-
Postów
180 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Zahn
- Poprzednia
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- Dalej
-
Strona 7 z 8
-
ja nie chce nauczyć sie z tym żyć ja chce to zlikwidować
Zahn odpowiedział(a) na staram się temat w Nerwica lękowa
Masz rację.... tyle, że to takie dziwne... objawy są nieadekwatne do rzeczywistości, to takie nierealne czuć fizyczne cierpienie z powodu obecności większej liczby ludzi, niby dlaczego? Przez to czuję się samotny, odizolowany od świata. Najśmieszniejsze jest to, że nie boję się ludzi, więc nie do końca rozumiem, dlaczego odczuwam fizyczne objawy lęku. Zakładam, że przyczyną może być samotny tryb życia, ale to się nie zmieni tak długo, jak będę miał nerwicę... więc to błędne koło. -
Ale nie każdy jest inteligentny
-
ja nie chce nauczyć sie z tym żyć ja chce to zlikwidować
Zahn odpowiedział(a) na staram się temat w Nerwica lękowa
Z pewnością masz rację... jednak znam przyczyny (lub zakładam, że je znam) i jeśli nie miną objawy, to nie poradzę sobie z przyczynami. Jeżeli nie będę miał jedzenia, to nie będę miał siły, żeby to jedzenie zdobyć. Trochę to pokrętne, ale tak to mniej więcej wygląda. -
Osobiście jestem sceptyczny w tym temacie... sam kiedyś korzystałem z pomocy osoby (nie do końca bioenergoterapeuty - chociaż sam nie wiem), która leczyła nerwice, fobie, alkoholizm, itp. Co mogę powiedzieć... miesiąc jeżdżenia dzień w dzień, a rezultatów żadnych. Ale, żeby nie było tak krytycznie, osobiście znam osobę, której pomogła wyjść z alkoholizmu.
-
Szkoda... miałem nadzieję, że jestem kimś wyjątkowym
-
ja nie chce nauczyć sie z tym żyć ja chce to zlikwidować
Zahn odpowiedział(a) na staram się temat w Nerwica lękowa
Pomaga, ale niestety nie likwiduje problemu występowania tych ataków. Sam stosuję tą "technikę", repertuar słów jest różny (wyśmiewam je, karcę słowem, lekceważę, złoszczę się na nie lub po prostu im grożę)... efekt? różny. Pomaga przy słabszych atakach... te silniejsze dają się opanować, gdy "zagrożenie" mija. -
Miła wiadomość i niech tak zostanie.
-
Nerwica a głowa,zawroty, ucisk i inne dolegliwości głowy
Zahn odpowiedział(a) na Waleria temat w Nerwica lękowa
Tak... ja mam tak czasami, ale raczej o mniejszym "zabarwieniu". Błyski, a raczej chwilowe przejaśnienia trwają nie dłużej niż sekundę i pojawiają się zazwyczaj w ciemności, np. tuż przed snem. Podobnie, jak u Ciebie nie jest to związane ze stresem, czy niepokojem. Tak samo jest z szumem lub wyciem w głowie, też występuje, gdy kładę się spać. Lub, gdy się budzę. Pozostałem objawy... spowolnienie świata, dekoncentracja to już objaw związany z samą nerwicą, a więc ze wzmożonym ruchem na ulicy... hałasem, czy gwarem, ale też nie zawsze.... gdyż np. idąc przez las... sam, zrelaksowany... tu ptaszek, tam kwiatuszek... i niby sytuacja spokojna, ja rozluźniony, a tu zawroty i dziwne wrażenie przesunięcia rzeczywistości... czasami, gdy wracam z takiego spaceru jestem bardziej zdezorientowany, niż gdybym przeżył sytuacje, która wzbudza objawy nerwicy... gdzie sens, gdzie logika Ps. nie biorę i nie brałem leków -
Całkiem możliwe... w końcu nie możemy wszystkiego zwalać na "nieszczęsną" nerwicę Chyba warto skonsultować to ze stomatologiem. U mnie sprawa wygląda dość jasno... wiem, że te stany są efektem nerwicy, gdyż "drętwienie szczęki” ma miejsce w czasie jej ataku.
-
Podobnie jak Ty mam nerwicę lękową. Wprawdzie nigdy nie odczuwałem bólu związanego ze szczęką, jednak jednym z częstych objawów, były/są problemy, z "regulacją szczęki"... trudno to opisać... to tak, jakby szczęka zacinała mi się na zawiasach. Jakbym zapomniał jak jej używać, a przez to nieświadomie ją obciążałem próbując wprowadzić w ruch (może się to u niektórych objawiać bólem... tego nie wiem). Ale taki stan dotyczy prawie całego przełyku... do tego dochodzi problem z przełykaniem śliny, gdyż gubię się, które mięśnie są za to odpowiedzialne ;-)
-
trofik Niestety nie do końca to u mnie skutkuje, tym bardziej, że w czasie ataku (zawroty głowy), wyciszenie (próba relaksu) przynosi odmienny skutek. Lepszy efekt daje napinanie mięśnie (spinanie się w sobie, jakby gotowość do ataku). Ćwiczę głównie dlatego, żeby mieć co napinać Chociaż ostatnio nerwica przeszła u mnie w etap odczuwania mdłości w sytuacjach sprzyjających atakom... z tym na razie nie umiem sobie jeszcze poradzić. Ps. nie ćwiczę regularnie i z pewnością nie są to ćwiczenia w pełni profesjonalne, więc być może tu jest pies pogrzebany.
-
To skutkuje tylko czasami... przy nerwicy lękowej, czy fobii społecznej nie bardzo się to sprawdza, gdyż (np. u mnie) objawy nasilają się głównie podczas określonych sytuacjach (np. tłok w pociągu). Ale rzeczywiście wolę aktywność ruchową, niż leki... pytanie tylko czy czynię dobrze?
-
Dzisiaj zmarnowany jestem, jak to bywa po weekendzie... nocka źle przespana i myśli niespokojne. Człowiek zaczyna wątpić w szczęście. Ograniczony przez nerwice, samotny... czuję się jak inwalida społeczny bez prawa do miłości. Ale mogło być gorzej... tak myślę.
-
Jest ktoś z Mińska Mazowieckiego lub jego okolic? Niestety mam nerwicę lękową i sam nie wiem, czy spotkanie wchodzi w grę... ale kto wie? Mimo to, dobrze byłoby pogadać z kimś, kto ma podobne problemy i potrafi zrozumieć to i owo…
-
Zostałem dzisiaj na 20 minut zamknięty w pociągu... na pomoście w pełnym pociągu... Pociąg zatrzymał się w polu przed stacją PKP. Myślałem, że skonam... w takich warunkach nerwica lękowa daje po głowie. Asekurowałem się tym, że zawsze mogę uciec do WC, żeby się odseparować... ale ubikację zajął jakiś chłopak... siedzi i siedzi... nagle wygląda i pyta się wszystkich: "Czy ja mogę skorzystać z ubikacji? Bo na postoju chyba nie można..." Zlitowałem się nad kolesiem i strzeliłem mu wykład na temat naszego położenia... nastąpiła ogólna dyskusja... cały pomost służył radą. Pomyśleć, że nawet w WC człowiek może liczyć na pomoc obcych ludzi.
-
Ciekawa dyskusja... tylko do czego to prowadzi? Że niby kobiety są wyrafinowane i lecą na kasę, czy są zaradne i chcą znaleźć partnera, który zapewni byt ich dzieciom? A co z nami facetami? Lecimy na panie z wielkim biustem, bo chcemy, żeby nasza partnerka miała czym wykarmić nasz dzieci, czy po prostu mamy rozum między nogami? Ach te słodkie stereotypy... i żeby była jasność!! Jako mężczyźnie, chodzi mi tylko i wyłącznie o dobro moich dzieci...
-
Przez cały dzień jakiś wymięty byłem. Bezsenna nocka i mętlik w pracy, zrobiły swoje... stare porządne zmęczenie. Trochę mnie ta nocka zmartwiła. Ból brzucha... martwię się, że to na tle nerwowym, co jest absurdalne, bo wczorajszy dzień mógłbym uznać za dobry... więc się pocieszam, że to zwykłe zatrucie pokarmowe... ale jakoś w to nie wierzę. Marny ze mnie pocieszyciel Trzeba szybko przebierać nóżkami i nie oglądać się za siebie.
-
Ucieszył mnie dzisiejszy dzień... tak wiele się działo... dawno nie tryskałem tak dużym optymizmem. W pracy odwiedził mnie kolega, którego kiedyś poznałem w pociągu, przyszedł tak po prostu... odezwała się do mnie przyjaciółka z netu od której nie miałem wiadomości od paru lat... i to pomimo tego, że to ja zawaliłem z nią kontakt... rozmawiałem też dzisiaj z wyjątkową osobą... pomyśleć, że tak bardzo potrzebowałem zwykłej (niezwykłej) rozmowy.
-
Lęk to ściemniacz jakich mało... ja bym mu nie wierzył
-
A ja dzisiaj późno na forum... szef mi zrobił niekontrolowany nalot w firmie... no kurczaki pieczone, przecież to nieludzkie.. czy kodeks pracy nie powinien nas chronić przed czymś takim? Przecież ja mam nerwice... i jeszcze to jego "dzień dobry, co tam słychać?"... i co ja mam niby odpowiedzieć na tak postawione pytanie? Czy to dobry moment na sugestie o podwyżce? Czasami miło jest sobie uświadomić, że ma się pracę... w miarę normalne szefostwo... i możliwość leniuchowania, oczywiście przy zachowaniu szczególnej ostrożności
-
No właśnie, a co na to jej chłopak? Próbowałeś z nim porozmawiać o problemach swojej przyjaciółki? W końcu miłość to potężne uczucie... powinien mieć na nią pozytywny wpływ... może to on powinien z nią porozmawiać?
-
Ja też jestem świeży... nad pierwszym, a właściwie nad drugim postem zastanawiałem się całe wieki... w końcu doszedłem do wniosku, że należy stanąć z boku i z pewnego dystansu napisać to, co leży na wątrobie. Pisz, co chcesz... niekoniecznie na temat. Z czasem, gdy poczujesz potrzebę i siłę, to samo jakoś pójdzie.
-
Czy masz na myśli książkę Pani Marii Szulc, czy Josepha Murphy? Pamiętam, że czytałem obie książki... baaardzo dawno temu... przypomniały mi się stare "dobre" czasy... Do książki J.M. byłem pozytywnie nastawiony... kto wie, może wtedy to właśnie ona mi pomogła... odnośnie M. Sz. byłem od razu krytycznie nastawiony... czytałem wybiórczo, bez przekonania. Osobiście polecam książkę "Pokonać lęk" Tony Whitehead... nie jako instrukcja obsługi, jak pokonać lęk... książka ta, to raczej analiza tego zjawiska, pomocna w zrozumieniu, co i jak...
-
Nie jestem znawcą ludzkiej natury... jednak uważam, że osoba, która mówi komuś, że się zabije, nie podjęła jeszcze decyzje, że to zrobi... sam pare razy myślałem, że samobójstwo byłoby rozwiązaniem moich wszystkich problemów... czułem wtedy silną potrzebę powiedzenia tego komuś... ale dlaczego? Myśląc o tym doszedłem do wniosku, że samobójca nie szuka śmierci, tylko zmiany... zmiany na lepsze. Nie radząc sobie z sytuacją chce, by ktoś inny poradził sobie z nią za niego. Zamiast powiedzieć "chce się zabić', równie dobrze mógłby powiedzieć "oczekuje zmiany", a raczej "żądam zmiany".
- Poprzednia
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- Dalej
-
Strona 7 z 8