Skocz do zawartości
Nerwica.com

ryska

Użytkownik
  • Postów

    393
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ryska

  1. Temat zamieszczam na prośbę bliskiej mi osoby, która potrzebuje porady: "różne nazwy leku/skład: ParoGen, ParoMerck, Paroxetinum, paroksetyna ulotka: http://www.doz.pl/leki/p906-ParoGen_ParoMerck zdjęcie - http://images67.fotosik.pl/1034/b692439f8ff0d1f7gen.jpg Zdjęcie to real foto moich objawów, które pojawiły mi się w trakcie przyjmowania paroksetyny. Przyjmuję ją od ponad 2 miesięcy w dawce 20 mg/dobę. Swędzące zaczerwienienia pojawiają się niespodziewanie kilka razy dziennie w różnych miejscach ciała, a po 15 minutach znikają samoistnie bez śladu. No i pytanie brzmi czy ktoś też tak miał? I czy "z całą pewnością" można stwierdzić, że jest to alergia skórna na paroksetynę? Bo opisywane objawy w ulotce nieco się różnią od tego co mam okazję obserwować u siebie."
  2. Dzisiaj w przychodni dopadł mnie jakiś atak (chociaż jeszcze z rok temu nie zidentyfikowałabym tak tego) - przyśpieszony i silniejszy puls, zawroty i ból głowy, lekkie uczucie duszności i odrealnienie; złapał mnie i przy zapisach i później, jak już osoba przede mną weszła do gabinetu i w gabinecie jak ja chciałam już wyjść jak najszybciej a lekarka gadała jak nakręcona. A do niedawna wydawało mi się, że ja nie mam ataków
  3. ja pytałam w urzędzie pracy czy trzeba informować pracodawcę o orzeczeniu i powiedzieli mi, że nie. Nie ma przepisu, który nakazywałby pracownikowi przyznawanie się do posiadania orzeczenia. Więc trzeba sobie samemu wykalkulować czy w danym przypadku opłaca się powiedzieć czy nie.
  4. ryska

    Natręctwa myśli...

    rendolfik, tak, nie wiedzieć, nie przejmować się, nie troszczyć o nic tylko o siebie, żyć w błogiej nieświadomości i beztrosce.
  5. ryska

    Prokrastynacja

    Co jakiś czas na tym forum wypływają wątki o kolejnych zaburzeniach, które do mnie pasują. To zaczyna być przerażające. Nie zaczynam czegoś, bo wydaje mi się, ze już i tak nie zdążę tego zrobić albo stwierdzam, że i tak mi się nie uda, straciłam pracę, bo się przeciwstawiałam lub nic nie robiłam, nie potrafię podejmować decyzji, boję się, że ktoś będzie za dużo o mnie wiedział. Na pewno więcej objwaów do mnie by pasowało.
  6. ryska

    Fobia społeczna!

    Pesky, no tak, jestem beznadziejnym przypadkiem a mi tez nikt by nie uwierzył. Mamie powiedziałam i śmieję się ze mnie.
  7. ryska

    Fobia społeczna!

    Pesky, nigdy nie miałam znajomych, byłam gnębiona w szkole a potem po prostu nie umiałam nawiązać relacji z ludźmi, wszyscy wydawali mi się niedojrzali i nikt nie chciał się ze mną zadawać jeśli nie musiał a ja nie potrafiłam się narzucać. Więc innych nie mam. A co teraz mają agorafobię w takim stopniu zaawansowania, że nie ma mowy o tym, żeby wyszli. A jeden mieszka w innym mieście. Mam syndrom DDD, moja rodzina jest toksyczna. Staram się walczyć z nimi o swoje, ale to jest niewyobrażalnie trudne dla mnie. Mam 29 lat i naprawdę nie muszę się mamie tłumaczyć z każdego wyjścia z domu. Ja nawet wolałabym jej wszystko mówić, bo czułabym się wtedy bezpieczniej, gdyby wiedziała gdzie jestem. Ale ona przegięła w pewnym momencie i zaczęła zmyślać, wymyślać własne wersje wydarzeń gdzie i z kim i w jakim celu idę i rozpowiadała to rodzinie. Dlatego teraz zupełnie nic nie chcę jej mówić. (próbowałam z nią rozmawiać na ten temat, ale skutek był odwrotny od zamierzonego). Chodzę na terapię indywidualną, dopiero miałam 4 spotkania. Póki co to terapeutka chce, żebym to ja gadała a sama się nie udziela. Ustaliła, że mam inny problem ważniejszy, na podstawie tego, co jej mówiłam. I nad tym chce pracować a nie nad socjofobią. Nie wiem jak to dalej pójdzie.
  8. ryska

    Fobia społeczna!

    Pesky, na ulicy sobie jakoś radzę, jeśli idę z kimś. Jeśli sama, to najlepiej idę jak najszybciej, nie patrzę na nikogo, zakładam kaptur lub czapkę. Staram się jak najbardziej odizolować. I oby tylko nie być zmuszoną do jakiejkolwiek interakcji z kimkolwiek. Od miesiąca chodzę na terapię. Terapeutka uznała, że socjofobia nie jest moim największym problemem (ja bym ją postawiła na równi z dwoma czy trzema innymi, najgorszymi). Leków nie mogę brać a poza tym i tak psychiatra stwierdziła, że samego brania leków bałabym się na tyle, że tylko zwiększyłoby to poziom stresu. O fobii wie tylko moich trzech znajomych, z czego jeden tylko bardzo ogólnie i mieszka w innym mieście. A dwaj pozostali sami nie wychodzą z domu. Więc mogłabym wychodzić sama albo wcale. A sama nie mam motywacji no i doszłaby do tego walka z nadopiekuńczą matką, jej pytaniami, reakcjami itp. (gdzie idę, po co, dlaczego, z kim, kiedy wychodzę, kiedy wrócę...).
  9. ryska

    Fobia społeczna!

    Pesky A ja właśnie czuję, że coraz bardziej się wycofuję z życia społecznego. Coraz bardziej nie chce mi się wychodzić, muszę mieć do tego ważny powód. Moi znajomi to zauważyli i martwią się o mnie, próbują mnie zmusić do wychodzenia, ale nie potrafią mnie zmotywować. A ja nie mam siły mierzyć się z tymi wszystkimi ludźmi naokoło, walczyć sama ze sobą w sytuacjach społecznych. Od zawsze to robiłam i już jestem tym zbyt zmęczona.
  10. Introwertyczka, ja chciałam, ale ten brak pracy przez długi czas i nieprzyjemne doświadczenia sprawiły, że teraz się jeszcze bardziej boję. A nikt tego nie rozumie i wywierają na mnie presję. Co jeszcze bardziej mnie frustruje.
  11. Miguel_Baine, ja nie mam energii na co dzień. Siedzę przed kompem i gadam na czacie ze znajomymi, którzy sami mają problemy psychiczne. I zajmuję się "leczeniem" chorób fizycznych, to mi zajmuje sporo czasu. I jest to jednym z powodów, dla których wymiguję sie od pracy.
  12. Miguel_Baine, lubiłam tańczyć, śpiewać i do matury sądziłam, że właśnie tym będę się zajmować zarobkowo. Ale nie byłam w tym wystarczająco dobra i choroby fizyczne mi to uniemożliwiły. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, byłam zagubiona. Ale jeszcze z dzieciństwa miałam taki pomysł, żeby być nauczycielką. Zostałam. I okazało się, ze ze względu na swój charakter nie sprawdzam się w tej pracy, nie mówiąc już o lękach, zaburzeniach itp. I teraz znowu nie wiem co mam robić. Jak jeszcze teraz te wszystkie moje nerwice mi się pogorszyły.
  13. Miguel_Baine ja po prostu nie odbierałam nieznanych numerów. A rodzinie mówiłam, że nie oddzwaniają nawet jak wysyłam cv, ale to akurat jeszcze kiedyś była prawda. Nie potrafię kłamać, więc wysyłam czasem coś gdziekolwiek, żeby tylko móc uczciwie powiedzieć, że wysyłam. Mam 29 lat.
  14. Miguel_Baine, Ja też nie wiem co dalej ze mną będzie, skąd będę mieć pieniądze. Natomiast żeby nie znienawidzić się mówię sobie, że to nie jest całkowicie zależne ode mnie. Mam takie zaburzenie, mogę je spróbować leczyć, chodzić na terapię, ale nie prosiłam się o takie lęki, wolałabym ich nie mieć a mam, to nie moja wina i nie jestem w stanie całkowicie tego kontrolować i w pełni wpłynąć na taki a nie inny swój sposób myślenia. Mogę tylko próbować i starać się, ale nie ma pewności, że mi się uda, bo to jest jakiś błąd w mojej głowie, który wykształcił się niezależnie ode mnie.
  15. Miguel_Baine, Od czerwca 2013 nie mam pracy a wcześniej też w dużymi przerwami, więcej nie pracowałam niż pracowałam. Ostatni raz na rozmowę zaprosili mnie w lutym 2014. I to była jedyna rozmowa, na którą mnie zaprosili od kiedy nie pracowałam. We wrześniu 2014 zadzwonili do mnie i odmówiłam przyjścia na rozmowę. Jeszcze na jesieni 2014 zdarzało mi się wysyłać cv, potem już tylko sprawdzałam oferty a od stycznia nawet tego nie robię. W sumie w swoim życiu byłam byłam na 7-9 rozmowach, pracowałam w 4 miejscach. Zawsze na rozmowie muszę zadać jakieś głupie pytanie lub jestem zbyt szczera, przez co przedstawiam się w złym świetle, mówię negatywne rzeczy o sobie. A ja po prostu nie potrafię kłamać, ukrywać prawdy, mówię jak jest. Mam problem z wytłumaczeniem co robiłam jak nie pracowałam, nie potrafię powiedzieć czego bym chciała w pracy, co bym chciała robić. Mam ładne cv a wiem, ze te moje wszystkie certyfikaty, edukacja to pic na wodę, ze nie mam żadnych konkretnych kompetencji i muszę się od tego wymigiwać, od robienia rzeczy, które powinnam umieć i chcieć robić a wiem, że nie jestem w stanie ich zrobić. I masz rację, że nikt tego nie zrozumie. Ja sama nie mogłam długo dojść do tego, czemu tak się zachowuję, skoro dosłownie nie mam za co żyć i mam tylko to, co babcia mi da ze swojej nędznej emerytury jeśli sobie leków nie wykupi. Mam ogromne wyrzuty sumienia, nie lubię tak wykorzystywać ludzi a mimo to nie potrafię się przełamać, zmusić, żeby iść do pracy.
  16. Na niewiele rzeczy mam silne reakcje lękowe. Ale tak wiele rzeczy wywołuje u mnie jakiś lęk, o różnym nasileniu, że praktycznie przez cały czas żyję w napięciu, jestem ciągle zestresowana. Nigdy nie jestem w stanie w pełni się zrelaksować.
  17. katia010 ja unikam ludzi bo cię ich boję i nie potrafię nawiązać normalnej, zdrowej relacji. Zawsze za bardzo albo za mało ufam, daję się wykorzystywać, bo boją się odrzucenia, wyśmiania, nie potrafię walczyć o swoje. Nie potrafię utrzymywać znajomości, nie wiem o co pytać, żeby nie ingerować w prywatną strefę, nie wiem co mówić o sobie, bo to może kogoś nie interesować, nie chcę, żeby był speszony. Nie wychodzę z inicjatywą spotkań. Zawsze polegałam na opinii swojej mamy, na jej decyzjach i nie potrafię wyrobić własnego zdania, podejmować własnych wyborów, boję się podjęcia odpowiedzialności. Zawsze wolę, kiedy ktoś inny niemalże zmusza mnie do czegoś i robię tak, jak inni chcą a potem cierpię z tego powodu.
  18. Ja miałam podobnie. Od kilku miesięcy nie mogę się zmobilizować, żeby w ogóle sprawdzać ogłoszenia o pracę. Jak jeszcze sprawdzałam, to bałam się wysłać cv. Jak jeszcze wysyłałam cv, to nie chciałam, żeby ktokolwiek zaprosił mnie na rozmowę. A jak raz zadzwonili do mnie, to powiedziałam, że nie mogę przyjść. Pogarsza mi się, jestem coraz bardziej wybredna. Coraz bardziej boję się presji, jaka będzie na mnie wywierana w pracy, stresów, obowiązków, tego, że sobie nie poradzę, ze nie dogadam się z ludźmi, ze będą mnie wykorzystywać, że nie będę w stanie sprostać oczekiwaniom a nawet, ze np. zostanę oszukana przez pracodawcę i nie będzie mi płacił. Rodzina jest na mnie maksymalnie wściekła, że na nich pasożytuję, że przez mnie nie mamy pieniędzy nażycie. Wypominają mi, że jestem leniwa. A ja mam blokadę i nie mogę się przełamać, żeby iść do pracy.
  19. ryska

    Samotność

    Nie przesadzam i nie katastrofizuję z tym umieraniem zwierząt. Nawet taki pies, żyje max ok. 15 lat. I potem umiera. I przez ten czas można się bardzo przywiązać i tak, trzeba się starać, nie można zostawić zwierzęcia samego sobie. A jeśli ktoś z Was uważa, że można go zastąpić kolejnym zwierzakiem (w miarę bez problemu), to znaczy, że traktuje zwierzęta przedmiotowo, więc nie będą one w stanie odpowiednio wypełnić tej pustki, samotności w jego życiu, bo nie będą mu wystarczająco bliskie.
  20. W mojej rodzinie w ogóle nie używa się słowa przepraszam. Za to zazwyczaj całą winę rodzice zrzucają na mnie. Zupełnie nie widzą ile jest w tym ich winy, że to oni mnie tak wychowali, jak duży wpływ na mnie mieli i uważają, ze dali mi wszystko, czego mi potrzeba i że jesteśmy zupełnie normalną rodziną a nawet bardzo dobrą.
  21. ryska

    Samotność

    Zwierzę jest fajne póki nie choruje i nie umrze. A jak umrze, to robi się jeszcze gorzej. Pozostaje ogromna pustka, nie do wypełnienia i cierpienie. Życie traci sens, nie ma dla kogo się starać.
  22. "Poszłabyś się rozerwała trochę a nie będziesz znowu cały dzień w domu siedzieć i nic nie robić. Wyszłabyś do ludzi, do towarzystwa, porozmawiała z nimi, dowiedziała się co u nich słychać a tobie tylko ciągle się nie chce, nic nie chcesz zrobić, zgnuśniejesz."
  23. monooso właśnie. Raczej widzę, że te objawy nie mijają. Stają się jedynie na tyle słabe, że pozwalają względnie normalnie funkcjonować. Ja funkcjonowałam nie wiedząc, że mam nerwicę do czasu, kiedy mi się nie pogorszyło. I nie wiem kiedy miałabym uznać, że jest na tyle dobrze, że mogę już przestać chodzić na terapię. Bo w każdym momencie, pod byle pretekstem to wszystko i tak może powrócić. I nawet nie mając prawie żadnych problemów, lęków, napięć ciągle zastanawiałabym się, kiedy nerwica na nowo mnie dopadnie. To tak, jakby dawało ją się uśpić, stłumić na pewien czas, ale ona ciągle jest w naszej głowie i tylko kwestią czasu jest kiedy na nowo się ujawni.
  24. Ja na ostatniej terapii tak się trzęsłam, że nie mogłam się skupić na mówieniu. A terapeutka udawała, że nie widzi jak cała drżę. I jąkałam się, bo tak ruszała mi się szczęka szczęką. Nie mogłam tego opanować, uspokoić się. Już od wielu lat nie zdarzyło mi się trząść aż tak bardzo.
  25. ryska

    Zdominowani...

    potworek dokładnie tak się czuję. Zero asertywności i zbytnia wrażliwość na innych, poświęcanie się dla nich. A potem się okazuje, że oni nawet tego nie zauważają i sami dalej mnie gnębią, krzywdzą, ranią i ja nie potrafię tego zatrzymać, przeciwstawić się im.
×