Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hitman

Użytkownik
  • Postów

    591
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Hitman

  1. Hitman

    Ja czyli kto?

    Łapa, które mądrości? To co opisuję to synteza wielu książek, wypowiedzi ludzi, moich przemyśleń i jarania blantów Masturbow, im więcej takich rozkmin tym lepiej i tym gorzej. To zależy ale na pewno nie przestanę się rozwijać i nie pogodzę się z życiem jak zwierzę, które tylko żre, śpi i sra a idzie do pracy po to żeby zarobić na jedzenie, mieszkanie i używki jetodik, dobrze to opisałem i myślę, że twoja niechęć jest spowodowana tekstem o hitlerze z innego wątku
  2. Hitman

    Pod Trzeźwym Aniołem

    Jasne, jasne :) A czemu nie można porównywać alkoholika z mordercą? Można stosować dowolne porównania jeśli jest jakaś analogia. Przecież analogie nie oznaczają, że stawia się na równi dwie analogiczne sytuacje, no ale może ja o czymś nie wiem...
  3. jetodik, pozbycie się oceny to dojście do prawdy? Bycie prostakiem prowadzi do niszczenia zdrowia i złych upodobań... Przekręciłeś sens mojego porównania z Hitlerem...
  4. Hitman

    Pod Trzeźwym Aniołem

    Nie. Lubię pić piwo, czasem piję whisky a wódy i upijania się nienawidzę. Ale jestem uzależniony od marihuany, pepsi, czipsów, pizzy To wszystko ma poprawić nastrój, bez tego nie odczuwałbym sensu a wiem, że to mnie niszczy. Ale może chociaż będzie w tym skuteczne Gdybym miał jakiś sens, cel to pewnie mógłbym żyć zdrowo ale teraz takie coś kojarzy mi się z życiem dla samego życia gdzie nie ma wartości dodatnich, przyjemności. Akurat alkohol jest wątpliwa przyjemnością i ma więcej minusów ale moje upodobania przeszkadzają mi w rozwoju mimo, że nie odczuwam potrzeby picia. Myślę, że to wszystko co tu napisałem pomaga mi nie stać się alkoholikiem. W sposobach kontroli nie wymieniłem jeszcze jednego - kotwice czyli skojarzenie np picia alkoholu z konkretną sytuacją. Warto identyfikować kotwice kiedy nazywa się emocje czyli w punkcie 1 -- 12 kwi 2015, 17:48 -- huśtawka, nie atakuj już - zidentyfikuj to sobie jako mechanizm obronny ego. Czujesz się gorsza, wmawiasz sobie chorobę i projektujesz ten stan na mnie. Nieładnie a ja nie chcę się już kłócić. Swoją drogą alkoholik a żul to różne pojęcia. No ale może bandyta też morduje bo jest chory i nie wolno go oceniać. NIech żyje "tolerancja" :)
  5. jetodik, Ok masz do tego prawo. Czasem wygodnie jest uciekać od prawdy i wyzbywać się oceny żeby nie zostać ocenionym ale podejrzewam, że na dłuższą metę to niszczące. Nie ze względu na gust - przecież sam pisałeś, że gust to skutek różnych przyczyn a więc jeśli ktoś ma zły gust bo jest prostakiem, tępakiem a na dodatek nie interesuje go życie w społeczeństwie tylko własna egoistyczna potrzeba, która jeszcze na dodatek często go zabija (w przypadku złego jedzenia, używek). Nie rozumiem dlaczego przekręcasz moją wypowiedź o Hitlerze ale skoro tak ci wygodnie to ok
  6. Hitman

    Ja czyli kto?

    Ostatnio myślę sporo na temat świadomości. Nie umiem pogodzić się z tym, że do świadomości nie trafia cała treść podświadomości a ludzie postrzegają siebie tylko jako ego lub tworzą fantastyczne teorie o duszy bo nie potrafią zrozumieć natury człowieka. Myślę coś, mam swoje pragnienia i wiem, że za tym wszystkim stoją jakieś przyczyny i podświadome motywacje. Lubię wypić piwo oglądając mecz ale to tylko kotwica pochodząca z wychowania i przyzwyczajenia. Chciałbym być w związku ale to tylko ewolucyjny mechanizm. Rozbierając psychikę na czynniki pierwsze pozbywam się iluzji i szufladek ale także motywacji i sensu. Prawda miała wyzwolić a niszczy. Wczoraj zapaliłem blanta i położyłem się spać. Leżałem i pojawiła się myśl, że jak zajaram to zawsze mam bardzo otwarty umysł i poszerzoną świadomość. Myśli są rozproszone i chaotyczne a kiedy postanowię zapytać się siebie o coś to nie wiem jaka jest odpowiedź, pojawia się demotywacja, strach. Inaczej jest kiedy podejmuję działanie żeby myśleć, przejmuję odpowiedzialność i mam kontrolę nad swoim stanem. Wtedy wszystko jest piękne, myśli są bardzo klarowne. Wychodzi z tego wniosek - nie warto sprawdzać co jest tylko trzeba wprowadzać to co ma być. Tu przeszkadzają wrodzone pragnienia, nad którymi nie mam kontroli i brak wiedzy na temat prawdy o świecie i o psychice. Dlatego przed prawdą należy uciekać zamiast ją poznawać ale dla mnie jest już za późno bo za dużo rzeczy się zorientowałem a dla ludzi to normalne. W zależności od tego co obserwuję dochodzę do innych wniosków a moja świadomość znajduje się na innym poziomie. Emocje nie są mną ale sprawiają, że się z nimi utożsamiam. Myśli nie są mną ale pojawiają się same w mojej głowie a ja mogę je zmieniać ale to mózg sam pracuje a ja tego doświadczam. Ponad myślami jest prawda o świecie i o mnie, której nie znam a ponad prawdą są oceny, ponad którymi jest jeszcze pojęcie sensu i to wszystko jest zniewalające a kontrola jest na zewnątrz. Utożsamianie się ze swoimi myślami, emocjami, wartościami, sensem to ego czyli mechanizm, który dał naszym przodkom przetrwanie w ewolucji. Ale nadal jest ktoś kto się utożsamia a mogę na to popatrzeć jeszcze z boku i jest ktoś kto się nie utożsamia i ktoś kto ocenia tego kto się utożsamia i nie utożsamia i za każdym razem mam poczucie, że to jestem ja. Ale kiedy obserwuję to z boku to nadal to jestem ja (ten obserwujący) więc tworzy się taki ciąg - jestem tym, który obserwuje tego kto obserwuje, że obserwuje i tak można to ciągnąć w nieskończoność. Ale matrix
  7. AdrianR, o seksie nic nie pisałem. To natura tak jak jedzenie i picie. Związki są złe bo są obłudą i chodzi w nich tylko o seks a dorabia się do tego całą ideologię fałszu. Głupie jest to, że jak ktoś rodzi się słabszy to nie ma szans na satysfakcjonujący związek i musi być z gorszą partnerką albo rezygnować. Z tego powodu będę sam bo nie mam szans na zdobycie kobiety, którą bym chciał będąc jednocześnie sobą a poniżej nie będę mierzył i się poniżał. Udawał też nie będę poza sytuacjami gdzie jest możliwy sam seks - jednorazowo. jetodik, Ty mu nie zabronisz ale gość przez to będzie niezdrowy, szybciej umrze. Nie dba o siebie i nie ma do siebie szacunku jedząc coś takiego i lubiąc to. Czemu nie oceniasz? Bo zrobiłoby im się przykro? Ja oceniam ale nie informuję ich o tej ocenie. Naprawdę nie ma takiej potrzeby Kiedyś cieszyłem się, że są ludzie słuchający disco polo i prymitywy bo na ich tle wypadałem lepiej. Może to nie jest złe ale jest negatywne dla jednostki, która jest zmuszona do bycia prostakiem, prymitywem. Po prostu ignorujesz wartości społeczne, hierarchie a z myśleniem Hitlera chodziło tylko o ten cytat: Nie rozumiem dlaczego tak się przyczepiłeś do tego porównania
  8. jetodik, No to już mamy jakieś zniewalające kryterium. Marihuana też jest niezdrowa i dlatego ludzie słusznie mówią mi, że źle robię uważając to za swój sens. Ale to prymitywizm i ambitni ludzie, którzy mają wyższe potrzeby zwracają na to uwagę. Ale ja nie narzucam niczego nikomu tylko piszę co powinno być a co nie. To już czyjaś własna decyzja czy chce robić dobrze czy źle i czy ma wyższe potrzeby czy zadowala go bycie nikim, prostaczkiem cebulaczkiem. Nie porównuję cię do hitlera tylko piszę, że ignorowanie wartości i zdania innych i kierowanie się swoją przyjemnością, zaspokajaniem własnych potrzeb to cecha takich ludzi jak Hitler czy Josef Fritzl. AdrianR, chyba nie zrozumiałeś tematu. Chodzi tu o sens związków (mechanizm ewolucyjny i nic więcej więc to jest puste, bezsensowne) i o to, że lepsze kobiety mają lepsi faceci a ludzie poniżej pewnego poziomu wchodzą w związki ze strachu przed samotnością i nie mają tego czego by chcieli.
  9. Hitman

    Pod Trzeźwym Aniołem

    Davin, jak jest w grupie to nie odchodzi ale jak dostanie strzała to koledzy i tak nie pomogą
  10. To już wolę postawić cały hajs na konie albo ruletkę skoro mam ryzykować
  11. AdrianR, jetodik przecież jest w związku i o tym pisał a ja nie chcę związków i uważam je za bezsensowne a potrzebę biologiczną, która się z tym wiąże za złą i zniewalającą i cały czas o tym piszę :)
  12. Po prostu maciek, dokładnie. Wtedy traktowałbym je tak samo jak kumpli i byłoby git. jetodik, konserwy są plebejskie i niezdrowe. A co to są prawdziwe wartości? Hitler też myślał, że jego wartości są prawdziwe Uznajesz czyjeś wartości za wydumane a może dla kogoś to właśnie jest sens i szczęście a ty to ignorujesz Chodzi tylko o zwrócenie uwagi na wybiórcze stosowanie kryteriów wartościujących. Yes, because it's very good argument and wytykanie komuś "argumentum ad hitlerum" żeby myśleć, że wygrało się dyskusję it's bullshit
  13. Raczej po co to komu skoro to tylko mechanizm ewolucyjny i hormony w głowie? Wolę się nastukać - przynajmniej sam decyduję ile wypalę i jak się będę czuł
  14. Hitman

    Pod Trzeźwym Aniołem

    Mnie dodatkowo motywują żule - dlatego się nie upijam bo jak widzę najebanych leszczy na ulicy to mnie skręca w środku. Przypieprzają się do ludzi bez powodu, są chamscy a dostanie taki strzała w mordę to leży i leje się farba z kinola.
  15. jetodik, to że coś jest uwarunkowane nie oznacza, że nie można nad tym pracować, zmieniać tego jeśli jest złe. Tak pewnie myślał Hitler i Josef Fritzl
  16. Hitman

    Pod Trzeźwym Aniołem

    Jupiler 81, ważne jest nieuleganie emocjom. Zdaj sobie sprawę, że emocje i myśli to nie ty sam tylko funkcja twojego mózgu powstała w procesie ewolucji. To co dało przodkom przetrwanie dziś może przeszkadzać lub nie wystarczać. W tym przypadku warto myśleć o wolnej woli bo to ty masz największy wpływ na to jak się będziesz czuł i czy ulegniesz emocjom. Istnieją różne sposoby kontroli emocji i jednym z nich dla ciebie był alkohol a teraz zostałeś pozbawiony tego sposobu i nikt nie powiedział ci co dalej należy zrobić a to jest tu kluczowa kwestia. Samo powiedzenie sobie, że nie pijesz to połowa sukcesu. Ale jak poprzestaniesz tylko na tym to jesteś alkoholikiem niepijącym i nadal masz te wszystkie objawy. Warto by było zastąpić czymś alkohol i przywrócić sobie naturalną funkcję radzenia sobie z emocjami, którą zastępowałeś alkoholem. Jako sposób fizycznego radzenia sobie z emocjami polecam sport - rower, bieganie, siłka. Na kontrolę emocji polecam ci kilka sposobów: 1. nazywanie emocji - nazwij emocje, które czujesz i zadaj sobie pytanie dlaczego ich doświadczasz. 2. motywacja - jeśli masz cele i motywację to złe emocje i myśli są przeszkodą w realizacji celu. Możesz zidentyfikować je i nazwać jako mechanizm obronny przeszkadzający w osiągnięciu celu. Nie wierzysz, że ci się uda więc przechodzisz do pkt 3 3. postanowienie (wola), wiara - dobrze jest postanowić, że będzie się dążyć do tego celu i wierzyć, że się to osiągnie. 4. kontrola musi być wewnętrzna - to ty decydujesz o swoich emocjach i samo podjęcie decyzji, że postanawiasz się lepiej czuć już skutkuje. Kiedy kontrola jest na zewnątrz to emocje mają nad tobą władzę i tworzy się błędne koło myśli i emocji, które podsycają się nawzajem. Przerwij to postanawiając sobie, że przejmujesz kontrolę nad swoim wnętrzem 5. identyfikacja problemu, zdjęcie szufladek - kiedy mówią ci, że jesteś alkoholikiem i będziesz się zachowywał tak i siak - odrzuć to. To tylko niepotrzebne przyklejanie metek. Lepiej, korzystniej i zgodniej z prawdą byłoby nazwać ten sam problem w taki sposób żeby kontrola była u ciebie a nie na zewnątrz - masz problem z emocjami i alkoholem zamiast być alkoholikiem. Możesz ten problem rozwiązać. Codziennie podejmujesz wolną decyzję żeby nie pić bo wiesz, że to twój problem i to ci nie służy. Szufladki miały w założeniu ułatwiać terapeutom leczenie a nie zamykać pacjentów do szufladek i wrzucać wszystkich do jednego wora. 6. wizualizacja - weź kilka głębokich oddechów, siądź w wygodnym miejscu i zamknij na chwilę oczy. Postanów sobie, że po wykonaniu tego ćwiczenia będziesz się lepiej czuł. Wyobraź sobie emocje i myśli, które ci przeszkadzają. Określ w myślach ich kształt i umiejscowienie w ciele oraz ich skalę (1-10). Nadaj im kolory, dopieść ten obraz, baw się nim. Mogą temu też towarzyszyć nieprzyjemne dźwięki. Kiedy obraz będzie już gotowy postanów przekształcić go na pozytywny i pozbyć się złych emocji - wyobraź sobie, że niszczysz te złe emocje, obraz będzie robił się coraz przyjemniejszy. Możesz przejść do wyobrażania sobie czegoś co przyjemnie ci się kojarzy - plaża, widok w górach, osoby i zwierzęta, które kochasz, miłe i spokojne dźwięki. 7. dysocjacja od problemów - wizualizacja, w której wyobrażasz sobie siebie z oczu innej osoby, np siedzisz w kinie na widowni a ty i twoja sytuacja jest na ekranie. Pewne rzeczy wtedy tracą na znaczeniu, z niektórych przykrych dla ciebie sytuacji możesz zacząć się śmiać bo tak być reagował gdyby to dotyczyło kogoś innego. Tak samo można bawić się w głowie parametrami tych wizualizacji, dodawać dźwięki, widownię. Na końcu wracasz do siebie i powinieneś odczuwać problemy już w mniejszym natężeniu. 8. zmiana głębokich przekonań, analiza problemu z docieraniem do jego źródła. Piję bo... nie radzę sobie z emocjami. Nie radzę sobie z emocjami bo... mam taki i taki problem. Mam taki i taki problem bo... itd. Dochodzisz do jakiegoś początku problemu, który będzie brzmiał mniej więcej tak - chcę dążyć do przyjemności i unikać cierpienia. Wtedy zamiast drążyć tamte problemy szukasz sposobu na przyjemność i unikanie cierpienia. 9. ocena - osoby, które piją oceniamy negatywnie, osoby które nie radzą sobie z emocjami są słabe itd. Chcę być oceniony pozytywnie, jako ktoś lepszy a nie jako pijak więc nie piję. Chcę być silną osobą więc radzę sobie z emocjami. 10. działanie - nie ma co za długo się zastanawiać. Trzeba działać, dążyć do celu. Masz cele - syna, rodzinę więc te sposoby powinny ci pomóc. Oczywiście bierz leki i warto by było iść na terapię. Trzymam kciuki!
  17. Ale to by nie miało sensu i czyniło z ciebie wariata/kogoś gorszego od reszty. Nie bo to spaghetti powinno mu smakować bardziej od konserwy. Życie samo w sobie na dłuższą metę przynosi więcej cierpienia niż szczęścia a im więcej skorzystamy z życia tym więcej tego cierpienia
  18. Kurde ale to nie o to chodzi tylko o własną świadomość, że mówienie tralalala jest prawidłowe i dobre, ma realną wartość i wnosi coś więcej poza moim dobrym samopoczuciem, które równie dobrze mogłoby powstawać gdybym mówił sialalahop zamiast tralalala więc trzeba znaleźć argumenty, że tralalala jest lepsze od sialalahop Jeśli nie to nie ma to wartości i lepiej dać sobie spokój. Mi chodzi o sytuację kiedy ktoś lubi coś co jest jakimś gównem np słucha disco polo i je konserwę z puszki bo wybiera ją zamiast spaghetti :) Tylko, że pomijając już takie pojedyncze upodobania, że ktoś woli coś gorszego to jednak większość ma zbliżone smaki, zbliżone gusta co do płci przeciwnej a ludzie słuchający disco polo zazwyczaj się tego wstydzą albo są prostakami, z którymi nie ma normalnej rozmowy. W przypadku jointów jest jeszcze ok ale co gdybym zamiast tego lubił na tej samej zasadzie amfe albo koke? To już by było złe. Tato żre jak świnia, mama mówi - nie żryj tyle. Jaram jointy, tato mówi - nie jaraj tyle a ja mu mówię żeby nie pił tyle. Mamie mówię żeby tyle nie pracowała a przy ludziach i tak każdy stara się zaprezentować z jak najlepszej strony i przedstawić swój punkt widzenia jako najwłaściwszy. I zazwyczaj jedni mają rację a inni jej nie mają i pewne obiektywne wartości wychodzą na wierzch, pewne rzeczy oceniamy jako gorsze, złe, niezdrowe, obciachowe.
  19. Myślę, że w tym momencie rozmowa zeszła na tory abstrakcji bo w rzeczywistości ludzie widzieliby, że coś jest z tobą nie tak i sam być to pewnie dostrzegał więc udałbyś się do psychiatry zamiast mówić tralalalala No ale to steki mi smakują (dobre schabowe też ale w barach czasem mają podłe) a w przypadku kobiet 1/10 przeszkadzałaby mi nadal świadomość, że faktycznie one są brzydkie. No ale na szczęście nie uważam Zapendowskiej za atrakcyjną To dlaczego jak mówię, że moim szczęściem i sensem w życiu jest palenie jointów to większość oburza się, straszy różnymi rzeczami, wytyka że wydaję na to większość forsy? To jest jedyne szczęście jakie mam z życia i czasem przez cały dzień na duchu podtrzymuje mnie myśl, że wieczorem sobie zajaram i wtedy nawet nie potrzebuję palenia tylko samą świadomość
  20. Dla mnie to egoistyczne i strasznie... puste. Bo gdyby przyjemność sprawiało mi mówienie "tralalalalalaa" i robiąc tak czułbym się zadowolony to... nie umiem chyba oddać tej myśli słowami ale robi mi się niedobrze na samą myśl o tym I nie przeszkadzałby ci fakt, że gdybyś był 1/10 i miał kobietę 1/10 to dlatego, że nie możecie mieć lepszego partnera? Ja bym się nie umiał zadowolić jedzeniem suchego schabowego gdybym miał na myśli smak dobrego steka. Nie ma czegoś takiego jak czyste szczęście a czyste cierpienie także zdarza się rzadko. Przeważnie jest euforia-zjazd z depresją albo ciężka praca - cieszenie się efektem. Dobro i zło równoważą się w ten sposób i stanowią 0 czyli chujowiznę składającą się na nasze życie - to jest kluczowy dowód na to, że nie istnieje Bóg bo gdyby istniał i dawał nam równe zero to ch*j mu w rajtuzy. Aha. To ja nie mam takich warunków. Wszystko co dobre wiąże się z jakimś cierpieniem ale na szczęście głównie moim a nie cudzym. Choć cierpi na tym moje otoczenie bo samo przebywanie z taką osobą jest destrukcyjne.
  21. W takim razie nie istnieje żadna wartość sama w sobie - jest tylko przyjemność, brak przyjemności i cierpienie Tylko, że wartość sama w sobie nie musi istnieć bo nie ma takiej potrzeby. Ważne jest to co sprawdza się w praktyce, to co istnieje w praktyce a nie wyobrażenie o obiektywnym ideale. Jak to nie ma? Wiem, nawet się powinno bo to nadaje wartości człowiekowi, który ma pasję. Ale nie każdy może być mistrzem w swojej dziedzinie, nie każdy ma taki talent. Ja np nie mam żadnego talentu ani żadnej pasji i to skutecznie niszczy mi życie. To i brak sensu, świadomość tego, że będę zawsze samotny. A jakie to jest żywe/martwe szczęście i cierpienie? A przy tym cytacie zatrzymam się na chwilkę bo o to wszystko rozbija się mój problem w praktyce. Jeśli dobro to szczęście a zło to cierpienie a sensem jest dążenie do szczęścia to ja powinienem od razu strzelić sobie w łeb. Wszystko co daje mi szczęście ma drugą stronę medalu i jest wtedy cierpieniem. Wychodzi przez to tak, że to co kocham tego nienawidzę ale rezygnując z tego wszystkiego zostaje puste życie, którego nienawidzę jeszcze bardziej kiedy nie ma w nim czegoś co jest szczęściem i nie niesie za sobą cierpienia oraz jest uniwersalne dla wszystkich po to żebym miał świadomość, że kiedy zdobywam szczyty i się cieszę nikt na tym nie cierpi. Kiedy wygrywam ktoś musi przegrać. Ktoś rodzi się z jakimiś cechami i przez to jego życie jest zdeterminowane i albo będzie super bo dostał wszystkie dobre cechy albo będzie chujnia bo urodził się źle już na starcie. Ta świadomość powoduje, że wszystko pozytywne traci sens dla tych, którzy to mają, a ci którzy tego nie mają tylko przez to cierpią. Czyli?
  22. Hitman

    Pod Trzeźwym Aniołem

    NaaN, gratuluję :) Twój wpis jest dojrzały i chciałbym żeby huśtawka i kazimierz 61 przeczytali go ze zrozumieniem. Ważne żeby nie musieć sobie odmawiać i móc zachowywać się jak normalny człowiek a nie jak ktoś kto zamiótł tylko problem pod dywan ale po wypiciu jednego piwka albo kieliszka wszystko wraca i zaczyna się maraton albo gonitwa myśli lub też człowiek w ogóle nie pije bo tak sobie niby postanowił ale w środku go skręca żeby się napić.
  23. Bo banknot 100 zł ma wartość samą w sobie - dokładnie taką na jaką jest się w stanie go wymienić. I na tym właśnie polega rynek pieniężny a piękno kobiet jest wymierną wartością na rynku matrymonialnym ale też dotyczy poczucia piękna, estetyki czyli wyższych idei, które są wartościami same w sobie mimo, że nie mają sensu. Ładna kobieta to lepszy status społeczny, zaspokojenie swojej potrzeby doświadczania piękna, nadaje to także wartość dziewczynie, która jest ładna bo dzięki temu wyróżnia się od innych itd można wymieniać. Niby jakich? Czym jest dobro i zło? To intersubiektywne pojęcia, na dodatek bardziej relatywne od piękna czyli wg ciebie przecież nie istnieją. Tzn? Bo tego faktycznie nie rozumiem. Co to za warunki?
  24. Ale przecież to z czego coś wynika nie oznacza wartości ani jej braku. Wartość jest nadrzędna do przyczyn i skutków a z samego faktu nadania czemuś wartości wynikają kolejne ciągi przyczynowo skutkowe. Czyli co? Żreć, spać, srać i tyle? Takie życie jest przecież strasznie puste i odbiera godność. Mi to przeszkadza w funkcjonowaniu. Na jakiej podstawie uznajesz coś za wartościowe? -- 11 kwi 2015, 17:24 -- Też tak myślę dlatego tym bardziej dziwi mnie, że przedstawiasz punkt widzenia sprzeczny do tego, z którym dobrze by ci się żyło.
  25. AdrianR, facet nie musi być przystojny i może dużo zrobić (tępak niewiele może). Kobieta musi być po prostu ładna. Ale to wszystko powoduje, że mówimy o jakimś dopasowywaniu się zwierząt i to traci sens. Obrzydziłem sobie pojęcie związków, seksu bo to jest tylko zwierzęce dziadostwo. Ja nie wiem po co miałbym się godzić na gorszą pozycję i kobietę tylko dlatego, że nie ze swojej winy urodziłem się gorszy. Jak nie zdobędę tego na czym mi zależało to równie dobrze mogę nie mieć nic ale odejść z godnością a nie żyć jak śmieć, którego wytykają palcami, ignorują albo się śmieją. Hehehe mówisz o moim wabiku na laski, który daje przewagę nad rywalami i pokazuje moją inteligencję? :) Ja po prostu rezygnuję już z kobiet. Mając świadomość tego wszystkiego co tu opisałem odechciewa się jakiejkolwiek relacji. To wzięcie nie bierze się z niczego tylko z pewnych opisanych mechanizmów a znajomość tego daje taką przewagę, że jeśli jesteś ciut przystojniejszy od diabła będziesz wychodził z klubu z laskami 10/10. O ile nie masz potrzeby tworzenia szczerej relacji żeby laska pokochała ciebie a nie stworzoną maskę i reagowała jak pajacyk na sznurku na twoje sztuczki. Sam podryw i relacje z kobietami mają wartość albo nie. jetodik, Niepotrzebnie to definiujesz w ten sposób. Nie ważne co to jest. Ważne co z tego wynika a nie z czego to wynika :) Tu wystarczy świadomość, że z czegoś wynika i są to jakieś mechanizmy doboru naturalnego. Ale to nieważne. Gorszy społecznie. Popatrz na to z mojego punktu widzenia, który jest taki - rodzimy się nie wybierając sobie cech. Nie ważne z jakich powodów to powstało. Życie przeszłością to iluzja - ważne jest teraz i przyszłość projektowana w głowie bo to będziesz wcielał w życie i kiedyś to będzie teraźniejszością. Psychoanaliza jest bez sensu. Masz jakiś problem np sikasz na skos i przez to lejesz za kibel to nie jest ważne z jakiego powodu masz krzywą kuśkę tylko szukasz sposobu naprawy, identyfikujesz problem, działanie kusiaka jako nieprawidłowe i sprawdzasz jakie powinno być. Rzeczywistość, w której żyjemy jest jaka jest i panują tu takie a nie inne reguły a ludzie rywalizują ze sobą o przyjemność - przetrwanie, zasoby, władzę, płeć przeciwną, pozycję w hierarchii, godność, zwycięstwo samo w sobie. Jedną z właściwości człowieka jest ocena. Na poziomie przyczyn i skutków zamiast zastanawiać się dlaczego tak jest lepiej zastanowić się co można zrobić żeby było lepiej. Patrzę na to co ludzie uważają za wartościowe i staram się to osiągnąć żeby zrobić to jeszcze lepiej niż inni. Nie mam kasy to myślę jak ją zarobić, nie mam kobiety to myślę jak ją zdobyć. Czuję potrzebę sensu to myślę co z tym zrobić - tego nie wiem i to mnie niszczy, zabija z minuty na minutę. To dość niebezpieczny punkt widzenia. Skąd przejąłeś taki model myślenia? To jest charakterystyczne dla psychopatów ale ty w żadnym wypadku nie przypominasz mi psychopaty. Przecież gdyby dobrze funkcjonowało ci się gdybyś zabijał ludzi albo gwałcił kobiety to musiałbyś użyć porównania i przyjąć modele oceny charakterystyczne dla innych ludzi. Każdy to robi - nawet psychopaci tego potrzebują po to żeby wiedzieć w jaki ton uderzyć i jakie postawy udawać :) Tylko, że człowiek mający empatię bierze pod uwagę punkty widzenia innych a ten bez empatii tego nie robi tylko je wykorzystuje. Ok ale niekoniecznie z natury wynika podział na lepszą elitę i gorszy plebs. Ci gorsi też mają potrzebę czuć się lepszymi więc zrównują z błotem wartości czyniące ludzi lepszych i na tej podstawie powstały takie ideologie jak komunizm i buddyzm. Bo z jakiegoś powodu została w tobie zabita chęć rywalizacji. Natura mężczyzny została poskromiona najprawdopodobniej przez jakieś poniżenie. Przyjąłeś za pewnik swoją gorszą pozycję w hierarchii więc relatywizujesz sobie hierarchię i tworzysz nihilistyczną wizję świata opartą na suchych przyczynach i skutkach.
×