Skocz do zawartości
Nerwica.com

ryska

Użytkownik
  • Postów

    393
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ryska

  1. carlosbueno, produkcja odbywa się poza miastem, nie mam tam dojazdu. Ale zgłaszałam się dla picu kilka razy do magazynów, na inwentaryzację, do wykładania towarów i nic. Tak samo na infoliniach, ankietach, recepcjach.
  2. Podaj przykład. Ja w różne miejsca wysyłałam cv, mam wykształcenie i doświadczenie i nigdzie mnie nie chcą.
  3. Ja nawet pracy nie mogę znaleźć. Moje ograniczenia i lęki przed pracą to jedno, ale nawet jak rozsyłam po kilkadziesiąt cv miesięcznie, stawiam się na rozmowach (sa nieliczne) i staram się jak mogę, nawet na najgorsze warunki się zgadzam, to i tak nigdzie mnie nie chcą Więc jak tu w ogóle mówić o zmianie pracy na lepszą, lepiej płatną?
  4. Przewiduję, że ja nie będę na starość osobą, "która wskutek choroby psychicznej lub upośledzenia umysłowego nie jest zdolna do zaspokajania podstawowych potrzeb życiowych", ale ja już nawet teraz potrzebuję pomocy i nie jestem w stanie sama się utrzymać czy "prowadzić domu". Ale widzi to tylko moja matka i chłopak, a nikt mi tego w papiery nie wpisze. Będę potrzebowała pomocy, ale nie będzie to stwierdzone oficjalnie i nie będę miała nikogo, kto by mi pomógł. I co z takimi osobami?
  5. Psycholog na pewno nie zaszkodzi. Zaświadczenie może i Ci wystawi, ale na pewno nie wcześniej niż po kilku wizytach, rozmowach, może testach. Zależy od konkretnego psychologa. Ale do pracy nie radziłabym Ci zanosić takiego zaświadczenia, bo mogą nie chcieć zatrudnić kogoś, kto się leczy na głowę, ma zaburzenia psychiczne itp. A co do tego, co znalazłeś w kodeksie, to nie do końca masz rację. Jeśli nie nadajesz się do pracy, do której zostaniesz przyjęty i coś Ci się stanie, to Twój pracodawca będzie mieć spore kłopoty. Poza tym to nie od niego zależy, takie jest prawo, że musisz iść na badania kontrolne, okresowe, to nie jest zachcianka pracodawcy. On też wolałby Ciebie tam nie posyłać, bo on za to płaci. No i musi być pewność, że nie chorujesz na coś, przez co stanowiłbyś zagrożenie dla innych pracowników, szkodził efektywności i jakości pracy.
  6. To normalne, że ktoś zadufany w sobie może Cię denerwować. Jeśli aż tak Cie to wkurza, to zerwij z nim kontakt, utrzymuj go tylko na tyle, na ile musisz. A co do modelingu - w takiej branży lepiej mieć zbyt wysokie mniemanie o sobie, jak Twój kolega, niż wątpić w siebie czy być skromnym. W takim biznesie trzeba mieć twardą dupę.
  7. mam/ miałam identycznie. I niejednokrotnie pojawia się we mnie takie uczucie, że nie zdążę, że mam tak wiele do zrobienia a tak mało czasu itp. Nie mogę się na niczym skupić, bo już myślę o tysiącu innych spraw, które mam do zrobienia (chociaż ich prawie nie ma). No ciągłe poczucie pośpiechu, napięcia. W dużej części pozbyłam się tego, jak poznałam swojego chłopaka. Spędzanie z nim czasu okazało się na tyle kojące, uspokajające, wciągające, angażujące, przyjemne, że wszystko inne stało się nie ważne albo tak mało ważne, że to napięcie jest minimalne. Ale całkowicie chyba nie da się tego pozbyć, zawsze będą gorsze dni, ważniejsze sprawy, okresy z większym stresem, które będą potęgowały to nieprzyjemne uczucie pośpiechu. Jedyna moja rada, to znaleźć sobie jakieś pozytywne zajęcie, hobby, które na tyle będzie absorbować, że w trakcie jego realizacji będziemy się tylko na nim skupiać a później nasze myśli będą krążyć też głównie wokół niego.
  8. ryska

    Fobia społeczna!

    warrior11 Masz rację chętnie spotkałbym taką dziewczynę. Tylko jak się spotkać gdy obie osoby się boją? Nie poddawaj się w poszukiwaniach! Mój chłopak i ja jesteśmy pięknym przykładem na to, że czasem się udaje, przez zupełny przypadek.
  9. ryska

    Fobia społeczna!

    Disaster123, Twoje objawy bardziej kojarzą mi się z agorafobią niż fobią społeczną
  10. ryska

    Być lubianym

    cichyczlowiek, nie chciałabym wyciągać pochopnych wniosków, ale jest możliwe, że jest za bardzo przywiązana do matki, że matka jest nadopiekuńcza w stosunku do niej i dlatego córka nie czuje potrzeby nawiązywania z Tobą relacji. Jest też możliwe, że żona wygaduje córce różne niemiłe rzeczy na Twój temat i dlatego córka nie lubi Cię.
  11. ryska

    Fobia społeczna!

    Bluepb, nie spytali go czy faktycznie chciał się zabić, o nic go nie spytali i nie chcieli słuchać co mówił. Nie obchodziło ich to. Przyjęli, że jego matka i brat mówią prawdę i już, zabrali. A tak się składa, że oni nie raz i nie dwa zmyślali różne rzeczy na jego temat, na mój też, i mieszali w to np. policję, psychiatrów. A skoro mój chłopak "ma paiery na głowę", to nikt go nie chce słuchać, nie interesuje nikogo jaka jest jego wersja wydarzeń.
  12. ryska

    Fobia społeczna!

    Mnie jedna psychiatra chciała przepisać jakiś lek, ale po dłuższej rozmowie ze mną stwierdziła, że bardziej będę się bała brania go niż będę miała stresu z powodu moich pozostałych lęków. I coś w tym jest Bluepb, mojego chłopaka zamknęli w psychiatryku po tym, jak jego matka czy brat zadzwonili po karetkę i powiedzieli, że on chciał się zabić. Nie sprawdzili tej informacji. Po prostu go wyprowadzili z mieszkania i tyle. Siedział "tylko" 10 dni a potem zorientował się co ma mówić, żeby go wypuścili.
  13. ryska

    Fobia społeczna!

    sebastian86, ja mam fobię społeczną, znam osoby z taka fobią i mówię Ci, że leki nie sa potrzebne. Mogą być pomocne, ale nie muszą, nie każdemu i nie w każdej sytuacji. I na jakim początku?! W niemowlęctwie?
  14. ryska

    Fobia społeczna!

    Bluepb, ale, żeby było jasne, nie zgadzam się z Twoją opinią, że terapia powinna być wspomagana lekami. One mogą bardziej zaszkodzić niż pomóc, jestem im ogólnie przeciwna. Poza wyjątkowymi sytuacjami, kiedy faktycznie nic innego nie poskutkowało i osoba nie może w wystarczającym stopniu "normalnie" funkcjonować. I oczywiście sama chce brać leki.
  15. ryska

    Fobia społeczna!

    rozwiń proszę tę myśl. O ile dobrze Cię rozumiem, to nie zgadzam się z tym. Gdyby przełamywanie się, oswajanie działało, to nikt w wieku lat 20, 30, 40 i więcej nie miałby fobii społecznej, bo od urodzenia dostatecznie wiele razy zdarzyłoby mu się przełamywać, żeby ta fobia zniknęła. No chyba, że fobia dopadła go nagle a nie miał jej od zawsze. Można jedynie częściowo się oswoić, do pewnego stopnia, z pewnymi konkretnymi sytuacjami, jeśli ich schemat wiernie się powtarza. A jeśli cokolwiek się zmieni albo w innych sytuacjach to nie działa. To nie jest tak, że jak w jednej sytuacji będzie lepiej, to potem będzie to pomagało w innych. I w dużym stopniu będzie to raczej nauczenie się ukrywania lęku, przenoszenie odczuwania go na kilka dni wcześniej i później, rozłożenie go na raty, zamiast samo zmniejszenie lęku w tej sytuacji.
  16. ego, co innego umiłowanie porządku a co innego potrzeba stałości otoczenia. Oba to elementy osobowości anankastycznej. Stałość otoczenia zakrawać też może na autyzm, aspergera. Można coś przesunąć, zmienić i nie zrobi się tym bałaganu i np. Ty to zaakceptujesz, nie będzie Cię to denerwowało. Ale może być tak, że dostaniesz natrętnych myśli, że mimo, że porządek jest, to było inaczej i będzie to nie do zniesienia i będziesz musiała to poprawić. I wtedy to jest stałość otoczenia a nie tylko porządkowanie.
  17. bedzielepiej, przepraszam, jeśli zmiksowałam odpowiedzi. Mniejszą uwagę zwracam na to, kto napisał post, na nicki niż na samą treść postu, dlatego mogło się tak stać. No i tak wiele osób zaczęło się wypowiadać, że trudno mi się połapać. Odpowiadając na kolejne Twoje stwierdzenia: "Otóż jak się ma takie silne lęki i nerwicę że nie można chodzić do pracy, to się składa o rentę. Albo o stopień niepełnosprawności i pracuje się w zakładzie chronionym. Wszystko na ten temat. Mieszkanie z kimś obcym?eee co? Jak wynajmujesz pokój w mieszkaniu studenckim to z tym obcym możesz się nie widywać nawet całymi dniami. Kto mówi, że musisz się z tamtą osobą zaprzyjaźniać. " Mój chłopak ma takie zaburzenia, że od dawna dostaje rentę, ale to jest tylko 500 zł miesięcznie. Nic za to nie wynajmie. Nawet, gdyby starczyło na pokój, to nie miałby na jedzenie. A zaburzenia ma takiego rodzaju, że nawet w domu nie jest w stanie pracować, nawet na kilka godzin, nawet na umowę o dzieło czy na czarno. W tym roku to nawet komisja w ZUSie mu powiedziała, że już nic z niego nie będzie. Natomiast jeśli chodzi o mieszkanie z kimś obcym, to oczywiście nie każdemu musi to przeszkadzać. I sporo czasu można spędzać zamkniętym w swoim pokoju. Ale w jednym mieszkaniu korzysta się z jednej kuchni, łazienki. I tam ci inni współlokatorzy będą wszystko robili po swojemu i nie będzie ich obchodziło, czy komuś to przeszkadza. Bo dla nich to jest niedorzeczne, że np. komuś przeszkadza, że postawili kubek 10 cm dalej niż stał. Ale jeśli ma się takie zaburzenia, że potrzebuje się stałości otoczenia albo że coś musi być "po mojemu" i nie można tego pokonać, to jest to problem.
  18. insadness, czekam na propozycje. Z takim wykształceniem i tymi moimi zaburzeniami to naprawdę nie wiem co mogłabym robić. Zastanawiałam się już nad tym długo i na poważnie i nie wiem!!!
  19. dokładnie tak :) zgadzam się z tym!
  20. 2. ----Mozna tez wynajac pokoj a nie miec 100 wymowek. 3. ----No i co po takim zwiazku jak sie spotykacie na kilka dni/ minut godzin? Pozniej sie razem zamieszka i wyjdzie ze kicha. Dodatkowo wlasnie maminsynek ze nie umie odciac pepowiny i sie usamodzielnic. 2. a zauważasz, że wynajęcie pokoju też sporo kosztuje?! Jak ma się nerwicę, lęki i nie można iść do pracy to skąd wziąć tę kasę?! No i mieszkanie z kimś obcym jest o wiele bardziej stresujące niż z kimś znanym, naawet jeśli ten ktoś idealny nie jest. Po prostu od zawsze sie z nim mieszka i jest się przyzwyczajonym do tego i zna się pewne sposoby radzenia sobie. 3. Nie napisałam jak często i na jak długo się widujemy. Poza tym nie liczy się ilość tylko jakość. Przeciętna para, gdzie oboje pracują po 8 godzin dziennie i potem jeszcze w domu też nie ma dla siebie zbyt dużo czasu. I nie oceniaj mojego chłopaka, bo go nie znasz. On doskonale się odciął, mimo, że mieszka pod jednym dachem z rodziną. Ale na to, żeby sie wyprowadzić, z różnych powodów nie może sobie pozwolić.
  21. a ja miałam być nauczycielką. 7 lat studiów poszło na marne. I nawet nie ma na co się przekwalifikować. Zmarnowane całe życie.
  22. bedzielepiej, 1. pisałam przed Tobą a jestem dziewczyną, więc mylisz sie co do tego, ze sami faceci się tu wypowiadają. 2. Nie każdy zarabia takie pieniądze, żeby go było stać na wynajem a tym bardziej na dostanie kredytu. Mieszkając z rodzicami można odłożyć pieniądze i potem, razem z drugą osobą kupić/ wynająć coś wspólnie lub w coś zainwestować. 3. to, że mieszka się z rodzicami nie oznacza, że jest się niesamodzielnym i maminsynkiem. Przykładowo - mój chłopak żyje w tym samym mieszkaniu, co jego rodzice, ale jest samodzielny bardziej od nich, to on zajmuje się domem i im pomaga a nie na odwrót.
  23. chyba żartujesz!!!!!!!!!!! Takie kłamstwa i ukrywanie się to najgorsze, co można zrobić. Lepiej na spokojnie wytłumaczyć z jakich przyczyn jest się w takiej a nie innej sytuacji. Jesli dziewczyna nie będzie miała pusto w głowie, to zrozumie. A jeśli nie zrozumie, to nie jest warta uwagi.
  24. Jako kobieta przyznam, że z początku nie wygląda to najlepiej, ale wszystko okazuje się w rozmowie, nawet pisemna może wystarczyć. Kilku takich poznałam i to byli maminsynkowie, ciapy o zbyt wysokim ego itp. Ale np. mój obecny też mieszka z rodzicami a jest po 30. I mam jeszcze kilku takich znajomych a są to fajne osoby, które spokojnie mogłabym polecić do związku. Wystarczy, że dziewczyna zrozumie dlaczego jesteś teraz w takiej a nie innej sytuacji życiowej. Oczywiście nie każda zrozumie, nie każda uzna to za nie-wadę.
  25. Mnie też nie przechodzi, a nawet jest jeszcze gorzej. Bo na początku wiadomo - jestem nowa, więc mogę nie wiedzieć, pytać, popełniać jakieś błędy. A po pewnym czasie staje się to niewybaczalne a ja nadal jestem zagubiona.
×