Skocz do zawartości
Nerwica.com

cheiloskopia

Użytkownik
  • Postów

    1 099
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez cheiloskopia

  1. Kiedy uświadomiłam sobie, że to, co robię sama z sobą... to po prostu śmierć głodowa, zaczęłam - z wielkimi oporami - jeść. Jakiś czas później przyszło mi sobie uświadomić, że płynnie przeszłam w bulimię... Teraz znowu się głodzę... Az taka jestem beznadziejna, że nawet jeść jak człowiek nie potrafię?
  2. cheiloskopia

    zadajesz pytanie

    To zależy od sytuacji. Jaki masz kolor oczu?
  3. Wspólnymi siłami wynajdziemy w końcu skuteczny lek na depresję
  4. Nie - prawie w ogóle nie jem, a jeśli już, jest to z reguły śmieciowe żarcie Jesteś zadowolona/y ze swojego wyglądu?
  5. Życie, ogólnie rzecz biorąc. Co cię denerwuje?
  6. I do tego jeszcze zrobić podwójną lewatywę ... i do tego pare kropel tabasco, żeby paliło dwa razy :)
  7. cheiloskopia

    zadajesz pytanie

    Oj, zdarza się i to często Co dzisiaj jadłaś / jadłeś na obiad?
  8. Nawet kolonoskopię bym sobie dała zrobić, byle tylko mi pomogło się ogarnąć !!
  9. Niedługo porobią mi się odciski od myszki ... -.- ... i wypluję płuca od ilości wypalanych fajek ... -.-
  10. coccinella a masz jakieś sposoby, jak sobie z tym radzić?
  11. Czasem mam wrażenie, że dokładnie to, co napisali moi przedmówcy. Innym razem świadomość, że mam cudownego brata, który mnie potrzebuje i nie mogę mu tego zrobić. W przebłyskach dobrego nastroju czuję, że jestem jeszcze młoda i moje życie jeszcze się poukłada - nie zawsze będzie to tylko bezsens, niemoc, stagnacja i marazm.
  12. Czuję, że zaraz się uduszę. Przesypiam większą część dnia. Ciągle płaczę. Łapię się na bezwiednym szeptaniu słów "umrę " i "boję się". Wiem, że muszę mnóstwo rzeczy - pójść do pracy, posprzątać pokój, etc. - ale... Właśnie. Nie wiem, co mnie powtrzymuje; gdy tylko zaczynam myśleć o ruszeniu czterech liter sprzed laptopa, zaczynam się bać, a wtedy moje myśli same zaczynają podążać tak dobrze znanymi mi torami: samobójstwo, śmierć, pętla na szyi... Nie mam siły. Po prostu nie mam już siły...
  13. cheiloskopia

    Skojarzenia

    brak kolejek do lekarza
  14. cheiloskopia

    zadajesz pytanie

    ja też jakie jest Twoje ulubione danie?
  15. cheiloskopia

    test SCL-90

    Z ciekawości powtórzyłam test i wyszło wszystko bardzo wysokie (somatyzacje, natręctwa, depresja, lęk, fobie, wrogość, myśli paranoidalne), oprócz nadwrażliwości interpersonalnej i psychotyczności (poziom przeciętny). Dla porównania wynik z początku września: "Wynik bardzo wysoki: somatyzacje, natręctwa, depresja, lęk, fobie; reszta na poziomie przeciętnym". Jaki z tego wniosek? Po 14 tygodniowej terapii na dziennym oddziale leczenia nerwic (zakończonej 3 tyg temu) jest ze mną jeszcze gorzej niż przed jej rozpoczęciem
  16. Ja też wyrwałam się z piekła po 20 latach bicia, ubliżania i zastraszania ze strony ojca i, podobnie jak Follow, uważam, że była to jedna z najlepszych decyzji, jakie podjęłam w życiu. I pamiętaj, GreenDay789 - nie możesz oglądać się na matkę, że ona tam zostanie; ja popełniłam ten błąd, że brałam pod uwagę matkę i brata, żeby nie zostawiać ich ze zwyrolem, jakim jest mój ojciec. Umknęło mi tylko, że moja matka jest dorosła, a tak naprawdę nie ma sytuacji bez wyjścia i jeśli zechce, też od niego odejdzie. Jak uciekałam z domu, nie miałam stałej pracy, żadnych oszczędności, dosłownie nic i... dałam sobie radę - musiałam.
  17. cheiloskopia

    Ja i moja nerwica :)

    Zgodzę się z przedmówczynią - sama wierzyłam kiedyś w cudowną moc antydepresantów, w wyniku czego tylko się od nich uzależniłam.
  18. cheiloskopia

    Ja i moja nerwica :)

    Cóż... niektórzy odnajdują się w literaturze traktującej o samodoskonaleniu się, podstawowych procesach psychologicznych czy sztuce "ogarnięcia" własnej podświadomości, ale osobiście jestem do tego dość sceptycznie nastawiona.
  19. cheiloskopia

    Ja i moja nerwica :)

    Hej :) Leczenie farmokologiczne to innymi słowy leczenie objawowe (polegające na zwalczaniu uciążliwych objawów), psychoterapia natomiast ma na celu dążenie do poznania przyczyny ich występowania i szukania sposób na ich eleiminację lub ograniczenie. Sama z nerwicą borykam się od kilkunastu lat - podobnie jak Ty, pierwsze objawy zaczęłam zauważać pod koniec podstawówki, natomiast dekadę temu (tj w wieku 15 lat) rozpoczęłam leczenie farmakologiczne, które - z kilkoma krótkimi przerwami - trwa do dzisiaj. Raz było lepiej, raz gorzej - choć skończyłam szkołę i prowadziłam dość intensywne życie towarzyskie, mój stan ogólny pozostawiał wiele do życzenia (pojawiały się epizody depresji, popadłam w anoreksję, która płynnie przeszła w bulimię, podjęłam kilka prób samobójczych i wylądowałam na oddziale zamkniętym). Na pierwszą terapię trafiłam po opuszczeniu murów wariatkowa (że tak pieszczotliwie nazwę to zacne miejsce) - terapia grupowa, dzienny oddział leczenia nerwic, trzy miesiące pobytu; wyszłam stamtąd jako inny człowiek - przede wszystkim dostrzegłam szczegóły, które moją przypadłość potęgowały, a których usilnie starałam się nie zauważać, nabrałam pewności siebie i chęci do życia. Po roku sama zgłosiłam się na ten sam oddział (przebywam tam obecnie ) po to, by jeszcze głębiej sięgnąć do własnej podświadomości, która nieuchronnie pcha mnie w stronę autodestrukcji i zacząć naprawdę poprawnie funkcjonować - bez lęków, myśli samobójczych i powracających wciąż natręctw. Do czego zmierzam - nie wiem, jak to jest w Twoim przypadku (bo każdy jest inny i różni ludzie różnej formy leczenia potrzebują), ale ze swojej strony psychoterapię gorąco polecam (oczywiście istanieją inne niż wspomniana przeze mnie opcje - terapie indywidualne, grupy popołudniowe; ja akurat chodzę na taką od poniedziałku do piątku w godz 9.30-13.00, ale wiadomo, że nie każdy ma możliwość "porzucenia" obowiązków na czternaście tygodni). Generalnie uważam, że psychoterapia delikatnie wsparta farmakologią to bardzo dobry pomysł - przynajmniej w moim przypadku. :)
  20. Mam pytanie - ostatnio ktoś zasugerował mi, że kiedy nażrę się tradozodonu, moja skóra ma dziwny, intensywnie chemiczny zapach. Dodam, że do niedawna przyjmowałam ok. 125 / 150 mg na dobę, ale gdy zauważono u mnie objawy lekomanii, większość specyfików na stabilizację nastroju (i nie tylko) zaczęłam odstawiać, jednak czasem - w chwilach słabości - wyjadam resztki. Czy ktoś z Was spotkał się z czymś takim?
  21. Mój buńczuczny nastrój wczorajszego wieczoru doprowadził do zgorszenia tutaj - ot, co.
  22. Ok, pasuję... Przepraszam osoby, które uraziłam i wiem, że w pewnym stopniu zrobiłam to - niestety - celowo. Internetową partyzantkę przeniosłam także tutaj. To się już więcej nie powtórzy. Co do postów mojego autorstwa, tudzież z moim udziałem, też zostałam nie raz shejtowana i wyśmiana. Jestem osobą w tej kwestii dość gruboskórną i w większości spłynęło to po mnie jak po przysłowiowej kaczce, ale nie wzięłam pod uwagę, że inni mogą w odmienny sposób takie sytuacje interpretować. Jeszcze raz przepraszam, przede wszystkim Take'a.
  23. Fakt, mogłam sobie darować wzmiankę o jego udziale w innym forum; cały czas mi się wydaje, że Take na siłę szuka poklasku dla swoich teorii wszędzie, gdzie się da i w ogóle nie zauważa, że wszyscy cisną tylko z tego bekę. Nie wydaje mi się, by był na tyle mało inteligentny, żeby nie móc tego zrozumieć. Co do podnoszenia temperaturki... coś w tym jest, bo ostatnio zauważyłam u siebie nutkę konfliktowości i nienaturalną u siebie potrzebę konfrontacji z innymi; przywlekłam takie ustrojstwo chyba z terapii, bo tam zaczęłam pokazywać pazurki (a określiłabym swoją osobę jako wręcz mocno wycofaną w takich kwestiach). Nie wiem, cholera, ale dałaś mi do myślenia :)
  24. Wiesz, dziewczynko, dla mnie internetowe fora nie stanowią sensu życia i nie zależy mi, by zdobyć tutaj zaufanie, poważanie czy cokolwiek innego w tej materii; zaglądam tutaj, by czasem zasięgnąć opinii innych użytkowników (bo są tutaj tacy, których zdanie biorę pod uwagę), czasem wywalić swoje żale, czasem z nudów, czasem podyskutować, a czasem - być może - komuś w jakiś sposób pomóc. W realnym świecie otaczam się ludźmi, którym ufam i którzy wiedzą, że i mi można ufać - i tyle w temacie. Może gdybyś oderwała wzrok od zimnych ślepiów monitora, zobaczyłabyś, że w ogóle ufać ludziom w necie - ludziom anonimowym, przypadkowym - a ufać w realu to dwie rózne kwestie.
  25. bonsai, kopac się z koniem a co do bicia konia, to głodnemu chleb na myśli ... a głodny głodnemu wypomni?
×