-
Postów
5 760 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Arasha
-
ESCITALOPRAM(Aciprex, ApoExcitaxin ORO, Betesda, Depralin, Depralin ODT, Elicea, Elicea Q-Tab, Escipram, Escitalopram Actavis/ Aurovitas/ Bluefish/ Genoptim, Escitil, Lexapro, Mozarin, Mozarin Swift, Nexpram, Oroes, Pralex, Pramatis, Symescital)
Arasha odpowiedział(a) na Martka temat w Leki przeciwdepresyjne
Jeżeli masz uczucie lęku od tygodnia i masz już dość, to pomyśl sobie , co czują osoby, które z nerwicą zmagają się parę lat albo nawet połowę swego życia ? A takich osób, wierz mi, jest nie mało ( z jakiegoś powodu w końcu to forum istnieje, a liczba jego użytkowników raczej wzrasta niż maleje ... ) A co do leków, to faktycznie różnie mogą działać, sama panicznie boję się ich brać, właśnie przez możliwe skutki uboczne. U mnie nawet niegroźna Hydroksyzyna, która większości pomaga, spotęgowała uczucie lęku i musiałam się ratować benzo. I sama nie wiem, czy faktycznie to był efekt jej zażycia, czy wmawiania sobie skutków ubocznych i obawy przed tym, żeby mi nie zaszkodziła. Dla Ciebie pocieszeniem może być fakt, że zaburzenia nerwicowe im wcześniej wykryte i leczone, tym większe szanse na szybkie wyjście z objawów i normalne życie. Długotrwałe lęki i zaburzenia nerwowe pozostawiają bowiem ślad w psychice i układzie nerwowym na całe życie -
No to faktycznie daleko Cię wywiało A tak poważnie, ja sama też kiedyś miałam szalony pomysł studiowania w Gdańsku choć pochodzę z południa Polski. No, ale teraz w obecnej sytuacji, kiedy boję się podjechać kilka przystanków tramwajem, ta wizja wydaje mi się czystą abstrakcją. Na szczęście mam wydział na obrzeżach Krakowa i na zajęcia mogę sobie chodzić przez ogródki działkowe ( jak tam teraz pięknie ), a to oznacza mniej ludzi, zero komunikacji miejskiej ( poza 1 dniem w tygodniu, gdy jadę tramwajem, najczęściej z przesiadkami ... ) do centrum na niemiecki i wtedy zaczynają się jazdy ( telefon przy uchu, panika itd. ech szkoda gadać ). A kujawsko - pomorskie zawsze mnie fascynowało ... Pewnie dlatego, że jedynie przejeżdżałam tamtędy jadąc nad morze ( gdy jeszcze nie miałam tak nasilonej nerwicy ) Nieraz zastanawiałam się, jak się żyje np. w Aleksandrowie Kujawskim czy Inowrocławiu ... Ja się chyba w ogóle za dużo nad wszystkim zastanawiam, czy trzeba czy nie Coś ten mój post bez ładu i składu ... Zmęczona jestem ( jak zawsze ).
-
Jak tak sobie czytam, co napisałaś, to myślę sobie, że wcale nie jesteś w takiej najgorszej sytuacji... Ja dla porównania mam prawie 30 lat i jestem dopiero na II roku studiów, znajomych nie mam żadnych, nawet na uczelni i odkąd pamiętam praktycznie zawsze tak było. Zawsze musiałam zabiegać o względy innych, ale teraz już tego nie robię, bo wiem, że nie można nikogo na siłę zmusić do przyjaźni czy koleżeństwa. Dla mnie większym problemem jest ciągła słabość i zmęczenie, które praktycznie odczuwam od 10 lat ( dlatego m.in. musiałam przerywać i rzucać studia ), a leków boję się brać ze względu na emetofobię ( lęk przed wymiotami ). Czasami czuję się tak zmęczona, jakby to już miał być mój koniec ... A chciałabym jeszcze trochę pożyć, bo obecne studia bardzo mi się podobają, a całe swoje życie koncentruje teraz na nich. Zresztą jak chodziłam do szkoły nauka też zawsze była dla mnie wszystkim. Szkoda tylko, że to ciągłe zmęczenie odbiera mi chęci do nauki i w ogóle do życia A ty skąd jesteś i gdzie w ogóle studiujesz ? ( jeżeli to nie tajemnica ) Pozdrawiam - Arasha
-
A jak sobie radzisz na co dzień ? Bierzesz jakieś leki ? I w ogóle skąd jesteś i co porabiasz ( oczywiście, kiedy się nie boisz ) ? Dla mnie obecnie przejechanie 2 przystanków miejskim autobusem jest niewykonalne A o atakach paniki wole nie wspominać, więc dobrze Cię rozumiem Dobrze trafiłaś, wchodząc na to forum. PS Masz jeszcze jakieś inne lęki oprócz tego ?
-
Nie boję się jakiś tam skutków ubocznych, tylko konkretnie mdłości, a zwłaszcza wymiotów ( mam EMETOFOBIE ). Inne skutki uboczne mam gdzieś. A po benzo jest małe ryzyko takich działań niepożądanych, wiem - bo biorę. Boję się po prostu, że nie przetrwam tych pierwszych dni/tygodni leczenia nim znikną skutki uboczne, a przyjdzie efekt terapeutyczny, A tak na marginesie, to oprócz benzo biorę jeszcze Mirtagen ( to chyba to samo, co Mirtor ) od 6 lat na sen, obecnie w największej możliwej dawce 45 mg, ale na NERWICE to on nie pomaga. jedyny plus, to właśnie brak uboków, choć niektórzy wspominają o tyciu. Proszę niech odezwą się osoby, które brały konkretne leki i które nie miały mdłości ani wymiotów na początku leczenia. Będę wdzięczna za informacje, może jak dużo osób napisze, to w końcu się przekonam i nie rzucę leczenia po 3 dniach ...
-
Dzięki za odp. Niestety hydroxyzyna na mnie nie działa, jak 2 razy kiedyś wzięłam, to byłam jeszcze bardziej spanikowana Ale u Ciebie chyba wszystko dobrze, skoro spędziłaś czas z kuzynką ? PS Na ból brzucha z przejedzenia dobry jest Ulgix trawienie. Mnie pomaga - póki co
-
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
Arasha odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
Mnie też już tylko Clon ratuje - dziś wzięłam 3/4 tabletki 2 mg przed wykładem, a w niedzielę na noc z powodu silnego lęku całą. Masakra A byłam już kiedyś uzalezniona od Alprazolamu, który brałam ponad 3 lata codziennie na sen. -
Pytam, bo mam obecnie silną nerwice i częste ataki paniki, ale strasznie boję się brać jakichkolwiek leków z uwagi na możliwe skutki uboczne ( założyłam nawet wcześniej wątek - Lek przed skutkami ubocznymi leków, ale jakoś nikt nie podjął tematu ). W tej sytuacji ratuję się benzodiazepinami ( które niestety strasznie uzależniają ) oraz ziołami ( które na obecną chwile są dla mnie na słabe ). Dlatego proszę o opinie zarówno osoby, które poradziły sobie z nerwicą bez leków, jak również te, które zażywały leki, ale nie odczuwały praktycznie skutków ubocznych ( zwłaszcza mdłości ) od początku terapii. Czekam na odpowiedzi i podjęcie wątku
-
Miałam ostatnio 2 silne ataki, jeden w niedzielę wieczorem, zupełnie nieoczekiwanie i właściwie bez powodu i znowu musiałam się ratować Clonazepamem Jestem już mega uzależniona od benzo I jak tu normalnie funkcjonować ? A nie chcę rezygnować z resztek normalnego życia ( mam na myśli studia ). A Wy, czemu nic nie piszecie ? Nie poratujecie koleżanki w potrzebie ???
-
Nie chcę Cię dołować, ale zaburzenia nerwicowe mogą się pojawić w każdym wieku ( u mnie pierwszy epizod nerwicy w wieku 12 lat ), na szczęście często potem same zanikają, ale niestety po jakimś czasie ( najczęściej po paru latach ) lubią powracać Diagnostyki nie lekceważ, żebyś miał pewność, że to tylko nerwy. I zaobserwuj, kiedy Ci się te lęki pojawiają, czy w jakiejś konkretnej sytuacji, czy zupełnie nieoczekiwanie i bez powodu. Pozdrawiam
-
Kurczę, z tym jedzeniem też mam podobnie Po prostu coraz częściej nie mogę się powstrzymać, żeby czegoś nie zjeść ( zwłaszcza późnym wieczorem, ale nie tylko ). Też potrafię zjeść jedno na drugie ( w granicach, póki co, rozsądku ), a potem albo jest mi niedobrze, albo mam wyrzuty sumienia i koniec końców popijam krople miętowe i mówię, że już nigdy więcej. Do następnego razu. Ale zdarzają mi się też jazdy takie, że czuję jadłowstręt do wszystkiego i wtedy tez mnie to wkurza. Bo chciałabym jeść normalnie, jak wszyscy ludzie i nie myśleć ciągle o jedzeniu albo niejedzeniu. Wiem, że to nie prowadzi w dobrym kierunku. Ale nie potrafię inaczej odreagować emocji, złości, poczucia bezsensu. Chyba tylko emetofobia chroni mnie, żebym nie wpadła w jakieś zaburzenia odżywiania. Ja na przykład jestem uzależniona od słodyczy i białego sera ( który potrafię zjeść nawet o 12 w nocy ). Jeżeli znacie jakieś sposoby na okiełznanie tego problemu, to chętnie wysłucham
-
Witaj, Czy mam podobne problemy ? Chyba tak ... Chociaż może jednak trochę inne. W każdym razie nie funkcjonuję normalnie. Praktycznie od zawsze. Mam prawie 30 lat, chociaż czuję się kompletnie niedojrzała emocjonalnie. Jestem obecnie na II ( nie przesłyszałaś się ) roku studiów, już któryś z kolei. Czuję się fatalnie, jestem non-stop zmęczona, słaba i do wszystkiego się zmuszam, chociaż tak naprawdę lubię się uczyć i jestem osobą ciekawą świata. Tez brałam leki przeciwdepresyjne, ale mi nie pomogły, a obecnie ze względu na emetofobię ( lęk przed wymiotami ) boję się rozpocząć kolejnej farmakoterapii, bo wiem, że na początku są skutki uboczne, a ja nie mam siły się z nimi mierzyć. Żeby nie było tak różowo to powiem Ci jeszcze, że mam mega lęki, problemy ze snem i zero znajomych ... od zawsze. No cóż, life. Ale piszę to tylko po to, żebyś wiedziała, że nie jesteś sama z problemami, z którymi sobie nie radzisz. Pozdrawiam, choć nie wiem, jak Cię pocieszyć, to jednak napiszę - trzymaj się i w razie czego pisz.
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
Arasha odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
Kochana, może Cię to niespecjalnie pocieszy, ale ja choć o 10 lat starsza od Ciebie, też nie dorobiłam się w życiu przyjaciół ani znajomych, ale się już do tego przyzwyczaiłam. Całym moim światem jest nauka. Lęki także mam, a jakże i bez wsparcia beznodiazepinami rzadko sobie radzę, ale na zajęcia na studiach staram się chodzić, bo mi sprawiają przyjemność mimo strachu i ciągłego obserwowania się. A tak w ogóle to zmagam się z emetofobią, czyli lękiem przed wymiotami i to on powoduje u mnie ataki paniki. Innych lęków nie mam, ale ten jeden wystarcza, żeby całkowicie zdezorganizować mi życie, bo po pierwsze doszła mi z tego powodu fobia komunikacyjna i boję się gdziekolwiek i czymkolwiek jeździć, więc pozostaje mi walk on foot Po drugie mimo tendencji depresyjnych leków na depresję nie biorę, bo mogą powodować skutki uboczne, wśród których wymienione są wymioty. Jak stoję w kolejce do kasy, to boję się, czy dotrwam itd. itd. Dużo by pisać. A jeżeli chodzi o moją maturę, która była lata świetlne temu, to wtedy co prawda lęków nie miałam, ale za to zmagałam się z nerwicą natręctw, a mimo to udało mi się napisać egzamin i to bardzo dobrze. Po prostu skupiłam się na temacie i nic innego się nie liczyło. Teraz nie wiem, czy byłabym w stanie. W każdym razie życzę Ci powodzenia, odnalezienia swojej drogi, a brakiem znajomych się nie przejmuj - na siłę ich tak nie zdobędziesz ( wiem z doświadczenia ), bo będzie to albo nieszczere albo po prostu wymuszone. Poczekaj cierpliwie, jeżeli będzie Ci dane to poznasz jeszcze fajnych ludzi, choć wiem, że o to niełatwo w dzisiejszym świecie, zwłaszcza jak ma się nerwicę. A teraz skup się na ostatnich powtórkach i pomyśl sobie, ja to będzie fajnie, jak już będzie po wszystkim Postaraj się mieć z tego przyjemność, W końcu maturę pisze się raz ... chyba, że masz w planach poprawkę , czego oczywiście Ci nie życzę. I nie myśl sobie, ze ja nie mam doła. Chodzę na studia, które zaczęłam już któryś raz z ludźmi 8 lat młodszymi ode mnie. Ściskam Cię serdecznie , chociaż się nie znamy. Arasha -
poranna A o jakich studiach w Krakowie myślisz ? Podziwiam Cię, ze się zdecydowałaś na leczenie, na szybkie zwiększanie dawki i nie zniechęciłaś się początkowym złym samopoczuciem. Ja nie mam tyle odwagi, zwłaszcza teraz, gdy jestem sama w Krka, może w wakacje. Tak więc cały czas muszę się ratować doraźnie Clonazepamem i wtedy jest dobrze, ale jak nie wezmę parę dni to organizm się domaga i nie mogę wyjść nawet do śmietnika A na psychoterapię zwyczajnie nie mam teraz czasu, tyle nauki ... więc nie chcę się rozpraszać. Wolę się zająć choćby Mikrobiologią czy Kształtowaniem jakości surowców zwierzęcych No i od czasu do czasu zaglądam wieczorkiem na forum, tak dla poprawy nastroju Ah, gdyby tak wymioty w ogóle nie istniały na świecie, byłabym chyba najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi ... Jak większość z Was, chyba PS Przeżyłam kolejny dzień ... Powiem wam jeszcze jedno. Ta nasza fobie, a zwłaszcza ataki z nią związane, jak zresztą każdy chyba lęk, uczą człowieka pokory. I cieszenia się z najdrobniejszych rzeczy. Przynajmniej ja tak mam. Teraz jestem zadowolona jak w spokoju umyję zęby czy wezmę prysznic, bo miewałam już takie stany, że nawet wejść do wanny się bałam. A to, że nie mogę na razie ( mam nadzieję ) jeździć autobusami i innymi pojazdami wytłumaczyłam sobie w ten sposób, ze przecież mam zdrowe nogi, więc po co robić wielkie halo. Choć faktycznie czasami przydałoby się gdzieś podjechać dalej niż 4 przystanki tramwajem z komórką przy uchu
-
Mnie niestety Hydoxyzyna nie pomaga. Ale uważam, że jeżeli bierzesz mirtazapine na sen i dobrze się po niej czujesz, to chyba nie ma sensu jej zmieniać. Wiem, bo długo biorę. A trudno jest utrafić dobry lek na bezsenność. Chyba, że u Ciebie kłopoty ze snem są tylko przygodne i np. w wakacje zasypiasz bez problemu. A co do Mirzatenu to od niedawna dostępne są tabletki Q-tabs rozpadające się w jamie ustnej podobnie jak Mirtagen.
-
Spokojnie możesz brać Mówi ci to największy tchórz, jeśli chodzi o branie leków, a zwłaszcza ich skutki uboczne Sama biorę mirtazapine od ponad 6 lat i jest ok. Ja akurat na odwrót, zaczynałam od Mirzatenu, a od jakiegoś czasu biorę Mirtagen ( w dawce 45 mg, również z powodu kłopotów ze snem, bo innego działania tego leku mimo tak dużej dawki nie dostrzegam ). Miło jest wiedzieć, że nie jest się samemu z problemami ze snem, chociaż oczywiście nikomu ich nie życze Pozdrawiam Tak na marginesie, dostałaś ten nowy Mirzaten ulegający rozpadowi w jamie ustnej, podobnie jak Mirtagen czy zwykły w tabletkach ? A poza mirtazapiną bierzesz jeszcze jakieś inne leki ? Aha, sorry, jest jedna różnica między tymi dwoma lekami - CENA - Mirtagen jest znacznie tańszy, ale wiem, że niektórzy lekarze upierają się przy Mirzatenie i wolą go przepisywać pacjentom.
-
psychidae A jakie leki i w jakich dawkach bierzesz ? Anel92 Jakim cudem przez niecałe 2 miesiące zdążyłaś napisać ponad 1600 postów ? Siedzisz na forum no-stop ? Jak się czujesz po 60 Mirtagenu ? Ja biorę 45 mg na spanie i sądziłam, że jest to maksymalna stosowana dawka. Czy zwiększałaś ją stopniowo, czy też organizm Ci się przyzwyczaił i musiałaś zwiększyć ?
-
Może i znikają, jak się o nich ciągle nie myśli. Ale co robić, jeśli się ma dodatkowo tendencje hipochondryczne
-
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
Arasha odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
Nie odpowiem Ci na to pytanie, bo Alprazolamu od dawna nie biorę i nie wiem, czy teraz w ogóle by mi pomógł. Poza tym nie chcę być uzależniona od kilku benzo jednocześnie Ale tu podobno nie chodzi nawet o to, który z tych leków jest mocniejszy, tylko o jego profil farmakokinetyczny. Chodzi generalnie o okres półtrwania i czas eliminacji z organizmu. I tak Alpra należy do benzo krótkodziałających, a Clon - do długo. Wymądrzam się, bo jakiś czas temu pożyczyłam sobie fachową książkę pt. "Leki psychotropowe stosowane w terapii zaburzeń psychicznych". Tam jest też taka ciekawa tabelka odnośnie ekwiwalentów ( odpowiedników ) dawek różnych bezno. Wynika z niej na przykład, że Relanium jest bardzo słabe - 5mg Diazepamu ( Relanium ) = 0,5 mg Clonazepamu = 0,5 mg Alprazolamu -
Boję się brać leki z obawy przed skutkami ubocznymi ( zwłaszcza mdłościami ). A brać powinnam, bo mam silne lęki. Jedynie benzodiazepin ( niektórych ) się nie boję, ale one cholernie uzależniają. Napiszcie, jak radzicie sobie z braniem leków, czy macie jakieś sposoby na zniwelowanie skutków ubocznych, czy może tez jesteście takimi tchórzami jak ja i nic nie bierzecie
-
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
Arasha odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
scarlett33 A jak często i od jak dawna bierzesz Clona ? I czy wystarcza Ci ta sama dawka ? Ja też biorę Clonazepam, bo pomaga na w miarę długo. Ale z kolei potem jak parę dni nie biorę i nawet nic specjalnie się nie dzieje, to organizm zaczyna się dopominać i boję się nawet wyjść z domu . Kiedyś ( ale to dawno ) byłam uzależniona od Alprazolamu, ale wtedy brałam go nie na lęki, tylko na sen, potem stopniowo z tego wyszłam, tyle, że wtedy nie miałam lęków, a teraz mam. Nie chcę brać innych leków typu antydepresanty z obawy przed skutkami ubocznymi ( zwłaszcza mdłościami - bo właśnie tego się boję ), których benzo nie mają. Poradźcie coś ... Aha, na wieczór biorę jeszcze od 5 lat Mirtagen, ale to tylko pomaga na sen. -
Nie znasz mnie, a ja nie znam Ciebie. Ale powiem Ci, że też czuję się fatalnie i to od ponad 9 lat. Leków boję się brać ze względu na emetofobię, czyli lęk przed wymiotami ( jeden z wątków na tym forum, jak chcesz poczytać ). Mam prawie 30 lat, a jestem dopiero na II roku studiów i ciągle czuję się słaba. Wydaje mi się, że żyję ostatkiem sił, mimo że tak bardzo podobają mi się studia i życie. Ale niestety też sama zapracowałam sobie po trochu na swoje dolegliwości. Mam stwierdzoną grzybicę ogólnoustrojową i od dawna powinnam być na ścisłej diecie, ale nie potrafię, bo jestem uzależniona od jedzenia ( zwł. słodyczy ), a poza tych chce zrobić tym wszystkim specom na złość, a tak naprawdę to robię na złość sobie Też uważam, że nie ma dla mnie ratunku, ale póki mogę staram się żyć. Dodam, że nigdy nie miałam i nadal nie mam przyjaciół, ale do tego też da się jakoś przyzwyczaić. Boli tylko na początku, zwł. w szkole wśród rówieśników, potem człowiek się uodparnia, ale na pewno nie do końca. Przecież nikt tak naprawdę nie chce być sam. Do tego wszystkiego mam jeszcze problemy ze snem i silne lęki, więc rozumiem, że nie jest Ci łatwo. Ja też czuje się bezsilna ... Jeśli chcesz, to możesz coś do mnie napisać. Pozdrawiam Cię bezsilna22
-
Ja święta spędziłam na przepisywaniu ... wykładów ( ot taka przyjemność kujona ), a i tak nie wszystko zdążyłam przepisać. Wczoraj znów nie mogłam zasnąć z powodu dzisiejszych dwóch trzygodzinnych laboratoriów, ale jakoś minęły. Niestety w nocy musiałam zażyć Clonazepam, a chce go jak najbardziej ograniczać. Ale kiedy mam dużo nauki i się z czymś nie wyrabiam, albo wiem że mam zajęcia i nie powinnam nic jeść, a najlepiej to w ogóle oddychać, to tak się stresuję, że nie mogę spać Jeżeli chodzi o psychologów, to faktycznie kanał. Parę lat temu trafiłam do psychiatry, która była jednocześnie psychoterapeutką i prowadziła terapie. Ona mi wtedy powiedziała, że jak terapia ma dać efekty to najlepiej nie brać leków albo w najmniejszych dawkach. I nie potrafiła zrozumieć, że przecież muszę spać. W ogóle nikt nie rozumie, kto nie doświadczył bezsenności Z kolei na początku tego roku po wielu próbach udało mi się spotkać z taką jedną psycholog z Rozmów w Toku. Przez telefon była bardzo uprzejma i w ogóle wydała się osobą kompetentną. Specjalnie na wizytę pojechałam z mamą do Katowic ( z wielkim trudem, bo wiadomo - podróże ) A ona potraktowała mnie bardzo lekceważąco iw ogóle stwierdziła, że jeżeli nie zacznę farmakoterapii, to ona się terapii u mnie nie podejmie. W zasadzie mogłyśmy z mamą wyjść z gabinetu po 20 minutach, tylko żal mi było tych stu złotych, więc popytałam ją trochę o różne rzeczy, ale nic ciekawego ani konkretnego się nie dowiedziałam. Tak więc do psychologów jestem raczej sceptycznie nastawiona, chociaż może faktycznie jeszcze nie trafiłam na odpowiedniego. Parę lat temu miałam jeszcze taką przygodę z takim jednym terapeutą. Byłam na paru wizytach, nawet nie było źle ... Ale pewnego razu, gdy weszłam do gabinetu, on nagle zerwał się fotela i popędził na łeb, na szyję za chłopakiem, który był przede mną, żeby upomnieć się o należną kasę. Po tym spotkaniu czułam się długo zniesmaczona ... Rozumiem, że to praca, ale jakieś morale trzeba mieć Cieszę się, że chociaż jest to nasze forum PS Okres też właśnie dostałam, ale z tego to akurat się cieszę, bo to jedna z niewielu rzeczy, które sprawiają, że czuję się choć trochę normalnie Ale fakt, nie mam specjalnych bóli przy tej okazji. -- 24 kwi 2014, 21:21 -- Same powiedzcie, czy ja jestem normalna ???
-
Coś dawno nikt się nie odzywa ... Co u Was słychać ludziska ? Jak tam po świętach ? Mireille - a co u Ciebie ? Też dawno nic nie pisałaś. Pewnie wszystkie grzecznie bierzecie leki i już się lepiej czujecie i tylko ja nie mogę się jakoś ogarnąć ...