Skocz do zawartości
Nerwica.com

Evia

Użytkownik
  • Postów

    2 040
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Evia

  1. Bardzo dobrze, że w naszej kulturze wyznacznikiem piękna jest szczupła sylwetka. Według mnie prawidłowe BMI powinno zostać obniżone. Szkoda tylko, że w przypadku mężczyzn nie jest to aż tak rygorystyczne jak w przypadku kobiet. Wielu facetów, pomimo obłożenia tłuszczem uważa się za "normalnych" Nie lubię obżartuchów. Żarłoczność powinna być zdecydowanie napiętnowana.
  2. wieloraki, NN4V mi nie straszny A to akurat na plus, jakbym miała w sobie choćby krztynę idealizmu to może sama bym się przyłączyła Bo tak właśnie chyba jest, tylko że podłoże tego stanu jest patologiczne. Niemniej i tak już nic się nie da z tym zrobić
  3. Kontrast, a n u k, dzięki za trafne spostrzeżenia A ja się cieszę, że nie odszedłeś z forum i mogłam tu Ciebie zastać A tak wracając jeszcze do tematu, to dochodzę do wniosku, że cokolwiek by się nie działo, to najpierw należałoby chyba rozpocząć od odejścia od postawy wiecznego samobiczowania własnej osoby. Bez tego żadna rozkmina dotycząca ewentualnych zmian nie ma żadnego sensu. Tylko, że tak naprawdę to ja sama nie wiem czy w ogóle mogłabym i chciałabym być szczęśliwa.
  4. Evia

    czego aktualnie słuchasz?

    [videoyoutube=851NxKsneFk][/videoyoutube]
  5. Tylko, że ja tego w ogóle nie rozumiem. On nie powinien mnie kochać... Bo czy miłość nie jest procesem służącym do podtrzymania gatunku? Nie przyjaźnimy się, rozmawiamy wyłącznie o pracy, nie mamy wspólnych zainteresowań, poglądów czy wizji świata. On dobrze wie, że nie urodzę mu dzieci, których zawsze pragnął. Ciągle mnie przyrównuje do "normalnych kobiet" i chce ukazać jak słabo przy nich wypadam Nie ma jednak co się temu wszystkiemu dziwić. Sam jest sobie winien tego stanu rzeczy. Tak to jest kiedy przy wyborze partnerki ktoś się kieruje wyłącznie wyglądem. Najlepsze jest jednak to, że teraz to mu i wygląd się na nic nie zdaje, gdyż nie chce już ze mną seksu. Oprócz tego mało mu pomagam, tzn nie jestem typem kobiety, która gania za facetem z obiadkami i podstawia kapcie. Właściwie to więcej ze mnie szkód niż pożytku I co on mimo wszystko robi? Ma coś ewidentnie z deklem, jakąś manię opiekuńczą czy coś w tym stylu, do tego traci na mnie masę kasy, kupując mi jakieś drogie gadżety. Teraz rozgląda się za nowym samochodem. W ogóle do niego nie dociera, że jakiekolwiek inwestowanie we mnie nie ma żadnego sensu. Mówiłam mu już wielokrotnie, żeby znalazł sobie "normalną kobietę" która urodzi mu dzieci i wyprasuje koszule. Jego reakcja na te słowa jest zerowa. To naprawdę nie ma dla mnie żadnego sensu. Przecież miłość też ma swoje granice, bezgraniczna to chyba tylko matki do dzieci. Myślę, że on jest do mnie przywiązany ze względu na jakąś jednostkę chorobową... Poza tym za mało go doceniałam. Zawsze wydawał mi się taki dobry i wrażliwy, a teraz widzę, że ma naprawdę twardą dupę. Kiedyś uważałam, że jestem od niego silniejsza, jednak teraz się okazuje, że to ja wymiękam a on pozostaje niewzruszony Już sporo czasu minęło odkąd się odcięłam od przyjaciół a nawet znajomych. Nie mam żadnego życia towarzyskiego poza pracą. Z rodziną spotykałam się kilka razy w roku (podczas świąt lub jakichś okoliczności typu pogrzeby) ale źle znoszę takie spotkania. Skoro nie potrafię się z nimi dogadać a przebywanie wśród nich nie niesie za sobą miłych doświadczeń, to po co mi to? Po co mam się bezsensownie denerwować? Chciałabym być sama ale dopóki wszyscy wiedzą gdzie mieszkam, dopóki mają mój nr telefonu itd, to się nie da. Mojemu facetowi groziłam już nawet eksmisją ale zupełnie to do niego nie dociera (myślę, że kiedyś to naprawdę tak się skończy) Ale faktycznie coś jest w tym co napisałeś. Chyba nie chcę mieć tego punktu odniesienia, nie chcę być od kogoś zależna, nie chcę żeby ktoś na mnie wpływał, nie chcę się o kogoś martwić, nie chcę żeby coś mnie trzymało. Kolejnego kota też już w przyszłości nie wezmę. Chcę mieć wizję spokojnej śmierci bez zostawiania za sobą kogokolwiek. W sumie racja. Po prostu w moim przypadku wszystko początkowo się zgadzało, teraz za cholerę nie potrafię tego wszystkiego pojąć. Mój tok rozumowania okazał się nic nie znaczący i pozostałam w ciemnej dupie. Hah, ale ile można? Przewrót w dupie podejrzewałam już kilka lat temu, jednak nie widzę z tego wyjścia Każda droga jaką obieram okazuje się błędna. Pewnie nigdy nie znajdę tej właściwej, bo jak to jest możliwe jeśli się nienawidzi tej całej niewolniczej machiny, w której przyszło mi żyć. Nigdy się tu nie odnajdę. Hah, ciekawi mnie jak to wygląda w przyrodzie. W każdym razie pewne jest, że jego zachowanie nie należy do normalnych wieloraki, jaja sobie robisz? Przecież ja jestem ustabilizowana, zarabiam pieniążki, zdrowo się odżywiam, sport co prawda uprawiam w miarę możliwości ale mam też w planach podjąć pewną inicjatywę sportową, najpierw jednak muszę ogarnąć bieżące sprawy, oprócz tego przez cały czas podejmuje jakieś kursy. Kiedy ukończę jakiś proces, to zaraz później zapisuję się na coś kolejnego. No i co w związku z tym? Masz założenia z dupy, które nawet nie są żadną receptą. Za namową koleżanki nawet zaczęłam pchać kasę w swój wygląd. Zaczęłam chodzić po kosmetyczkach i fryzjerach, ale to było równie idiotyczne. Nie wiem co w tym takiego przyjemnego
  6. Evia

    kot

    Pisałeś już o tym na innym forum?
  7. Dawno już mnie tu nie było, właściwie to nawet nie spodziewałam się, że tutaj wrócę, albo raczej, że nie wrócę tutaj z jakimś dłuższym wywodem. Nie to żeby było jakoś super (aczkolwiek podczas przebywania w tym miejscu nieraz nabierałam pewności co do swojej normalności ) Właściwie to nawet nie wiem gdzie powinnam zamieścić ten temat... Im więcej nabywam wiedzy tym mniej wiem. Wszystko zaczyna mi się mieszać. Zaczynam chyba fiksować jak "ego" (problemy z tożsamością płciową, niechęć do kobiecości) Oprócz tego staję się coraz bardziej wyalienowana, pokłóciłam się ze swoją całą rodziną, z którą i tak nie miałam zbyt dobrych kontaktów. Moim największym problemem w tym momencie to chyba rzucenie swojej pracy (jeszcze rok temu byłam z niej zadowolona) oraz ucieczka od mojego faceta, który się mnie uczepił jak rzep. W ogóle nie rozumiem dlaczego nie chce ode mnie odejść, przez to wszystko zaburza się moje postrzeganie z zakresu psychologii ewolucyjnej, której byłam zwolenniczką. To w ogóle się nie zgadza w moim przypadku. Nie ma między nami seksu (i nie będzie) a ja mam gdzieś jego kasę, wolę spędzać czas na rozmowie z jeszcze większym freakiem od siebie (psychol-nieudacznik o podobnych poglądach do moich, albo może to po prostu wypapranie psychiczne?) Gdybym nie miała kota to pewnie bym już stąd wyjechała bez słowa. Z dnia na dzień jestem coraz większym mizantropem, chciałabym zobaczyć jak świat płonie. Śmieję się z dziwnych rzeczy. Jestem pusta. Myślę, że mogę być socjopatką. Ostatnio w nocy byłam tak bardzo sfrustrowana, że wpadłam w dziwny stan. Wbijałam sobie z wściekłości paznokcie pod skórę (mam teraz strupy na rękach i karku) a wszystko przed oczami zaczęło mi wirować, aby wrócić do rzeczywistości musiałam wejść pod prysznic i oblać się lodowatą wodą. Myślę, że niedługo mogę skończyć w psychiatryku... Najzabawniejsze czy też najdziwniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że im większa katastrofa psychiczna tym większy sukces zawodowy. Chociaż tak bardzo mi się nie chce, to podjęłam się nowego, dodatkowego kontraktu. Kiedy pracuję, to mogę to robić nieustannie i biorę na siebie coraz więcej, marząc przy tym o odpoczynku. Wtedy przynajmniej nie myślę za wiele i psychicznie jest lepiej. Kiedy nadchodzi weekend to wtedy nic nie robię, leżę całymi dniami i najchętniej w ogóle bym nie wracała do pracy, wtedy pluję sobie w brodę za podejmowanie inicjatyw dotyczących dodatkowej pracy. Nie potrzebuję pieniędzy, nie mam jakichś specjalnych potrzeb czy planów. Po prostu chyba chcę się tylko oderwać od tego co mam obecnie. Niestety to nie chce się ode mnie odkleić, a jeśli w końcu tak się stanie to będę miała kolejnego rzepa, od którego będę musiała się uwolnić. Nie wiem po co w ogóle to piszę. Może mam nadzieję, że ktoś mnie zdiagnozuje przez neta haha
  8. Evia

    Aborcja

    Żeby nie było, Z chęcią kastrowałabym również kobiety :) Zaczęłabym przede wszystkim od wszelakich patologii, rodziców, którym odebrano prawa rodzicielskie
  9. Evia

    Aborcja

    Od aborcji lepsza byłaby kastracja i to na masową skalę
  10. Faceci mówią "najlepsza baba to własna graba" Kobietom tym bardziej przydałoby się podobne powiedzonko
  11. Niby tak, tylko, że bardzo często jest cienka granica pomiędzy tymi dwoma aspektami Kolejna sprawa, że owe standardy bardzo często również opierają się na idealizacji. W każdym razie trudno mi uwierzyć w 100% opanowanie przez człowieka jego instynktu (czyli skłonności do poligamii) Porno w tym przypadku jest takim półśrodkiem. Dziwi mnie, że są ludzie, którzy myślą, że partner nawet fantazjami będzie do końca życia wierny tylko jednej osobie.
  12. Ale przecież tak w większości wygląda teizm Bez czytania książki można zaobserwować to zjawisko
  13. W przypadku takich problemów dobrze zacząć samej coś oglądać, najlepiej jeśli będzie to jeszcze bardziej perwersyjne od upodobań partnera Ludzie ciągle cierpią z rozczarowań, które wynikają z wyidealizowanego postrzegania świata (w tym przypadku związku)
  14. Evia

    Dzieciństwo

    Właściwie to dzieciństwo miałam bardziej przesrane niż życie ówczesne. Mimo to, za dzieciaka i tak mi się żyło przyjemniej
  15. Evia

    ot

    Jeszcze jakieś tam New Age i tym podobne twory pewnie czasem wynikają z analizy, ba, pewnie nawet czasem mają sens. W końcu wtedy faktycznie człowiek zgodnie z własnymi przemyśleniami dobiera co jest według niego sensowne. Jednak z tego co kojarzę, refren jest katoliczką... Katolicyzm (oraz inne odłamy) narzucają człowiekowi sposób myślenia (a odstępstwo od jedynej i "słusznej" idei jest traktowane jako herezja) Gdzie więc tu racjonalizm? Myślisz, że weganie nie są na żadnej płaszczyźnie egoistyczni? Nie jedzenie mięsa to tylko jakiś tam jeden wymiar. Myślistwo jest najbardziej zbliżone pierwotnej naturze. Przeznaczeniem niektórych zwierząt jest bycie zeżartym przez coś innego, jednak dużo lepiej jest za życia hasać po łąkach i lasach, niż od urodzenia aż po śmierć być skazanym na tortury. Do czego to w ogóle?
  16. Evia

    ot

    Jaki? Gdyby nie egoizm to nie byłoby nas na świecie Wiara w Boga itp i racjonalizm to właśnie oksymoron
  17. Evia

    ot

    Osobiście również nie spotkałam się z personalnym hejtem, mało tego to w realu ludzie nawet mi przyznają rację w wygłaszanych przeze mnie poglądach Jednak jak wcześniej napisałam owe cechy są z dziwnych powodów szczególnie napiętnowane. Czasem odnoszę wrażenie, że nawet kryminały nie są uznawane za takich freaków No i co prawda to prawda. Net jest miejscem specyficznym, tutaj ludzie nabierają odwagi aby wylewać swoje frustracje, którymi nigdy w życiu nie podzieliliby się w realu. Ciekawy jest jednak mechanizm powstawania owej niechęci. Przypuszczam, że może ona wynikać z zamknięcia na doświadczenia, a z tego co pamiętam to ludzi otwartych na doświadczenia jest znacznie mniej.
  18. Evia

    ot

    Wegetarianizm czy weganizm z pobudek czysto altruistycznych nie ma żadnego sensu. I mówię to jako osoba, która nie je mięsa Z wege jest mi po prostu lepiej i łatwiej. Zalety widzę ze względów zdrowotnych, jednak moją główną motywacją jest to, że dzięki temu nie mam nieustannych rozkminek dotyczących łańcucha pokarmowego, mechanizmów natury itd. Czyli moje natręctwa są osłabione A tak swoją drogą wobec wątków pobocznych w tym temacie, to muszę się "pochwalić" że aktualnie jestem charakterystycznym modelem, który jest narażony na szczególny hejt Feministyczna wegetarianka, a w dobie aktualnych nagonek najprawdopodobniej lewaczka, mało tego na dodatek cyklistka. Olaboga, jak żyć
  19. Kiedy ma się do czynienia z informacjami z kraju i ze świata można dojść do smutnych wniosków. Wszędzie przemoc i cierpienie, wiele krajów jest ogarniętych wojną i bezprawiem. Do tego dochodzą zamachy, kataklizmy, głód, tortury, gwałty itd. Kiedyś gdzieś słyszałam, że aż co piąta kobieta została zgwałcona. Można więc dojść, że żyjemy w niezłym piekiełku. Wtedy też nasuwa mi się pytanie czy nie jestem niewiarygodną szczęściarą, jednak kiedy wychodzę do ludzi, to zaczynam mieć mętlik w głowie. Większość z nich wydaje się jakby była chowana pod kloszem. Z rozmów wynika, że mieli dosyć szczęśliwe dzieciństwo, nigdy nie doświadczyli przemocy czy jakiejkolwiek formy patologii a byle pierdoła doprowadza ich do załamania nerwowego. Czy w takim razie ludzie to banda mięczaków ponieważ nie miała do czynienia z szorstkim życiem? Czy też może informacje ze świata o skali całego zła są przesadzone? A może ktoś posiada jakieś dane (np statystki) dotyczące tych zagadnień?
  20. Ja to ostatnio doszłam do wniosku, że dobrym rozwiązaniem byłoby jakby pod komentarzami ludzi na necie wyświetlały się wszystkie jego efki, iq i eq (coś jak ID ale przypisane użytkownikowi)
  21. Przytoczone przez Ciebie przypadki nie są aż takie straszne. Zdarzają się gorsze freaki Jakbym opowiedziała z kim muszę się codziennie użerać w pracy, to nikogo by nie dziwiło, że tu jestem W każdym razie coś czuję, że wątek ma potencjał Ps. Dziadygi się panoszą. Z wiekiem nabierają coraz więcej "werwy"
  22. Czy oprócz prawictwa masz coś jeszcze do zaoferowania?
  23. Wyeliminowanie z codziennej diety mięsa poprawiło mi z deczka kondycję psychy
  24. Evia

    Wkurza mnie:

    Eh, nawet nie wiem od czego zacząć To pewnie nic nowego, że wkurza mnie ten cały świat, w którym się czuję jak niepasujący puzzel. Serdecznie nim rzygam. Dobija mnie oszołomstwo i ciemnogród (pewnie według owych oszołomów jest odwrotnie) Kiedy owi osobnicy zdawali się być odlegli, to jeszcze dało się jakoś żyć ale jak się dowiedziałam, że dzielę dach z taką osobą, to moje rozgoryczenie sięgnęło dna. Wkurwia mnie cały schemat, role społeczne, łańcuch pokarmowy... Ale chyba najbardziej to, ze zostałam bezwolnie rzucona w ten makabryczny wir. No i jakby można było nie wspomnieć, że wkurza mnie, że moje poczucie beznadziei jest na tyle silne, że wróciłam na forum dla czubków, co jedynie potęguję jeszcze bardziej ową beznadziejność Chyba powinnam zacząć coś jarać, żeby chociaż w namiastce umilić sobie życie
  25. Evia

    ot

    88eldorado, akurat obżarstwo zalicza się do 7 grzechów głównych a tak poza tym, to ciekawi mnie skąd założenie, że ci drudzy dostaną taryfę ulgową? Czyżbyś sama uznawała, że obżarstwo to jednak większy kaliber?
×