Skocz do zawartości
Nerwica.com

lukrowana

Użytkownik
  • Postów

    386
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez lukrowana

  1. o cholerka, czytam tutaj takie rzeczy o tym leku, że aż strach brać... z tym że na mnie dobrze działa, no może trochę daje po pamieci, ale mogło być gorzej. I tak lepsze dla mnie to niż samobójstwo gdybym nie brała leków i nie była w stanie znieść tego co się ze mną dzieje. A gdyby nie leki, już raczej by mnie tu parę lat nie było.
  2. shira123, dziękuję. Z autoagresją jest o tyle trudna sprawa, że w chwilach napadu złości wyładowanie się na zewnątrz nie daje takiej ulgi jak wyładowanie się na sobie. Ja mam wtedy poczucie, że mszczę się na sobie za to, że w ogóle żyję. Ale postaram się sobie już nic nie robić. Heledore, również dziękuję. Nie rozumiem śmierci, jej istnienia.
  3. shira123, a w jakiej dawce bierzesz pregę? ja brałam 75 przez 3 tyg i lekarz mi kazał podwyższyć na 150 teraz. Mówi, że więcej by nie wchodził, bo biorę wenlę 150 mg. Ja trzymam się średnio. Wczoraj odeszła najbliższa mi osoba z rodziny, babcia, jedyna osoba z rodziny, na której mogłam polegać. Która tak naprawdę dbała o mnie i chciała, żebym wyszła na prostą. Jest wiele łez. Dziś jak chłopak zostawił mnie samą na wieczór i noc, to ja ze wściekłości do niego, że chce wrócić do swojego domu, a miałam ciężki dzień, bo załatwiałam pogrzeb...sama, bo nie mam nikogo z rodziny kto by dopomógł. To po jego pójściu miałam nadzieję, że się wróci, zabierze mnie do siebie, ale miał trochę dość, że nie byłam w stanie spakować kilku rzeczy na noc i miałam obiekcję co do tego, że musiałabym wstać przed 7 rano, a ja takich wczesnych godzin nie znam. Byłam jednak pewna, że z troski o mnie wróci zaraz i jednak mnie przekona, pomoże się spakować i weźmie do siebie. Poczułam taką wściekłość i smutek, oczywiście płakałam za babcią i rozbiłam o posadzkę szklankę i pocięłam się tym... Na szczęście nie jakoś bardzo mocno, ale jednak... Próbowałam rzucić palenie od dziś, ale nie wyszło mi to zbytnio. A chcę bardzo przestać palić, bo moją babcię też w dużej mierze własnie fajki dobiły, choć i tak umarła nagle, zawał w ciagu kilku sekund, w szpitalu. I chciałabym rzucić palenie, po raz n-ty, ale to jest mega ciężkie, zwłaszcza w takich chwilach. Mnie uspokoiło dopiero zapalenie 4 fajek. Tylko, że babcia od lat miała POCHP no i też serce osłabione przez fajki... I nie chcę zatruwać siebie każdym papierosem. Choć i tak od lat uważam, że to lepsze niż cięcie sie, bo jakby bardziej cywilizowane. W tym tygodniu nie idę na uczelnię, nie mam nawet kiedy za bardzo. Po pogrzebie chyba też tydzień sobie zrobię wolnego, bo mam zaświadczenie od psychiatry na te 2 tygodnie. W śmierci najbliższej osoby najgorsze dla mnie zawsze było to, że ona nie wróci... już nigdy. Już nigdy nie zamienię z nią słowa. Walczyła, walczyła do końca i chciała żyć między innymi dla mnie... ostatni semestr jeszcze chciała, miała motywację, mówiła każdemu, że chce dożyć mojej obrony dyplomu. Ale śmierć nie wybiera, nie pyta się czego i kiedy chcemy. Ja chciałam lata temu bardzo umrzec, a żyję. Ona z kolei chciała bardzo żyć jeszcze. Inni umierają na raka w męczarniach mimo że kochają życie, a tacy jak ja nie doceniają tego co mają i szukają autodestrukcji. Gdyby nie hydroksyzyna i imovane, które biorę na uspokojenie i sen nie mam pojęcia jakbym egzystowała aktualnie. Żaden przyjaciel czy chłopak nie zastąpią jednak rodziny. Przyjaciele czasami są zbyt zajęci sobą, albo odcinają się od nas. Chłopak może odejść, zdradzić, czy nie zrozumieć nas, tak jak mój. A nikt nie zastąpi kogoś z rodziny, kto wiele poświęcał, kto sam by sobie dał coś zabrać, by dać drugiej osobie. Póki żyjemy, nie jest nam łatwo i nie będzie. Za dużo tu jest sytuacji, na które musimy patrzeć, znosić. Dziś w swoim szale byłam bliska zadzwonienia po karetkę albo prosto do szpitala, żeby mnie dali chociaż jakiś zastrzyk. Ale to nie jest rozwiązanie. Trzeba żyć mimo tego jak zostaliśmy stworzeni...
  4. Michał388, też tak mam z tym wzrokiem, obstawiam, że przejdzie na pewno po odstawieniu, albo i nawet w trakcie brania po czasie, bo zdarzył mi się w przeszłości po innym leku też taki skutek
  5. SebaNN, nie biorę żadnych suple w tej chwili, witaminy D nawet nie biorę, tak szeroko reklamowanej, bo poszłam na badanie krwi i wyszedł mi idealnie w normie poziom mimo że przy moich problemach spodziewałam się skrajnie niskiego. Więc zanim się wali wit D w dużych dawkach lepiej wydać parędziesiąt zlotych i się przekonać.
  6. ja takie rzeczy tu czytam o tym leku, że nie mam pojęcia jak tu chcieć go brać i nie bać się biorę już pregę prawie 2 tygodnie i nie narzekam. Mgła i zawieszki intelektualne w miarę mi przeszły. Nastrój ciutkę się stabilizuje, mimo że przechodzę ciężką sytuację rodzinną, a przy moim borderze, to potrafię zmieniać nastroje z byle powodu. Na lęki odczułam może jedynie subtelne działanie... ale to też malutka dawka póki co. Za tydzien mam wizytę u lekarza. Choć jak będzie chciał, żebym brała lek też w dzień to póki co nie wiem jakbym miała go brać
  7. tizziano, nie martw się, czuję działanie leku. Inni użytkownicy tu, także czują już nawet dawkę 75 mg. Nie jest to bynajmniej efekt placebo, bo nie brałam leku wcześniej i nie wiedziałam jakiej reakcji mogę się spodziewać.
  8. picziklaki, nie wiem czy chcę to robić skoro pierwsze dni na predze na tak niskiej dawce były dla mnie na tyle cieżkie, że chciałam odstawiac ten lek i ogólnie jestem wrażliwa na działanie leków i nigdy jeszcze nie wbiłam na jakieś skrajne dawki czegoś. Już 75 sprawia że zawiesza mi się mózg to co by było po wielkiej dawce.
  9. SebaNN, biorę dokładnie tak jak pisałeś - jedną tabletkę 75 na noc. Ale lekarz mi mówil, że podwyższy mi tą dawkę, w sensie, że będę brać też rano. Choć póki co po tym jak biorę go wieczorem i jest lekka ''faza'' to nie mam pojęcia jak mogłabym go brać rano Szkoda, że z tego co czytam to odstawiłeś ten lek, ale rozumiem jak to jest nie trafić z lekiem. Na mnie może póki co subtelnie działa przeciwlękowo. Nie wiem czy byłby dla mnie lek, który mógłby mi wymazać lęk jak niektórzy tu piszą o takim działaniu pregi. Dla mnie byłoby to zbawienie, szansa żeby wreszcie móc żyć tak jak chcę, a nie bać się życia.
  10. SebaNN, ja pregę biorę ze 150 mg wenli, więc też liczę na coś ale chyba u mnie też zaczyna się działanie przeciwlękowe, choć wolę nie zapeszyć. I co ważne, to zmniejsza mi się ta zamuła rano, ciężko tylko strasznie z wyra wstać, ale potem już szybko wraca do normy. I w dzień nie łapią mnie jakieś mocniejsze zawiechy niż te co mam do tej pory po wenli samej. Cieszę się, że jednak zostałam na leku i przetrwałam najgorsze samopoczucie. Nie ukrywam, że to w sumie też w dużej mierze pomoc forumowiczów :) bo bez pocieszenia tu, raczej po pierwszych dwóch tabletkach bym rzuciła ten lek.
  11. widzę, że wątek jak zawsze aktywny wczoraj na noc wzięłam piątą już tabletkę pregi i dziś zamuła mniejsza jak wczoraj, oby tak dalej. Co dziwne lek ten nie ułatwia mi zasypiania, wręcz utrudnia! A dziwne jest, że potem mimo spania przynajmniej z 8 h czuję mocną zamułę dopiero rano/do południa. Ale z tym prowadzeniem auta nieciekawie, bo zamierzam niedługo robić prawko, no ale cóż SebaNN, zero lęków? pozazdrościć, dla mnie taki stan to marzenie, nawet nie wiem jak to jest dokładnie tak się czuć, mając nerwicę od lat.
  12. SebaNN, haha dokładnie, dobre określenie z tym klejem kofel, o to chodzi, że ja zaczęłam od dawki 75 mg na noc... Ale mocno reaguję na leki.
  13. Heledore, rozumiem Cię. ja miałam lekką niedowagę przez nerwicę jelit i żołądka i przytyłam przez rok teraz na wenli 13 kg. brzmi niby monstrualnie, ale do nadwagi mi brakuje z 5 kilo a już zatrzymałam wagę, trochę ćwiczę i nie objadam się na potęgę, bo i mój układ pokarmowy na to nie pozwoli.
  14. Heledore, chyba dam jeszcze szanse temu lekowi. Ale wkurzę się jak np. nie przejdzie, odstawię a będę się teraz zmuszała do trybu zombie. Ja np. miałam przewlekłe problemy z zasypianiem. I najpierw brałam na to mirtazapinę (tylko akurat tyje się po niej), a potem ponad rok hydroksyzynę i bardzo sobie ją chwaliłam.
  15. benzowiec84, to jakoś będę musiała przetrwać ten tydzień, ale wkurzę się jak się okaże, że lek do odstawki, a ja tylko zmuszałam się do trwania w jakimś stanie przygłupa. Dostałam pregę głównie na lęki (z tym mam obecnie największy problem, różny wachlarz lęków - głównie społeczny i ogólnie nerwica z silną somatyzacją i też inne bardziej specyficzne fobie) i dodatkowo na chwiejność nastroju przy borderline, choć z tym jakoś tam sobie radzę. Biorę dodatkowo 150 mg wenli od 1,5 roku i to jest maksymalna dawka jako tako tolerowana przeze mnie. Szczupła jestem jeszcze jako tako, wiec akurat tycia najmniej się boję. Jak już odstawiam coś to gdy np nasila mi lęki albo zamula zbyt mocno.
  16. Heledore, tak, niestety jest podobnie. Ledwo wstałam z łóżka o 10. Czułam się taka zamulona i spowolniona, że masakra. Trochę mi pomógł prysznic. Choć wciąż lekkiego ''kaca'' czuję. Ja podobnie nie lubię próbować nowych leków. Zawsze przeraża mnie połknięcie pierwszej tabletki, jakbym miała połknąć jakieś dopalacze ze sklepu na rogu. Tylko, że miewałam różne reakcje, zdarzyło mi się nieźle wymiotować np. po mianserynie czy anafranilu, przy małej dawce. Albo mieć innego rodzaju sensacje typu właśnie zamuła, czy nasilone lęki. Nawet bardzo ostrożnie podchodzę do zopiklonu, który bierzesz, bo po nim również, gdy go wzięłam drugi raz, obudziły mnie potem wymioty...i później miałam fatalne samopoczucie pół dnia. Kwetiapinę wzięłam tylko raz dostałam ją na sen, jedynie 25 mg, nie pomogło zbyt dobrze, ale rano zamuła była podobna do obecnej :/ więc później ją wyrzuciłam po prostu. A jak Ty znosiłaś ten lek na początku? Dzięki za słowa wsparcia
  17. SebaNN, to mam nadzieję, że mi też po tygodniu przejdzie. Bo masakra znowu dziś. Wstałam i taka przymulona jestem, gorsze cuzucie niż jakiś kac.
  18. Heledore, zażyłam już kolejną dawkę. Jeśli jutro będę czuła się taka zahamowana i jak przygłup, to chyba nie odważę się jej dalej brać ale boję się jutro złego samopoczucia, bo idę z koleżanką do teatru pod wieczór. I zawsze w gorszych chwilach mam w głowie wizje, że poczuję się koszmarnie, zechce mi się wymiotować (mam silną nerwicę żołądka i jelit plus emetofobię (lęk przed wymiotowaniem) a zdarzało mi się zwymiotować po nowych lekach... a silne mdłości to u mnie gdy mam lęki normalna sprawa. No i mam takie wizje, że poczuję się źle, będę walczyła ze sobą siedząc wśród dużej liczby osób, a potem gdy poczuję, że np. zaraz zwymiotuję albo zasłabnę czy coś, to będę musiała w panice przeciskać się miedzy ludźmi i wybiec. I ogólnie boję się takiego intelektualnego spowolnienia, spowolnienia reakcji, bo źle się wtedy czuję wśród ludzi. Czasami moje fobie dają mi tak mocno w kość, że dziwię się sobie, że mam odwagę żyć... Jest wiele rzeczy, miejsc, ludzi, które bym poznała, ale lęki mnie blokują. Każda próba przełamywania się, czy ogólnie gorszy dzień to lęk w głowie plus różne objawy z organizmu, bo moja nerwica silnie jest somatyczna. I stąd też boję się każdego nowego leku i jego reakcji, bo pierwsze dni bywają cieżkie.
  19. a ile taki stan może trwać? powiem Ci, że np. jeśli chodzi o stabilizatory nastroju to np. depakinę już po jednej tabletce 300 mg czułam się w dzień przymulona. Albo np biorąc lamotryginę to kurde tolerowałam max 75-100 mg, więcej to już czułam się fatalnie. Podobnie z innymi lekami mam. Jestem wrażliwa na działania leków i czuję już najmniejsze dawki.
  20. boję się brać trzeci dzień pregi. niby tylko 75 mg, ale ogólnie reaguję dość mocno na leki, więc zwykle nie trzeba mi dużo. rano obudziłam się z taką zawiehą mózgu, że czułam się jak jakiś przygłup. dopiero mocna kawa i ćwiczenia mnie trochę orzeźwiły. Ale wczoraj po południu również czułam się taka zahamowana i jak lekki przygłup intelektualny
  21. Heledore, a nie wiem czy będę ją brać bo dziś spałam do 10. i ogólnie czuję się po niej trochę jak przygłup, niby nie jestem bardziej senna, ale jakby mózg spowolniła. i boję się jej dalej brać.
  22. bedzielepiej, z tą kumulacją wydarzeń wiązałabym to co nazywasz zmianą fazy. miewałam podobnie jak Ty i ja i lekarz myśleliśmy o chadzie, ale okazało się, że te same leki brane przy bardziej ustabilizowanym życiu nie powodują już skrajnych wahań wyglądających jak chad.
  23. MAREK XYZ, dzięki mam nadzieję, że ewentualne skutki uboczne nie zmiotą mnie. Póki co ze dwa razy mi się dziś zakręciło w głowie, to raz już mnie na lęk wzięło z tego powodu i na myśli, żeby więcej tego nie brać, bo się boję. Ale dziś wezmę znowu dawkę wieczorną i zobaczę.
  24. Heledore, przykro mi z powodu pogorszenia nastroju może powinnaś właśnie zmienić coś w lekach skoro nie jest najlepiej. Ja miałam w zeszłym tygodniu we wtorek i środę "napad". Płacz, lęki, wielokrotny płacz, trucie ludziom o tym jak mi źle, złe myśli i w końcu raz się pocięłam... po ponad pół roku przerwy, ale płytko dość, więc szybko zejdzie. Poza tymi złymi dniami jest okej. Wróciłam do poprzedniej dawki wenlafaksyny 150 mg i lepiej się czuję, ale jak to po niej senność, zmęczenie. Nawet jak idę na uczelnię tylko na 3 godziny, to już po połowie czuję się wyczerpana i mam dość i chcę do domu. Tak na mnie działa wenla. Ale za to na lęki i objawy somatyczne dobrze działa. Stąd muszę brać ją :/ i dawki nie mogę obniżać mimo brania jej już 1,5 roku. Wzięłam wczoraj pierwszą dawkę pregabaliny. I zobaczę co to będzie. Już nie tak wiele leków do wypróbowania mi zostało.
×