Skocz do zawartości
Nerwica.com

ryska

Użytkownik
  • Postów

    393
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ryska

  1. Neekeetaa, zgadzam się, dokładnie tak jest. W obu przypadkach. I w obu miałam okazję przekonać się o tym na własnej skórze i nie wyszło mi to na dobre.
  2. NN4V, jak do tej pory się sprawdzało. W szkołach, przedszkolach i żłobkach nie ma ludzi od HR tylko jest zwykła sekretarka, która dzwoni ze stacjonarnego, który jest jedynym numerem kontaktowym i jest on podany a ogłoszeniu do kontaktu oraz na stronie.
  3. ja próbowałam powiedzieć swojej mamie, ale ona nie jest tym zainteresowana. Dopuszcza do siebie, że mój brat i chłopak maja zaburzenia, ogólnie jest "otwarta" na ludzi z problemami, ale o mnie nie chce słyszeć i traktuje jakbym była zdrowa. Ich usprawiedliwia zaburzeniami a mnie lenistwem, mówi, że lubię się wysługiwać ludźmi, że jestem niemiła itp. I ze względu na jej postawę tym bardziej boję się powiedzieć komukolwiek innemu, bo skoro nawet ona, najbliższa mi osoba, niby wyrozumiała tak mnie traktuje to co dopiero mniej życzliwe mi osoby. Próbowałam szerszej rodzinie mówić o problemach bardziej fizycznych, ale też trochę emocjonalnych, ale zupełnie to do nich nie dociera, że np. nie chcę pracować w jakimś miejscu i dlaczego. Wszystko tylko wykorzystują przeciwko mnie i naskakują na mnie. W pracy na pewno nie mogłabym się przyznać, bo z zawodu jetem nauczycielką. Gdyby ktokolwiek się dowiedział, to nie dopuściłby "chorej psychicznie" do dzieci, bo stereotypowo każdemu by się kojarzyło, że jestem niezrównoważona, niestabilna, mogę stanowić zagrożenie dla dzieci lub nie umieć się nimi zająć. Tylko mój chłopak wie wszystko i rozumie, ale to on pierwszy zaczął mi się zwierzać i dlatego ja nie bałam się mówić. Ta cała wiedza jest bardzo korzystna dla naszego związku, dogadywania się.
  4. monapayne, różnice mogą być nieznaczne albo może ich w ogóle nie być. Zaw=równo w przyczynach jak i w objawach. W większości artykułów, które czytałam były te nazwy używane zamiennie.
  5. monapayne, nie ma braków, neurologicznie też był badany i wszystko w porządku. Oczywiście, że to psychika, przecież nerwica neurasteniczna ma przyczyny w psychice. No i jak to leczyć?!
  6. Dupyé, monapayne, miał robione badania, mnóstwo, ze wszystkich stron. I również pod kątem niedoborów witamin i minerałów. Ma prawidłową dietę. Ale to nic nie daje.
  7. no właśnie, dopiero co zadałam takie samo pytanie, ale w innym wątku, o nerwicy neurostenicznej. Ale niestety nikt nie odpowiedział jakie są na to sposoby. Mój chłopak zmaga się z tym od dawna i czasem nie ma już siły, chce się poddać. Tylko leży i wścieka się, że nic nie może zrobić, na nic nie ma siły. Czasem musi nawet prosić o zrobienie herbaty, nie może utrzymać telefonu w dłoni. Dobrze byłoby chociaż osłabić objawy.
  8. mojemu chłopakowi nie pomagają ani leki ani terapia. Od dzieciństwa próbuje sie leczyć. Czasem bardzo się męczy a ja nie wiem ile starczy mi sił, żeby go przekonywać, że mimo bólu warto żyć.Co ma go trzymać przy życiu, jeśli on tak cierpi
  9. Reynevan, a nie! jestem o tyle sprytna, że jak wysyłam cv to zapisuję sobie wszystkie nr tel tej placówki w telefonie i wtedy od razu wiem, że to w sprawie pracy i skąd dzwonią. I trzymam na telefonie przez kilka miesięcy, w razie gdyby nie oddzwonili w ciągu pierwszych paru tygodni.
  10. nie radzimy :) czasem udaje mi się "z rozpędu", w biegu różnych innych spraw na szybko gdzieś zadzwonić. Ale prędzej zadzwonię np. do przychodni, gdzieś anonimowo niż np. do kogoś z rodziny czy znajomych. Tylko do swojego chłopaka dzwonię bez problemu. W całej reszcie telefonów wyręcza mnie mama albo tak kombinuję, żeby załatwić sprawę w inny sposób a nie przez telefon. I nie odbieram telefonów z nieznanych numerów.
  11. ja ja byłam mała to dostawałam drobne kieszonkowe i np. 10 zł na urodziny od babci itp. i z tego przez naście lat udało mi się zaoszczędzić ładną sumkę. Wszystko to oraz to, co zaoszczędziłam jak pracowałam wydałam w ciągu ok. 2 lat na leczenie. A z czego mają oszczędzać ludzie, którzy zarabiają 1300 na rękę i mają się z tego utrzymać (albo nawet kilka osób, rodzina z takiej kwoty)?!
  12. ryska

    Pomoc społeczna to mit !

    Ja mam lekki stopień niepełnosprawności, utrzymujemy się z moją matką z jej jednej pensji, najniższej krajowej. Jestem zarejestrowana od 3 lat jako bezrobotna. Ta najniższa krajowa starcza nam jedynie na opłacenie czynszu i rachunków. Na jedzenie mamy tylko tyle pieniędzy, ile mojej babci uda się odłożyć z jej emerytury, która też nie jest wysoka. A na dodatek jestem na diecie na IBS i bezglutenowej, które do tanich nie należą. Od końca listopada znowu podupadłam na zdrowiu (jeszcze nie znam przyczyny) i nie stać mnie nawet na zrobienie badań, których moi lekarze nie chcą mi zlecić na nfz albo które i tak są płatne ani na wykupienie żadnych leków. Oczywiście byłyśmy w ośrodku pomocy społecznej wielokrotnie, ale podobno żadna pomoc nam się nie należy.
  13. ryska

    Nerwica a ciśnienie

    a ja przeciwnie, mam zbyt niskie ciśnienie, ale bardzo szybkie tętno. To jest wykańczające. Czasem nie mam siły nawet umyć głowy czy ubrać się, zrobić sobie jedzenia, jestem tak osłabiona i wali mi serce.
  14. Chciałabym dołączyć do tego pytania. Jak sobie radzić w takich sytuacjach? . Mam to samo Musicie zacząć leczyć samo IBS. Wtedy objawy (biegunka) znikną albo przynajmniej zmaleją na tyle, że po pewnym czasie lęk sam ustąpi. Miałam identycznie, ale teraz jest w porządku. Oczywiście zdarzają się sytuacje wyjątkowe, bo nigdy nie wyleczy się na 100% ani z IBS ani z samego lęku, będa momenty, kiedy jedno nałoży się na drugie i da objawy, ale na co dzień nie ma problemu.
  15. blue.kangaroo, warrior11, nie sądzę, żeby sama dieta i suplementacja pomogły w przypadku, kiedy fobie ma się od zawsze, "wrodzone", było się w nich wychowanych. Może to trochę pomoże, jeśli lęk pojawił się okazjonalnie, w związku z jakimś wydarzeniem życiowym. Ale nie kiedy to jest głęboko w człowieku, zakorzenione.
  16. Odnawiam temat Kto zna jakieś sposoby na pokonanie lub chociaż złagodzenie objawów nerwicy neurostenicznej?! Ktoś brał jakieś leki na to, rehabilitował się w jakiś sposób?
  17. Może lepiej powinien się wypowiedzieć mój chłopak, to w końcu on ma do czynienia z osobą unikającą a nie ja. Ale nie ma go na forum. Szkoda, że nikt inny się nie wypowiedział, jest tu sporo osób z osobowością unikającą. A sama chętnie zweryfikowałabym co dotyczy tylko mnie (i może jest kwestią innych zaburzeń) a co sprawdza się u wszystkich lękliwych.
  18. Myślę, że bardzo dobrze postępujesz, właśnie tak, jak trzeba, jak on mógłby oczekiwać. Skoro do pewnego stopnia naciskasz, a on jeszcze kategorycznie Cię nie odrzucił, to dobrze, to znaczy, że sam walczy ze sobą, że mimo wszystko docenia to, że go spierasz. Prawdopodobnie zdaje sobie sprawę, że dla nikogo nie jest łatwe bycie przy nim, takie ciągłe wystawianie na próby, odrzucenia a mimo to utrzymuje waszą relację, bo tez mu zależy. Podejrzewam, że jeśli przekroczysz jego punkt wytrzymałości, to po prostu zorientujesz się, coś się definitywnie zmieni, więc nie bój się i dalej rób jak robisz. I życzę Ci wytrwałości i siły!
  19. A czy on w ogóle zdaje sobie sprawę, że jest osobowością unikającą? Jeśli tak, to połowa sukcesu, bo będzie wiedział, że mimo chęci "ucieczki", odwrócenia się, skończenia powinien trochę wytrzymać, dać sobie trochę czasu, przełamać się. Jeśli nie, to po prostu ucieknie, bo tak łatwiej. Ja mam osobowość unikającą i oczekuję, że właśnie to inne osoby będą inicjowały kontakt. Utrzymanie kontaktu jest dla mnie trudne, uciążliwe, potrafię sobie znaleźć wymówki, żeby go zerwać. Ale wiem, że taki jest mój problem, więc staram się tego nie robić, na siłę wytrzymywać. Oczekuję propozycji, zachęcenia, ale tylko "jednorazowego", bez nacisków i presji. Sama chcę zadecydować czy mi to pasuje. Kontakt jest trudny dla mnie, ale jednocześnie mam ogromną potrzebę tego kontaktu z kimś, dawania i otrzymywania uczuć, czasem wręcz potwierdzenia, że jestem ważna dla kogoś, udowodnienia mi tego. To mnie podbudowuje. Więc jak najbardziej chcę okazywania mi uczuć, właśnie takiego normalnego, wprost, słowami i gestami. Wszystko ma znaczenie. To może być dla mnie krępujące, nie potrafię odpowiedzieć w taki sam sposób, nie potrafię okazywać uczuć, ale mam je, nawet bardzo silne. W zależności od stopnia zaawansowania unikania, taka osoba może oczekiwać ciągłego udowadniania, że jest ważna, kochana, może nawet czasem celowo (a może podświadomie) wystawiać Cię na próby, odpychać Cię, żeby sprawdzić jak bardzo Ci na niej zależy. Nie zrażaj się tym. No i wydaje mi się, że podtrzymywanie takiej relacji zawsze będzie trochę na siłę, przynajmniej pozornie, bo ta osoba ma potrzebę tej relacji, ale odruchowo ucieka i trzeba ją trochę przymusić, żeby je pomóc. Nie jestem pewna czy jasno się wyraziłam :/
  20. ryska

    Fobia społeczna!

    leonidas, oczywiście, że może tak być. Ja tak mam, z każdą nowopoznaną osobą, czasem nawet ze znaną mi. Albo w urzędzie, na poczcie, przez telefon. Bo to podobne przyczyny stresu, np. jak sie wypadnie, czy nie zrobi się z siebie idioty, czy jest się ocenianym.
  21. ja mam nadopiekuńcza i kontrolująca matkę i ojca, który w zasadzie nie wtrącał się w wychowanie, był nieobecny. Już jako dziecko miałam wrażenie, że jestem bardziej dojrzała i odpowiedzialna w wielu kwestiach od nich, że lepiej wiem, co byłoby dobre dla dziecka, jak oni powinni postępować a czego nie powinni robić. Oczywiście pewnie urodziłam się z predyspozycjami do pewnych zaburzeń, do rozwinięcia takiej a nie innej osobowości, ale gdyby wychowywali mnie "prawidłowo" to na pewno to wszystko nie rozwinęło by się tak mocno we mnie, nie miałabym teraz takich dużych problemów sama ze sobą. A oni do tej pory nie zdają sobie sprawy z tego, jaką krzywdę mi wyrządzili takim wychowaniem, mają się za idealnych rodziców.
  22. NN4V, pytam ze zwykłej ciekawości - czy byłeś kiedyś w związku z osobą, która ma depresję? Masz rację, że można odczekać i potem porozmawiać. Ja nie powiedziałam, ze ma codziennie narzucać się z dialogami i monologami, co chwila przypominać o swoim istnieniu. Ja np. w takich chwilach kilka razy dziennie przesyłam chłopakowi krótkie smsy (np. "kocham", "jestem przy Tobie", "jesteś wspaniały"). Ale nie oczekuję odpowiedzi ani rozmowy. Rozmowa jest wtedy, kiedy już poczuje się lepiej, potrafi sam zebrać myśli, racjonalnie spojrzeć na to, co się z nim dzieje. Nie raz wspólnie analizujemy sytuację. Nie rozumiem gdzie w moich słowach zobaczyłeś jakiś konstrukt, iluzję społeczną czy coś. Mówię na podstawie osobistych doświadczeń. A związek z taką osobą zawsze (chyba) będzie taki trochę na siłę, bo świadomie czy podświadomie osoba z depresją będzie próbowała odepchnąć partnera, bo takie starania dla niego są dodatkowo obciążające i po jego odejściu mogłaby przyznać sobie rację, że jest beznadziejna. Podobnie robią adoptowane dzieci z rodzicami adopcyjnymi. Ale jeśli jest się upartym i jednocześnie nie nachalnym, potrafi się dać możliwie dużo poczucia akceptacji, wsparcia i bezpieczeństwa takiej osobie, to ona może podjąć samodzielną, racjonalną decyzję czy lepiej jej z kimś czy potrzebuje czasu w samotności. Jej się wydaje, że krzywdzi partnera, ale to tak nie jest. Tylko konkretne osoby w konkretnej sytuacji mogą ocenić czy czują, że się poświęcają, jak bardzo, na ile im zależy na sobie.
  23. ryska

    Fobia społeczna!

    sebastian86, tak, fobia społeczna i agorafobia są chyba najgorsze. Nawet nie ma jak iść po pomoc, nie ma kogo poprosić, bo człowiek się odcina, nie potrafi nikomu wyznać co się z nim dzieje, zadzwonić po wsparcie itd.
  24. beksinski1992, mój chłopak zachowuje się podobnie do Twojej dziewczyny. Uważam, że świetnie sobie radziłeś z jej humorami, chyba najlepiej jak się dało. Spróbuj utrzymywać z nią kontakt, chociażby smsowy, mailowy. Dawaj jej znać, że nadal przy niej jesteś i ją wspierasz. Jeśli uspokoi się sama ze sobą, zrozumie, że cokolwiek nie zrobi, na jakąkolwiek próbę Cię nie wystawi, to będziesz ją kochał, to powinna na nowo wpuścić Cię do swojego życia. Ja nie mieszkam ze swoim chłopakiem, więc poniekąd jest to łatwiejsza sytuacja, nikt nie musi się wyprowadzać. Za każdym razem jak mówi, że jest zerem, że nie powinnam się przy nim marnować, że powinnam z nim zerwać, że on nie ma siły na bycie w związku mówię mu na spokojnie, że jest wspaniały, że kocham go, nawet chorego, że nie odkocham się, że przy nim jestem szczęśliwa, a jeśli uważa, że z kimś innym byłoby mi lepiej, to niech sam mi tego kogoś znajdzie Czekam aż zły nastrój mu minie, dając znać, że nadal go wspieram, niezależnie od tego, co się z nim dzieje, i jak mu się normuje, to nasz związek też wraca do normy, jakby nic się nie stało.
  25. carlosbueno, taaaa..... praca jest, po znajomości albo dla studentów. Właściciele i dyrektorzy się zorientowali, że zawsze znajdą napływową tanią siłę roboczą i nie chcą zatrudniać nikogo, kto studia już ukończył. No może ewentualnie emerytów i rencistów, bo za nich też podatków nie muszą odprowadzać i oni tylko dorabiają, więc godzą się na niższe stawki.
×