przypadku problemy były od małego. Natręctwa zaczęły się pojawiać chyba ok. 6 r. ż. Nie pamiętam bardzo dokładnie, kiedy zacząłem brać paroksetynę, ale myślę, że to było kilka lat temu. Skutki uboczne działania paroksetyny mogą być bardzo niekorzystne, jeśli chodzi o codzienne funkcjonowanie (np. ograniczenie sprawności psychomotorycznej mogące wywołać jazdy samochodem, obniżenie dokładności wykonywanych czynności (jak jest się bardziej powolnym, "sennym" to nic dziwnego), co raczej dobrze się nie przekłada na zdolności do pracy).
-
gekon tygrysi osioł czy wielbłąd?
-
W tym tygodniu brałem 30 mg paroksetyny (kilka tygodni temu tylko 10 mg). Już przy wcześniejszej dawce występowała "powolność", "rozleniwienie". Mój stan jest obecnie podobny do tego, który był wcześniej, możliwe jednak, że natręctw, niepokoju jest mniej przy większej dawce. Obawiam się, że może się to odbywać kosztem większego "zniechęcenia", "spowolnienia".
-
Mnie może denerwować używanie w diagnostyce medycznej słów takich jak "autyzm" i "autystyczny", bo pewne kondycje wyglądają mi na za bardzo podobne do tych, które są nazywane "autyzmem" czy "czymś autystycznym" (jak "social NVLD", "social learning disability", "social communication disorder"), a przez to, że nie mają one w swojej nazwie słów takich jak "autism" czy "autistic", ich "szkodliwość" może być marginalizowana, "niedoceniana", "lekceważona" (np. może pojawić się ryzyko, że osoba z "(social) NVLD" nie będzie mieć tylu ułatwień w życiu, co osoba z ASD (autism spectrum disorder) level 1). W związku z tym mogę myśleć, że najlepiej byłoby całkowicie usunąć terminy takie jak "autyzm" ("autism") czy "autystyczny" ("autistic") z diagnostyki.
-
1. mam 24 lata 2. w 2008 r. dostałem diagnozę zespołu Aspergera 3. od kilku lat biorę lek(i) na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, obecnie zażywam paroksetynę, która zdaje się działać na mnie "rozleniwiająco" 4. w 2015 roku dostałem rozpoznanie zaburzeń schizotypowych 5. w 2016 roku dostałem rozpoznanie zasadnicze schizofrenii 6. latem 2015 roku przyznano mi umiarkowany stopień niepełnosprawności 7. jesienią 2015 roku przyznano mi rentę socjalną 8. w szkole podstawowej i gimnazjum rówieśnicy mi dokuczali 9. mam skłonności do skrupulanctwa, w okresie szkoły średniej chyba ponad 10 razy byłem u spowiedzi generalnej 10. niestety, nie myję się zbyt często 11. w ogóle nie miałem piątki czy szóstki z wychowania fizycznego na koniec roku 12. mam młodsze rodzeństwo (brata i siostrę) 13. miałem masę urodzeniową 2150 g (według książeczki zdrowia), mimo urodzenia o czasie, zaś jako długość ciała wpisano 53 cm 14. kiedy miałem kilka lat (chyba przed pójściem do zerówki), babcia zabierała mnie do bioenergoterapeuty 15. niestety, przed pierwszą Komunią piłem piwo (ale od dawna jestem abstynentem) 16. na uczelnię zawsze dojeżdżałem tego samego dnia, w którym na nią przychodziłem - nie mieszkałem w domu studenckim 17. nigdy nie miałem sympatii 18. nie mam prawa jazdy i nie starałem się go uzyskać 19. mieszkam z rodzicami, którzy w moim obecnym wieku byli po ślubie i mieli dziecko 20. nie mam doświadczenia zawodowego, nie byłem nawet na płatnym stażu
-
Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?
take odpowiedział(a) na d65000 temat w Seksuologia
Nie zgadzam się. Bycie prawiczkiem nie jest niczym złym, powinno być raczej przeciwnie. -
Mi nie podoba się to, jak obecnie używa się słowa "autyzm". "Wolałbym", żeby określenia takie jak "autism spectrum disorder", "childhood autism" przestały być używane, aby nie kojarzyć słowa "autyzm" z zespołem Kannera i jemu podobnymi kondycjami. Nie podoba mi się to, że problemy osób z problemami podobnymi do moich mogą być "trywializowane" przez "łagodne" nazwy ich problemów i umieszczanie ich w kategoriach o nie tak "groźnych" nazwach. Ja miałem to szczęście, że dostałem poważne diagnozy (CZR, F2x), ale inne osoby podobne do mnie mogłyby zostać uznane za mające po prostu zaburzenia uczenia się, zaburzenia osobowości, zaburzenia lękowe, trudny charakter, problemy emocjonalne itp.
-
Nie miałem zdiagnozowanej żadnej z czterech rzeczy, które wspomniałeś powyżej. Mimo tego widzę pewne ciekawe podobieństwa między naszymi przypadkami.
-
Mam diagnozę ZA (2008), rozpoznania OCD (2008?), schizotypii (2015) i schizofrenii (2016). Mi na teście MMPI wyszło pięć zaburzeń osobowości (histrioniczne, narcystyczne, dyssocjalne, obsesyjno-kompulsywne, bierno-agresywne) - trzy z klastra B (dramatyczno-niekonsekwentne - histrioniczne, narctystyczne, dyssocjalne), jedno z klastra C (obsesyjno-kompulsywne) i ani jedno z klastra A (dziwaczno-ekscentryczne), w związku z czym z tego testu wychodziłaby diagnoza F61 (mieszane zaburzenia osobowości). Wynik był bardzo dziwny. Z testu MMPI nie wyszły mi zaburzenia osobowości: paranoiczne, schizoidalne, schizotypowe oraz unikające i zależne, nie wspomniano też o osobowości chwiejnej emocjonalnie.
-
http://www.goodreads.com/quotes/1461215-tesla-s-cat-nikola-tesla-s-favorite-childhood-companion-was-the-family-s Pisze, że ulubionym towarzyszem Nikoli Tesli w dzieciństwie był czarny kot rodziny - Macak. Czarny kot podążał za nim wszędzie, spędzili oni szczęśliwie wiele godzin, tarzając się na trawie. Kot Macak "wprowadził" Teslę w zagadnienie elektryczności pewnego suchego zimowego wieczora. "Gdy uderzyłem plecy Macaka", wspomina, "widziałem cud, przez który oniemiałem ze zdumieniem". Plecy kota były "prześcieradłem" światła i moja ręka "wyprodukowała" prysznic iskier wystarczająco głośny, aby był słyszany w całym domu". Zaciekawiony, spytał się ojca o to, co spowodowało iskry. Na początku zakłopotany, [ojciec] odpowiedział mu: "Dobrze, to jest elektryczność, ta sama rzecz, którą widziś przez drzewa podczas burzy". Odpowiedź ojca, "zrównująca" iskry z błyskawicą, zafascynowała młodego chłopca. Gdy Tesla kontynuował uderzanie Macaka, zaczął się zastanawiać: "Czy natura jest wielkim kotem? Jeśli tak, to kto uderza jego plecy? To może być tylko Najwyższy, wywnioskował". Widziałem gdzieś film, na którym pewna kojarzona przeze mnie z czarnym kotem Aspijka wspominała o Nikoli Tesli... Ta moja koincydencja z czarnym kotem robi się coraz bardziej rozbudowana... Ostatnio miałem kolejne koincydencje związane z czarnym kotem.
-
Zaznaczę, co szczególnie(j) do mnie pasuje: Osoba mająca schizoidalną strukturę charakteru ma dużo lęku związanego z angażowaniem się w fizyczny świat (relacjami z nim). Występuje niechęć czy ociąganie się, które dotyczą zaangażowania się w jakikolwiek rodzaj aktywności, w branie odpowiedzialności, w dokańczanie zadań lub nawiązywanie znajomości. Zamiast tego, występuje wycofanie się w świat fantazji, w świat czysto intelektualnej aktywności. Osoba mająca ten charakter jest po prostu "nieobecna" w fizycznym świecie. Zwykle [u tej osoby] występuje dużo strachu, udręki i niepokoju, które mogą być łatwo odczuwalne przez innych. Oczy mogą mieć "puste", "tępe" spojrzenie. "Typowe" stwierdzenia osoby z tym charakterem to mogą być: "Nie ma mnie tu!", "Nie chcę tu być!", "Obawiam się!", "Nienawidzę tego świata!". Mechanizm ogólnego wycofania ukazuje się w ociąganiu z wypełnianiem zobowiązań: związanych z pracą i karierą, z bliskimi relacjami lub jakimkolwiek rodzajem aktywności - także fizycznej. Występuje ciągła potrzeba ucieczki, powodująca "niezaspokojoną" potrzebę podróżowania lub poruszania się i ociąganie się z bezpośrednim zajęciem się konfliktami. Występuje też uogólniony gniew na świat za "nierobienie miejsca dla mnie". Problemy zdrowotne skupiają się wokół leżącego u ich(?) podstaw lęku wokół życia, często występującego bez właściwych zewnętrznych powodów. Depresja, brak energii, przewlekłe zmęczenie (...) Mogą występować braki w systemie immunologicznym i problemy z krążeniem krwi (zimne ręce i stopy). Ciało może być zaniedbane, słabo odżywione, niedbale ubrane. Osoba mająca schizoidalną strukturę charakteru nie będzie chciała mieć kontaktu z innymi osobami oraz zasadniczo ich się obawia. Wrogość jest automatycznie spodziewana i zakładana - nawet, kiedy nie jest zamierzana (przez innych?). Taka osoba będzie mieć słabe granice, które będą łatwo przenikane przez innych. Ciało jest często słabe i wrażliwe, narażone na niebezpieczeństwo. Największą potrzebą osoby schizoidalnej jest czuć się bezpiecznie w świecie fizycznym, w swoim ciele.
-
Własne przetłumaczenie pewnych zdań na temat "schizoidalnego charakteru" z pewnej obcojęzycznej strony. Na tej stronie są obecne też treści okultystyczne, a z okultyzmem się nie zgadzam. Ale poniższe zdania ogólnie zastanawiająco dobrze do mnie pasują (powiedziałbym, że chyba wyraźna większość) Osoba mająca schizoidalną strukturę charakteru ma dużo lęku związanego z angażowaniem się w fizyczny świat (relacjami z nim). Występuje niechęć czy ociąganie się, które dotyczą zaangażowania się w jakikolwiek rodzaj aktywności, w branie odpowiedzialności, w dokańczanie zadań lub nawiązywanie znajomości. Zamiast tego, występuje wycofanie się w świat fantazji, w świat czysto intelektualnej aktywności. Osoba mająca ten charakter jest po prostu "nieobecna" w fizycznym świecie. Zwykle [u tej osoby] występuje dużo strachu, udręki i niepokoju, które mogą być łatwo odczuwalne przez innych. Oczy mogą mieć "puste", "tępe" spojrzenie. "Typowe" stwierdzenia osoby z tym charakterem to mogą być: "Nie ma mnie tu!", "Nie chcę tu być!", "Obawiam się!", "Nienawidzę tego świata!". Mechanizm ogólnego wycofania ukazuje się w ociąganiu z wypełnianiem zobowiązań: związanych z pracą i karierą, z bliskimi relacjami lub jakimkolwiek rodzajem aktywności - także fizycznej. Występuje ciągła potrzeba ucieczki, powodująca "niezaspokojoną" potrzebę podróżowania lub poruszania się i ociąganie się z bezpośrednim zajęciem się konfliktami. Występuje też uogólniony gniew na świat za "nierobienie miejsca dla mnie". Problemy zdrowotne skupiają się wokół leżącego u ich(?) podstaw lęku wokół życia, często występującego bez właściwych zewnętrznych powodów. Depresja, brak energii, przewlekłe zmęczenie (...) Mogą występować braki w systemie immunologicznym i problemy z krążeniem krwi (zimne ręce i stopy). Ciało może być zaniedbane, słabo odżywione, niedbale ubrane. Osoba mająca schizoidalną strukturę charakteru nie będzie chciała mieć kontaktu z innymi osobami oraz zasadniczo ich się obawia. Wrogość jest automatycznie spodziewana i zakładana - nawet, kiedy nie jest zamierzana (przez innych?). Taka osoba będzie mieć słabe granice, które będą łatwo przenikane przez innych. Ciało jest często słabe i wrażliwe, narażone na niebezpieczeństwo. Największą potrzebą osoby schizoidalnej jest czuć się bezpiecznie w świecie fizycznym, w swoim ciele.
-
Dla mnie tych rzeczy było za dużo, jak na jedną spowiedź. "Nie mam siły" ogarniać tego. Spowiedź generalna to "wyraźnie za dużo, jak na mnie". Jak nie chciało mi się czegoś powiedzieć, bo za dużo tego wszystkiego było na jeden raz, i nie powiedziałem, to co wtedy? Takie osoby w ogóle powinny mieć limit, jeśli chodzi o liczbę grzechów wyznawanych podczas jednej spowiedzi, aby unikać skrupułów związanych z zatajeniem. Takie skomplikowane zadanie, jak spowiedź generalna, jest za trudnym zadaniem jak na mnie. Powiedzieć trzy grzechy księdzu osobno jest łatwiej, przygotować spowiedź z dużej ich ilości - dla mnie "koszmar"!
-
Moja natura nie widzi sensu w praktyce rachunku sumienia. Uważa, że lepiej byłoby zająć się czymś innym, a nie przypominaniem sobie grzechów. Uważa wręcz obowiązek rachunku sumienia za zło dezorganizujące życie.
-
CZY KTOŚ Z WAS KTO CIERPI NA NN STARAŁ SIĘ O RENTE ?
take odpowiedział(a) na kasia-kasia84 temat w Nerwica natręctw
Czytałem twoje posty i myślę, że renta się ci należy. Nie wiem, za co konkretnie (za jakie zaburzenie, za jaki problem) ja dostałem rentę. Renta socjalna to nie tylko pieniądze, ale i ubezpieczenie. Boję się kolejnej komisji w sprawie renty socjalnej. Brak renty byłby "ciosem" także dla mojej rodziny. Jestem jak takie biedne dziecko, nieprzystosowany do rzeczywistości. Takiemu jak ja dałbym rentę socjalną NA STAŁE. Chyba o tym wspomnę u psychiatry. W ogóle nie zanosi się na moje "znormalnienie", jestem jak "przybysz z innej rzeczywistości" na tym "okrutnym" świecie. Moja kondycja to rodzaj KALECTWA. Nie tylko niepełnosprawności, ale i kalectwa, i to trwałego. Żyje się z tym wygodnie, ale i tak to KALECTWO. O małżeństwie, rodzinie nawet mowy być nie powinno w takim przypadku. Myślę, że mój przypadek powinien mieć monografię. -
Jeżeli miałbym nie być schizofrenikiem, to dlaczego jestem tak tajemniczo oryginalny? Mogę myśleć, że naprawdę dzięki mnie zmieni się na lepsze bardzo dużo i nie jest to urojenie, ale prawdziwe stwierdzenie. "Prawa tego świata" dla mojej natury to zło, które trzeba zatrzymać, z którym należy skończyć. Dla każdego chcę wiecznego zbawienia. Ból to wielkie zło. Niektórzy zdają się bagatelizować je. Kazanie komuś takiemu jak ja radzić sobie na rynku pracy jawi mi się jako barbarzyństwo. Zdaje się, że do końca życia będę takim "biednym dzieckiem", co obecnie.
-
Mi może się wydawać, że zaburzenie schizoidalne lepiej do mnie pasuje, niż schizotypia, schizofrenia i zespół Aspergera (zwłaszcza te dwa ostatnie zaburzenia). Uważam też, że zaburzenie schizoidalne zdaje się mieć tendencję do bycia bagatelizowanym - jest ono w jednej grupie z zaburzeniami osobowości takimi jak np. dyssocjalne, paranoiczne, zależne, a według mnie powinno być w tym samym oddziale w ICD, co schizofrenia i zaburzenia schizotypowe (a jeżeli "schzoidalność" trwa od dzieciństwa, to dodatkowo umieściłbym ją w jednej grupie z zespołem Aspergera i autyzmem dziecięcym). Nie chodzi tu o to, czy zaburzenia są spokrewnione, czy nie, ale o ogólny wpływ na funkcjonowanie, rodzaj mentalności człowieka. Dla mnie "nienormalność" niektórych zaburzeń jest "niedoszacowana" (np. zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych i schizodii), a innych przeszacowana (np. zaburzeń ze spektrum autyzmu czy psychoz). Teoretycznie, osoba ze schizoidią i OCD może być bardziej "upośledzona" niż ktoś z ASD i (dającą się leczyć, zwłaszcza nieprzewlekłą, nieustawiczną) psychozą. Mogę się bardziej "solidaryzować" ze schizoidami i osobami z OCD, niż z Aspimi i schizofrenikami. Mimo tego, że miałem rozpoznania i zespołu Aspergera, i schizofrenii.