Cześć.
Jeszcze do niedawna myślałem, że mam po prostu fobię społeczną, ale teraz zaczynam się zastanawiać czy lęk społeczny nie jest jedynie objawem szerszego problemu.
Odczuwam lęk przed nowymi ludźmi i nowymi sytuacjami społecznymi. Po kilkukrotnej ekspozycji na nowego człowieka/sytuację socjalną lęk raczej znika, choć po dłuższej nieobecności bodźca może wypłynąć znów na wierzch, choć zdecydowanie mniejszy.
Jednakże zauważyłem, że nie tyczy się to tylko kontaktów społecznych. Mam lęk przed zmianami w ogóle. Podjęcie decyzji jest stresujące, wszak decyzja rodzi zmianę, nowość. W nowych sytuacjach kiepsko się odnajduję, stare schematy nie działają, a nie mam pewności, czy nowe dobrze się sprawdzą. Automatycznie odrzucam nowe, nieznane danie, mimo że nawet go nie próbowałem, brzydzi mnie.
"Konserwatyzm" ten być może nie jest kosmicznie olbrzymi, lecz sprawia problemy, trudności i raczej nie nazwałbym go czymś normalnym i akceptowalnym.
Ktoś ma podobnie?